Skocz do zawartości

Co Niemcy robili ze swoimi poległymi w pierwszych godzinach wojny?


Rekkeswind

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.Niewiem czy była jakaś procedura.Wiem że rolnik po wojnie jak wyorał niemieckiego denata to w tym miejscu sadził drzewo,żeby więcej nie bezcześcić zwłok.Oczywiście nie wszędzie i niewszyscy rolnicy tak robili.Przyjżyj sie polom ornym a zauważysz co jakiś czas drzewo,bynajmiej u mnie tak jest (mazowsze)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No jasne, że wątroby nie wycinali, jasne, że próbowali ratować rannych. Ale mi chodzi tylko o taki drobny szczegół - minęło kilka godzin od śmierci delikwenta, teren zabezpieczony, front przesunął się o 15 km. Zwłoki trafiają do worka i są wysyłane do rodziny, czy zakopuje się je na miejscu - np. obok czołgu, w którym żołnierz poległ i tak zostawia?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak tylko w którym okresie, pochowani przez miejscową ludność to ci których swoi nie zabrali bo musieli szybko wiać. We wczesniejszym okresie tzn. gdy szli do przodu w wiekrzosci przypadków zabierali ciała do rzeszy. W poczatkowym okresie wojny pod tym wzgledem,jak to niemcy wszystko mieli zorganizowane,nawet transport ciał.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przeważnie chowali na miejscu -zajmowały się tym specjalne słuzby z kapelanami ,w początkowym okresie wojny w trumnach pózniej w specjalnych workach papierowych -do rzeszy raczej nie odsyłali ze wzgledu na przepisy sanitarne oraz aby nie zniechęcic współobywateli do wojny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mały cytacik z monografii niemieckiego 83 pułku piechoty (28 DP, VIII Korpus Armijny, 14. Armia) dotyczący wydarzeń z 2 września 1939 r. (walki na Górnym Śląsku):

godnie z rozkazem obrony okazuje się dla jednostek niemożliwe, żeby dotrzeć do wszystkich poległych kolegów i ich pochować. Kostucha zebrała obfite żniwo - poległo 35 żołnierzy pułku. Wśród 8 poległych z 3.kompanii znalazł się dowódca plutonu podporucznik Petschelt i dowódca drużyny [Uffz.] Wrobel. Największe straty poniosła 10.kompania (strz.) – 11 poległych, między nimi dowódcy drużyn, starsi strzelcy Eckert i Wagner i [Fhj.-Obj.] Karl Lejeune-Jung. Chociaż brat tego ostatniego, porucznik Georg Lejeune-Jung przetrząsa o zmierzchu razem z adiutantem pułku pole bitwy, to jednak go nie znajduje. Tak więc będzie on następnego dnia, razem z pozostałymi poległymi przez przesuwającą się jednostkę zabrany z pola walki i pochowany w obecności kapelana dywizji Prof. Dr. Stelzenbergera na skraju wsi Gostyń."

[źródło: Bernhard Kranz, Geschichte der Hirschberger Jäger 1920 bis 1945. Vom Jägerbataillon des 7. (Preuß.)
Infanterie-Regiments zum Jäger-Regiment 83, Bad Salzuflen 1975; tłumaczenie własne]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak było w 1939, ale w 1941 podczas ofensywy na wschód (walki na podkarpaciu) zabitych żołnierzy zwożono w rejon wiekszych miejscowośc, gdzie organizowano cmentarze.
Opiekę nad nim sprawowały władze niemiecki, wykorzystując do prac miejscową ludność.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!
Kol.chor" taki przypadek miał miejsce w maju 1940r. we wsi Gostyń gdzie ekshumowano ok.80 żołnierzy 49 PP Błękitnych Lwów Wrocławia" a ich ciała przewieziono do Wrocławia i pochowana na cmentarzu wojskowym.
Żołnierze ci polegli we wrześniu 1939r. walcząc z 73 PP z Katowic który obsadzał tą pozycję. To samo stało się na cmentarzu w miejscowości Wyry.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rebe -w '39 było podobnie.Kilka lat temu byłem obecny przy ekshumacji zołnierzy WH poległych we wrześniu na północ od Kielc.Na wzgórzu w zagajniku przy trasie Kielce-Warszwa w miejscowości Ostojów był cmentarz.
Byli pochowani w drewnianych trumnach,każdy osobno.Kiedy przeprowadzano ekshumację od wielu lat nie było już krzyży, natomiast widoczne były kopczyki-w równych odstępach na planie prostokąta.Coś między 50-100 ,nie pamiętam.

W czasie wojny zobowiązani byli do opieki nad grobami miejscowi,którym Niemcy chyba nawet za to płacili.
Przyszedł wtedy tam jakiś dziadek,który o tym opowiadał bo był jednym z opiekujących się tymi grobami.Mówił,że zabici byli zwiezieni z najbliższej okolicy.Przyjeżdzały tam rodziny,jakieś delegacje.

Po wojnie władza ludowa kazała usunąć krzyże,ale kopczyki pozostawiono w spokoju.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie