Skocz do zawartości

IPN zabezpieczył w Krakowie ziemię z obozu Gross-Rosen. Czy są w niej prochy ofiar?


Rekomendowane odpowiedzi

Po przeszukaniu hangaru przy ul. Stella-Sawickiego w Krakowie do magazynu Instytutu Pamięci Narodowej trafiło m.in. bogate archiwum Towarzystwa Opieki nad Majdankiem. A także pudełko z ziemią i napisem Gross-Rosen". Wcześniej w tym samym miejscu odkryto pudełko z zawartością opisaną jako prochy z Treblinki"

Przez kilka godzin pracownicy Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie i policjanci przeszukiwali remontowany pod Muzeum Ratownictwa hangar lotniczy przy ul. Stella-Sawickiego w Krakowie. To tam kilka dni temu mieszkaniec Krakowa znalazł przypadkowo metalowe pudełko, w którym znajdowała się koperta z zawartością opisaną jako prochy ofiary obozu zagłady w Treblince. Ponieważ istniało prawdopodobieństwo, że takich znalezisk będzie więcej – bo na złom trafiła stamtąd również urna z napisem „Sachsenhausen” (był to niemiecki obóz pod Berlinem) – do akcji wkroczyli mundurowi i historycy z IPN w Krakowie.

Podczas przeszukania zabezpieczono znaczną ilość dokumentów, które powstały w krakowskim Towarzystwie Opieki nad Majdankiem (TOnM). – Były wśród nich życiorysy więźniów Majdanka, które dołączano do kwestionariuszy osobowych czy do podań o nadanie odznaczeń – wylicza Marcin Krzek-Lubowiecki z Oddziałowego Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN w Krakowie. Wśród dokumentów odkryto też kilka fotografii przedstawiających Warszawę w chwili wybuchu II wojny światowej, czyli we wrześniu 1939 r. (nie są oryginalne, ale i tak mają dużą wartość). A także trzy duże naścienne mapy obozu na Majdanku. Najbardziej interesujące znalezisko to jednak dwa plastikowe pojemniki z ziemią, na których widnieje napis „Gross-Rosen”. Tak nazywał się niemiecki obóz w Rogoźnicy na Dolny Śląsku, będący filią Sachsenhausen.

Eksperci będą teraz musieli sprawdzić, czy w pudełkach – oprócz ziemi – nie znajdują się ludzkie szczątki, tak jak najprawdopodobniej ma to miejsce w przypadku pudełka oznaczonego jako „prochy z Treblinki”. Trafiło już ono w ręce prokuratorów z pionu śledczego krakowskiego IPN. Co ciekawe, w odkrytych dokumentach są zapiski, które wskazują, że prochy z obozów miały być złożone na cmentarzu Rakowickim. Dlaczego tak się nie stało? Nie wiadomo. Z ustaleń „Dziennika Polskiego” wynika, że krakowskie TOnM zakończyło działalność po śmierci w 2008 r. jego prezes Iwony Ruebenbauer-Skawry. Wcześniej, gdy w 2002 r. eksmitowano je z kamienicy ówczesnej Akademii Pedagogicznej przy ul. Studenckiej, tymczasową siedzibę znalazło w Muzeum Inżynierii Miejskiej. I to właśnie stamtąd archiwum przewieziono do hangaru przy ul. Stella-Sawickiego. – Muzeum prowadzi postępowanie wyjaśniające w tej sprawie – powiedział nam wczoraj wiceprezydent Krakowa Andrzej Kulig. – Najintensywniejsze kontakty w krakowskim towarzystwem mieliśmy w latach 70., później zanikły – mówi Agnieszka Kowalczyk-Nowak z Państwowego Muzeum na Majdanku. Dodaje, że w skali ogólnopolskiej TOnM rozwiązało się w 2015 r. – Członkowie byli w podeszłym wieku, część zmarła, część nie miała już sił na działalność – dodaje Agnieszka Kowalczyk-Nowak. Nie wyklucza, że Państwowe Muzeum na Majdanku będzie zainteresowane dokumentami odnalezionymi w Krakowie. Przypomnijmy. Jako pierwsze o sprawie poinformowało w środę Radio Kraków, bo to tam pudełko z kopertą opisaną jako prochy z Treblinki" przyniósł mieszkaniec Krakowa. Ostatecznie trafiło w ręce dra Macieja Korkucia, naczelnika Oddziałowego Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN w Krakowie. Ponieważ wstępne oględziny dokonane przez historyków potwierdziły, że zawartość koperty, włożonej do pudełka, stanowią prochy i szczątki kostne, dlatego znalezisko przekazano prokuratorom z IPN. - Pierwszym krokiem będą na pewno badania kryminalistyczne, które pozwolą ustalić, czy są to szczątki ludzkie – powiedział nam w środę prok. Waldemar Szwiec, naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie. Zaskoczony odkryciem dokonanym w Krakowie jest dr Edward Kopówka, kierownik Muzeum Walki i Męczeństwa w Treblince. - Nie ma żadnych potwierdzeń w dokumentach na przekazywanie komukolwiek prochów ofiar obozu, choć bardzo prawdopodobne, że tak się kiedyś zdarzało. Osobiście znam opowieść o grupie Żydów, która ziemię z Treblinki, jeszcze przed zorganizowaniem muzeum w 1964 r., wywiozła – legalnie bądź nielegalnie - do Skopje w Macedonii. Teraz na pewno byłoby to niemożliwe – mówi dr Kopówka. Według niego charakter znaleziska wskazuje na to, że najprawdopodobniej mało ono być wmurowane w jakiś pomnik, w którego budowę zaangażowane było Towarzystwo Opieki nad Majdankiem. Sugerować to może także inny przedmiot pochodzący z magazynu w Czyżynach, a odkupiony przez mieszkańca Krakowa ze złomu – urna z napisem „Sachsenhausen”.

http://www.gazetawroclawska.pl/aktualnosci/a/ipn-zabezpieczyl-w-krakowie-ziemie-z-obozu-grossrosen-czy-sa-w-niej-prochy-ofiar,12727694/
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

………„Gross-Rosen”. Tak nazywał się niemiecki obóz w Rogoźnicy na Dolny Śląsku, będący filią Sachsenhausen………..
Gross Rosen funkcjonował, jako filia Sachsenhausen tylko przez 9 miesięcy, a od maja 41 do lutego 45 r już, jako samodzielny obóz koncentracyjny.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie