Skocz do zawartości

Błogosławiony Apb Julian Nowowiejski


igoor

Rekomendowane odpowiedzi

28 maja 1941 męczeńska śmierć Arcybiskupa Juliana Nowowiejskiego

Maltretowany, wyszydzany i upokarzany, arcybiskup Antoni Julian Nowowiejski zmarł w obozie niemieckim w Działdowie, 28 maja 1941 r. Najcięższą próbę przeszedł arcybiskup w Wielki Piątek, 11 kwietnia 1941 r., kiedy to upadł na ziemię, uderzony w skroń biczem zakończonym ołowiem. Takich cierpień nie mógł znieść 83-letni człowiek.Należał do najwybitniejszych hierarchów polskich pierwszej połowy XX stulecia, owych książąt Kościoła. Był pasterzem , organizatorem diecezjalnych instytucji, wychowawcą, nauczycielem, naukowcem, a także przyjacielem najuboższych. Każdą z tych ról pełnił z wielkim poświęceniem.

Specjalną grupę więźniów politycznych stanowili księża, których więziono od jesieni 1939 r. do jesieni 1941 r. 8 III 1941 r. hitlerowcy przywieźli do działdowskiego obozu arcybiskupa Antoniego Juliana Nowowiejskiego, biskupa płockiego i bp Leona Wetmańskiego, sufragana płockiego. Zostali oni wcześniej (28 II 1940 r.) aresztowani w Płocku i wywiezieni do Słupna, oddalonego o 12 km od Płocka. W tamtejszym budynku szkolnym, pod strażą, przebywali około roku.

W nocy z 6/7 III 1941 r. zostali ze Słupna przewiezieni do Imielnicy, a stamtąd do Płocka. Z piwnicy płockiego Magistratu przewieziono biskupów rankiem 8 marca do obozu w Działdowie. Byli oni ściśle izolowani w celi nr 12 od reszty więźniów i szczególnie szykanowani. Arcybiskup A. J. Nowowiejski poddawany był różnym torturom moralnym i fizycznym, między innymi z próbą profanacji krzyża, nie załamał się. Zmarł prawdopodobnie 28 V 1941 r., mając 83 lata i 5 miesięcy, 60 lat kapłaństwa i 33 lata biskupstwa. Niemcy jako przyczynę śmierci arcybiskupa podali uwiąd starczy. Do dziś nie jest znane miejsce pochówku arcybiskupa. Znane są nazwiska dwóch Żydów, którzy wywozili poza obóz ciało zmarłego. Byli to Pużycki i Sakwa, ale obaj zostali rozstrzelani przy likwidacji obozu. W gromadzonej od 1945 r. dokumentacji dotyczącej męczeństwa biskupów płockich najczęściej jako przypuszczalne miejsce pochówku archp. J. Nowowiejskiego wymienia się las w Malinowie, na Górze Komornickiej i w Białutach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i właśnie stwierdzenie w publikacjach o tym że nie odnaleziono miejsca pochówku nie daje mi spokoju.
Dodam że mieszkam w Działdowie i znam te tereny,no i pomyślałem sobie na początek że las w Białutach można by wykluczyć ponieważ jest w większej odległości i z jednym ciałem hitlerowcy by daleko nie jechali mając bliżej miejsca pochówku.
Pozostaje góra komornicka i las w malinowie.
Na górze komornickiej były po wojnie ekshumacje i większość ciał przeniesiono na wspólny cmentarz utworzony na szczycie wzniesienia,więc ciało biskupa mogło by zostać znalezione tym bardziej że w tym obozie więżniowie przebywali w swoich ubraniach.
No i las w Malinowie teren rozległy na którym był w latach międzywojennych poligon 32 Pułku Piechoty. No i właśnie na tym poligonie są strzelnice na których niemcy mogli by dokonać pochówku.
O lesie w Malinowie wspomina też więzień który rozmawiał z
jednym z żydów po powrocie.
No i najciekawsze zostawiam na koniec jakiś czas temu moja matka leżała w szpitalu w Olsztynie a w jednej sali z nią była pewna starsza pani która opowiadała często o tamtych czasach i pewnego razu opowiedziała o swoim pobycie w działdowskim obozie.
Ta starsza pani opowiedziała matce jak któregoś razu niemcy zastrzelili biskupa a ciało jego włożyli do skrzyni po amunicji i pozwolili go pochować między głównym budynkiem koszar a kasynem oficerskim, a po jakimś czasie podobno wydali ciało rodzinie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W publikacjach i w zeznaniach osób które przeszły przez obóz w Działdowie datą śmierci jest 28.V.1941 a niemcy podali rodzinie że zmarł 11.X.1941 więc może wtedy odkopali go z terenu obozu i wywieżli razem z tymi dwoma żydami a reszcie więżniów powiedzieli że zwłoki wydano rodzinie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i tu kieruje pytanie do kolegów poszukiwaczy z większym doświadczeniem może by któryś z was pomógł coś jeszcze ustalić
i wspólnymi siłami znależc miejsce gdzie naziści ukryli ciało.Mogło by to rzucić lepsze światło na nasze grono i pokazać ludziom że nie zajmujemy się niczym złym jak to naświetlają niektóre media nasze chobby
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to się trochę zdziwiłem, myślałem że jest/był jeden odgórny projekt wież, a tu taka ciekawostka... u mnie w miejscowości jest nad wejściem jeszcze lew wyrzeźbiony, a i piwnicę też wieżyczka ma. Niestety jak to w naszym kraju-jak z dala i pod lasem, to i porozwalać i pomazać trzeba, inaczej by Polska nie była...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 months later...
Ja też jestem z Działdowa. To nieprawda, że jest to przejście do zamku. Powstała ona w 1915 roku, ale była kiedyś też pogłoska, że w tym miejscu stała wieża kontrolna Prus, gdyż na rzecze w Malinowie znajdowała się granica. Też mnie ciekawi miejsce pochówku A.J Nowowiejskiego. Myślę, że na ten temat można byłoby porozmawiać z panem Mogielnickim jeśli się nie mylę co do nazwiska. On zajmuje się historią Działdowa.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...
Witam i odświeżam temat.
Po przeczytaniu wszyskich postów w temacie, popędziłem do pewnej starszej już pani, która opowiadała mi kiedyś o swoim pobycie w działdowskim obozie. Już myślałem, że będę mógł pomóc! Otóż okazało się, że w bardzo podobny (jeśli nie w identyczny) sposób zginął wikariusz z Żuromina ks. Stanisław Malinowski. Wspomniana pani była tego naocznym świadkiem. Otóż na placu (nazwijmy go apelowym), zarówno niemieccy żołnierze, jak i niemieccy cywile ćwiczyli" męszczyzn. W pewnym momencie upadł rzeczony ksiądz i nie mógł się podnieść. Na wrzaski aby wstał, nie reagował. Zaczęli go bić i dalej wrzeszczeli. Bicie przerodziło się w katowanie i trwało do ostatniego tchnienia ofiary. Kiedy już przestał wydawać oznaki życia, dwoje oprawców wywlokło go za nogi poza plac. Był mroźny grudzień 1940r.
O pobycie w tym obozie Abpa Juliana Nowowiejskiego i Bpa Leona Wetmańskiego (pochodził z Żuromina) pani ta słyszała ale nic więcej nie wie.
Idę teraz porozmawiać z dziadkiem (mojej żony), może on opowie coś ciekawego. Równierz był więźniem tego obozu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy parę lat temu odwiedziłem las w Malinowie, nie mogłem się nadziwić, że nie zadbano aby wieża Bismarcka dalej służyła społeczeństwu. Za 20-30 lat będziemy mogli mówić, że w lesie tym była wieża...
Rozmiarami i wyglądem nie przypomina innych wież o tej nazwie, gdyż moim skromnym zdaniem pochodzi wprost ze średniowiecza i stanowi integralny element zamku. Dlaczego integralny? Ano dlatego, że wieża połączona jest z zamkiem przejściem podziemnym (w linii prostej ok. 3 km). W jakimś czasie stało się (to przejście) na tyle niebezpieczne, że postanowiono je zamurować. Wystarczy rozejrzeć się w okolicy wieży...
Co do piwnicy, to była na tyle zaśmiecona, że nie było mowy o jakimkolwiek wejściu do niej. Stanowiła zapewne element komunikacji z przejściem podziemnym.
A jakie zadanie miała spełniać owa wieża, jeśli została wybudowana wraz z zamkiem?
a)ostrzeganie o niebezpieczeństwie,
b)droga ewakuacji.
Możliwe też, że w roku 1941 była niemym świadkiem pochówku biskupów.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie