Skocz do zawartości

Amfibia-konserwacja może zaszkodzić


les05

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 167
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Zwyczajny złodziej i tyle w temacie!Co mógł pewnie sprzedał na All a reszta widać..... Powinni dowalić z górnej półki KK i jeszcze zmusić do pokrycia za rekonstrukcje tego co zostało z amfibii !
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślał ze Muzeum zapomni o eksponacie, dobrze że chociaż tyle odzyskano ale odbudowa z takiego stanu bedzie kosztowała dużo więcej,szkoda !
W artykule jest info że zachowało się 6 sztuk? Każde zródło podaje inną szacunkową liczbę Gazów 46,czy ktoś wie ile tego naprawdę jest?
pzdr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,
Jestem posiadaczem amfibii Gaz 46 /MAW-Małyj awtomobilnyj wiezdiechod/ od 1979r.
To co zobaczyłem na zdjęciach, to ,,brudne morderstwo,,tak wspaniałego pojazdu. Ten człowiek powinien ponieść zasłużoną karę, jak on mógł doprowadzić pojazd do takiej ruiny. Rozpacz i wielki żal.
W latach 80-tych i 90-tych w Rajdach Samochodów Terenowych w Polsce brały udział 3 amfibie Gaz 46 z Warszawy, Gorzowa i moja z Legnicy. w 1986r. na RST przyjechali koledzy z Czechosłowacji Jeepami i 1 amfibią Gaz 46, poznałem ich osobiście i byłem zapraszany na imprezy terenowe do nich /do granicy w Jakuszycach miałem ponad 100 km/, rok rocznie brałem udział swoją amfibią w w RST /mają wspaniałe pojazdy, pięknie odnowione, kładą nacisk na orginalność pojazdu/, najmilej wspominam rok roczne spotkania w Pilźnie w maju z okazji wyzwolenia miasta przez wojska amerykańskie, wspaniała impreza i zabawa posiadaczy samochodów terenowych i nie tylko. Goście przyjeżdżają z całej Europy i USA /mam zdjęcia i film/
Szanowni Koledzy - jeśli pozwolicie, to opiszę Wam historię swojej amfibii /od początku do dnia dzisiejszego/, opiszę Wam mój udział w RST w Polsce i za granicą, tekst będzie przydługawy, ale pasjonaci pojazdów terenowych z zainteresowaniem przeczytają moje wspomnienia, które podzieliłbym na kilka wątków /Willys Jeep,Amfibia Gaz46, Dodge WC51, oraz o Studebakerze 6x6,Fordzie Canada,Zisie 151.
Chciałbym również wstawić zdjęcia z remontu /naprawy/ mojej amfibii, a jest ich bardzo dużo,ale nie wiem jak to zrobić. Dodge52
Ps. Jeśli koledzy wyrażacie zgodę na wspomnienia,/nie chcę nikogo zanudzać/ to od niedzieli /po przejrzeniu swoich archiwów/ opiszę historię amfibii
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polsmol, chyba masz rację:
http://odkrywca.pl/pokaz_watek.php?id=682672#1195169
;))

Podobno Wars w lutym zeszłego roku dociekał jak to jest z tą amfibią w urzędzie gminy Mieszkowice i ich zakładzie usług komunalnych, któremu podlega skansen. Wyszło, że mają burdel w papierach i chyba ktoś się wziął do pracy.
Ważne, że to coś dało.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodge52 zerknij tutaj http://www.odkrywca.pl/jak-zmniejszyc-zdjecie-aby-wstawic-je-do-watku-na-forum-sposob-najprostszy-,684783.html#684783 powinno pomóc we wstawieniu zdjęć na forum.
I myślę że w imieniu wszystkich forumowiczów mogę napisać że czekamy z niecierpliwością na historie Twojej amfibii i reszty pojazdów też.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,
Zgodnie z obietnicą, podzielę się z kolegami swoimi wspomnieniami dotyczącymi samochodu pływającego marki Gaz46 Maw. Wspomnienia podzielę na 5 części:I-jak wszedłem w posiadanie pojazdu i naprawy głównej, 2-Moje Rajdy Samochodów Terenowych /amfibia, Willys, Dodge/, 3-udział amfibii w akcji przeciwpowodziowej-1980r.,4-Willys,Dodge,Studebacker us6x6,Ford Canada,BTR40.

Krótko o sobie.
W latach 60-tych jako nastolatek interesowałem się wojskim /ojciec mój był oficerem w Szkole Oficerskiej KBW w Legnicy/, bywałe często w jednostce, oglądałem sprzęt pancerny /5 SU-76, 2 T-34, samochody-zdjęcia/. W roku 1965 zdałem egzamin wstępny do Technikum Samochodowego w Legnicy /5 na jedno miejsce-5 lat nauki/. Jak pisałem wcześniej na forum ,,Czołg w Legnicy,,-część sprzętu samochodowego Szkoła KBW przekazała do Technikum, były to pojazdy: Zis-5, Dodge-Wc51-2szt.Dodge Comander i Gaz 67B - zdjęcia - do celów szkoleniowych /nauka jazdy/. Już wtedy dużo czytałem na temat II wojny światowej, a co tydzień, w każdy piątek kupowałem tygodnik ,,Zołnierz Polski,,- do dziś mam oprawione kpl. roczniki od 1964r do 1970r./również tygodnik,,Motor,,. Samochód Dodge Comander skasowano w 1966r.- jako uczeń 2 klasy z kolegami podczas przerw śniadaniowych siadaliśmy w/w pojeździe, był kpl z plandeką. Mija 2,3 klasa i w 4 klasie polecono nam posprzątać garaże szkolne i wtedy zobaczyłem pod stertą starych ławek Czapajewa - Gaza 67B, który był używany przez naszych harcerzy na obozie letnim, stał zakurzony, spodobał mi się ten pojazd, w klasie maturalnej zapytałem Pana Dyrektora inż.Stefana Gołąbka, czy jest możliwość odkupienia Gaza - odpowiedział negatywnie, a pojazd został spisany na złomowanie /w 1974r.pojazd ten wyciągnięto z garażu, i nie wiem jak to załatwił nasz gł.księgowy w Kuratorium we Wrocławiu, nabył ten pojazd i używał go na fermie kaczek w Chojnowie- aparat zapłonowy w głowicy, nowe świece zapłonowe, paliwo i koledzy silnikowcy uruchomili silnik - co dalej z nim, nie wiem.
Matura-1970 - wakacje - i co dalej, ojciec mój usilnie namawia mnie - idź do Szkoły Oficerskiej, kilku kolegów zdawało do Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Samochodowych w Pile, ja natomiast wybrałem Wyższą Szkołę Oficerską Wojsk Pancernych w Poznaniu, otrzymałem z WKR bilet i wyjazd do Poznania na egzaminy, które bardzo dobrze zaliczyłem, każdy z nas miał krótkie spotkanie z dowódcą Szkoły /rozmowa indywidualna/, i tu nóż w plecy, nie możemy Was przyjąć, bo macie rodzinę w USA /mojej mamy mama była tam/, przyjazd do Legnicy i szybko wyjazd do Wrocławia na ,,Zmech,,, w połowie egzaminów wzywają mnie i to samo - nie możemy Was przyjąć i tak zakończyła się moja przygoda z LWP/tak to wtedy było/. Od 1 września rozpocząłem pracę w mojej Szkole tj.Technikum Samochodowym.po roku pracy kupiłem za swoje pierwsze zarobione pieniądze samochód terenowy Willys Jeep z 1942r./ale o nim później/. Jest rok 1972 i WKR przypomina sobie o mnie, i ojciec załatwia mi skierowanie do JW.2745 we Wrocławiu /Jednostka radiolokacyjna/ na Klecinie, a na wyposażeniu samochody Ził-157, Star66, Tatry 138, Gazy 63,Robur 4x4 i Gazy 69. Jako nauczyciel odsłużyłem tylko 1,5 roku. Będąc na badaniach w Szpitalu Wojskowym po raz pierwszy spotykam się z amfibią Gaz46, wracając do Jednostki na placu widzę pojazd, oglądałem go dość długo, byłem nim oczarowany, po raz drugi spotykam się z amfibią w jednostce saperów w Głogowie, tam już kładę się na ziemi oglądając podwozie i uszczelnienia, jak to może pływać.
Po zakończeniu służby wojskowej wróciłem do Szkoły, w międzyczasie otrzymałem skierowanie na studia na Politechnikę do Częstochowy - Wydział Budowy Maszyn i po 4 latach ukończyłem uczelnię. Będąc służbowo w Warszawie odwiedziłem Muzeum Wojska Polskiego i na dziedzińcu ujrzałem amfibię GPA wydobytą z Wisły, poważnie uszkodzoną, a wewnątrz /chyba I piętro/ drugą amfibię GPA w lepszym stanie w kolorze zielonym, przecież ona ma te same podzespoły co Jeep /silnik,skrzynia biegów,tylko reduktor ma specjalną przystawkę do napędu śruby w wodzie i kołnierz na uszczelnienie.. Od 1974r. zaczęły się wyjazdy Willysem na Rajdy Samochodów Terenowych / mój pierwszy rajd to ,,Maria Śnieżna,,- ale o tym później.

I tu się zaczyna !!!
Jest rok 1979 - lato, pomagam rodzicom przy budowie domu, a do pomocy wynajął się młody człowiek / pracujący jako strażak w Komendzie w L-cy/. ogląda mojego Jeepa i po chwili mówi mi że w Wojewódzkiej Komendzie Straży Pożarnej w L-cy pod plandeką stoi już od dawna amfibia, mówię mu że to nie możliwe, a on uparcie twierdzi że jest. Robimy przerwę w pracy, do Jeepa i na Komendę, wprowadza mnie na dziedziniec i faktycznie coś jest nakryte plandeką, zdejmujemy ją i JEST TO ONA-AMFIBIA GAZ46, serduszko przyśpieszyło, ale po pierwszych oględzinach brak 5 kół /felgi dzielone i miała opony o terenowym bieżniku/. W 1977r. w Legnicy była potężna powódź i miasto było zalane, a ktoś odkręcił korki denne i amfibię też zalało, został wymontowany silnik, skrzynia biegów, ale blacharka w super stanie /na dziobie małe wgniecenia/, brak szperacza, reflektorów,lampek pozycyjnych, ale wskaźniki i licznik kabestanu jest, instalacja elektryczna jest, plandeka jest z okienkami, stelaż jest, zbiorniki paliwa są,siedzenia są, ale najważniejsza część-skrzynia rozdzielcza z przystawką do napędu śruby trójłopatowej jest cała i kompletna, falochron jest,tłumik wydechowy z obudową jest, szyba przednia na zawiasach,brak sprzęgiełka do napędu wyciągarki, wyciągarka w komplecie.
Co dalej robić?
Poprosiłem o rozmowę z Panem płk./bez danych/-pojazd był w jego gestii-niestety jest to pojazd specjalny, prywatnie nie można być posiadaczem amfibii/przypominam jest rok 1979/ - ale nie odpuszczam, znajomy prawnik podpowiada mi że jest furtka w przepisach, i że pojazd może być przekazany na Szkołę w celach szkoleniowych.Pod koniec sierpnia rozmawiam z Dyr.Szkoły, był trochę zdziwiony, a po co nam, kto będzie opiekował się pojazdem itd.
Więc mówię, Panie Dyrektorze,za pojazd ja będę odpowiadał, remont wykonam na własny koszt, tylko żeby szkoła pokrywała koszty eksploatacji /paliwo/, ale żeby to było legalnie, przy szkole były różne koła zainteresowań np.koło kartingowe, koło fotograficzne, więc mówię że będzie Koło Miłośników Pojazdów Terenowych, na co wyraził zgodę. Na pierwszych lekcjach wrześniowych rozmawiałem z uczniami i zgłosiło się 15. Widzieli mojego Jeepa jak dojeżdżam do Szkoły.
Nadchodzi ten wielki radosny dzień - otrzymuję pismo od Dyrektora Szkoły, jadę do Komendy Wojewódzkiej Straży Pożarnej, przedstawiam pismo ze Szkoły i o dziwo nie ma żadnych przeszkód, pojazd można odebrać. A więc amfibię mamy. w czasie nieobecności ,,zginęły,, z pojazdu uszczelki podwodne i inne drobiazgi/. Załatwiam szybko koła z Warszawy /otwór wewnętrzny pasuje na piastę/, biorę chłopców do Jeepa, hol sztywny, podczepiamy amfibię i bardzo wolno jedziemy w kierunku szkolnych warsztatów.
Jest 5 września i mam upragniony pojazd-Amfibię Gaz46 Maw. W Szkole sensacja taki pojazd, oglądają, dotykają, a mnie i chłopców czeka remont. Uzgodniłem, że remont odbywał się będzie po godzinach zajęć/ale później był w czasie godzin/.
Moja Szkoła jak na tamte czasy miała nowoczesne warsztaty, była Stacja Obsługi /serwis Fiata.W-wy,Syreny, Żuka, Nysy/, były działy: silników,podwozi,spawalnia, lakiernia,obr.cieplna i inne, był też magazyn części dość dobrze zaopatrzony. Z samochodu Dodge po kasacji zrobiono dźwig na kołach, który przysłużył się przy naprawie naszego pojazdu. Zaczęła się mrówcza praca, pojazd postawiłem na stojakach,chłopców podzieliłem na dwie grupy, dolna/podwozie/ i górna/wewnątrz pojazdu.
Praca u góry to:zdjęcie falochronu mocowanego do wsporników za pomocą dwóch śrub M6 ze specjalnym prowadzeniem,najwięcej kłopotów było z odkręceniem pokrywy z części dziobowej /wszystkie śruby M6-skorodowane, urywały się/, pokrywa silnika odkręcona bez problemu,ramka z szybami odkręcona bez problemu,po lewej i prawej stronie były dwa pokrętła/zamykanie ogrzewania z komory silnika/, nie odkręcałem, były dobre, wyciągarka zamocowana śrubami M6 do wsporników dziobowych-Ok,2 siedzenia przednie i trzy tylne odkręcone, skrzynia redukcyjna z przystawką mocowana na poduszkach gumowych 4-ma śrubami M12x1.25, był problem z odkręceniem tylnych osłon zbiorników paliwowych/silnie skorodowane, były ścinane śruby,zbiorniki paliwa idealne, mocowane za pomocą 2 taśm metalowych, czujniki paliwa w zbiorniku sprawne,lina do holowania w wodzie-OK, hak holowniczy sprawny. Teraz dół-mosty napędowe mocowane do resorów za pomocą dwóch strzemion o gwincie M14x1,5-razem szt.8, amortyzatory ramieniowe, odbojniki gumowe na resorze u góry/zaznaczam pojazd ma połączenia metryczne np.M6,M8,M10,M12-połączenia podwozia i mostów mocniejsze tj.M10x1,M12x1,25,M14x1,5, nakrętki koronkowe końcówek reduktora i skrzyni biegów to 20x1,5, na każdym moście napędowym jest odpowietrznik, w amfibii jest inne rozwiązanie, jest to przewód gumowy elastyczny przykręcony nakrętką od środka nadwozie i zakończony odpowietrznikem z kapturkiem. Mosty napędowe wymontowane, czas na resory, jest ich 4, mocowane do nadwozia, wieszak resoru-4szt. z tulejkami gumowymi-16szt. i sworzeń przedni resoru-4szt. z 8 tulejkami gumowymi-resory na dział obróbki cieplnej do regeneracji-nakrętki sworzni o gwincie M14x1,5 /pasują też od głowicy silnika S-21, mocowania kół/.
Amfibia goła, nie ruszam wskaźników tablicy, elektryk stwierdził że jest OK., co do mechanizmu kierowniczego, to po zdjęciu pokrywy wałka głównego jest wszystko dobrze, uzupełniam olej w przekładni i dalej do przodu. Na wale kierowniczym jest nawinięta stalowa linka za pomocą której uruchamiamy ster, skręcając kierownicą podczas pływania ster się wychla i zmieniamy kierunek jazdy/pływania/. Zabieramy się za podłogę/wykonana z blach tłoczonych, wyprofilowanych/,a pod nią dużo suchego błota popowodziowego /była zalana amfibia w 1977r./ Chłopcy /uczniowie/ muszę przyznać z wielką pasją zabrali się do pracy, dokładnie wyczyścili część denną amfibii, ramę.
Zapomniałem, amfibia ma 2 pompy zęzowe, jedna jest napędzana od silnika poprzez skrzynię biegów, przez reduktor i przystawkę/specjalna dźwignia do uruchomienia/a druga ręczna obsługiwana przez dysponenta pojazdu lub pasażera, działa na zasadzie-,,moja-twoja,,. Problem był z pompami, ale pomógł mi nieświadomie Komitet Wojewódzki Partii- w tym czasie zakłady pracy kierowały swoich pracowników - aktywistów do Szkół celem uzupełnienia wykształcenia - było to Technikum dla Przodujących Robotników, miałem z nimi zajęcia, był to różny wiekowo przekrój ludzi - 40-50 lat i skorzystałem z okazji pytając, gdzie Pan pracuje, co robi i tak 3 panów było z bogatej firmy podległej KGHM i oni to w ramach pracy końcowej zregenerowali pompy zęzowe, działają do dziś, prac blacharskich jest mało, tylko dziób ma wgniecenia, ale koledzy spawacze zrobili co należy.
Czas na zespoły napędowe-rozglądam się za silnikiem, ze skrzynią biegów nie ma problemu, pasuje od Żuka, koledzy obiecali skrzynię ,,lux,,. Chłodnica była zamulona i z kamieniem wewnątrz - nasz absolwent pracujący w zakładzie regeneracji chłodnic podjął się jej naprawy,jak powiedział, zrobił to dla Szkoły. Po sprawdzeniu wyciągarki, nasmarowaniu, została złożona i przygotowana do montażu, tłumik wydechowy został wymieniony od W-wy pasuje po zmianie kąta rury do otworu wydechu w amfibii, obudowa tłumika idealna. Zabieramy się za mosty napędowe- tylny most po rozkręceniu ma obudowę mechanizmu różnicowego od Żuka /2 koronki półosi,2 satelity+oś i kołek zabezpieczający/, przekładnia główna ma ślady dużego zużycia,zamieniamy - z przedniego mostu napędowego przekładnia wraz ze wzmocnionym mechanizmem różnicowym/koronki półosi 2 szt. satelity 4szt.+oś i kołek zabezpieczający/ do tylnego mostu - koledzy z działu podwozi pomogli wyregulować most/specjalne stalowe podkładki regulacyjne i łożyska obudowy 32210A, wałek napędowy ma jedno łożysko, ale podwójne,regulacja za pomocą podkładek stalowych,zostaje założenie uszczelki między obudową i pokrywą tylnego mostu, skręcenie śrubami M10x1, założenie uszczelniacza na wałek, zakręcenie nakrętki koronkowej M20x1,5 i zabezpieczenie zawleczką ,,fi-3,,. Do kołnierza tylnego mostu sześcioma śrubami M10 przykręcamy specjalną tuleję okrągłą wykonaną z blachy, a na nią nakłada się specjalną uszczelkę gumową zaciśniętą taśmą zaciskową. Do przedniego mostu brak części, ale tu przychodzi z pomocą mój przyjaciel Rosjanin z Północnej Grupy Wosk z Legnicy mjr.Ch /na co dzień lotnik śmigłowca Mi6/, mieszkamy obok siebie, zaprowadził mnie na lotnisko do warsztatów samochodowych,na magazynie mają te części - od Gaza i Ułaza - handel wymienny i naprawiamy przedni most,otrzymałem od nich sworznie zwrotnic z tulejkami brązowymi/łożyska ślizgowe/, nowe półosie z Uaza z blokadą napędu na koła/wystarczy klucz sześciokątny i napęd na koła włączony/, otrzymałem od nich ,,salniki uszczelniacze, łożyska piast -,,padszypniki,,i most gotowy do zamontowania. Uczniowie w ramach praktyki zawodowej na obróbce cieplnej zregenerowali resory - gotowe do zamontowania, czyszczenie części podwodnej pojazdu dobiega końca, następuje konserwacja i nałożenie farby antykorozyjnej, następuje montaż resorów przednich i tylnych, nowe tulejki gumowe resoru, sworznie i wieszaki,na podnośniku opieramy tylny i przedni most napędowy, przykręcamy strzemiona resorów,przykręcamy amortyzatory ramieniowe,podwozie gotowe.
Któregoś dnia podchodzi Kierownik Warsztatów i oznajmia mi -słuchaj szkolna W-wa 223 idzie do kasacji/przypominam były to czasy, nie sprzedać prywatnie tylko zezłomować - starsze osoby to pamiętają/, a więc serce pojazdu już jest - jest to silnik S-21 górnozaworowy, 4-suwowy,chłodzony cieczą, średnica cylindra 82mm, skok tłoka-100mm, moc wg.DIN-70KM. Po wymontowaniu z Warszawy, koledzy silnikowcy bardzo szybko dokonali weryfikacji, wymieniono pierścienie, uszczelniono silnik, zawory przeszlifowane i dotarte, głowica gotowa, tarcza sprzęgła dobra, docisk sprzęgła został wzmocniony 3 sprężynami /było 6 teraz jest 9/. Silnik gotowy, skrzynia biegów też, ale brak pokrywy bocznej włączania biegów, i znów do Rosjan,/mówią - charaszo, budiet zapczast do karobki peredacza/, sprawa załatwiona, skrzynia kompletna. Prace wewnątrz amfibii dobiegają końca, konserwacja farbą ramy, dna amfibii, spawanie oparcia pasażera. Od środka jest dostęp do wału który napędza śrubę,łożysko 6306ZZ, założenie uszczelniaczy. Co z kołami, do kasacji idzie wysłużona Nysa, jest 5 kół, ale felgi mają mały otwór wewnętrzny i nie wchodzą na piastę, ale mamy obróbkę mechaniczną, nowe tokarki, mocujemy felgę we wrzecionie,roztaczamy otwór na wymiar większy o 3 mm i felgi gotowe, na stanowisku zakładamy opony 650-16, wyważamy koła - gotowe zakładamy.
Nadchodzi moment wmontowania silnika, opuszczamy silnik do komory, a tu głowica haczy o tylną ścianę, silnik do góry, podcinamy lekko blachę, wyginamy do środka, wprowadzamy do komory silnik, który osiada z przodu na 2 poduszkach, a z tyłu na jednej długiej pod obudową sprzęgła i przykręcamy 2 śrubami M12,/koledzy którzy mają Gaza 69 i montowali silnik S-21, mają problem z tylną ścianką/ zakładamy skrzynię biegów - 4 nakrętki M12x1,25,siedzi, montujemy skrzynię rozdzielczą na wsporniku ramy za pomocą 4 śrub z poduszkami gumowymi, i nagle stop, brak krótkiego wału wału między skrzynią biegów a reduktorem /ma go każdy Gaz 69/, kontakt z mjr.Ch i na drugi dzień krótki wał zamontowany. Po rozmowach w Straży, mówiąc że pojazd będzie niedługo gotowy, oddali nam 2 kpl. uszczelek podwodnych, montujemy wały napędowe /połączenia mocne-śruby M10x1/, zakładamy osłonę metalową na wał, uszczelniamy uszczelkami gumowymi, zakładamy zaciski taśmowe, dół gotowy. W miesiącu grudniu były szkolenia i egzaminy mistrzowskie dla pracowników zakładów i prywaciarzy, też dopomogli, uzbrajając amfibię w oczy/lampy, akumulator/.
Przychodzi dzień uruchomienia silnika w samochodzie/pracował wcześniej na hamowni/- paliwo, start i silnik pracuje, następuje pierwszy wyjazd z hali na dziedziniec, pierwsza próba hamulców/ orginalnie pojazd miał po 1 cylinderku hamulcowym dwustronnego działania na koło/w latach 90 założyłem cylinderki z przodu po 2 na koło z samoregulacją hamulce są OK.
Przychodzi następny etap życia amfibii - to lakiernia - z JW w L-cy/Szkoła Chorążych Łączności/- otrzymuję farbą koloru Khaki, po wyszpachlowaniu, wyszlifowaniu, nakładamy frabę koloru zielonego Khaki. Mjr Ch.przywozi mi kilka szperaczy/lamp bocznych/, zakładam jedną z nich. Zostaje już tylko ostatnia próba, próba szczelności- w miesiącu marcu 1980r.nastąpiło sprawdzenie szczelności pojazdu na Kąpielisku Północnym w Legnicy. Pierwszy wjazd do wody, dziób amfibii rozbija cienką krę, koła nie czyją już gruntu, szybki wyjazd na brzeg i sprawdzenie, jest minimalny przeciek przy skrzyni rozdzielczej, drugi wjazd do wody już dalszy, amfibia płynie. Najkorzystniej pływa się na 2 biegu. Wyjeżdżamy z wody, po włączeniu pompy zęzowej, woda szybko jest usunięta z samochodu. Przyczyna dostania się wody: musi być druga taśma zaciskowa na uszczelce gumowej.Naprawa trwała 7 miesięcy - efekt - pojazd sprawny, pływa.

Jeśli kolegów nie zanudziłem,postaram się dalej napisać o Amfibii i innych pojazdach.
Proszę o komentarz w tej sprawie,może właściciel amfibii doda swoje 3 grosze na temat naprawy

Szanowni Koledzy!
Całą noc wertowałem tygodniki ,,Żołnierz Polski,, i znalazłem swoją amfibię - ŻP nr31 /1104/ z 3.08.1969r.są trzy ujęcia - tytuł artykułu ,,Podglądanie rzeki,,
Są 3 znaki charakterystycze i amfibia ma je do dziś

Mam problem ze zdjęciami, może ktoś z L-cy mi pomoże je umieścić na forum /z naprawy i nie tylko/
Podaję swój telefon608 899 580

Dodge52
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest jedna ciekawa rzecz w tej sprawie - odnaleziony MAW raczej nie jest MAWem zabranym z muzeum. Pamiętacie zwłoki MAWA wystawione na allegro parę lat temu za 50 tys? Z charakterystycznie aprawionym" przodem - pokrywą przedziału silnikowego w postaci rur stalowych? Na filmiku widać je w pewnym momencie.
A słyszeliście o sprawie zabrania do emontu" samolotu Po-2 (kukuruźnika) z Muzeum na Cytadeli w Poznaniu? Też wszelki słuch o nim zaginął a minęło już pewnie ze 20 lat... Jak głosi poznańska muzealna plotka, samolot ten z powodzeniem użytkuje znany biznesmen związany z lotnictwem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam ponownie,
Druga część wspomnień związanych z amfibią Gaz46 i rajdów samochodów terenowych.
Jest rok 1980-przychodzą upragnione wakacje, w miesiącu lipiec i sierpień jest organizowanych najwięcej imprez przez nowo powstałe Kluby Samochodów Zabytkowych, ale przed wakacjami jest jeszcze Dzień Dziecka i Szkoła zorganizowała dla nauczycieli i ich dzieci piknik nad jeziorem Kunickim powiązany z pływaniem amfibią po jeziorze, dla dzieci była to ogromna frajda, bieg drugi włączony, a za rufą śruba kotłuje wodę, przód amfibii lekko unosi się ku górze i płyniemy!
Ale następuje nieprzewidziana pierwsza stłuczka i to na wodzie, kolega nauczyciel chciałby poprowadzić pojazd, wytłumaczyłem mu co i jak, po okrążeniu jeziora dobijamy do mola, a kolega w panice po hamulcach/w wodzie koła zablokowane, aby wyhamować pojazd należy szybko włączyć bieg wsteczny, odwrotne obroty śruby wyhamują pojazd /, pojazd uderza w molo, połamane deski i pojazd uszkodzony/zbita lampa główna i pozycyjna, wgnieciona blacha/. Pojazd podlega naprawie i po kilku dniach można jechać. Nie będę opisywał wszystkich imprez, skupię się na najciekawszych. Mój pierwszy Rajd Samochodów terenowych amfibią, to wyjazd do Warszawy na zaproszenie przez Willys Jeep Club do miejscowości Choszczówka, mój przyjazd amfibią to sensacja, wszyscy oglądali i wypytywali skąd pojazd, jak naprawa, ale i panowie z TV byli zainteresowani, skupili się na przejazdach amfibii przez przeszkody wodne/jedynym problemem był brak odpowiednich opon terenowych-co zmieniło się w 1987r./ Moja Szkoła finansowała wyjazdy z młodzieżą na imprezy - byliśmy w Poznaniu,Zamościu,Łodzi,Bielsku Białej i innych miastach oraz w byłej Czechosłowacji, skąd później otrzymywałem zaproszenia i imprezy organizowane przez nich. Po 1987 r. skupiłem się tylko na Rajdach Samochodów Terenowych, w tym też roku mój przyjaciel z PGWAR mjr.Ch załatwił mi od Uaza komplet kół o bieżniku mocno terenowym, a to wiązało się z transportem kół, części niezbędnych i paliwa,a więc potrzebna jest lekka przyczepka, która powstała bardzo szybko/ na pewno pamiętają to Willysowcy tamtych czasów/. Byłem uczestnikiem wielu Rajdów, ale najważniejsze dla mnie to ,,Polskie Safarii,,-Warszawa, kol.Paweł Teter, Hipek, bracia K.,,,Tarpaniada,,-Poznań, kol.Jan Cynka i inni, ,,Jeeping,, z Łodzi, kol.Jacek K./posiadacz SU-76/, ,,Jeep Cross,, z Gorzowa /niezapomniany poligon, a na nim równiutko w rzędzie poustawiane amfibie BAW-485-20 szt./
W rajdach w Polsce brały udział 3 amfibie: kolegi z Warszawy z silnikiem Wołgi, amfibia z Gorzowa z silnikiem Mercedesa, i moja amfibia z silnikiem S-21, brali udział też koledzy z Czechosłowacji, ale mieli zabudowane orginalne silniki M20 o większej średnicy cylindra .
Wspomnę też Piknik Country w Mrągowie, Klub Warszawski Willysa zorganizował Rajd połączony z Piknikiem. Organizatorzy zgodzili się na otwarcie bramy i na teren amfiteatru w Mrągowie wjechały nasze pojazdy: Willysy,Gazy 67b, Gazy 69, KdF-y, a mnie poproszono, aby prowadzący Piknik Pan Wojciech Mann podpłynął amfibią na jeziorze Mrągowskim pod molo/sam prowadził pojazd/, wysiadł, podszedł do sceny i na cały amfiteatr i Polskę mówi -,,Brawa dla amfibii,,- kamery na nas i wypływamy na brzeg.
Zabawa była przednia.
I ostatni już wątek wspomnieniowy to powódź. Jest rok 1980, deszcze i deszcze, w woj.legnickim wlewa rzeka Kaczawa i inne, sytuacja jest nie wesoła, jest miesiąc sierpień, więc dzwonię do Komitetu przeciwpowodziowego zapytując czy potrzebna była by amfibia /wojska jeszcze nie było/, telefon odebrał Pan W.myśląc że to żart, po 20 minutach jestem przy ul. Jaworzyńskiej w Legnicy przed budynkiem Komitetu, wychodzą panowie, oglądają, pytają skąd pojazd - odpowiadam im że z Technikum Samochodowego, pytają mnie czy bym nie pojechał do gminy Zagrodno i Pielgrzymka, zgodziłem się, wsiadło 2 panów z Komitetu i dziennikarz ,,Gazety Robotniczej,, - odległość to 17 km i zbliżając się do Zagrodna z góry widać jakie spustoszenie robi rzeka, zjeżdżamy w dół i już płyniemy, drogi nie widać, nie ma kto pokierować i naraz uderzenie i stop - amfibia uderzyła przednim mostem w zakopany przy drodze słupek, ani do przodu, ani do tyłu - podjeżdża z PGR duży ciągnik, podczepiamy linę - szarpnięcie i amfibia jest wolna, podjazd pod Urząd Gminy, uzgodnienia, wsiada miejscowy milicjant i wskazuje mi którędy mam płynąć, domy pozalewane do I piętra, tych ludzi wywoziliśmy, odpoczynek na materacach na podłodze Urzędu Gminy. Paliwo pobieram w CPN przy PGR Modlikowice - piszę celowo, bo to odegra ważną rolę dla mnie. Następnie udajemy się do Tomaszowa Bolesławieckiego, tam to już równo pozalewane, podpływałem do budynków, z dachów zabierałem ludzi /do 10 osób/, pamiętam panią przed porodem, wezwana karetka czekała już na nas na drodze, podpływamy - wyjazd z brudnej wody, odbierają panią i szybko odjazd do Bolesławca, dowidziałem się później że urodziła córeczkę. Po kilkunastu dniach zmęczony wracam do Legnicy - pojazd wymaga pewnych napraw, szczególnie muszę przesmarować układ kierowniczy, kierownica obraca się z oporem, na naszej szkolnej Stacji Obsługi ciśnieniową smarownicą poprzez smarowniczki wprowadzam smar, a bokami wypływa jeszcze woda, dopiero we wrześniu, po rozpoczęciu roku szkolnego amfibia przeszła remont bieżący podwozia. A teraz wracam do CPN w PGR w Modlikowicach - jestem na przerwie w pokoju nauczycielskim, podchodzi do mnie pani księgowa i mówi - Panie Zbyszku przyszła nota obciążająca Szkołę za paliwo zużyte w akcji przeciwpowodziowej - po prostu nie dowierzam, czytam, czytam i dzwonię do Pana W. szefa Komitetu Przeciwpowodziowego,przedstawiam sprawę, przeprasza mnie - załatwi to, po 2 tygodniach do Szkoły przychodzi monit, rachunek nie zapłacony, dzwonię do Pana W.- bardzo mnie przeprasza, rachunek będzie zapłacony, i co? - przychodzi następny monit, rachunek nie zapłacony - mówię księgowej, że ja zapłacę za paliwo /1860 zł/, i wtedy przyrzekłem sobie, że to był ostatni wyjazd amfibią na takie akcje. To jeszcze nic,w ,,Gazecie Wrocławskiej,, czytam artykuł o powodzi i jest lista odznaczonych za akcję - na pierwszym miejscu kto? Pan W. Szybko piszę do Wojewody Legnickiego P.Barszczewskiego opisują całą historię udzielania pomocy, otrzymuję pismo z Urzędu,że nie wiedział o mojej ,,bezprzykładnej obywatelskiej pomocy powodzianom,,, sprawę przekaże odpowiedniej komórce do wyjaśnienia - odpowiedzi nie ma, a w końcu sierpnia 1980r.wybuchają strajki i po ptakach. Brak słów.
Po roku 1993 ograniczyłem swoje wyjazdy amfibią i od roku 2001 jestem na emeryturze.

Dziękuję za cierpliwość w czytaniu tej lektury
Pozdrawiam - DODGE52

Jeśli ktoś z kolegów ma amfibię Gaz46, chętnie udzielę informacji technicznych - tel. podałem wyżej
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A słyszeliście o sprawie zabrania do "remontu samolotu Po-2 (kukuruźnika) z Muzeum na Cytadeli w Poznaniu?"

Słyszeliśmy:) Chyba na początku lat 90-ych, pracownik muzeum (tam gdzie samoloty) powiedział mi , że jest zabrany do Powidza i wojsko ma go remontować, ale wiadomo brak środków. W lutym br. znowu spytałem jakiegoś pracownika (tak z głupia frant) co się stało z tym samolotem, ale on nie wiedział nawet , że coś takiego tam było:)

Podobno lata latem nad Helem:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie