Skocz do zawartości

Zasłyszane historie


swiety

Rekomendowane odpowiedzi

Czytając posty często trafiam na różne ciekawe historie forumowiczów, więc dlaczego nie założyć temu zagadnieniu osobnego tematu? (nie ukrywam że bardzo mnie interesują stare opowieści gdzieś" zasłyszane).

Nie chodzi może o jakieś nieprawdopodobne opowieści, ale o jakieś ciekawe historie, które często słyszycie w Waszej okolicy, i którymi warto się podzielić...

Jak to mówią, w każdej legendzie jest ziarnko prawdy, a i można się czegoś ciekawego nauczyć, tak więc zapraszam do dzielenia się!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja podzielę się dwiema historiami:

1. Wujek opowiadał mi kiedyś, że zaraz po wyzwoleniu miasta w którym mieszkam, a więc w roku 1945, kiedy to czerwonoarmiści wysiedlali ludność niemiecką, miało miejsce ciekawe" zdarzenie na dworcu kolejowym. Otóż podczas czekania na pociąg sporej ilości Niemców, doszło do przepychanki pomiędzy jakimś oficerem (czy może zwykłym żołnierzem) a starszą Niemką. Rezultatem był strzał w głowę z pistoletu oddany do staruszki, jej ciało podobno natychmiast pochowali przy końcu ostatniego piątego peronu... nie zastanawiałem się nad tym wiele, aż któregoś razu poszedłem się przejść ze znajomym w okolice tego miejsca, i co zobaczyłem? Przy samym końcu 5-go peronu, nieopodal torów stała zapalona świeca... teraz zwracam na to uwagę, i faktycznie często widuję tam pamiątkę" po tym dramatycznym wydarzeniu...


2-ga historia dzieje się jeszcze podczas II wojny, a właściwie na samym jej końcu. Wedle opowiadań starych mieszkańców miasta, miało tu miejsce ciekawe zajście... otóż właściciel dobrze prosperującej fabryki, która produkowała papiery i dokumenty dla Rzeszy, pod koniec wojny, słysząc o nadchodzących już Rosjanach, postanowił ukryć swoje dobra, czyli złota, zastawy i inne rzeczy wartościowe, których nie zdołałby wywieźć ze sobą.

Ludzie powiadają, że nocą załadował wszystko na ciężarówkę, i z pomocą kogoś ze służby wywiózł do lasu i zakopał... O całym zajściu wiedziała pokojówka, którą niestety podobno zabili, po czym uciekli wgłąb Niemiec... Historia jest o tyle ciekawa, że nic nie wiadomo o tym, aby kiedykolwiek wrócił po swoje rzeczy, nieraz słyszałem, że ktoś szukał tych skrzyń, i zjadł przysłowiowe zęby na tym, z marnym zresztą skutkiem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

też mam historie zapierającą dech w piersiach.Opowiedział mi ją dziadek.Po zakończeniu wojny w lasach na polach i łąkach walały sie nie przebrane ilości broni,amunicji i sprzentu wojskowego.Ludzie znalazłwszy karabin,pistolet lub granaty wywalali wszystko do pobliskiego bagienka.Kobita znalazła siodło to se buty z niego zrobiła,chłop znalazł szable to zrobił sobie korowarke do zdejmowania kory z drzewa,z bagnetów były noże do szlachtowania świń, itd,itp.Całe dziedzictwo oręża za przeprosz.szlag trafiał.Nikt nie zbierał nikt nie szanował tylko każdy niszczył.Na szczęście mieszkał we wsi stary kawaler,dziwak i samotnik JASIEK B. przez młodych nazywany Jonym bombą.Smieli sie ludzie z niego bo już trzy kobity z chałupy wygonił nic nie robił tylko po lasach chodził stary powojenny szmelc zbierał i bimber pędził.Co znalazł to wszystko w stodole w sianie chował,słuchy chodziły że sześcioma końmi w nocy czołg do stodoły przyciągną.Upił sie pewnego razu i chłopy ze wsi sprzedali mu za bimber troche mięsa,kobita zrobiła mu gulasz.Dwa dni i dwie noce Jasiek żygał takiego zatrucia dostał.Cała wieś gadała że starego zdechłego kota zjadł.Gdy mineły go boleści wygonił z domu kobiete i gołymi rękami wdusił kotkę z pięcioma kocientami,nikt nigdy więcej kota u Jaśka nie widzał........
Za jakiś czas wszystko ucichło.Mijały miesiące i lata pojawiły sie pierwsze wykrywacze....Na wieść o tym Jasiek u sołtysa powiedziął że wszystko odda co znalazł za ten APARAT na baterie co mu na żelazo pyrka,sołtys skiną głowa i powiedział że za dwa tygodnie ma przyjechać towarzysz z komitetu centralnego że MUZEUM WOJSKA POLSKIEGO otwierają.
Jak sołtys obiecał tak sie stało,przyjechała czarna wołga szczupły wysoki mężczyzna zapukał do Jaśkowych drzwi.Po krótkiej rozmowie i prezentacji sprzętu elektronicznego Jasiek otworzył brame swej stodoły.Oczy towarzysza bałwochwalczo rysowały w sianie zarys tankietki.
Nie tracąc czasu Jasiek rykną..chłopy pomóżta!!
Pięciu chłopa skoczyło w siano co 20 lat po wojnie ze stodoły nie było ruszane i w ciągu pięciu minut suchy jak pieprz potraw leżał złożony na kupicy.po około pół godzinie kurz opadł i gość z komitetu mógł wreszcie zobaczyć swój wymarzony wóz bojowy....
Jak myślicie czy Jasiek dostał swój aparat????
otoż moi kochani NIE.
Szable i RKM-y myszy zjadły a z tankietki chyba tylko koła i opony zostały...
Dostał Jasiek cztery lata,zapytacie za co?a no za to że mu szczury lufe i kolbe w jednym karabinie obgryzły do połowy....w papierach napisali za kłusownictwo.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie