Skocz do zawartości

Dokumenty wyorane z ziemi


Rekomendowane odpowiedzi

Dokumenty NSZ wyorane z ziemi

Nasz Dziennik"
Wtorek, 4 grudnia 2012 (02:00)

Żelazną skrzynkę po amunicji, a w niej dokumenty konspiracyjne, najpewniej oddziału Narodowych Sił Zbrojnych, wyorał rolnik we wsi Korzeniste niedaleko Łomży

Dokumenty są mocno zniszczone. Żeby je odczytać, potrzebne będą zabiegi specjalistów. W miejscu, gdzie dokonano znaleziska, podczas wojny i po niej znajdowało się gospodarstwo należące do żołnierza WiN Stanisława Kulikowskiego ps. Kruk".

O cennym znalezisku poinformowała Nasz Dziennik" Wioletta Tereszczak, która wraz z mężem Przemysławem kilka miesięcy temu kupiła ziemie dawnego gospodarstwa Kulikowskich.

Zabudowania były już wówczas w stanie ruiny, dlatego Przemysław Tereszczak rozebrał je, a budulec, m.in. blisko 600 ton kamieni, wywiózł. Później teren gospodarstwa zaorał, aby zagospodarować go jako łąkę, ale wtedy nic nie zauważył.

- Dopiero kiedy ciągnąłem traktorem rekultywator, jego ząb zaczepił o metalową skrzynię. Zobaczyłem ją, zatrzymałem się, otworzyłem. Najpierw wysypał się z niej jakiś zielony proszek. W środku były zniszczone dokumenty i soczewki lornetki - relacjonuje Przemysław Tereszczak.

Dokumenty przekazał ówczesnemu proboszczowi swojej rodzinnej parafii w miejscowości Poryte ks. Januszowi Kotowskiemu, który żywo zainteresował się znaleziskiem. To właśnie on jako pierwszy próbował odczytać dokumenty.

- Są to małe zeszyty i dwie, spięte ze sobą, złożone karty formatu A4. Widziałem jedynie kilka stron, gdyż rozdzielanie sklejonych kartek mogłoby zniszczyć te cenne dokumenty. Dlatego tego nie robiłem. To praca dla specjalistów - mówi ks. Kotowski, obecnie proboszcz parafii w miejscowości Lelis.

Ze wstępnych ustaleń wynika, że dokumenty sporządzili żołnierze z oddziału Narodowych Sił Zbrojnych operującego na terenie ziemi łomżyńskiej. - Moim zdaniem to dokumenty NSZ, m.in. wyroki śmierci wydane przez sąd na konfidentów oraz spis nazwisk tajnej siatki organizacji - opowiada ks. Kotowski.

Skrzynia z dokumentami trafiła do łomżyńskiego oddziału archiwum państwowego. O znalezisku pracownicy tej jednostki powiadomili Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie, które nakazało nie dotykać skrzyni oraz znajdujących się w niej dokumentów. Mieli po nie przyjechać i zabezpieczyć je specjaliści z warszawskiej centrali.

W archiwum w Łomży dokumenty przeleżały kilka tygodni. W tym czasie nikt z Archiwum Akt Dawnych nie przyjechał. Natomiast zgłosili się po nie państwo Tereszczakowie zaniepokojeni losem znaleziska. Zażądali wydania dokumentów, co też pracownicy archiwum w Łomży uczynili.

Pani Wioletta Tereszczak niezwłocznie przekazała znalezisko najbardziej zaufanej osobie, czyli księdzu Janowi Domińskiemu, który od lipca jest proboszczem parafii w Porytem. - Dokumenty w najbliższym czasie zamierzam przekazać białostockiemu oddziałowi IPN - zapewnia ks. Domiński.

Na terenie gospodarstwa państwa Kulikowskich w czasie wojny znajdował się tajny schron żołnierzy podziemia niepodległościowego. Był wykopany pod jednym z budynków gospodarczych. Po wojnie korzystali z niego żołnierze NSZ, a podczas wojny AK. Wówczas komendantem tego bunkra w Korzenistem był Zenon Wlaziak ps. Wilk", szef propagandy obwodu AK Łomża.

Właśnie tu, w podziemnych pomieszczeniach znajdujących się pod gospodarstwem Kulikowskiego ps.Kruk", drukowano w czasie wojny aż trzy tytuły prasy podziemnej ukazującej się w łącznym nakładzie 1,5 tys. egzemplarzy. Również w tym bunkrze istniał potężny skład broni AK. Kiedy wykryła go komunistyczna bezpieka, według relacji miejscowych świadków, Armia Krajowa ewakuowała z niego w głąb Polski m.in. 2 ciężarówki broni.

Sam Kulikowski około 1950 r. został aresztowany przez UB. Najpierw skazano go na karę śmierci, jednak z uwagi na to, że był ojcem wielodzietnej rodziny, ostatecznie otrzymał karę 7 lat więzienia. Po wyjściu na wolność niespełna rok po powrocie do domu zmarł w wyniku obrażeń, jakich doznał podczas brutalnych przesłuchań.

- Kiedy dziadek wrócił z Białegostoku z więzienia, był bardzo chory. Któregoś dnia po dniu orki położył się i nie wstał już żywy z łóżka - opowiada Teresa Skrodzka, wnuczka Kulikowskiego. Kobieta pamięta żołnierski bunkier.

- Pamiętam, że były tam takie łóżka zrobione z gliny, na których spali partyzanci. Wejście do bunkra było przez piwnicę naszego domu. Prowadził z niego korytarz wiodący gdzieś w pole - to w razie potrzeby ucieczki. Po wojnie zasypywaliśmy ten bunkier piaskiem, bo tam się ciągle ziemia zapadała - relacjonuje wnuczka Kruka".

Adam Białous, Białystok

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/16903,dokumenty-nsz-wyorane-z-ziemi.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W archiwum w Łomży dokumenty przeleżały kilka tygodni. W tym czasie nikt z Archiwum Akt Dawnych nie przyjechał."

Dzięki Bogu mamy IPN.
Panowie z AAD najwyraźniej mają tyle pracy, przecież takie znaleziska to codzienność.

Po co badac na dokumentach historię NSZ. Lepiej powtarzać różne obiegowe bzdury.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, że TVN słowem nie wspomniał o NSZ jest wysoce wymowne - wolne, rzetelne, niezmanipulowane media. Zdjęcie Brygady Świętokrzyskiej, dokumenty NSZ ale w tekście: wyprodukowane przez podziemie niepodległościowe".
I tak, wiem, że NSZ takowym były - wyprzedzam durne pytania typu: A co, nie był?" od tych, którzy chcą ignorować oczywistości.
A to małe pudełeczko to soczewka od lornetki. O tym boła mowa w artykule ND.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasz Dziennik" 6.12.2012

IPN bada znalezisko
Dokumenty podziemia niepodległościowego znalezione podczas prac polowych we wsi Korzeniste na Podlasiu trafiły do Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Białymstoku

Adam Białous Białystok


Sprawę znaleziska jako pierwszy opisał Nasz Dziennik". Ze względu na zły stan dokumentów, które metr pod ziemią, w przerdzewiałej skrzynce po amunicji, przeleżały około 70 lat, już wkrótce zostaną poddane konserwacji. Prace przeprowadzą pracownicy wyspecjalizowanej komórki funkcjonującej w archiwum IPN w Warszawie.

Do białostockiego Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej trafiły dokumenty z lat 40. odnalezione niedawno w miejscowości Korzeniste w Łomżyńskiem. Przekazał je proboszcz parafii w Porytem ks. Jan Domiński" - czytamy w komunikacie prasowym, jaki otrzymaliśmy od Tomasza Danileckiego, asystenta prasowego Oddziału IPN w Białymstoku. Ze wstępnych oględzin wynika, że to dokumenty, które utworzyli żołnierze zbrojnego podziemia niepodległościowego, w tym sądy podziemne. Materiały zostaną w najbliższym czasie przekazane do centrali IPN w Warszawie, a tam poddane przez specjalistów odpowiednim zabiegom konserwatorskim. - W naszym oddziale nie ma takich specjalistów, aby te dokumenty, które są w bardzo złym stanie, odpowiednio zabezpieczyć, tym bardziej odczytać. Dlatego w najbliższy poniedziałek przetransportujemy je do pracowników wyspecjalizowanej komórki funkcjonującej archiwum IPN w Warszawie - mówi Eugeniusz Korneluk, naczelnik Oddziałowego Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów IPN w Białymstoku.

Dokumenty wyorał właściciel gospodarstwa rolnego w miejscu, gdzie w czasie II wojny światowej i w latach powojennych stały zabudowania państwa Kulikowskich. Pod budynkami gospodarczymi, należącymi do żołnierza Armii Krajowej, a później WiN, Stanisława Kulikowskiego ps. Kruk", znajdowały się podziemne pomieszczenia. Właśnie tu drukowano w czasie wojny aż trzy tytuły prasy podziemnej, ukazującej się w łącznym nakładzie 1,5 tys. egzemplarzy. Wiele cennych informacji historycznych na temat schronu w Korzenistem i działalności tej podziemnej drukarni zebrał dr Sławomir Poleszak, autor pracy magisterskiej Podziemie zbrojne na terenie inspektoratu AK Łomża od I 1945 do III 1957 roku", która w 2004 r. została wydana w formie książki. - Prasa podziemna w schronie na terenie wsi Korzeniste była drukowana przez Obwód AKO Łomża na potrzeby tego obwodu i inspektoratu - wskazuje dr Sławomir Poleszak, dziś naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN Lublin.

Bezpieka schron u Kulikowskich odkryła niedługo po zakończeniu wojny - UB drukarnię w Korzenistem namierzył w październiku 1945 roku. Doszło do obławy i aresztowań. Są materiały archiwalne, które wskazują, że zajęte zostały wówczas przez bezpiekę m.in. dwa powielacze, maszyna do pisania, aparat radioodbiorczy i archiwum drukarni - relacjonuje Poleszak. - Ostatni numer jednego z drukowanych tam przez Armię Krajową Obywatelską pism Głos spod ziemi" ukazał się z datą 24 października 1945 roku - dodaje. Jak wynika z informacji zebranych przez historyka, kilka dni przed zajęciem schronu przez UB AKO została o tych planach bezpieki powiadomiona. - Znalazłem informacje świadczące o tym, że wcześniej AK została ostrzeżona o planach zajęcia przez UB schronu i wówczas mogło dojść do ewakuacji wielu dokumentów i broni ze schronu u Kulikowskich - mówi Poleszak. Jednak kto i w jaki sposób dokumenty znalezione obecnie na terenie byłego gospodarstwa Kulikowskich, położonego na kolonii Korzenistego, ukrył około 70 lat temu, pozostanie tajemnicą. Być może na zawsze.


http://www.naszdziennik.pl/wp/17176,ipn-bada-znalezisko.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak : IPN do łopaty ! Pincety do ręki, lateksy na palce i w zapachu kurzu i zapewne pleśni BADAĆ historię najnowszą ! Po to taka owaka w tę i nazad jesteście, a nie by uprawiać polityczny magiel !
I tylko szkoda że pewnie nie założą w Historii Najnowszej wątku na temat prac nad tymi dokumentami na miarę restauracji Stuga...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do białostockiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej trafiły we wtorek dokumenty z lat 40. Prawdopodobnie są to pisma wytworzone przez struktury podziemia niepodległościowego, w tym sądy podziemne.
Pierwsze oględziny znaleziska wskazują na jego dużą wartość historyczną, ale by mieć całkowitą pewność, trzeba poczekać kilka miesięcy - aż do zakończenia profesjonalnej analizy w centrali IPN w Warszawie.

Zwykle tego typu dokumentacji, jak tej z okolic Białegostoku, odnajduje się bardzo niewiele. A gdy już się uda, to jest bardzo zniszczona.

Tabliczka mnożenia i akt oskarżenia

Tomasz Danilecki z białostockiego oddziału IPN poinformował, że pracownicy nie zaglądają do środka znalezionej skrzynki, a to co z niej odczytali, wypatrzyli z zewnątrz.

- Znaleźliśmy tam jedną datę: 1940, oraz jeden tytuł dokumentu - sporządzony odręcznie Akt oskarżenia". Natomiast tEGO, czego dokładnie dotyczy, nie jesteśmy w stanie powiedzieć - poinformował.
Rozpoznano także ręczne zapiski tabliczki mnożenia i listę nazwisk. Wciąż jednak nie wiadomo jakie osoby owa lista reprezentuje.



Wiadomo już natomiast, że akt oskarżenia dotyczy osoby współpracującej z NKWD. Może to sugerować, że historycy mają do czynienia z dokumentami z ostatnich lat wojennych lub pierwszych lat tuż po 1945 r., kiedy Armia Krajowa chowała swoje akta w obawie przed przejęciem ich przez Urząd Bezpieczeństwa.

Będzie analiza

Dokumenty są we fragmentach. - Mamy specjalistów w warszawskim archiwum, którzy zajmują się rekonstrukcją dokumentów. Takie materiały np. rozkwasza się i lekko nawilża, co zapobiega ich rozpadanięciu - powiedział Danilecki.

Jest to drugie tego typu znalezisko w regionie podlaskim w tym roku.
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/tabliczka-mnozenia-i-akt-oskarzenia-odnaleziono-dokumenty-z-czasow-wojny,293055.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Dokumenty z Korzenistego w konserwacji
Nasz Dziennik" 15.12.2012
Adam Białous Białystok


Archiwiści IPN zastanawiają się nad wyborem najbardziej odpowiedniej metody konserwacji dokumentów NSZ znalezionych w Korzenistem na Podlasiu

Sprawę tajemniczego znaleziska jako pierwszy opisał Nasz Dziennik". Wyorana z ziemi skrzynia z dokumentami Narodowych Sił Zbrojnych trafiła do pracowni konserwacji IPN w Warszawie. Przez kilka miesięcy materiały będą poddawane specjalistycznym zabiegom fumigacji lub jonizacji, tak by później można było je odczytać. Po konserwacji dokumenty ponownie trafią do zasobów archiwalnych IPN Białystok.

Materiały do warszawskiego IPN przekazał białostocki oddział Instytutu. Archiwiści zastanawiają się nad wyborem najbardziej odpowiedniej metody dla konserwacji dokumentów oraz metalowej skrzynki, w której były umieszczone. - Dokumenty są w bardzo złym stanie, m.in. najpewniej są mocno zagrzybione, dlatego myślimy, aby poddać je najpierw fumigacji, czyli odgrzybieniu poprzez umieszczenie ich w komorze z substancjami chemicznymi w postaci gazu. Taką komorę mamy u siebie - mówi Naszemu Dziennikowi" Grzegorz Trzyna, naczelnik Wydziału Zarządzania Zasobem Archiwalnym IPN Warszawa. - Po wyjęciu dokumentów z komory fumigacyjnej, zanim nastąpią prace konserwatorskie, muszą być one wietrzone przez trzy tygodnie z substancji chemicznych, szkodliwych dla człowieka - dodaje archiwista. Przy konserwacji brana jest również pod uwagę alternatywna metoda zabezpieczenia dokumentów poprzez tzw. jonizację. Takie zabiegi wykonuje Instytut Chemii i Fizyki Jądrowej w Warszawie. Z jego usług często korzysta m.in. Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego. - Środowisko konserwatorskie jest podzielone w poglądzie na najbardziej właściwą metodę, jednak jak na razie w Polsce 90 proc. dokumentów poddaje się fumigacji i raczej tej metody użyjemy - tłumaczy Trzyna.

Dopiero po zabiegu fumigacji do pracy będzie mógł przystąpić konserwator, aby dokumenty reperować, a później odczytać. Wcześniejszy bezpośredni kontakt dłoni archiwisty z zagrzybionym papierem mógłby się skończyć chorobą. Zapisy, niemożliwe do odczytania w sposób bezpośredni, archiwiści chcą rozszyfrować za pomocą urządzenia o nazwie videokomparator.

Prace konserwatorskie potrwają około dwóch miesięcy. Później dokumenty trafią do archiwum IPN Białystok. Tam przeanalizują je historycy, próbując znaleźć odpowiedź na pytanie, kto i kiedy je wytworzył. Ich oryginały nie będą raczej dostępne dla szerokiego grona osób. Do wglądu w archiwach powszechnie dostępnych będą raczej kopie.

Żelazna, przerdzewiała skrzynka po amunicji, w której ukryte były dokumenty, również zostanie poddana konserwacji, jednak nie w warszawskim IPN. - Skrzynka również stanowi ważny element tego znaleziska, gdyż wskazuje, w jakich warunkach dokumenty były przechowywane. Najpewniej trafi ona do Pracowni Konserwacji Metalu przy Zamku Królewskim w Warszawie - tłumaczy Grzegorz Trzyna. - Z dobrym efektem korzystaliśmy już kilkakrotnie z usług tej pracowni - dodaje.

Dokumenty Narodowych Sił Zbrojnych wyorał właściciel gospodarstwa rolnego na kolonii wsi Korzeniste, w miejscu, gdzie w czasie II wojny światowej i w latach powojennych stały zabudowania gospodarcze. Pod budynkami gospodarczymi należącymi do żołnierza Armii Krajowej Obywatelskiej Stanisława Kulikowskiego ps. Kruk" znajdowały się podziemne pomieszczenia, zbudowane przez żołnierzy struktur obwodu AKO Łomża. Właśnie tu w czasie wojny drukowano aż trzy tytuły prasy podziemnej, m.in. pisma Głos spod ziemi", ukazującej się w łącznym nakładzie 1500 egzemplarzy. Również w tym bunkrze istniał duży skład broni, który przed namierzeniem go przez UB został ewakuowany. Według informacji historycznych z bunkra korzystali czasowo również żołnierze silnych i licznych na ziemi łomżyńskiej oddziałów Narodowych Sił Zbrojnych.

http://www.naszdziennik.pl/wp/18177,dokumenty-z-korzenistego-w-konserwacji.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...

Nasz Dziennik" 9.III.2013

http://www.naszdziennik.pl/wp/29166,50-kart-z-korzenistego.html


50 kart z Korzenistego"
Adam Białous Białystok


Pracownikom IPN udało się uratować ponad 50 kart z bezcennymi dla historyków informacjami dotyczącymi działalności zbrojnego podziemia na terenie ziemi łomżyńskiej.

Prace konserwatorskie prowadzone nad dokumentami znalezionymi na terenie wsi Korzeniste dają nadspodziewanie dobre efekty. Konserwator, która zajmuje się dokumentami, jakie 70 lat przeleżały w ziemi, jest zaskoczona, że udało się uratować aż tak wiele kart. – Kiedy zobaczyłam po raz pierwszy, w jak fatalnym stanie są te dokumenty, myślałam, że nic nie uda się uratować. Jednak podczas prac konserwatorskich okazało się – czym jestem zupełnie zadziwiona – że ocalało bardzo wiele – mówi w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” Anna Włodarczyk-Sentorek, konserwator pracowni konserwacji Wydziału Zarządzania Zasobem Archiwalnym IPN Warszawa. – Z kilkudziesięciu ocalonych dokumentów można przeczytać większość treści. Dla historyków są to bezcenne informacje – dodaje. W polskich archiwach jest bardzo niewiele oryginalnych dokumentów dotyczących działalności zbrojnego podziemia niepodległościowego na terenach ziemi łomżyńskiej. W skrzynce, oprócz dokumentów, znaleziono dwa okulary lornetki wojskowej oraz fragmenty tkaniny.

Dokumenty sporządzono w roku 1943 i 1944. – Zawierają bardzo dużo nazwisk, są tam akty oskarżenia podziemnych sądów wraz z uzasadnieniami wyroków, są wymieniane nazwy miejscowości, gdzie działała konspiracja, są opisy konkretnych wydarzeń – mówi Anna Włodarczyk-Sentorek. Zapisy zostały wykonane ręcznie. Kaligrafia jest różna, co świadczy o tym, że dokumenty znalezione w Korzenistem są pewnym zbiorem, którego poszczególne karty zapisywało – w różnych miejscach i różnym czasie – wiele osób zaangażowanych w zbrojne podziemie. Do jakiej konkretnie organizacji należały te osoby, na razie nie wiadomo. Możliwe, że sporządzili je żołnierze AK, WiN i NSZ.

– Próbowaliśmy sprawdzać, czy zapisy dokumentów będą lepiej widoczne w podczerwieni lub ultrafiolecie. Chyba jednak najlepszy efekt daje widmo światła białego, czyli odpowiednia lampa i szkło powiększające – tłumaczy konserwator. Dokumenty są również zabezpieczane w sposób trwały, umieszczane w odpowiednich opakowaniach i obwolutach, tak by bez uszczerbku dla papieru można je brać do ręki. Tak zabezpieczonym dokumentom będzie można również wykonać fotografię cyfrową, która po powiększeniu może dać nowe informacje. Przed konserwacją dokumenty sfotografowano, teraz sporządzana jest dokumentacja już po wszystkich zabiegach. Różnica jest kolosalna. Dokumenty ukryte w skrzynce na amunicje są w postaci kart papieru różnego formatu. Jest kilka niewielkich brulionów, są karty formatu A5 oraz małe karteczki wielkości jednej czwartej kartki zeszytowej. Tych ostatnich ocalało najwięcej, bo aż około 50. Większe karty zostały złożone tak, aby zajmowały w skrzynce jak najmniej miejsca. Widać, że chciano zmieścić w tej metalowej skrzynce jak najwięcej dokumentów. Była nimi szczelnie upchana. Podczas prac konserwatorskich karty są oczyszczane, kąpane w specjalnych substancjach, podklejane specjalistyczną taśmą. Zabezpieczane są nawet kilkucentymetrowe fragmenty. Historycy są przekonani, że dokumenty schowano w skrzynce w pośpiechu i równie szybko ją zakopano.

Z relacji świadków wynika, że większość dokumentów i broni wywieziono dwiema ciężarówkami z bunkra w Korzenistem zaledwie dwa dni przed zajęciem go przez UB. Materiałów zamkniętych w skrzyni najwyraźniej nie zdążono ewakuować i w ostatniej chwili zakopano je w ziemi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie