Skocz do zawartości

Zbiór XVII wiecznych monet za chleb i salceson


Foster73

Rekomendowane odpowiedzi

Prawdziwy skarb oddany za bezcen
Ponad 40 lat temu roku pan Wacław Ciechacki znalazł na swoim polu olbrzymi zbiór siedemnastowiecznych monet. Wtedy w muzeum powiedzieli mu, że skarb jest niewiele wart. Teraz znalazca słynnego w świecie numizmatyków skarbu z Gzina koło Bydgoszczy będzie domagał się nagrody za znalezione monety.

Pan Wacław mówi, że 44 lata temu dostał za nie „cztery czerwone stówy”. Mógł kupić za to chleb, kilka bułek i trochę salcesonu. Teraz pan dowiedział się, że jego odkrycie było warte znacznie więcej.

Kancelaria prezydenta przesłała sprawę Ministerstwu Kultury, ale to na razie milczy. A pan Wacław żyje z renty rolniczej – 630 zł i dodatku opiekuńczego.

http://www.rmf.fm/fakty/?id=114341

Znając oporność naszych(?) urzędników wezmą gościa na przetrzymanie (czyt.poczekają na jego śmierć).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie przekazali informację o sprawie w Faktach TVN. To było chyba dla większościz nas niewyobrażalne znalezisko. Ponad 8 kg wagi i około 6500 szt. srebrnych monet. I to wszystko na polu bez wykrywacza!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tak miał chłop szczęście,że go nie przymknęli,w naszym kraju każdy znalazca to złodziej i powinien zostać za to sprawiedliwie osądzony i skazany .A tak swoją drogą to ciekawe gdzie można ten wspaniały zbiór zobaczyć?
Szkoda mi tego człowieka, został okradziony w majestacie prawa,nie jest pewnie pierwszy ani ostatni.
Moim zdaniem w sytuacji kiedy prawo jest idiotyczne zwalnia nas to z obowiązku jego przestrzegania,
bo tak naprawdę to z kim mamy współpracować ze złodziejami którzy działają w majestacie prawa?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytajcie ze zrozumieniem: gość 40 lat temu znalazł skarb i oddał go z własnej woli, nikt go nie zmuszał, dostał za to nagrodę 400 zł (ówczesnych, czyli mniej więcej 1/3 średniej pensji).
Stan prawny od tych kilkudziesięciu lat nie uległ zmianie: nadal wszystko, co się znajdzie w ziemi, jest własnością skarbu państwa, znalazcy oddający zabytki otrzymują tylko symboliczne wynagrodzenie. Można to zmienić, ale tylko poprzez zgłoszenie odpowiedniej inicjatywy ustawodawczej, jest tylko jeden problem: niechęć środowiska poszukiwaczy (oczywiście nie wszystkich) do firmowania czegokolwiek własnymi nazwiskami.
jacenty 2004" mija się prawdą pisząc, że takie ustalenia obowiązują od niedawna, są one przejęte z ustawodawstwa jeszcze carskiej Rosji i Prus. Trzeba je zmienić (to jest oczywiste nawet dla wielu prawników i konserwatorów zabytków),ale nie ma chętnych do podniesienia tej sprawy na forum publicznym. Łatwiejsze jest pyszczenie" na poły anonimowe, na forach internetowych i żałowanie biednego emeryta, którego państwo okradło" przecież nie ze znalezionego skarbu, ale z dorobku całego życia fundując mu te 600 zł emerytury.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy ja napisałem ,że ustalenia są nowe ? Mnie tylko bawi to ,że w wolnym kraju z ogromnym zapałem stosuje się prawo rosyjskie,pruskie,stalinowskie i hitlerowskie...czyli robi się wszystko żeby normalnego człowieka trzymać za mordę i to jak najmocniej wtedy będzie cicho siedział i czuł się jak ten pyłek marny :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do Ilkenau jak sam widzisz masz niewielkie szanse na dożycie tych fantastycznych czasów o których piszesz.
A tak swoją drogą wszystkie nowe ustawy tylko zaostrzają rygory skierowane przeciwko nam, chyba to zauważyłeś?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W naszym kraju znalazca jest złodziejem od niedawna ,tzn. od kiedy mamy... wolny kraj" - to chyba ty napisałeś jacenty"? Akurat ten konkretny znalazca nie został potraktowany jak złodziej, nawet według tamtego prawa sprzed 40 lat, kiedy kraj nie był jeszcze wolny, dostał nagrodę, z której był zadowolony, bo nakupił wódki, salcesonu i bułek... a teraz sobie przypomniał, że go strasznie skrzywdzili. To mi przypomina dowcip o dziadku, który przy niedzielnym obiedzie walnął w łeb swoją żonę, a na pytanie: za co?", odpowiedział, o jak sobie przypomnę, że dziewicą nie byłaś...".
łysy" - obserwuję prawo dotyczące zabytków mniej więcej od 10 lat, każda kolejna nowelizacja wprowadza coraz bardziej liberalne przepisy, zarówno w aspekcie posiadania, jak i obrotu i nadzoru konserwatorskiego nad zabytkami. Zaostrzenia są tam, gdzie występowało ewidentne naruszanie już obowiązujacego prawa np. przy rozkopywaniu stanowisk archeologicznych. Problemem jest bardziej interpretacja przepisów niż ich zaostrzanie, dobrym przykładem jest sprawa posiadania broni z wykopków. Przed 1989 rokiem było to zagrożone poważną karą więzienia (egzekwowaną bardzo surowo), teraz jest najczęściej karane grzywną i ewentualnie zawiasami.
Co do tego, czy doczekamy takich czasów, żeby wszyscy byli zadowoleni: zapewne nie, ale można próbować coś zmienić, tak się składa że jedyną możliwością jest droga demokratyczna przez zakładanie stowarzyszeń, wywieranie nacisku na parlamentarzystów, ewentualnie popieranie takich partii, które zakładają realizację postulatów środowiska poszukiwaczy (akurat w Polsce jest to chyba tylko UPR, głosząca prymat prawa własności prywatnej nad państwowym, w tym wypadku gruntu i tego co się na nim znajduje nad interesami Skarbu Państwa).
Zresztą kwestia ewentualnego doczekania przypomina mi inny żarcik, krążący wśród duchowieństwa rzymsko-katolickiego:
niesienia celibatu to my chyba nie doczekamy, ale może nasze dzieci..."
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do llkenau pisząc takie frazesy obrażasz tego człowieka a i nam mógłbyś tego oszczędzić cytuję: Akurat ten konkretny znalazca nie został potraktowany jak złodziej, nawet według tamtego prawa sprzed 40 lat, kiedy kraj nie był jeszcze wolny, dostał nagrodę, z której był zadowolony, bo nakupił wódki, salcesonu i bułek... a teraz sobie przypomniał, że go strasznie skrzywdzili.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba żyjemy w różnych krajach:
- monetkę możesz sobie znaleźć jaką tylko masz ochotę, o dowolnym nominale i z dowolnego czasu; nikt cię za to nie ukarze, bo po prostu nie ma na to przepisu
- żaden przepis o ochronie zabytków nie jest związany z przepadkiem mienia, przepadek dotyczyć może tylko narzędzi służacych popełnieniu przestępstwa np. wykrywacza lub korzyści osiągniętych z tego procederu np. zysku ze sprzedaży na allegro
- przestępstwo czy wykroczenie popełniasz wtedy jeśli naruszasz teren podlegający z jakiś względów ochronie np. prywatny bez zgody właściciela, lasy państwowe, stanowisko archeologiczne, pas nadgraniczny i za to, ewentualnie, możesz być ukarany
- podlega karze ( z różnych ustaw) rozkopywanie grobów wojennych, stanowisk archeologicznych, rezerwatów przyrody itd.
- karalne jest również wywożenie zabytków za granicę bez zgody konserwatora
natomiast opowieści o tym, że za posiadanie jednej monety czy nawet całej ich kolekcji komuś grozi wyrok to czysta fantastyka.
Najbardziej restrykcyjny jest przepis o prawie własności, że wszystkie przedmioty znajdujące się w ziemi są własnością skarbu państwa. W razie wykrycia, że posiadasz coś, co znalazłeś w ziemi, a nie zgłosiłeś do muzuem, rzeczywiscie teoretycznie grozi ci kara. W praktyce nikt tego nie przestrzega, bo wszyscy zdają sobie sprawę, że przepis ten jest martwy", tzn. nieżyciowy, i jego egzekwowanie byłoby nieopłacalne.
Osobiście jestem zwolennikiem wprowadzenia na okres przejściowy jako pewnego elementu cywilizującego stosunki między państwem a poszukiwaczami przepisu z ordynacji podatkowej. Traktowanie znaleziska jako przychodu danego obywatela pociągałoby za sobą zapłacenie podatku na rzecz państwa i tym samym zabytek stawałby się legalny, mógłby być przechowywany przez osoby prywatne, wprowadzany do obrotu handlowego itd.
Stawka podatkowa jak przy PIT - 19%, a karna jak w wypadku innych dochodów 75% wartości. Rzeczy do pewnego poziomu np. 100 zł, byłyby zwolnione z podatku.
Wycena
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeciez sam odkrywca" skarbu mówi, że kupił chleb, bułki i salceson. Przyznaję, że wódka była moim wymysłem, ale znając realia na 99% jestem przekonany, że nabył wtedy ćwiarteczkę", żeby uczcić znalezisko i nagrodę. Sprawdź ceny z lat 60-tych produktów spożywczych, a przekonasz się, że suma 400 ówczesnych złotych pozwoliłaby na zakup salcesonu w ilościach hurtowych.
Nie było moim zamiarem obrażanie ani tego człowieka, ani ciebie - podając swoje nazwisko i swoja historie do mediów, sam wystawił się na ocenę innych. Uważam jego koncepcje wyciągnięcia pieniędzy za idiotyczną - to tak, jakbyś jechał pociagiem, zapłacił za bilet a po 40 latach dopadł cię konduktor i poprosił o dopłatę, bo PKP źle skalkulowała cenę.
Facet wziął wtedy pieniadze, oddał monety i sprawa zamknięta. Rozumiem gdyby mu je siłą odebrali, to jeszcze mógłbym przyjąć, że ma jakie takie prawo domagania się zapłaty teraz.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poczytaj sobie artykuł opublikowany na łamah odkrywcy o starszym czlowieku,który na swoje nieszczęście na własnej ziemi,znalazł jakiś tam krzyż i w dobrej wierze przekazał go archeologowi,oczekując obiecanej nagrody.W zamian za jego uczciwość próbowano mu udowodnić,że prowadził zabronione prawem poszukiwania.To nasze ...... prawo zależne jest tylko od tego co znajdziesz.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie