Skocz do zawartości

Pocisk przeciwlotniczy w kuchni.


Sobow99

Rekomendowane odpowiedzi

Rok 1994, Dolny Śląsk. Od dwóch tygodni dzień w dzień jeździmy na poligon w Ł., opróżniając studnię z amunicji. 12,7 mm amerykańska rozcala się jak zeschłe gówno, gorzej z ruską, pociski trzymają się jak cholera. Skup złomu zadowolony, kupka kasy rośnie. Ale jeden feler - przyjmowali tylko ze zbitymi spłonkami, więc bijemy te spłonki na takim katowskim pieńku, na którym tato i kury dekapitował, i drewno rąbał, i te pociski 12,7 mm się walają wokół.
Po robocie, tatko porządek robi, jesień była, drew narąbał, wokół pieńka drzazgi pozamiatał.

Śpię sobie rano, słyszę jak tato w kuchni pod blachą rozpala, słotny jesienny poranek, nagle JEEEB !!!! aż szyby zadzowniły !!! Cóż, wskaźnikowy 12,7 się w drewienkach zaplątał, efektem czego do następnego malowania mieliśmy ładnie odciśnięte na suficie fajerki...

Ot, tak mnie na kuchenne wspomnienia naszło. W następnym odcinku o robotach przymusowych i bombie z menażki. CDN
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MarcinP

Tak nawiązując do Twojego tematu, który jest świetny (masz iskrę w piórze).
Wiele lat temu znajomy wykopał Mausera i nie mógł odryglować zamka. Najprostsze wyjście to rozgrzać do czerwoności i do wody.
Zapakował giwerę do pieca centralnego, z tym że nie pomyślał że w zaryglowanej komorze może być nabój....
Nastąpiły dwa dupnięcia i to bardzo głośne. Pierwsze w piecu, a drugie na dupie kolegi za sprawą ojca....
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12,7 i fajerki na suficie? coś tu kolega konfabuluje nieco:)

Dawno,dawno temu,prowadząc badania naukowe przy użyciu paleniska parnika na obozie harcerskim,stwierdziłem że nawet parę sztuk wskaźnikowych 7,62 nie jest wstanie otworzyć drzwiczek.Dopiero nieco poprawił sytuacje zapalnik do RGD33.
Były też próby z kostkami trotylu,niestety człowiek głupi był i nie wpadł na pomysł aby do takowej kostki rzeczony zapalnik przytulić - więc zamiast automatycznie otwartych drzwiczek tylko kopciło po lesie...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@traper: najfajniejsze było, że oppeer zebrał ojciec od mamy za głupi dowcip" (ale tak symbolicznie, bo w proceder rozcalania amunicji i ona była zamieszana, taki mały biznesik rodzinny), a mnie się upiekło, przynajmniej tym razem.

Visku, zapewniam Cię, że hamerykański 12,7 ma tego pałera! To jest praktycznie czysty magnez + czysty kalichlorek + mały cylinderek aby było na czym zgnieść + solidna otulina z miedzi czy mosiądzu. Setki takich poszło w ognisko w niezapomnianych latach 90tych (a kto pamięta niezapomniany rok 1905 Dziadka Jacka ?). Miały niebieskie oznaczenia na czubku. Smugowe miały czerwone, ale te były kiepskie, tak utlenione, że ledwo się tliły.
Poniżej, 3 i 4 pozycja, takie ciekawe ząbkowanie (ale nie tak głębokie jak na rysunku) powyżej linii obciśnięcia na łusce:
http://www.inetres.com/gp/military/infantry/mg/50_ammo.html

Kuchni węglowej sdiełano w Jaworie" już nie mam, ale zakopanych 12,7 jeszcze parędziesiąt kilo by się znalazło, może kiedyś zrobimy eksperyment.
PS - w ciekawym lesie byłeś harcerzem, też bym tak chciał ;)

W tematach kuchennych. Wczesna zima 1944/1945, Tomaszów Mazowiecki. Mój ojciec, wtedy lat 11, wraz z bratem oraz większą częścią dorosłej rodziny zostaje wygarnięty na kopanie umocnień nad Pilicą. Rano, mgła, zimno jak cholera, wachman odlicza robotników, odliczeni stają przed wagonem, za wyjątkiem ojca i brata, którzy stanęli .. za wagonem. Pokrzykujący wachmani odprowadzają grupę w kierunku budowanych umocnień, a bracia stoją w polu, nie za bardzo wiedząc co zrobić z tak uroczo rozpoczętym porankiem. W końcu ruszyli w kierunku najbliższej wsi, zapukali do chłopa, poprosili by pozwolił się ogrzać. Braciszek ojca miał wodę w polskiej przedwojennej manierce. Grzecznie zapytał czy może zagrzać wodę w piecyku", dziecko przedwojennego podoficera, wychowane, bez pytania nic nie zrobi (prócz wyłożenia 130 naboi do mausera na torach, podczas przejazdu niemieckiego pociągu wojskowego - jak się wyłoży w odpowiednich odstępach, to wychodzi kilka ładnych serii z partyzanckiego cekaemu" i w odpowiedzi pięciominutowa kanonada z pociągu, ale to zupełnie inna historia)
No więc to grzeczne dziecko wkłada manierkę do kozy" (coby szybciej było, to do paleniska), niestety zapominając aby odkręcić zakrętkę. Jak kocioł parowozu... para wzbiera... ciśnienie rośnie... no i stało się co miało się stać... Fajerki w swoją stronę, drzwiczki od kozy w swoją, a bracia, bez pożegnania na pole! Do wieczora błąkali się po polach, tęsknym wzrokiem patrząc na pracujących (im przynajmniej było ciepło") w okopach krajan, i jeszcze bardziej tęsknym na podjeżdżającą kuchnię polową, która przywiozła cienką zupę". Następnego dnia karnie stawili się w okopach, i grzecznie przerzucali glinę.

CDN, ale jeszcze nie wiem czy ojcowe opowieści, czy moje.
Czy jest tu ktoś z Tomaszowa, bo mam mrożącą krew w żyłach autentyczną historię z rynku, na chwilę przed wyzwoleniem ?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do pieca to włóżcie sobie kłębek sznura do snopowiązałki - tego białego - oczywiście musi być ogień. U kuzyna wszystkie muchy ewakuowały się z domu bo latem zrobiliśmy +45 stopni w domu :> Z komina leciały płaty sadzy wielkości kartki a4.
Więc nie potrzeba przedmiotów podpadających pod ustawę o BiA
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piękne zimowe południe na rybkach na lodzie.Namiociki rozstawione na małej turystycznej butli przygrzewa się Tyskie,ryby biorą jedna za drugą nie ma czasu na nic,resztę możecie koledzy sobie dopowiedzieć.Takiego sprintu na50m. nigdy już nie miałem,kolega myślał że wybuchła butla i będzie miał wydatek na kwiatki dla mnie. Po czasie najgorsze było to że to było ostatnie Tyskie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie