Skocz do zawartości

lata 50 XX w.zatopienie ruskiej łodzi podwodnej


koszt1962

Rekomendowane odpowiedzi

Zwracam się do Was z pytaniem o zatopienie radzieckiej łodzi podwodnej przez Polską Obronę Wybrzeża w latach 50 –tych ubiegłego wieku. Otrzymałem taką historię od bliskich osoby która była pokrewnie związana z bohaterem tej historii (nie wiem dokładnie kiedy to miało miejsce )ale komandor podporucznik który pełnił dyżur w Międzyzdrojach, otrzymał meldunek że na wody terytorialne kraju wpływa radziecka łódź podwodna. A że większość kadry łącznie z komandorem podporucznikiem(na tym dyżurze najstarszy stopniem) była już po kilku kolejkach-więc padł rozkaz -STORPEDOWAĆ.W 1958 roku wyżej wymieniony bohater dostał wyrokiem Sądu Marynarki Wojennej w Gdyni KARĘ ŚMIERCI. Po drugim procesie odwoławczym wyrok ten zamieniono na 7 miesięcy więzienia. Dziwne- dla mnie dożywocie lub 25 lat w tamtym czasie bardziej bym zrozumiał ale 7 miesięcy? Jeżeli ktoś z Was coś wie lub coś słyszał (a czasami w historii coś znaczy często bardzo dużo ) proszę o wpis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ to prawda! Jako suwerenny i niepodległy kraj w latach czterdziestych i pięćdziesiątych, sześćdziesiątych i siedemdziesiątych nie wpuszczaliśmy na swoje wody terytorialne żadnych radzieckich okrętów a tym bardziej podwodnych. Bo cóż one miały by tu robić-szpiegować? Tak więc zatapialiśmy masowo łodzie podwodne, okręty nawodne, strzelaliśmy do pętających się tysiącami ruskich żołnierzy i i zestrzeliwaliśmy samoloty z czerwoną gwiazdą zanim zdążyły usiąść na naszym lotnisku i piliśmy na umór aby o wszystkim zapomnieć. A teraz ktoś wytrzeźwiał z lekka i sobie przypomniał. ZGROZA!.

C.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koszt1962 ja Ci proponuję poszukać w żródłach po radzieckich czy w tych latach ZSRR stracił jakieś OP.
To będzie proste bo wykazy z lat 50-tych istnieją.
Bo Oni może zatopili amerykański OP?.A więc sojuszniczy.
To mi przypomina anegdotę z tego okresu,dzwoni petent do Domu Kultury ,odbiera portier i mówi ,,tu nie ma nikogo,wszyscy są pijani,,
Czy to anegdota? nie to najprawdziwszy fakt.
Jacek1962-z pozdrowieniami
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drogi Jacku!
Akurat z sowieckich źródeł coś wyciągniesz, prędzej złotą rybkę w Zalewie Szczecińskim..
Ciekawe jakie źródła są odtajnione z tego typu?
Gdzie ich niby poszukasz?
Jak zweryfikujesz ich prawdziwość?
Jak wykluczysz fakt, iż mogły zostać zatajone straty (przypominam o zimnej wojnie i innych warunkach sprzyjających tuszowaniu tego typu informacji).

Prędzej uwierzę fakt że pijany operator tej łodzi rozbił się na latarni morskiej niż w to rzekome storpedowanie..
Wyrok wydaje się potwierdzać hipotezę, iż nic takiego nie zaszło, a próbowano na kimś wykonać i zademonstrować grę polityczną aby zmiękł, albo dlatego że komuś zalazł za skórę.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrobiono zapewne z Pana ppor. - kozła ofiarnego, po to aby zademonstrować komuś działanie aparatu władzy totalitarnej..

Jak żyję, tak śmiać mi się chce z 7 miesięcy za rzekome storpedowanie sowieckiej łodzi podwodnej..
To nie jest sprawa typu nalać na obrazek Bieruta..
Z całym szacunkiem, ale jeśli myślisz że kiedykolwiek zobaczysz archiwalia świadczące na ten temat to możesz się grubo pomylić Jacek..
acha.. o opracowaniach książkowych w takiej sytuacji radziłbym zapomnieć, one były wykonywane pod pewien kanon i pewnych rzeczy nikt by nie ryzykował napisać..
Nawet jeśli Pan porucznik przyznał się do winy, nie oznacza to że taka sytuacja zaistniała..
Ty z makarovem przy skroni też byś się przyznał.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje za propozycje,obelgi przemilczam- sam też tego nie rozumiem , a że zbieram Odkrywce od 1 numeru to wpadłem na pomysł ,by tu Szanownego Towarzystwa zapytać.Żeby było dziwniej ,po ogłoszeniu w trybie odwoławczym-nie wiem w jaki sposób pojawił się adwokat bohatera adw.Superson który owe 7 m-cy zabezpieczył.Żeby jeszcze było śmieszniej albo trudniej w każdym razie mnie, okazało się że Komandor ppor.w czasie II WW był marynarzem lub oficerem marynarki wojennej niemieckiej gdyż był polakiem mieszkającym na półwyspie helskim.Szukałem przez parę lat ale się poddałem.Nic się tu kupy nie trzyma,7 miesięcy za KS-a nie w tamtych czasach.I jeszcze jedno podobno po półwyspie helskim krąży legenda,przypowieść u tych co pamiętają te czasy-raz ją usłyszałem-panie tu byli tacy co do ruskich strzelali"ja w 39- nie panie po.I co ja mam o tym myśleć????
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

koszt ,,co do ruskich strzelali,,to typowy motyw opowiadań kombatantów co w wojsku nie byli.
Natomiast spotykają się pod sklepem z zupą chmielową.
Jak popatrzę na takiego żula to szkoda czasu.
Ja napisałem tylko o tym że są dostępne wykazy losów ruskich OP ja myślę że to mógł być tylko typ M.
Ale wiary w prawdziwość tego u mnie nie ma.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodziłem do szkoły w której było sporo dzieci oficerów MW. To i owo można było usłyszeć w postaci plotek i sensacyjek powtarzanych za rodzicami. Wiele rzeczy pozornie nieprawdopodobnych potem się jakoś potwierdziło - np. zatopienie radzieckiego kutra-celu przez baterię w Rozewiu, śmierć dowódcy WICHRA (gdy przypadkowo wystrzelony pocisk wpadł przez otwarty bulaj) albo eksplozja na SĘPIE. Zazwyczaj opowieści były mocno przekręcone - ale coś w nich zawsze było.

Ale o zatopionym okręcie podwodnym nie słyszałem. Za to myślę, że mogło tutaj dojść do zbitki kilku faktów. Może faktycznie jakiś okręt podwodny był ostrzelany przez nasze okręty. Albo tylko ścigacze wyszły sprawdzić zgłoszenie o obcym o.p. Do tego jeszcze ktoś skojarzył zasłyszaną przypadkowo informacja o uszkodzeniu radzieckiego o.p. w wyniku kolizji z polskim statkiem. Wiem o jednym takim przypadku - w 1957 r. polski SAN zderzył się radzieckim o.p., który w stanie bliskim zatopienia doprowadzono do Świnoujścia; na pewno było więcej takich przypadków. Jak się nałoży takie dwa fakty, w dodatku odpowiednio wzmocnione, to wychodzi, że Polacy zatopili Ruskom okręt podwodny. No a jak zatopili, to oczywiście torpedami - bomby głębinowe są chyba zbyt mało dramatyczne, nie mówiąc już o prozaicznej kolizji.

Nawiasem mówiąc skąd w tym czasie torpedy? Kutry torpedowe otrzymane w 1946 r. były już w stanie mało bojowym, a pierwsze nowoczesne drewniaki" dostaliśmy w 1956 r. i załogi chyba dopiero się szkoliły. Może z BŁYSKAWICY? Ale ona stała chyba w tym czasie w Gdyni?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jacku1962 odnośnie tych co w wojsku nie byli-ja tak nie podchodzę Ci ludzie w wojsku w tamtych czasach na pewno byli i do tego różne dziwne g...na pamiętają,ja ich nie przekreślam.Wiem jagodowe wino robi spusztoszenie w kiepele ale w czasach 1970-1983 od wojska się nie dało się mignąć,tym co się dało, chyba na tym portalu nie ma
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypominam że w Świnoujściu była rosyjska baza MW. Słyszałem natomiast o staranowaniu polskiego trałowca przez rosyjski OP. I było to znacznie później. Nie jestem pewien ale prawdopodobnie był to plastik projektu 207.
To jak z tym dowcipem że Rosjanin z Moskwy wygrał ładę na loterii, potem się okazało że nie w Moskwie, a w Leningradzie, nie ładę a rower i nie wygrał a mu ukradli :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
koszt ja się do woja zgłosiłem na ochotnika,tj sam poszedłem do WKU i powiedziałem że chcę iść do woja.W nagrodę dano mi wybór Szczecin byłbym Saperem,lub Kędzierzyn-Kożle artyleria.
Wybrałem K-K chociaż do dziś w książeczce mam wpisany Szczecin.
Może ciekawi Was dlaczego zgłosiłem się na ochotnika,to proste bo chciałem to mieć z głowy.Czy mogłem nie iść do wojska?mogłem ,tylko koledzy to były czasy że jak ktoś nie był w wojsku to był w środowisku sąsiedzkim uznany za nieletniego.
To dziś Wam jest ciężko zrozumieć ale wtedy nie być w wojsku to był wstyd.
Miałem sąsiada-/miałem bo już nie żyje/był jedynakiem rolnikiem i synem posła do sejmu PRL.Tacy do woja nie szli On poszedł na ochotnika i w anclu siedział,i był z tego dumny.
Koledzy to były czasy że gdybyście w wojsku nie byli sąsiedzi nie podali by wam ręki na powitanie.
Chłopak dopiero po powrocie z woja mógł się żenić,nikt by nie oddał swojej córki za dziecko.
Panowie to były inne czasy,bycie w wojsku to była nobilitacja w środowisku.
Moda na uchylanie się od wojska to miasta i to duże,to jedynacy dzieci lekarzy i prawników.
Kategoria ,,E,,
Ja byłem w wojsku,trzech moich szwagrów było w wojsku,i mój brat był w wojsku.
Różnie było ale przeżyłem przygodę życia-ja nic nie muszę zmyślać to co przeżyłem Wy tego nie przeżyjecie bo to już inne czasy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

szpagin - jakoś nie żałuję, że nie byłem w wojsku. Lubię militrarkę ale zabawa w żołnierzy to inna historia. Nie mogą zrozumieć jak sąsiedzi mogli być dumni z innej osoby bo był w woju? A co z Maleńczukiem? Dla mnie to był przykład. Wojsko za PRL to jakiś koszmar, nie znam osoby, która nie mówi, że to stracony czas. Masakra jakaś...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie