Skocz do zawartości

Wojtek" bedzie mial pomnik !


kindzal

Rekomendowane odpowiedzi

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,4872681.html

Polski niedźwiedź służący w armii będzie miał pomnik w Edynburgu

Słynny z lat wojny brunatny niedźwiedź nazwany Wojtkiem, nieodłączny towarzysz Armii Polskiej na Środkowym Wschodzie i II Korpusu we Włoszech, może zostać uhonorowany własnym pomnikiem w Edynburgu za wkład w zwycięstwo aliantów nad Niemcami.
Jak pisze brytyjski dziennik Daily Mail", akcję na rzecz postawienia Wojtkowi pomnika w Szkocji prowadzi Aileen Orr z miejscowości Hutton, którą zafascynowała historia bohaterskiego niedźwiedzia. W lutym na brytyjskim rynku ukazać się ma także nowa książka o Wojtku - Voytek - The Soldier Bear" pióra Garry'ego Paulina.

Pani Orr sądzi, że Wojtek zasługuje, by uhonorować go pomnikiem w szkockiej stolicy np. w królewskim parku Hollyrood w centrum miasta.

Niespełna jednoroczny niedźwiadek, w 1943 r. przygarnięty w Iranie przez polskich żołnierzy, po tym jak jego matkę zabili kłusownicy, otrzymał przydział do 22 kompanii zaopatrywania artylerii, przeszedł wraz z nią szlak bojowy z Iranu do Iraku, Palestyny, Egiptu i Włoch, gdzie odznaczył się w walkach pod Monte Cassino nosząc ciężkie skrzynki amunicji pod ostrzałem wroga, których ani razu nie upuścił.

Wojtek odżywiał się marmoladą, miodem, syropem i owocami. W nagrodę otrzymywał piwo, które stało się jego ulubionym trunkiem. Nauczył się też palić papierosy. Po wojnie został honorowym członkiem Polsko-Szkockiego Stowarzyszenia. Wielką popularność zyskał sobie wśród mieszkańców Hutton w Szkocji, gdzie jego jednostka stacjonowała po ewakuacji z Włoch.

W 1947 r. oddano go edynburskiemu ZOO, w którym zakończył żywot w 1963 r. w wieku 22 lat. Do końca życia reagował na polecenia w języku polskim. Często odwiedzany przez polskich kombatantów, był też popularny wśród Brytyjczyków, pisała o nim prasa i wystąpił nawet w programie BBC.

Wojtek ma swoją rzeźbę w siedzibie Muzeum i Instytutu im. gen. W. Sikorskiego w Londynie, kilka pamiątkowych tablic. Jego wojenne losy opisał żołnierz II Korpusu Wiesław Lasocki w książce Wojtek spod Monte Cassino: Opowieść o niezwykłym niedźwiedziu". Niedźwiedź niosący pocisk artyleryjski jest oficjalnym emblematem 22 kompanii zaopatrywania artylerii przemianowanej na 22 kompanię transportową.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja pierdykam, wrzucić zdjęcie na odkrywce to dramat !!! przydała by sie lekka modyfikacja skryptu, tak, żeby można wrzucić miniaturkę z imageshacka oraz co najważniejsze modyfikować posty !!!!!

http://www.blackdog.ovh.org/zdjecia/wojna_swiatowa_77.jpg

zdjęcie misia tu, ciekawe czy to ten
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://www.cultura.marche.it/cultura/mostraguerra/immagini2%5CPARTE_I%5C0076_4cartellina.jpg

Ciężko jakieś ładne duże zdjęcie z necie znaleźć. O Baśce Murmańskiej już nie wspomnę i o tym jak salutowała przed Piłsudskim też nie. W ogóle pewnie nie ma takiej foty, szkoda.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam, że w książce Kobylańskiego Gawędy o broni i mundurze" było coś o białym niedzwiedzu przy jakiejś polskiej jednostcw z okresu I wojny. Jest nawet rysunek :) Może ktoś sprawdzć, bo nie mam tej książki ze sobą na obczyźnie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na forum książka i film jest wątek założony o wojtku i tam jest foto.
Muszę powiadomić o tym pomniku znajomego anglika polskiego pochodzenia którego ojciec był opiekunem Wojtka, ale on już pewnie wie choć mieszka nie w Szkocji lecz w Sommerset.
Pozdr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hollywood chce nakrecic o Wojtku film:)

http://news.bbc.co.uk/2/hi/uk_news/scotland/south_of_scotland/7216065.stm

co prawda od chciec" a zrobic" droga daleka, ale kto wie ? Wtedy bylby to pierwszy film o naszych pod Monte Cassino.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year later...
  • 8 months later...

http://wyborcza.pl/1,75248,7830554,O_niedzwiedziu__ktory_zostal_zolnierzem.html

O niedźwiedziu, który został żołnierzem

Zapomniana historia II wojny światowej

Lato 1943 roku. Po katastrofie samolotu Władysława Sikorskiego ratownicy wyciągają z morza teczkę generała. W niej pamiątkowe zdjęcia z inspekcji wśród żołnierzy 2. Korpusu na Wschodzie. Na jednym ze zdjęć: niedźwiedź.

Zapasy

Na czarno-białym filmie: niedźwiedź przygniata żołnierza do ziemi, obejmuje łapami, chwyta pyskiem za kark. Następna scena: żołnierz boksuje niedźwiedzia. Kolejna: żołnierz śmieje się, wyjmuje z kieszeni cukierka, niedźwiedź macha łapami.

W kronice 22. Kompanii Zaopatrywania Artylerii II Korpusu Polskiego z bazy pod Monte Cassino: "7/V 44. W dniu dzisiejszym odwiedzili naszą kompanję amerykańscy korespondenci wojenni, robili zdjęcia oraz przeprowadzali wywiady z żołnierzami. Na ich reporterskie filmy dostali się i nasi ulubieńcy - Wojtek (niedźwiedź)....

Niedźwiedź przeszedł z armią Andersa cały szlak bojowy: z Iranu, przez Palestynę, Irak, Egipt, Monte Cassino, Bolonię, Anconę, po Szkocję.

Był w bazie pod Venafro, 20 km od Monte Cassino. "Po przyjeździe na miejsce początkowo bał się bardzo. Zwłaszcza w nocy, w czasie ognia artyleryjskiego - opisywał Wiesław Antoni Lasocki. Chował się między żołnierzami. Potem przywykł.

Podobno przesiadywał na drzewie i patrzył na artyleryjski ogień. Podobno nosił pociski.

Lasocki: "Żołnierze zabrali się do wyładowywania pocisków artyleryjskich i skrzynek z amunicją. Wojtek podszedł i wyciągnął łapy. - Owszem, chciał pomagać. Zobaczył, że w kilku podnosimy skrzynię z pociskami, podszedł, podniósł sam - pamięta Wojciech Narębski, były żołnierz 22. Kompanii.

Duży Wojtek

1942, październik. Siedemnastoletni Wojtek Narębski dociera do obozu w Palestynie. - Poszedłem się zameldować, patrzę, a tam obok namiotu kancelarii leży... niedźwiedź. Był wtedy duży jak pies bernardyn.

Potem, dla rozróżnienia, będą mówić: "mały Wojtek i "duży Wojtek. Wojtek Narębski będzie "mały, niedźwiedź szybko go przerośnie. - Nudziło mu się trochę, lubił się bawić - uśmiecha się Narębski. Stawał na tylnych łapach, machał przednimi i zapraszał żołnierzy do walki. Łapał za nogę, przewracał, kulał po ziemi. Pokonanego lizał po twarzy.

Nie lubił spać sam. W nocy wychodził ze swego legowiska i tulił się do ludzi. Właził żołnierzom do łóżek.

Uwielbiał kąpiele: - Przyprowadzano go do naszego obozu. Pędził prosto do namiotu, w którym miałyśmy prysznic - pamięta Irena Świertok-Sawka, była ochotniczka oddziału Pomocniczej Służby Kobiet.

Narębski pamięta kąpiel w Adriatyku, już we Włoszech. - Jechaliśmy blisko morza. Wojtek jechał na kompanijnym dźwigu, nagle zeskoczył i pobiegł na plażę. A tam włoskie dziewczęta! Zaczęły uciekać, my za nimi, wołając: "Ten niedźwiedź jest dobry!.

Czyj ten niedźwiedź?

Skąd wziął się niedźwiedź w polskiej armii?

Perski chłopiec, chudy, w podartym burnusie, przełyka ślinę, wpatruje się w puszkę corned

beefu, którą otwiera jeden z żołnierzy. Polscy żołnierze zrobili postój w górach koło miasta Hamadan. Ewakuowani z Rosji do Persji, po sowieckich więzieniach, łagrach, jadą do jednego z obozów, gdzie formować będzie się armia gen. Władysława Andersa.

Perski chłopiec stoi przy drodze. Kiedy podają mu menażkę, odkłada worek, który ściskał w rękach. W worku coś się rusza. Niedźwiadek?! Chudy, zakurzony, futro pozlepiane błotem, żałośnie piszczy. Chłopiec tłumaczy, że matkę ktoś zastrzelił.

Żołnierze dają chłopcu dwa tumany, perskie banknoty, i nóż do otwierania puszek. Kupują niedźwiadka. Nie umie jeść konserwy ani sucharów, więc rozcieńczają skondensowane mleko, wlewają do butelki po wódce, ze szmatki robią smoczek. Chwyta i pije, potem zasypia z butelką w łapach.


Tak pierwsze dni misia w polskiej armii opisał Lasocki w książce wydanej w 1968 r. w Londynie. Oparł ją na wspomnieniach Piotra Prendysza, opiekuna niedźwiedzia.

Ale początek mógł też wyglądać tak. - Misia dostałam 3 kwietnia 1942 r. - opowiada Irena Bokiewicz.

W 1942 r. Irena miała 18 lat, dwa lata była z matką na Syberii, znalazła się wśród tysięcy cywilów, którzy ewakuowali się z Rosji razem z armią Andersa. - Jechaliśmy z perskiego portu Pahlevi do Teheranu przez góry. Wynędzniali byliśmy zupełnie. Po drodze zatrzymaliśmy się na nocleg. Tam przyszła grupa chłopców perskich, jeden trzymał na rękach malutkiego misia. I ja się nim zachwyciłam. I jeden z oficerów kupił go dla mnie. Choć przecież to było głupie, nie mieliśmy nic, nawet butów nie miałam, a misia miałam...

Dostał lokum przy kasynie oficerskim. - Gdy było przygotowane śniadanie dla oficerów, to szedł wcześniej i wyjadał jajka z talerzy. Zakradł się do spiżarni i wyjadł konfitury. Zadzwonił telefon, machnął łapą, roztrzaskał.

W końcu wszyscy stracili do niego cierpliwość. I zdecydowano, że trzeba go posłać z wojskiem dalej.

Irena już go nie spotkała, po wojnie przeczytała o Wojtku w książce Lasockiego. - Tylko czy Wojtek to ten mój miś?

Piwo i papierosy

Zdjęcie z Palestyny, 1942 r.: żołnierze karmią niedźwiadka z butelki. Z Iraku, 1943 r.: Wojtek je z menażki. Na wielu zdjęciach: wielki niedźwiedź stoi na dwóch łapach i wyciąga pysk po łakocie. Leon Stanisławski: "Bardzo lubił słodycze. A jak zgrabnie wybierał łapami miód z puszek! No i piwo....

Lasocki: "Kiedy mu dawano butelkę piwa, najpierw obwąchiwał ją z upodobaniem, następnie lizał szkło, a potem zabierał się do picia. Stanisławski: "Kładł się na grzbiet, brał butelkę w przednie łapy, przykładał do ust i nie wypuścił, dopóki całej nie wytrąbił. Na koniec przymykał oko i zaglądał do środka. Podobno alkohol wpływał na niego jak na ludzi, zataczał się.

Polubił również papierosy.

Lasocki: "Nie palił ich, ale zjadał. Najdziwniejsze było to, że musiał to być palący się papieros. Kiedy mu ofiarowano niezapalonego papierosa, wprost z pudełka, brał go wprawdzie w paszczę, ale zaraz wypluwał. Natomiast zapalone papierosy przełykał z widocznym zadowoleniem.

Oswoić ? Niemożliwe

Ursus arctos syriacus. Niedźwiedź brunatny syryjski - gatunek, do którego należał Wojtek. Czy można do końca oswoić niedźwiedzia? Znawcy gatunku mówią, że to niemożliwe.

Zwierzę nieobliczalne, siła ogromna, piekielnie ostre pazury. Nawet te od urodzenia wychowywane wśród ludzi prędzej czy później stają się dla ludzi niebezpieczne.

Z misiem w łóżku

Blady świt, obóz śpi, niedźwiedź zakrada się do łaźni. Nauczył się sam pociągać za sznurek i uruchamiać prysznic. Nieraz już zużył wodę dla całej kompanii. Teraz wykorzystuje nieuwagę wartowników. Po chwili przeraźliwy krzyk budzi obóz. Żołnierze biegną i widzą: przestraszony Wojtek stoi naprzeciw Araba śmiertelnie przestraszonego widokiem wielkiego niedźwiedzia brunatnego. Arab chciał ukraść żołnierzom broń i skrył się w łaźni.

Wojtek w nagrodę za czujność dostał dwie butelki piwa i mógł zostać w łaźni aż do obiadu.

W Iraku żołnierze szkolą się, dostają nowe wozy, dodge i citroëny, testują je na manewrach, przygotowują do wyjścia na front. Zapuszczają silnik - niedźwiedź pcha się do szoferki. "Jeździł z żołnierzami na ciężarówkach oparty przednimi łapami o budkę szofera. Arabowie, zwłaszcza dzieci, wiali na ten widok, ile wlazło - wspominał Stanisławski.

Tadeusz Czerkawski zapisał: "Nagle zza namiotów wynurzył się Wojtek. Zatrzymał się przy nas, stanął na tylnych łapach, chciał się bawić. Daliśmy mu puszki z gęstym mlecznym kremem, które rozrywał pazurami i wyjadał zawartość. Miś się najadł, pobaraszkował z nami, oblizał nam twarze i ręce, po czym oddalił się w rejon 3. baterii i wlazł do namiotu porucznika Franciszka Łukowskiego. Ułożył się na polowym łóżku porucznika i zasnął.

Porucznik wraca po zmroku z kasyna, gdzie nieco wypił. Po kilku minutach: "Błysnęło światło latarki i usłyszeliśmy straszliwy wrzask i równocześnie przerażony ryk niedźwiedzia. Z jednej strony namiotu wyskoczył wrzeszczący Łukowski w samych gatkach, drugim wejściem wiał, rycząc, niedźwiadek.


Podobno nigdy nikomu nie zrobił krzywdy.

Strach przed małpą

"13/IX.43. Niedźwiedzie naszej Kompanji, których jest dwa...

Dwa niedźwiedzie w kompanii?! W kronice nie zapisano momentu przybycia drugiego niedźwiedzia. Wiadomo, że nazywał się Michał i wędrował przedtem z innym batalionem. Podobno liczono, że Wojtek z Michałem się zaprzyjaźnią.

Ale przy pierwszym spotkaniu Michał rzucił się na Wojtka. Toteż wkrótce w kronice odnotowano: "24/IX.43. Kompanja ofiarowała miejskiemu ogrodowi zoologicznemu w Tel Avivie jednego z dwóch posiadanych niedźwiedzi Michała.

W dowód wdzięczności zoo podarowało żołnierzom małpę. "Została przyjęta z zadowoleniem przez żołnierzy i nazwana przez nich Kasia - zanotował kronikarz.

- Stryj opowiadał, że Kaśka kradła mu pieniądze, papierosy, była bardzo złośliwa - pamięta Romuald Szperliński, którego stryj służył w 22. Kompanii. Podobno Wojtka ciągnęła za uszy, przedrzeźniała. Podobno, gdy ją widział, chował się, zakrywał łapami oczy.

Statek

"14/II.44. Ludzie załadowują się w porcie w Aleksandrii... Władze portowe robią trudności przy ładowaniu na statek misia i małpy.

Trwa przeprawa II Korpusu do Europy. Jadą na front. Co zrobią z niedźwiedziem? Budują klatkę, w której transportują go pociągiem do portu w Aleksandrii. Na zdjęciu: pochylają się nad klatką, wlewają wiadro wody, chłodzą Wojtka.

"14/II.44. Angielskie władze portowe robiły nam duże trudności z przewiezieniem naszych dwóch pupilów - niedźwiedzia Wojtka i małpki Kasi. Po porozumieniu się z dowództwem w Kairze uzyskano pozwolenia dla niedźwiedzia, jednak małpka musiała powędrować na ląd, gdyż angielski lekarz nie zgodził się na jej transport okrętem osobowym. Kaśkę jakoś przemycono, dotrze do Włoch innym statkiem, a Wojtek oficjalnie wchodzi po trapie na statek.

"17/II.44. Odjazd godz. 8.30. Morze wzburzone.

Płynie na górnym pokładzie statku "Batory przywiązany do masztu. Próbuje łapać mewy, ma chorobę morską.

Wojtek nosi amunicję

Monte Cassino.

Z kroniki kompanii: "11/V.44. O godz. 23-ej rozpoczęło się natarcie 2-go Korpusu polskiego na wzgórza Monte Cassino, poprzedzone nawałą artyleryjską. Zapisy są dalej krótkie, rwane, "wóz trafiony, "powtarzają się naloty, "zaop. w amunicję bez zmian. "18/V.44. O świcie WOJSKA POLSKIE ZDOBYŁY CASSINO.

Wojciech Narębski był w zeszłym roku pod Monte Cassino, w 65. rocznicę bitwy. Pokazuje mundur i beret z oznakami kompanii. Na oznakach: niedźwiedź z pociskiem w łapach na tle kierownicy.

Dowództwo oficjalnie zaakceptowało ten symbol 14 lutego 1945 r. Na zdjęciu z Włoch: wielki niedźwiedź przeciska się przez okno w drzwiach szoferki, na masce ciężarówki widać rysunek: niedźwiedź niesie pocisk. Wymalowano go na wszystkich wozach 22. Kompanii.

Spod Monte Cassino jadą dalej na front: Bolonia, Ancona.

1945, kwiecień: "Na skutek ogromnego zapotrzebowania amunicji artyleryjskiej wzięto do ładowania również ludzi z plutonu Dowodzenia, gdyż ładowacze naszej Kompanji nie mogą sami podołać. Podobno i tam widziano go podnoszącego skrzynie z amunicją. - Robił to także podczas kampanii adriatyckiej - potwierdza Narębski.


Często jeździł na kompanijnym dźwigu. Scena z końca wojny opisana przez Lasockiego: kolumny oddziałów brytyjskich i amerykańskich utknęły w korku na via Adriatica, kierowców zatrzymał niezwykły widok: na ramieniu dźwigu stojącego na poboczu siedział niedźwiedź, huśtał się.

"8/V.45. Niemcy skapitulowały, działania wojenne w Europie zostały zakończone - to ostatni wpis w kronice 22. Kompanii.

Podobno widziano go potem we Włoszech, jak leżał pod krzewami winorośli i zjadał winogrona.

Czekanie

1946, październik. Statek z Neapolu dobija do portu w Glasgow. Płyną na nim żołnierze II Korpusu Polskiego przerzuceni z Włoch - gdzie stacjonowali od zakończenia wojny - do Wielkiej Brytanii.

Szkoci, którzy stoją na brzegu, widzą, jak z polskimi żołnierzami po trapie schodzi niedźwiedź.

Z Glasgow Wojtek jedzie z żołnierzami do obozu Winfield Camp, niedaleko miasta Berwick-upon-

-Tweed. Polacy będą tu czekać na demobilizację, na wieści z kraju. Uczą się angielskiego, ktoś rzuca: "Raczej rosyjskiego się uczcie, jeśli chcecie wracać do Polski.

Na zdjęciach: siedzą przed barakami, czytają gazety, bawią się z wielkim niedźwiedziem brunatnym.

Szkotka buduje pomnik

Aileen Orr oprowadza po swojej farmie we wsi Hutton w Szkocji. - Tutaj mieszkali, całe to pole było zabudowane barakami - opowiada.

Na polu wciąż stoi kilka zrujnowanych budynków, na ścianie napis: "Washroom. - Tu była łaźnia, tu kuchnia, tu żołnierze wyrzucali śmieci. W tym stawie Wojtek pływał z żołnierzami. A tu są ślady pazurów - pokazuje rysy wysoko na korze drzewa.

- Ślady po niedźwiedziu? - upewniam się.

- Oczywiście! Uwielbiał się wspinać na to drzewo - zapewnia Aileen Orr. Farma należała do rodziców jej męża. - Dwa dni po naszej podróży poślubnej mój mąż zapytał: "A wiesz, że na naszej farmie mieszkał ktoś sławny?. "Kto? - pytam. "Niedźwiedź Wojtek. Krzyknęłam: "Wojtek?! Przecież ja znam Wojtka!. Wróciły wszystkie opowieści mojego dziadka.

Kilkuletnia Aileen podejrzewała, że dziadek opowiadał bajki. O niedźwiedziu, który wędrował z polskimi żołnierzami. - Dziadek służył w brytyjskiej armii, był w Palestynie, Egipcie. Tam po raz pierwszy spotkał Wojtka.

Jedna z opowieści: podczas pierwszego spotkania dał Wojtkowi cukierka, położył go na dłoni, tak jak zwykł karmić psa, a niedźwiedź wyciągnął łapę, delikatnie zabrał cukierka i włożył do pyska. Potem, ilekroć widział dziadka, zawsze się w niego wpatrywał. Dziadek mógł iść w grupie tak samo umundurowanych żołnierzy, a niedźwiedź stawał na dwóch łapach i kiwał na niego głową.

Dla Wojtka to był dobry czas w Winfield Camp.

- Jego pasją było jedzenie. Kobiety ze wsi piekły ciasta, które Wojtek uwielbiał. I dżem. Dziadek opowiadał: "My God! Jak on kochał dżem! - mówi Orr. Był coraz grubszy. Na wielu zdjęciach z tamtego czasu widać wielkie zwierzę o błyszczącej sierści, karmione i pieszczone przez żołnierzy. Ważył 250 kg i gdy stawał na dwóch łapach, mierzył 180 cm. Chodził z żołnierzami do pobliskiego miasta Berwick-upon-Tweed.

Orr twierdzi, że bywał z nimi w tamtejszym pubie.

Był sławny. Przyjeżdżali do niego dziennikarze, opisywali historię "Voytka. Na zdjęciu w angielskim piśmie "War Illustrated: żołnierz siedzi na niedźwiedziu. Podpis pod zdjęciem: "Ulubiony sposób spędzania czasu - uprawianie zapasów z przyjaciółmi.


Miejscowe Towarzystwo Polsko-Szkockie przyjęło Wojtka w poczet swoich członków. Dostał z tej okazji piwo. - Dziadek powtarzał, że Wojtek uwielbiał piwo - pamięta Aileen.

O niedźwiedziu opowiedział jej także sąsiad Augustyn Karolewski, jeden z polskich żołnierzy, który został tu po wojnie. Karolewski pamięta, jak Piotr Prendysz, opiekun Wojtka, idzie z nim wiejską drogą, spotykają kogoś, przystają, Prendysz kładzie rękę na karku niedźwiedzia, niedźwiedź siada, jakby przysłuchiwał się rozmowie.

- Tak właśnie będzie wyglądał pomnik - Aileen pokazuje rzeźbę, która stoi na stole w jej kuchni. Żołnierz opiera rękę na niedźwiedzim grzbiecie. Bo Aileen Orr zbiera pieniądze na pomnik Wojtka.

- Wszyscy mówią, że nie można oswoić niedźwiedzia, a żołnierze to zrobili w czasie wojny! Jak musieli go niezwykle traktować, jakie to musiało być wyjątkowe zwierzę! - mówi. - Ale to nie będzie tylko pomnik niedźwiedzia. Ma przypomnieć o polsko-szkockich związkach i polskich żołnierzach. Mój dziadek powtarzał: "Polaków zdradzono. Opowiadał mi wiele razy, jak nie zaproszono ich na paradę zwycięstwa w Londynie.

Zbiera fundusze na pomnik całkiem prywatnie, ale zawodowo jest doradcą szkockiego ministra kultury i w marcu ubiegłego roku zorganizowała poświęcone Wojtkowi spotkanie w szkockim parlamencie.

Przyszło 200 osób, minister, parlamentarzyści, Szkoci i Polacy.

Pomnik Wojtka ma stanąć w centrum Edynburga.

Tylko po polsku

Sam wszedł do klatki.

"Zeskoczył z ciężarówki i wszedł do klatki z własnej woli - zapisał Thomas Gillespie, dyrektor zoo w Edynburgu, który 15 listopada 1947 r. przyjmował niedźwiedzia.

- To było strasznie nerwowe spot-kanie - żołnierze pamiętają moment, gdy decydowano, że Wojtka trzeba oddać do zoo.

Obóz w Szkocji rozwiązywano. Co zrobić z niedźwiedziem? Zabrać go do Polski? Jak? Andersowców komunistyczne władze uznały za wrogów. Jak wracać? Na dodatek z niedźwiedziem? Zostawić w Szkocji. Ale gdzie?

"Ofiarowano go na przechowanie do czasu, gdy będzie mógł wrócić do wolnej Polski - zanotowano w dokumentach edynburskiego zoo.

"Dozorcy czekali już na Wojtka. Mieli ze sobą wszelkiego rodzaju przyrządy, jakie potrzebne są do przyjęcia nowego zwierzęcia. Nie było z nim żadnego kłopotu. Kiedy żołnierz przyklęknął, żeby zdjąć mu łańcuszek z tylnej nogi, Wojtek polizał go po twarzy. Potem zaczął rozglądać się dookoła - opisał Lasocki. Po odjeździe żołnierzy przez pewien czas "niedźwiedź rozpaczliwie zawodził.

Odwiedzali go w zoo. Żołnierzom pozwalano wchodzić za ogrodzenie. Uprawiali z nim zapasy. Dozorcy byli przerażeni, widzowie zachwyceni.

Archie Brown, brytyjski oficer, opowiadał niedawno dziennikarzowi "Edinburgh Evening News, jak towarzyszył jednemu z polskich żołnierzy w odwiedzinach. Polak zabierał do zoo skrzypce. "Gdy grał, Wojtka łapy poruszały się do przodu, do tyłu.

Karolewski: - To już nie był ten sam niedźwiedź, był smutny.

Miał wspólny wybieg z innymi niedźwiedziami, ale nie lubił ich towarzystwa. W słoneczne dni wdrapywał się na skałę na wybiegu albo drzemał. "Czy śnili mu się jego towarzysze z armii, nie wiadomo, ale pewne jest, że ze wszystkich przyjaciół, którzy go odwiedzali, wolał tych, którzy mówili po polsku... - zapisał Gilbert Fisher, kolejny dyrektor ogrodu.

"Trzy niedźwiedzie leżały na szczycie skały i żadna zachęta ze strony zwiedzających nie była w stanie ich przekonać, żeby się odwróciły. Dopiero gdy mój mąż zawołał po polsku, Wojtek podniósł się, zszedł na dół i zbliżył do ogrodzenia - wspominał ktoś, kto odwiedził zoo w 1961 roku.

Dziś w edynburskim zoo nie ma śladów po Wojtku, tylko na stronie internetowej wymieniony został jako najsławniejszy lokator, obok pingwinów.


- Była tu tablica z historią Wojtka, zniknęła w 1983 r. podczas remontu, chyba ktoś ją ukradł - opowiada Raymond Russel, od 30 lat pracuje w edynburskim ogrodzie. - Ja sam go nie pamiętam. I nie pracuje tu już nikt, kto by pamiętał. Ale znałem jednego z jego opiekunów, opowiadał mi...

Jedna z opowieści: - Grupa polskich rybaków odwiedziła zoo, by zobaczyć Wojtka. Mówili po polsku i dawali mu smakołyki. Ale w pewnej chwili jeden krzyknął coś do niego. I niedźwiedź zaczął szaleć, bić w pręty klatki, ryczeć. Nigdy dotąd nie zachowywał się tak agresywnie. Ale najdziwniejsza była reakcja rybaków, bo oni rzucili się z pięściami na tego kolegę, który krzyknął. "Co on powiedział? - dopytywał mój przyjaciel, dozorca Wojtka. "Nie możemy powtórzyć, bo to było coś bardzo brzydkiego....

Zwierzę polityczne

"Oliwskie zoo przygarnie słynnego niedźwiedzia - donosi 2 marca 1959 r. "Wieczór Wybrzeża.

Gazety w Polsce donoszą także:

Narodowy Bank Polski przekazuje fundusze na klatkę do transportu Wojtka.

Polska Żegluga Morska deklaruje bezpłatny przewóz do Polski.

Zakłady Wybrzeża wybudowały luksusową klatkę wyposażoną w urządzenia klimatyzacyjne. Luksusowa klatka już czeka na Wojtka w oliwskim zoo!

Batalia o Wojtka wybuchła pod koniec lat 50. "Gdy nasi rybacy głośno rozmawiali między sobą, niedźwiedź, słysząc polską mowę, szalał z radości i wyciągał łapy do swych rodaków - tak "Wieczór Wybrzeża opisał wizytę rybaków z Władysławowa w edynburskim zoo. (Czy to ci sami rybacy? Trudno

usatlić.) Gazeta zaapelowała: sprowadźmy Wojtka do Polski!

Apele i listy ze wspomnieniami drukują też inne gazety, m.in. "Przekrój. W akcję "repatriacji niedźwiedzia angażuje się Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Zwierząt. Z misją do Edynburga jedzie przedstawiciel zoo w Oliwie Wiktor Kopaczewski. Wiezie listy polecające i propozycję: w zamian za Wojtka oferujemy dwa małe niedźwiadki.

- W 1959 r. nasze zoo świętowało pięciolecie istnienia, pewnie na fali entuzjazmu podjęto starania o sprowadzenie niedźwiedzia - uśmiecha się Michał Targowski, obecny dyrektor oliwskiego zoo.

Kopaczewski tak tłumaczył w tekście w "Przekroju: "Nasze ogrody zoologiczne nie odczuwają bynajmniej braku brunatnych niedźwiedzi. Rokrocznie przychodzi ich na świat u nas około 30 i nie tak łatwo byłoby ulokować jeszcze jednego dorosłego niedźwiedzia np. w zoo poznańskim czy krakowskim. Inaczej w rozbudowującym się zoo w Gdańsku-Oliwie. Właśnie tam oddane zostały do użytku nowoczesne klatki wybiegowe dla dużych drapieżników. Dyrekcja naszego zoo, jak zawsze starająca się spełnić życzenia mieszkańców Wybrzeża, postanowiła więc zaoferować Wojtkowi wygodne i niekrępujące mieszkanie w jednej z klatek. Tłumaczył, ponieważ niedźwiedzia ze Szkocji nie przywiózł.

- Wojtek jest prywatnym depozytem jednego z kombatantów i nie może być wydany bez jego zgody - usłyszał od dyrektora zoo w Edynburgu.

„Prosto z Edynburga pojechałem do Londynu” - relacjonował Kopaczewski. Spotkał się z byłym dowódcą 22. Kompanii Zaopatrywania Artylerii Antonim Chełkowskim. „Mój rozmówca oświadczył początkowo, iż nie wyrazi zgody na przekazanie Wojtka, gdyż większość jego opiekunów znajduje się jeszcze w Anglii i wraz z nimi jest miejsce niedźwiedzia. Wkrótce jednak odkrył swe prawdziwe karty - uważa on, iż to »reżimowy rząd warszawski « stara się sprowadzić niedźwiedzia do Polski, a zatem on jako szczery emigrant nie może oddać tak cennego symbolu »komunistom «. Nie przywiozłem więc do Polski niedźwiedzia Wojtka. Znaleźli się ludzie, którzy dlań „wybrali wolność” za prętami ciemnej klatki szkockiego zoo” - tłumaczył.

O sprawie pisały gazety brytyjskie i emigracyjne, informowało BBC - podkreślano polityczny podtekst idei sprowadzenia maskotki armii Andersa do Polski.

A Kopaczewski komentował: "Z uwagi na podeszły wiek Wojtka i daleko posunięte zmiany chorobowe niedługo będzie on już zapewne bawić oczy widzów edynburskiego zoo.

Czuły ton - w jakim mówiono w polskiej prasie o Wojtku, zapowiadając jego powrót - zmienia się potem na chłodny i rzeczowy. Można przeczytać m.in., że nazbyt gloryfikowano zasługi niedźwiedzia i należy sprowadzić go "z piedestału niemal bohatera narodowego do roli maskotki jednego z oddziałów.

I wokół Wojtka zrobiło się w Polsce cicho.


Zastrzelony

Chorował przez kilka lat. Cierpiał na zmiany artretyczne w stawach. Miał uszkodzony przełyk. - Coraz rzadziej wypuszczano go na wybieg, obawiano się, że spadnie ze skały. Ostatnie lata spędzał w tej klatce - Raymond Russel otwiera drzwi na tyłach wybiegu, za nimi ciasne pomieszczenie za kratą.

2 grudnia 1963 r. BBC poinformowało o śmierci Wojtka. Miał 21-22 lata, niedźwiedzie brunatne żyją średnio 35-40 lat.

Russel: - Cierpiał. Wtedy chorych zwierząt nie usypiano. Został zastrzelony.

Drugie życie Wojtka

Książę Karol odwiedził Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie, przystanął przy stojącej tam rzeźbie Wojtka. - Nie chciał, by mu niedźwiedzia przedstawiać. Powiedział, że zna Wojtka, czytał książkę o nim swoim synom - opowiada Krzysztof Barbarski, prezes instytutu.

Wojtek był do niedawna lepiej znany w Wielkiej Brytanii niż w Polsce.

Książka Wiesława Lasockiego "Wojtek spod Monte Cassino wydana po raz pierwszy w Londynie w 1968 r. była niedostępna w księgarniach PRL. W 1979 r. ukazała się w Poznaniu książeczka dla dzieci "Kanonier Wojciech - wersja Janusza Przymanowskiego, autora "Czterech pancernych i psa - z ideologicznym komentarzem: "Byli jednak tacy, którzy sami postanowili zostać na obczyźnie, innych do tego namawiali, no a kudłatego kolegę zdecydowali oddać do ogrodu zoologicznego w stolicy Szkocji.

- Usłyszałem o Wojtku niedawno od sąsiadki, historia wydała mi się tak nieprawdopodobna - mówi 36-letni Łukasz Wierzbicki z Poznania. Zafascynowany napisał książkę dla dzieci "Dziadek i niedźwiadek. Wojtek wrócił ostatnio do Polski w kilku książkach, filmie dokumentalnym Marii Dłużewskiej "Piwko dla niedźwiedzia, artykułach, dyskusjach na stronach internetowych.

Mieszkający w Krakowie Anglik Richard Lucas chce wybudować pomnik Wojtka w Krakowie. - Pomyślałem, że skoro ma stanąć w Szkocji, to powinien też być tutaj - tłumaczy. Założył fundację i grupę fanów Wojtka na Facebooku, zainteresował Wojtkiem szkoły, zamierza namówić pocztę, żeby wydała znaczki z niedźwiadkiem.

Rok temu napisał do Normana Davisa z pytaniem, czy nie zechciałby zaangażować się w projekt... "Z przyjemnością - odpisał Davis. Podobno historią niedźwiedzia zainteresował się Hollywood. O Wojtka dopytywali też w Instytucie Polskim w Londynie reporterzy telewizji z Japonii.

współpraca Sylwia Wilczak

Korzystałam m.in. z:

"Kroniki 22. Kompanii Zaopatrywania Artylerii, z archiwum Instytutu Polskiego i Muzeum gen. Sikorskiego w Londynie, W.A. Lasocki "Wojtek spod Monte Cassino. Opowieść o niezwykłym niedźwiedziu, Londyn 1989, T.M. Czerkawski "Byłem żołnierzem generała Andersa, Warszawa 1991, Ł. Wierzbicki "Dziadek i niedźwiadek, Konstancin 2009, W. Kopaczewski "Dookoła Wojtek. Dlaczego go nie przywiozłem, "Przekrój 1959, nr 741, L. Stanisławski "Wojtka znałem od niemowlęcia, "Przekrój 1959, nr 725, T.H. Gillespie, "The Story of Edinburgh Zoo, 1964 i filmu M. Dłużewskiej "Piwko dla niedźwiedzia, 2008.

Violetta Szostak"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie