Skocz do zawartości

Dornier w jeziorze.


Rekomendowane odpowiedzi

Elementy niemieckiego samolotu z czasów II wojny światowej znaleźli w jeziorze Resko Przymorskie koło Rogowa (Zachodniopomorskie) uczestnicy zaplanowanej na trzy dni nurkowej.
Wyprawę zorganizowali Fundacja Muzeum-Fort Rogowo, magazyn Nurkowanie" oraz Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu.

Kawałki tablic z numerami: bezcenne

Aleksander Ostasz, redaktor naczelny magazynu Nurkowanie" już pierwszego dnia poszukiwań natrafiono na fragmenty niemieckiej maszyny. - Są to drobne części, kawałki blachy z numerami i potrzaskane kątowniki, które wydobyliśmy na powierzchnię. Udało nam się też zlokalizować duży element samolotu. Ponieważ tkwi on dość głęboko w mule, spróbujemy się do niego dostać w sobotę - powiedział Ostasz.



Według Mirosława Huryna, prezesa Fundacji Muzeum-Fort Rogowo, wiele wskazuje na to, że znalezione części to fragmenty niemieckiego wodnosamolotu Dornier DO 24. - Na blachach są numery, po których powinniśmy stosunkowo łatwo ustalić, co to za maszyna i w której jednostce służyła. Niemcy skrupulatnie prowadzili rejestr samolotów, a te dokumenty niemal w całości zachowały się w archiwach - zaznaczył Huryn.

Będzie sensacja?

Gdyby przypuszczenia prezesa Fundacji Muzeum Fort Rogowo potwierdziły się, odkrycie w jeziorze Resko Przymorskie byłoby niemałą sensacją. Według Huryna, na świecie zachowały się jedynie dwa egzemplarze tego samolotu. Fragmenty tego typu maszyn znajdują się w zaledwie kilku muzeach.

Latającą łódź Dornier DO 24 Niemcy zbudowali pod koniec lat 30. na zamówienie Holendrów. Ponieważ trzysilnikowy samolot okazał się udaną konstrukcją, zaczęła go również używać Lufftwaffe. Łącznie wyprodukowano 275 tego typu maszyn.

Dorniery DO 24 latały nad niemal wszystkimi akwenami, do których dotarła armia III Rzeszy. Wykorzystywano je do lotów patrolowych, ratowania zestrzelonych nad morzem pilotów oraz ewakuacji cywilów z terenów, do których zbliżała się Armia Radziecka.

Niemcy byli w okolicy

Na przełomie lutego i marca 1945 r. kilkanaście tego typu maszyn stacjonujących w bazie lotniczej w Rogowie obsługiwało most powietrzny służący ewakuacji cywilów - głównie dzieci - z Pomorza. W czasie tych lotów dwa Dorniery DO 24 miały rozbić się o taflę jeziora Resko Przymorskie i zatonąć. W jeziorze mogą również leżeć wraki innych niemieckich samolotów.

Poszukiwania mają się zakończyć w niedzielę. W ekspedycji bierze udział 20 osób wyposażonych w specjalistyczny sprzęt do podwodnych poszukiwań (sonar boczny, echosonda, magnetometr protonowy, podwodne kamery oraz podwodny robot). Eksplorację - jak wyjaśnił Aleksander Ostasz - bardzo utrudnia wyjątkowo niski poziom wody w jeziorze i gruba warstwa mułu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie Dornier tylko Ju 52. Eksploracja tego samolotu (tylko drugiej częśći - pierwszą wydobyto w 45) ma długą powojenną historię. Obiekt penetrowało Wojsko, Rosjanie i poszukiwacze kilka krotnie. W samolocie nie było dzieci z Królewca, ale generał w portkach z lampasami.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są różni poszukiwacze. Widać, że łowcy skarbów z Internetu o tym nie wiedzą. Starzy poszukiwacze którzy bywali na tym samolocie na pewno wiedzą i pamiętają tą historię. Samolotu jako takiego nie ma. Kadłub z dokumentami królewieckimi wydobył komendant wojskowy Kołobrzegu w sierpniu 1946. To wszystko i to było najważniejsze w tej historii. Kabiny która została w mule nie udało się wydostać kolejnym ekipą. Znalezione przez Rosjan dokumenty Królewieckie pozwoliły wiązać samolot z Bursztynową Komnatą. Traktowała o tym książka Dimitriewa wydana w 1960 r- Dziło o Jantarnoj Komnatie. Pisał też o tym Badowski w swojej książce o identycznym tytule w 1976. W związku z czym komenda główna ZHP zorganizowała akcję razem z rosyjskimi płetwonurkami w latach 80-tych. Po odmuleniu dokładnie przeszukano pozostałą część samolotu. Znaleziono tam wtedy, w kabinie pilotów pocztę z Królewca i kartki żywnościowe, oraz osobiste przedmioty pilotów –„srebra”. Jako, że o wraku było głośno odwiedzali go i inni poszukiwacze np. Pan Jaszczukiewicz. O tej historii pisała też Lamparska i Antkowiak w Nieodkrytych Skarbach i kolejnej książce Podziemia i wody kryją skarby. Kiedyś ten wrak był modny i wiele ekip poszukiwawczych go czesało, tak samo jak pewnego messera pod koniec lat 90-tych na Pomorzu Szczecińskim. Tamten samolot tez odkrywano kilka razy, wydobywając z niego blachy przez lata. Ostatni odkrywcy wydobyli jego silnik. Przypuszczam , że podobnie będzie teraz z Junkersem 52 z Reska. Jest wielki weekend i wszyscy niedzielni poszukiwacze robią jakieś akcje i najczęściej odkrywają już kiedyś badane tajemnice. Ci co szukają skarbów zawodowo w taki weekend siedzą na piwku i grillu z bliskimi.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ju52
Pod koniec wojny w Rogowie miało miejsce dziwne zdarzenie:
Jezioro Resko Przymorskie o powierzchni ok. 6,2 km2 i maksymalnej głębokości 2,7m być może kryje jedną z tajemnic końca II wojny światowej. W okresie walk o rejon Mrzeżyna i Rogowa miał tu miejsce wypadek wzbudzający do dziś wiele kontrowersji. Od wschodu nadleciał samolot Ju 52 (lub Ju 52/3m). Maszyna dokonała międzylądowania na jeziorze w celu uzupełnienia paliwa. Przy starcie samolot dostał się pod ostrzał radzieckiej artylerii i trafiony pociskami i runął do jeziora. Rosjanie obserwując zestrzelony samolot zauważyli, jak Niemcy nie bacząc na trwający ostrzał, próbowali wyciągnąć samolot z jeziora. Próba się nie powiodła.
W sierpniu 1946 roku, Rosjanie próbowali również wydobyć z wody samolot. Przełamał się on jednak tylko na pół, z kabiny wypłynęło ciało martwego żołnierza z generalskimi dystynkcjami. Istnieje hipoteza, że na pokładzie samolotu mogła być przewożona bursztynowa komnata. Poszukiwania ponawiano, lecz w ich trakcie znajdowano w jeziorze kawałki samolotów, miny, bomby lotnicze, beczki z paliwem i inne śmieci. Może jednak nie szukano w tym miejscu, co potrzeba? Jedną z cech, które charakteryzują jeziora przymorskie jest mulistość dna. Ładownia z przełamanego samolotu jest zagrzebana głęboko w mule, zaś kabinę pilota w roku 1987 przeszukali płetwonurkowie z klubu RIF".
Wydobyli z niej srebrną zastawę, dokumenty, listy i kartki żywnościowe z Królewca.

Do24 T3

/.../Podczas tej akcji (chodzi o akcję ewakuacji ludności cywilnej przed zbliżającym się frontem) doszło na Jeziorze Resko Przymorskie do tragedii.03.03.1945 Dornier Do-24 T3 nr.seryjny 1151 pilotowany przez Oberfeldfebla Schulza ,mający na pokładzie oprócz 4 osobowej załogi 72 osoby , głównie dzieci ,spadł zaraz po starcie z wysokości około 80m do wody.

Najprawdopodobniej pilot mając świadomość tego,że jego maszyna jest niebezpiecznie przeciążona i że start nią będzie mocno utrudniony zbyt mocno ją przeciągął.Znajdujące się na pokładzie dzieci zjechały na tył maszyny co spowodowało zmianę je środka ciężkości.Samolot spadł na ogon przy pracujących pełnym gazem motorach.

Erich Kittner,który był jednym z pilotów bioracych udział w akcji i był świadkiem wypadku wspomina :

Po wylądowaniu natychmiast podpłyneliśmy do miejsca wypadku.Oprócz plamy oleju nie było nic.Nagle prawdziwy cud na powierzchni wody stoi kobieta.Od razu spuściliśmy na wodę ponton i wzieliśmy ją na pokład po czym skierowaliśmy sie do brzegu po następnych uciekinierów."
___________________________

topol na forum panów" nie ma. Nie zwracamy się przecież do siebie z imienia i nazwiska.
Informacje powszechnie o obu wrakach samolotów z jez. Resko są znane i dostępne.
Czy jednak zgodne z faktami tego już nie wiem.


Post został zmieniony ostatnio przez moderatora pomsee 18:58 02-05-2009
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Pomsse napisał pan coś co przypomina teksty Antkowiaka, ale nie cytuje Pan. Gdyby pan był by uprzejmy podać źródło… W tekście przez Pana przytoczonym nie ma słowa o Dornierze. Chociaż wytłuścił Pan na dole Do24 T3 – nie wiem jak to odebrać. Może jako argument ?
Tak naprawdę to te miny, bomby i beczki z paliwem ktoś wymyślił. Jestem ciekaw kto to opublikował ? Co do srebrnej zastawy to były to srebrne kieliszki załogi i sztućce (szt 6), ale wtedy tak pisano bo potrzebny był sukces poszukiwaczom. Kiedyś poszukiwacze mieli dobrą prasę a takie przedsięwzięcia jak poszukiwania bursztynowej komnaty pochwalano.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

topol czytaj ze zrozumieniem. W moim poście opisane są wypadki dwóch samolotów w jez. Resko.
Specjalnie dla ciebie wyboldowałem tego Dorniera.
Nie upieram się, że mam rację albo, że ty jej nie masz tylko stwierdzam fakt, że są źródła twierdzące, że w Resku leżą szczątki samolotów Ju52 i Do24.


Post został zmieniony ostatnio przez moderatora pomsee 19:07 02-05-2009
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szanowny panie Pomsse sprostował nieco pan swój poprzedni tekst, niestety ja takiej możliwości nie mam. Jednak nic z niego nie wynika. JA PROSIŁEM WYRAŹNIE O ŹRÓDŁA cytowanych przez Pana informacji. Jako moderator tego forum zapewne Pan rozumie że dochodzenie źródła w takim przypadku jest najważniejsze. Pisać może każdy tylko informacje nie wszystkie tu zamieszczane są prawdziwe. Szczególnie gdy na forum używa się pseudonimów.
To co Pan dopisał o Do 24 zakrawa na żart, dlatego tak istotne są źródła. Do 24 zabierał 650 kg ładunku albo bomb, a Pan przytacza informacje że samolot miał na pokładzie dodatkowo poza pięcioosobową załogą 72 pasażerów. W samolocie jest 5 miejsc siedzących gdzie można zapiąć pasy. Nawet gdyby luzem upchnąć na śledzia do tego samolotu trochę ludzi to nie wejdzie tam dodatkowo więcej jak 20 osób. Możemy zakładać że ktoś chciał pobić rekord, ponoć do fiata 126 weszło 12 osób. Jest tylko taki problem że 72 osoby (licząc, tylko po 50 kg) to daje 3600 kg . Z takim ładunkiem ten samolot nie oderwał by się od ziemni nawet startując z pasa betonowego.
Dlatego przyjmuje Pańskie informacje z dużym zdziwieniem i dlatego proszę o padnie źródeł. Powinniśmy wszyscy dbać by informacje tu zamieszczane były rzetelne, myślę że Pan jako moderator to rozumie najlepiej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyszperalem na jednej stronie takie dane dla wersji T-1:
Weight Empty 9420 kg
Take-off 13727 kg
Maximum 16234 kg
Maximum overweight 18439 kg
Uwzgledniajac zapewnie duuuzo mniejsza mase paliwa niz standardowy zapas wystarczajacy na ponad 4000km, zdemontowane ewentualne uzbrojenie, to moze bylo to realne?
Kadlub wyglada:
http://www.dornier24.com/images/pictures/Do-24_p110.jpg
na masywny, moze faktycznie dalo sie tam upchnac z 50 dzieciakow?

A co do artykulu o poszukiwanich w ten weekend, to w swietle opisanych tu faktow, wyglada na niezla scieme, aby tylko odbebnic wielki sukces poszukiwaczy" i wywolac sensacje...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, że w ostatnich tygodniach wojny Niemcy używali łodzi latających Do 24 [i Bv 138] do ewakuacji i to dość masowej np. swoich żołnierzy z odciętej Kurlandii jest dość powszechnie znany. Chyba najbardziej znany jest przypadek Dorniera Do 24T z Seenotstaffel 50, który wystartował z okrążonej Windawy mając na pokładzie 37 żołnierzy. Samolot wylądował w Szwecji, gdzie załoga i żołnierze zostali internowani. Ale i tak mieli pecha, bo na mocy dość haniebnego układu pomiędzy Szwecją a ZSRR większość z nich została już w sierpniu wydana Sowietom i wylądowała w łagrach [przeżyło 14 jeńców].
Dziwię się, że kol. Topol, który na każdym kroku podkreśla, że jest zawodowcem nie zna tych faktów.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje Panie Pomsee za link. Krecik te pisanie przypomina zabawę w głuchy telefon.
Trzeba było zajrzeć pod link podany przez kolegę Pomsee. Odnośnie Do-24 napisano tam :
„…..Na przełomie lutego i marca 1945r zaczął działać most powietrzny, który miał za zadanie ewakuacje zagrożonej ludności cywilnej głównie dzieci z terenu Pomorza.
Wodnosamoloty Do 24 z Seenotgruppe 81 oraz BV 138 z Seeaufklärungsgruppe 126 w marcu 1945 roku dokonywały szeregu przelotów, także do baz w Kamp i Nest. Największym wyczynem było uratowanie jednorazowo 116 osób (17 dorosłych i 99 dzieci) z oblężonej Twierdzy Kołobrzeg i przerzucenie ich na wyspę Rugię miejscowości Bug [6]….”
Tu jako źródło autor podaje gazetę Die Pommersche Zeitung", nr 5/1996, s. 16, co mu się chwali. Ale też nie ma tu mowy że samolot Do 24 rozbił się i utonął z 72 dziećmi w jeziorze. Mowa jest o akcji powietrzny most która miała za zadanie ewakuacje dzieci z oblężonego miasta. W WYNIKU TEJ AKCJI PRZETRANSPORTOWANO 116 OSÓB , WTYM 99 DZIECI NA WYSPĘ RUGIĘ. Czyli te dzieci żyły nie utonęły w jeziorze. Nie ma tu też mowy ile samolotów brało udział w tej akcji, ale gwarantuje Ci że nie był to jeden Do 24. Największy Niemiecki samolot pasażerski Condor Fw-200 brał na pokład 26 pasażerów.
Za raz za tą informacją , autor podaje :
„…..Wg miejscowej ludności dwa samoloty roztrzaskały się o taflę jeziora i zatonęły. ….”
Tu źródłem jest miejscowa ludność, bez nazwisk , czyli nikt. Takich opowieści znamy tysiące o zatopionych samolotach, czołgach itp. Ale ta ludność nawet gdyby jej uwierzyć nie mówi , że był to Do 24, nie mówi nic o 72 cywilach znajdujących się na pokładzie rozbitego samolotu.
PO PROSTU TAM NIC NIE MA O TYM JAKOBY Do 24 UTONOŁ w TYM JEZIORZE. Więc dyskusja czy upchnięto 20 dzieciaków, czy 50 jest bezprzedmiotowa.
Dalej odnośnie Ju 52, autor strony powołuje się w przypisach na Adamczewskiego. Ten napisał mniej więcej to samo co Antkowiak. Ale Adamczewski (Zaginiona Komnata Str 83-87), ani jego poprzednicy nie wspominają by były tam ‘’…miny, bomby lotnicze, beczki z paliwem i inne śmieci…” dlatego ten wątek wydał mi się nieprawdziwy.
Tak więc jak wspomniałem Internet nie jest najlepszym źródłem informacji, każdy może pisać tu lepiej lub gorzej.
Najbardziej ubawił mnie wątek o tym że lotnisko budowano na miarę XXI w, że podgrzewano zimą skutą lodem taflę jeziora by mogły na nim ładować wodnosamoloty. Tak jak by autor nie wiedział że wodnosamoloty miały tez koła (nawet Do 24). A na lotnisku w czasie wojny stacjonowały rzęchy , nawet potezy.
Wykaz rzęchów za autorem lotnictwo morskie: Ar 196, BV 138, He 114, He 115, Do 17, Do 18
Wykaz rzęchów za autorem lotnictwo myśliwskie: Ar 66, Ar 68, Ar 96, Bf 108, Bloch 152, Bloch 155, Bü 131, Bü 133, Cant Z.1007, D.520, Fi 156, Fw 44, Fw 56, Fw 190, NA-57, NA-64, Potez 63 i W.34
I tu najzabawniejsze w całej sprawie, autor strony podaje jako źródło informacji FOROM DYSKUSYJNE ODKRYWCY !
Sami możecie ocenić wiarygodność informacji sieciowych. Ja powiem tyle, że było jeszcze jedno ważniejsze lotnisko koło Kołobrzegu dla wodnosamolotów i tam jest zatopiony prawdopodobnie Do 24. Tamto lotnisko było głównym lotniskiem, to w Rogowie pełniło rolę zapasowego, i siedzibę dowództwa. Eskadry wodnosamolotów stacjonowały tam, w Rogowie były tylko samoloty (wodnosamoloty) dowództwa i łącznikowe. Proszę policzyć powierzchnię hangarów w Rogowie a będziecie wiedzieć jakie samoloty mogły tam się znajdować i z jaką maksymalną rozpiętość skrzydeł mógł mieć wodnosamolot wprowadzany do hangaru. I wcale nie zamierzam tego udowadniać , możecie wierzyć lub nie.

PS balans ja dyskutuje tylko o tym fakcie, dotyczącym tego jeziorka, a nie historii jaką odegrał Do 24 w czasie II Wojny Światowej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Topol, a ja się odnoszę do Twojej wcześniejszej wypowiedzi,

cyt. To co Pan dopisał o Do 24 zakrawa na żart, dlatego tak istotne są źródła. Do 24 zabierał 650 kg ładunku albo bomb, a Pan przytacza informacje że samolot miał na pokładzie dodatkowo poza pięcioosobową załogą 72 pasażerów. W samolocie jest 5 miejsc siedzących gdzie można zapiąć pasy. Nawet gdyby luzem upchnąć na śledzia do tego samolotu trochę ludzi to nie wejdzie tam dodatkowo więcej jak 20 osób".
No bo skoro te samoloty potrafiły przewieść na pokładzie nawet około 40-żołnierzy, to tym bardziej mogły pomieścić 50 dzieci. Czy mogły przewieść łącznie 72 osoby? W tym wypadku to i ja mam poważne wątpliwości.
Natomiast nie wypowiadam na temat Do 24 z ego jeziorka", bo takiej wiedzy nie mam. Ale sprawa powinna się szybko wyjaśnić, jeżeli tylko zachowały się jakieś blachy z tego samolotu. Bo konstrukcja Do 24 tak bardzo się różniła od Ju 52, że wystarczy kawałek pokrycia samolotu aby stwierdzić czy faktycznie są tam pozostałości czegoś innego niż Ju 52.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sensacyjne odkrycie w jeziorze


Niemiecki Dornier na dnie polskiego jeziora
Autor: asl; Źródło: PAP

21:0601.05.2009
Elementy niemieckiego samolotu z czasów II wojny światowej znaleźli w piątek w jeziorze Resko Przymorskie koło Rogowa (Zachodniopomorskie) uczestnicy nurkowej ekspedycji. Prawdopodobnie jest to Dornier DO 24. Gdyby to się potwierdziło, odkrycie byłoby niemałą sensacją.

Latającą łódź Dornier DO 24 Niemcy zbudowali pod koniec lat 30. na zamówienie Holendrów. Ponieważ trzysilnikowy samolot okazał się udaną konstrukcją, zaczęła go również używać Lufftwaffe (fot. geocities.com)
Zaplanowaną na trzy dni ekspedycję zorganizował magazyn „Nurkowanie”, Fundacja Muzeum-Fort Rogowo i Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu.

Na fragmenty niemieckiej maszyny natrafiono już pierwszego dnia. – Są to drobne części, kawałki blachy z numerami i potrzaskane kątowniki, które wydobyliśmy na powierzchnię. Udało nam się też zlokalizować duży element samolotu. Ponieważ tkwi on dość głęboko w mule, spróbujemy się do niego dostać w sobotę – powiedział redaktor naczelny magazynu „Nurkowanie”, Aleksander Ostasz.

Według prezesa Fundacji Muzeum-Fort Rogowo, Mirosława Huryna, wiele wskazuje na to, że znalezione części to fragmenty niemieckiego wodnosamolotu Dornier DO 24. – Na blachach są numery, po których powinniśmy stosunkowo łatwo ustalić, co to za maszyna i w której jednostce służyła. Niemcy skrupulatnie prowadzili rejestr samolotów, a te dokumenty niemal w całości zachowały się w archiwach – zaznaczył Huryn.

Gdyby przypuszczenia prezesa Fundacji Muzeum-Fort Rogowo potwierdziły się, odkrycie w jeziorze Resko Przymorskie byłoby niemałą sensacją. Według Huryna, na świecie zachowały się jedynie dwa egzemplarze tego samolotu. Fragmenty tego typu maszyn znajdują się w zaledwie kilku muzeach.

Latającą łódź Dornier DO 24 Niemcy zbudowali pod koniec lat 30. na zamówienie Holendrów. Ponieważ trzysilnikowy samolot okazał się udaną konstrukcją, zaczęła go również używać Lufftwaffe. Łącznie wyprodukowano 275 tego typu maszyn.

Dorniery DO 24 latały nad niemal wszystkimi akwenami, do których dotarła armia III Rzeszy. Wykorzystywano je do lotów patrolowych, ratowania zestrzelonych nad morzem pilotów oraz ewakuacji cywilów z terenów, do których zbliżała się Armia Radziecka.

Na przełomie lutego i marca 1945 r. kilkanaście tego typu maszyn stacjonujących w bazie lotniczej w Rogowie obsługiwało most powietrzny służący ewakuacji cywilów – głównie dzieci – z Pomorza. W czasie tych lotów dwa Dorniery DO 24 miały rozbić się o taflę jeziora Resko Przymorskie i zatonąć. W jeziorze mogą również leżeć wraki innych niemieckich samolotów.

Poszukiwania mają się zakończyć w niedzielę. W ekspedycji bierze udział 20 osób wyposażonych w specjalistyczny sprzęt do podwodnych poszukiwań (sonar boczny, echosonda, magnetometr protonowy, podwodne kamery oraz podwodny robot). Eksplorację – jak wyjaśnił Aleksander Ostasz – bardzo utrudnia wyjątkowo niski poziom wody w jeziorze i gruba warstwa mułu.

http://www.tvp.info/wiadomosci/nauka/niemiecki-dornier-na-dnie-polskiego-jeziora


Post został zmieniony ostatnio przez moderatora pomsee 13:57 03-05-2009
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Beero podajesz link do artykułu z Gazety Koszalińskiej z roku 2007 w którym to gazeta powołuje się na nijakiego Pana Huryna- prezesa fundacji Fort Rogowo. Gazety i media podają różne sensacje niekonieczni8e zgodne z prawdą. Ten artykuł nie jest rzetelny. Pisze tam np. że kotłownia na terenie jednostki „… faktycznie miała podgrzewać wodę w jeziorze…” . Ciekawe czy autor wie ile kcal ciepła trzeba by dostarczyć rurami do 620 hektarowego jeziora by podgrzać jego wody chociaż o jeden stopień. Jeżeli autor pisze że do hangarów pompowano paliwo z odległości 3 km, to się kompromituje. Ja zawsze byłem nauczony, że MPS-y na lotniskach są na zewnątrz obiektów. Inna sprawa po co pompować paliwo z takiej odległości. W artykule pisze też że zabezpieczono 10 tyś m kwadratowych dachu hangaru. To też nieprawda bo dach tego hangaru ma niecałe 6200 m 2. Dlaczego więc mam wierzyć w pozostałą część artykułu z gazety Koszalińskiej, tym bardziej że autor art. się nie ujawnił, nie podał żadnych miarodajnych źródeł. Jedynie powołuje się na wypowiedzi Prezesa Fundacji FORT Rogowo.
Panie Pomsee spokojnie, telewizja powiela to co wyczyta i usłyszy w lokalnych wiadomościach. Równie często jak gazety lokalne mija się z prawdą. Podaje dokładnie to co napisano na stronie wiadomości, gazeta.pl
To co Pan wkleił powyżej (notatka PAP) podaje tylko taką informację „….Elementy niemieckiego samolotu z czasów II wojny światowej znaleźli w piątek w jeziorze Resko Przymorskie koło Rogowa (Zachodniopomorskie) uczestnicy nurkowej ekspedycji. Prawdopodobnie jest to Dornier DO 24….” Cała reszta (90 % tekstu) jest o niczym, lapidarne, encyklopedyczne wiadomości , które każdy miłośnik historii i II Wojny Światowej zna w znacznie szerszym kontekście.
Proponuje zachować spokój i poczekać spokojnie na wydobycie wraku, lub jego elementów co pozwoli bezspornie stwierdzić co to za maszyna. Czy na jej pokładzie były dzieci, czy tylko kobieta którą wyłowił sierżant pilotujący kolejnego Do-24, czy był to jednak generał.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szanowni Forumowicze ! Chciałbym uciąć spekulacje i niepotrzebne dyskusje na temat akcji na Resku. Samolot ,który namierzyliśmy jest już znany z poprzedniej eksploracji z 1998 roku. Artefakty z niego leżą w MOP Kołobrzeg. Jest to na 99% Do-24. Za parę dni ustalimy na podstawie numerów FL-xx konkrety.Co do kotłowni to jest to połowa prawdy ,ponieważ za nią znajdowała się elektrownia, która do chłodzenia wykorzystywała wodę z jeziora. I to cały mit o ogrzewaniu! Nasz teren jest poprzecinany kanałami technicznymi którymi płynęło paliwo, prąd i inne instalacje. Niedowiarkom służę pokazem na miejscu. Dach hangaru to nie wszystko są jeszcze przybudówki i to one robią tą resztę do 10000m2. Oczywiście należy brać pod uwagę nieznajomość tematu przez dziennikarzy i konfabulacje wokół tematu ! Z tymi wiadomościami z netu to inna sprawa ,ponieważ czasami kopiuje się informacje ze stron lokalnych przewodników turystycznych i z tym związane mity. Służę osobiście informacjami w miarę potrzeby. Z poważaniem Prezes Fundacji Fort-Rogowo Mirosław Huryn
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie