Skocz do zawartości

Giną najlepsi....


sonicsquad

Rekomendowane odpowiedzi

Panowie i panie. Z niepokojem słucham ostatnio doniesień z polski i nie tylko na temat wypadków lotniczych. Nie chodzi mi tutaj czasem o 10 kwietnia", lecz wypadki które przytrafiają się wyszkolonym i doświadczonym pilotom. Ostatni wypadek w Nowym Targu zabrał z tego świata pilota który miał wylatane ponad 70 tysięcy godzin, był instruktorem samolotowym i szybowcowym, posiadał olbrzymie, wieloletnie doświadczenie, był specjalistą od latania na „fali tatrzańskiej”. Niedawno dwa wypadki prawie jeden po drugim... Zastanawia mnie, czy to już wiek pilotów czy raczej stan techniczny samolotów, bo jaka by nie była przyczyna, jest to fakt niepokojący... Ostatnio chodziły słuchy o możliwości zrobienia turystycznej licencji pilota u naszych południowych braci w cenie niższej niż w Polsce, ale za to z mniejszą liczbą wylatanych godzin... Jeżeli to prawda, takich wypadków możemy mieć niedługo o wiele więcej... Ciekawi mnie co o tym sądzicie...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to widzę tak - latanie jest przede wszystkim odwieczną pasją człowieka. Nie każdy może sobie jednak pozwolić na urzeczywistnienie owej pasji. Na drodze stają ograniczenia mentalne, fizyczne, zdrowotne i finansowe.
Mentalne, bo wiele osób w Polsce żyje z kompleksem niemocy i nigdy nie walczy o realizację swoich marzeń. Polak jest odważny, kiedy ma nóż na gardle. W czasie pokoju popada w apatię i na ogół żyje z dnia na dzień.
Fizyczne i zdrowotne, bo pilot musi mieć końskie zdrowie i żelazną psychikę. Jego życie zależy od szybkości i przytomności reakcji.
Finansowe, bo szkolenie od podstaw do kolejnych szlifów kosztuje niemało.
Wypadki niestety się zdarzają. Giną piloci doświadczeni, ci z zamiłowania jak i ci, którzy latają, bo ich stać na zrobienie licencji i zakup awionetki za jednym zamachem.
Wiadomo też, że każdy chce zarobić, prawa popytu i podaży są nieubłagane, więc i na tym rynku przykłada się coraz mniejszą wagę do jakości szkolenia.
Każdy wypadek zwiększa czarną statystykę, kiedy ginie as, pasjonat skrzydeł i kiedy twarde lądowanie zalicza nowobogacki żółtodziób. Obu żal.
Z drugiej strony - pilot miał wylatane 70 tysięcy godzin i zginął w wypadku lotniczym. Od razu nasuwa mi się skojarzenie z kierowcą zawodowym, który ma przejechać 70 tysięcy godzin bez jednej stłuczki. Policzyłem na kalkulatorze. Przy założeniu, że kierowca jeździłby 24 godziny na dobę, przez 7 dni w tygodniu... to całe 8 lat. Niestety, najdrobniejszy czynnik błędu, ironii losu, czy pogody w zetknięciu z lotnictwem skutkuje w najlepszym przypadku rozbiciem maszyny i ciężkim poranieniem pilota.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najczesciej w wypadkach gineli dotychczas ludzie lamiacy zasady lub nie majacy doswiadczenia, a probujacy wykonac cos trudnego- dzisiejszy wypadek oraz ten z krakowa na cessnie dotycza sprawdzonego sprzetu i doswiadczonych kolegow. Jak 12 pomimo wiekowej konstrukcji wydaje mi sie byc wyjatkowo bezpieczny jedyne problemy dotyczyly silnikow ai 14 ktore sa poprostu klopotliwe", ale wlasnie Jak w przeciwienstwie do Wilgi jest bardzo stateczny, chodz po wylaczeniu silnika traci wysokosc tylko troszeczke wolniej.
Co do licencji - w czechach (tzn w polsce na czeskich papierach)mozna zrobic swiadectwo na samoloty ULM nie na licencje turystyczna! Natomiast polska licencja turystyczna jest uwarunkowana potwornie skomplikowanym egzaminem teoretycznym nie koniecznie na temat samego latania(tzn moim zdaniem pelno zbednych pytan typu kiedy podpisamo ktoras z konwencji czy bylo to 22 pazdziernika 1926 czy 26 pazdzie.....itp)oraz troszke innym kursem praktycznym. To nie prawda ze czeski system wypuszcza zlych pilotow -problem dotyczy raczej faktu iz polscy urzednicy z ULC chca ten coraz popularniejszy sposub na latanie wziasc pod swoja opieke mowiac o bezpieczenstwie.- mysle ze im sie to uda bo tak skomplikuja te procedury ze nikt z nich nie skorzysta.
Widze tez ze temat rozgrzewa nasze media i pojawia sie wielu komentatorow opisujacych owe niebezpieczenstwa. Podawane ilosci godzin nie sa adekwatne - to sa godziny minimalne do ubiegania sie o egzamin, nikt tez o zdrowych zmyslach nie poleci 2 dni po zdaniu ktorejkolwiek licencji na trase gdzie nie ma doswiadczenia. Sa jednak przypadki (hiszpania) ktore pokazuja ze zdarzaja sie wyjatki i sa lamane zdrowo rozsadkowe zasady.
Obecnie lotnictwo turystyczne poza ULM(najczesciej w/g czeskich przepisow) prawie sie nie rozwija - owladniete gaszczem roznie interpretowanych przepisow i nie zawsze przychylnych urzednikow, problemy dot. glownie spaw technicznych sprzetow.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Błędy ludzkie to najważniejsze źródło wszystkich wypadków lotniczych. Piloci, zwłaszcza prywatnych samolotów, łamią niekiedy wszelkie możliwe przepisy, zdarza się nawet, że za sterami siadają ludzie bez licencji. Przykład niestety idzie z góry. Dowódca wojsk lotniczych, 43-letni gen. Jacek Bartoszcze, pierwszy polski lotnik przygotowany do pilotowania F-16 i hornetów, pięć dni po nominacji generalskiej zginął przed dwoma laty wraz ze swym przyjacielem, belgijskim biznesmenem, Charlesem Peeraerem, kierując samolotem RV-6. Gen. Bartoszcze był wprawdzie naszym najlepszym pilotem wojskowym - ale nie posiadał licencji cywilnej na samoloty turystyczne. Wykonywał za głęboki skręt na zbyt niskiej prędkości, samolot stracił siłę nośną i runął na ziemię.
Oczywiście błąd nie zawsze leży po stronie lotnika. Nic nie zawinił przecież mężczyzna, który spełnił swe marzenie i wykonywał pierwszy skok spadochronowy w życiu. Spadochron został wcześniej źle złożony, za mocno go zasznurowano i nie otworzył się, skoczek zginął.
- Najsłabsze ogniwo działalności lotniczej to człowiek, którego rola w powstawaniu zdarzeń lotniczych jest nadal ogromna. A przecież świadomy i dobrze wyszkolony personel lotniczy powinien być podstawą bezpieczeństwa lotów - mówi Grzegorz Kruszyński, prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego.
System szkolenia mocno zaś w ostatnich latach się zliberalizował, można się uczyć latania nie tylko w aeroklubach, lecz także w dziesiątkach prywatnych firm. Tańsze i prostsze kursy niż w Polsce prowadzą szkoły latania z Czech (mające swe punkty i u nas). Coraz więcej Polaków zdobywa więc czeskie licencje. Jak w wielu dziedzinach życia, także tu możemy zazdrościć południowym sąsiadom. Choć są znacznie zamożniejsi niż my, płacą mniej za realizację swych lotniczych pasji. W rezultacie w Czechach jeden prywatny samolot przypada na 17 tys. mieszkańców, a w Polsce jeden na 34 tys. mieszkańców.
- Ludzkie błędy najłatwiej wskazać, trudniej zaś stworzyć prawidłowy system, który będzie szkolił dobrych, odpowiedzialnych lotników, umiejących prawidłowo oceniać ryzyko - podkreśla płk Klich.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miniony miesiąc był prawdziwym czarnym wrześniem lotnictwa amatorskiego i sportowego w Polsce.
23 września w okolicach Radomia zderzają się dwie motolotnie lecące zbyt blisko. Jedna z nich, którą leci para 20-latków, Kasia i Mateusz, spada na ziemię, oboje giną, pilot drugiej motolotni wychodzi bez szwanku z awaryjnego lądowania.
15 września w czasie swego dopiero drugiego samodzielnego lotu pilot Grzegorz Kudyba ma kłopoty z silnikiem cessny, woduje na Wiśle i tonie. Wybiera mniejsze zło, lądując na wodzie, pewnie pamięta, że pilot, który dokładnie rok wcześniej niemal w tym samym miejscu miał problemy z maszyną, nie doleciał do lotniska na warszawskim Bemowie, rozbił się na wiadukcie trasy toruńskiej i zginął wraz z pasażerem.
1 września podczas pokazów w Radomiu zderzają się Piotr Banachowicz i Lech Marchelewski, dwaj znakomici piloci z grupy akrobatycznej \\Żelazny\\". Dla 62-letniego Marchelewskiego miał to być ostatni lot wyczynowy. I niestety był...
Stanisław Szczepanowski, dyrektor Aeroklubu w feralnym Radomiu, mówi: - Nie da się wyeliminować wypadków w lotnictwie mimo rygorystycznych przepisów dotyczących szkolenia pilotów i kontroli stanu technicznego samolotów.
Ale dyr. Szczepanowski dodaje też, że choć piloci muszą regularnie przechodzić badania, to kryteria stanu zdrowia nie są już tak wyśrubowane jak kiedyś. - Można mieć słabszy wzrok, latać w okularach czy ze szkłami kontaktowymi. To zrozumiałe, przecież praktycznie nie ma osób w wieku powyżej 50 lat z idealnym wzrokiem.
Nic więc niezwykłego w tym, że licencje pilotów mają w Polsce 60-latkowie ze wzrokiem minus 5, którzy całkiem intensywnie latają. Okazuje się też, że stare samochody sprowadzane do Polski z całej Europy to pojazdy najmłodszej generacji w porównaniu z samolotami latającymi pod naszym niebem. - Samoloty mające dziesięć lat uważane są za nowe. Zwyczajna rzecz, że amatorzy lotnictwa kupują maszyny 20-letnie i starsze - twierdzi szef Aeroklubu Radomskiego.
Taka bowiem jest po prostu konieczność finansowa. Właściciele prywatnych samolotów są oczywiście ludźmi bogatymi, ale na polską miarę. A tymczasem nowy samolot czteromiejscowy kosztuje czasem ponad milion złotych, podczas gdy np. używaną cessnę 172, jedną z najpopularniejszych na świecie maszyn turystycznych i szkoleniowych, można kupić \\już\\" za 200 tys. zł. I chociaż samoloty muszą spełniać znacznie surowsze normy wytrzymałości i bezpieczeństwa niż samochody, to jednak siłą rzeczy mechanizmy pracujące od kilkunastu lat bywają, bardziej niż nowe, narażone na niebezpieczeństwo jakiejś usterki.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdybym obecnie mial wybrac samolot pod katem bezpieczenstwa byla by to napewno minimum kilkunastoletnia cessna 172 lub 182 sa to samoloty o obecnie slabych osiagach ale to sprawdzone i bardzo bezpieczne aerodynamicznie konstrukcje, nowsze modele niestety czesciej podlegaja roznym awaria sa bowiem delikatniej wykonane oraz duzo bardziej skomplikowane. Czestsze sa problemy z silnikami i skadinad fajna w locie elektronika (awarie sa czestsze gdy samoloty narazone sa na twarde ladowania). Czesc najnowszych maszyn zostala podpozadkowana aerodynamicznie osiagom katalogowym okazuje sie bowiem iz bogaci ludzie kupuja ogladajac ulotki, samoloty te maja niski margines bezpieczenstwa w fazach startu i szczegolnie ladowania, wymagaja konsekwentnej predkosci oraz dluzszych i rownych pasow. Wracajac do szkolenia to wsrod wielu nowych pilotow jest przekonanie iz licencja zalatwia w sposob wystarczajacy kwestie szkolenia, moim zdaniem to duzy blad - doszkalanie sie udowadnia im iz to szeroki proces.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego sonicsquad...Co Ty wypisujesz za brednie ?!

cyt.Dowódca wojsk lotniczych, 43-letni gen. Jacek Bartoszcze, pierwszy polski lotnik przygotowany do pilotowania F-16 i hornetów, pięć dni po nominacji generalskiej zginął przed dwoma laty wraz ze swym przyjacielem, belgijskim biznesmenem, Charlesem Peeraerem, kierując samolotem RV-6. Gen. Bartoszcze był wprawdzie naszym najlepszym pilotem wojskowym ..."

Po pierwsze,ten człowiek zginął w roku 2005,więc jakie dwa lata temu ?!

http://pl.wikipedia.org/wiki/Jacek_Bartoszcze

Po drugie,skąd informacje,że był ,cyt. aszym najlepszym pilotem wojskowym" ?!

Po trzecie,jaki Dowódca wojsk lotniczych....To był zastępca szefa szkolenia Sił Powietrznych.

Proponuję Koledze więcej poczytać zanim się popisze bzdury,a z innej beczki,co Kolega wie o lotnictwie ?!
Wg.Kolegi najlepsi piloci,to ci co giną,lub Ci,co są generałami ?! A może ci,co pierwsi się szkolą na F-16,a potem giną ?! A może Ci,co mają plecy i brak umiejętności ?!

Z tego,co ja wiem najlepsi piloci nadal latają w swoich jednostkach !

Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego samgnus... Zapomniałem dodać na końcu, iż jest to cytat z strony Przeglądu":
http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/pasja-latania
Data może i coś mienia ale ja nie mogę raczej bez pozwolenia zmieniać treści artykułu...
Racja-moja wina że nie sprawdziłem każdego faktu z cytowanego artykułu w wiki...

Najlepsi piloci, to ci którzy mają wylatane tysiące godzin w powietrzu w każdych warunkach pogodowych, potrafią rozeznać się w terenie po ważnych punktach orientacyjnych, korzystać z map lotniczych, a nie siedzieć w napakowanej elektroniką klatce, wlepiać oczy w monitory i w razie awarii elektroniki tylko rozłożyć ręce i się modlić bądź katapultować z maszyny...
Doświadczenie, nauka i wylatane godziny tworzą pilota który potrafi latać w każdych warunkach na swojej maszynie. I nie ważne czy to zwykły PIPER czy f-16 czy b-52... Ważne jest co ma w głowie.
Wg.Kolegi najlepsi piloci,to ci co giną,lub Ci,co są generałami ?! A może ci,co pierwsi się szkolą na F-16,a potem giną ?! A może Ci,co mają plecy i brak umiejętności ?!" Nawet najlepsi kiedyś umierają... Mając plecy a brak umiejętności raczej najlepszym pilotem nie zostaniesz...
Lotnictwem interesuję się już przeszło 20 lat, pilotem nie zostanę bo już lata nie te, a i okulary nosić muszę... Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 years later...
@ „Giną najlepsi....”
____________________________


Nie jest to prawdą.

Podczas wojskowych lotniczych ćwiczeń DOL w roku 1991 albo 92 jeden z dowódców tych ćwiczeń w sytuacji towarzyskiej powiedział mi znakomite porzekadło, którego nigdy wcześniej nie słyszałem, chociaż jestem w branży od dekad.

Rzekł mi: „Lotników starych i odważnych nie ma. Są tylko lotnicy starzy i mądrzy.”

I moim zdaniem jest to najgenialniejsze powiedzenie lotnicze.

Pozdrawiam

JO
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie