Skocz do zawartości

Wieczna wojna. Historia trzech rekordzistów


pomsee

Rekomendowane odpowiedzi

Wieczna wojna. Historia trzech rekordzistów

II wojna światowa w Azji zakończyła się 2 września 1945 roku. Byli jednak żołnierze, którzy nie złożyli broni i walczyli jeszcze przez kilkadziesiąt lat.

Byli wierni swojemu kodeksowi i swojej ojczyźnie. Zapomniane maszyny do zabijania" latami prowadziły wojnę na własną rękę. Wbrew wszystkiemu i wszystkim.

Ostatni żołnierze cesarza"

Pierwszymi udokumentowanymi przypadkami był 46-osobowy oddział kapitana Sakae Oby, który prowadził partyzancką walkę na wyspie Saipan do grudnia 1945 r., czyli 3 miesiące pop oddaniu się Japonii. W 1949 r. amerykańskim żołnierzom poddało się dwóch Japończyków ukrywających się na Iwo Jimie.

W latach 50. dwóch kolejnych żołnierzy cesarza" poddało się policji na Filipinach; dekadę później na wyspie Guam broń złożył Tadashi Ito, który walczył w ukryciu przez 26 lat. Jak się jednak okazało, to nie on był wojennym rekordzistą. Oto lista prawdziwych partyzanckich rekordzistów:

Rekordzista nr 3: groźny partyzant z jaskini

Shoichi Yokoi (ur. 1915 r.) został powołany do Imperialnej Armii Japonii w 1941 roku i skierowany do służby na wyspie Guam. Po tym jak w 1944 r. zajęły ją wojska amerykańskie, Yokoi ukrył się w jaskini w pobliskich górach. Japończyk obawiał się nie tylko Amerykanów, ale także rdzennych mieszkańców wyspy, obawiając się odwetu, ponieważ japońskie wojska traktowały ich wyjątkowo okrutnie.

Yokoi ukrywał się przez 28 lat, korzystając ze schronienia, jakie dawała mu głęboka jaskinia znajdująca się w gęstej dżungli. Nie poddał się nawet wtedy, gdy znalazł ulotki zrzucone z samolotu obwieszczające, że II wojna światowa już się kończyła.

Japończyk powrócił do świata żywych przypadkiem. Wieczorem 24 stycznia 1972 r. został zauważony przez dwóch guamskich rybaków sprawdzających pułapki na kraby rozstawione wzdłuż rzeki Talofofo. Początkowo sądzili oni, iż mają do czynienia z jednym ze swych pobratymców. Yokoi zachowywał się na tyle dziwnie, że rybacy na wszelki wypadek obezwładnili go i zanieśli do swej wioski, gdzie ten wyjawił im w końcu swą tożsamość.

- Czuję się wielce zakłopotany, że wracam żywy - te słowa wypowiedział Yokoi zaraz po powrocie do Japonii. Szybko stał się ulubieńcem krajowych mediów, w krótkim czasie ożenił się i zamieszkał w prefekturze Aichi. Armia wypłaciła mu zaległy żołd, a władze przyznały emeryturę. W 1991 r. dostąpił zaszczytu spotkania z cesarzem Akihito. Pytany, dlaczego ukrywał się w dżungli tak długo, odpowiedział: - Miałem trudne dzieciństwo, żyłem z bardzo nieprzyjemnymi krewnymi. Trzymałem się dżungli, ponieważ nie chciałem mieć z nimi do czynienia.

Yokoi zmarł w 1997 r. na zawał serca. Miał 82 lata.

Rekordzista nr 2: zabójcze banzai z dżungli

Porucznik Hiroo Onoda (ur. 1922 r.) został wysłany na wyspę Lubang na Filipinach w grudniu 1944 roku. Wydano mu rozkaz zatrzymania zbliżających się sił USA. W lutym 1945 roku Amerykanie zdołali rozbić odział Onody; z całej kompanii, oprócz niego, przeżyło jeszcze tylko trzech żołnierzy. Grupka niedobitków zdecydowała się jednak nadal walczyć, działając z ukrycia w górach.

Japończycy kilkakrotnie odnajdywali zrzucane z samolotów ulotki informujące o zakończeniu wojny, lecz nie dawali im wiary, uznając je za propagandę aliantów. Nie dali oni także wiary rozkazowi poddania się, podpisanemu przez gen. Tomoyuki Yamashitę, i rozrzuconego w formie ulotek nad Filipinami pod koniec 1945 r. (podobnie było ze zrzuconymi im jakiś czas później listami i zdjęciami od ich rodzin).

Grupa Onody prowadziła cały czas partyzancką wojnę przeciwko filipińskiej policji i wojsku. Z czasem grupa zaczęła się rozpadać. W 1950 r. pierwszy z Japończyków poddał się filipińskim żołnierzom. Cztery lata później drugi członek zaginionego oddziału poniósł śmierć w strzelaninie – zginął wymieniając strzały z zespołem, który miał odnaleźć ukrywających się żołnierzy. W 1972 r. śmierć poniósł ostatni z ludzi Onody – zginął zastrzelony podczas potyczki z policją.

20 lutego 1974 r. Onoda spotkał w dżungli japońskiego studenta Noriego Suzuki, który przemierzał cały świat, aż w końcu zawitał na Filipiny. Onoda, pytany przez studenta, dlaczego jeszcze się nie poddał, odpowiedział, że nadal czeka na rozkazy od swego dowódcy. Suzuki powrócił do Japonii ze zdjęciem Onody i poinformował władze o odnalezieniu zaginionego żołnierza.

Wojsko zwróciło się następnie do dowódcy Onody, majora Taniguchiego, by ten udał się na Filipiny i wydał mu rozkaz poddania się. Tak też się stało dnia 9 marca 1974 r. Onoda wyszedł z dżungli po 29 latach walki, składając na ręce Taniguchiego swój miecz.

Pytany, dlaczego ukrywał się tak długo, oświadczył, że chodziło o wojskową dyscyplinę i honor". Jak podkreślił, w czasie wojny wydano mu rozkaz utrzymania pozycji za wszelką cenę, aż do nadejścia rozkazu zwalniającego go z tego obowiązku. Rozkaz nadszedł – dopiero w 1974 roku. Onoda, w czasie swej własnej partyzanckiej wojny zabił 30 Filipińczyków, lecz z uwagi na nadzwyczajne okoliczności uzyskał przebaczenie od ówczesnego prezydenta Filipin Ferdinanda Marcosa.

Po powrocie do Japonii, Onoda był traktowany przez media jak gwiazdor. Żołnierz oświadczył jednak, że nie pasuje mu taki styl życia i wraz ze swoim starszym bratem zamieszkał w Brazylii, gdzie został rolnikiem; tam też się ożenił. W latach 80. wrócił jednak do Japonii, gdzie złożył organizację zajmująca się trudną młodzieżą. W 2004 r. brazylijskie siły powietrzne uhonorowały go Medalem Zasługi.

Rekordzista nr 1: samotny samuraj z Tajwanu

Szeregowy Teruo Nakamura (ur. 1919 r.) został wcielony do japońskiej armii w 1943 roku i wysłany na indonezyjską wyspę Morotai, która została zajęta przez aliantów po zaciętej bitwie we wrześniu 1944 r. W marcu 1945 r. Nakamura został uznany za zmarłego.

Żołnierz początkowo ukrywał się wraz z innymi niedobitkami japońskiej armii, lecz często spędzał całe dnie w samotności, z dala od swych towarzyszy. W 1956 r. zdecydował się ich ostatecznie porzucić. Przeniósł się głębiej w dżunglę, gdzie zbudował sobie otoczoną płotem małą chatkę. W tym czasie ekipa poszukiwawcza odnalazła jego trzech kompanów, którzy zdecydowali się zaniechać dalszej walki i wrócić do domu.

Chatka Nakamury została przypadkowo odkryta w połowie 1974 r. przez jednego z indonezyjskich wieśniaków. W październiku japoński ambasador w Indonezji poprosił władze o zorganizowanie misji poszukiwawczej. W akcji wzięły udział indonezyjskie samoloty i siły naziemne.

Ostatecznie Nakamura został odnaleziony i aresztowany przez żołnierzy 18 grudnia 1974 r. Oznaczało to, że swoja walkę prowadził aż 30 lat. Przetransportowano go od razu do szpitala w stolicy Indonezji, Dżakarcie. Nakamura, po zakończeniu leczenia, poprosił o przewiezienie go na Tajwan, gdzie się urodził. Żył tam przez pięć przyjmując nazwisko Lee Guang-Hiu. Zmarł w 1979 roku na raka płuc.

http://wiadomosci.onet.pl/1572670,1292,1,kioskart.html


Post został zmieniony ostatnio przez moderatora pomsee 21:42 01-09-2009
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój znajomy kynolog powiedził mi kiedys ciekawą rzecz. Popatrz na rasy psów tworzone przez poszczególne nacje i zobaczysz w nich najbardziej typow cechy narodów które je stworzyły." Coś w tym jest
Te opowieści o japońskich żołnierzach jako żywo przypominają mi opowieści o pewnym psie rasy Akita który to przez kilkanaście bodaj lat przychodził w jedno miejsce w którym zmarł jego właściciel. Tak to chyba po krótce wyglądało. japońskie psy mają wspólną cechę - są psami niezwykle odważnymi, bojowymi i skłonnymi do poświęceń.
Niemcy na przykład stworzyli owczarka niemieckiego - psa który uchodzi za stworzenie ślepo wykonujące kazdy rozkaz który wyda pan. Taki Berneńczyk już pomyśli czy warto mu sie czołgac w błocie tylko dlatego ze to stworzenie na dwóch nogach tego sobie życzy. owczarek niemiecki wręcz marzy aby ktoś mu wydał rozkaz.
Rosyjskie rasy - wszystko balszoje. Wszystko groźne i kudłate nie tolerujace obcych w promieniu kilkuset metrów.
Polacy słyną z ras węszących - wyprodukowali rasy które wyszukają kazdego zwierza ukrytego w największej gęstwinie. Ogar uchodzi za psa o najlepszym węchu wśród wszystkich gończych. Ot i taki nasz narodowy sport - szukanie spisków i intryg. Polacy przez 500 lat nie stworzyli rasy pracujacej inaczej niz przez szczucie i węszenie zwierza(od czasu owczarka nizinnego w xv wieku). Wszystko to psy myśliwskie . niemcy w tym czasie stworzyli owczarka, sznucery, hovawarty, rottweilery.. wszystko psy pomagające człowiekowi w obejściu gospodarstwa o specyficznych cechach charakteru jakie były porządane w społeczenstwie.

Maly off top ale cóz... czasem warto spojrzeć na to z innej strony
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

powyższy psiok kojarzy mi sie tylko z jednym
http://goremasterfx.wordpress.com/2009/07/03/the-gremlin-not-the-car/

rottweiler pochodzi od psów legionowych tyle ze ukształtowany był przez niemców w obecnej postaci. berneńskie psy to nieodlegli ich kuzyni - charakterami się różnią i to bardzo ale moze skończmy ten oftop bo miało być o wojakach a zeszło na futrzaki. Moze jakiś oddzielny temat - psy w armiach świata albo co?
Ponoć przed 2 wś Airedale były psami które zdominowały segment psów służbowych ale że nie cierpia zmieniac przewodnika to zastąpil je owczarek niemiecki który robi to chętniej
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 years later...
Zmarł Hiroo Onoda. II wojna światowa skończyła się dla niego w 1974 roku

Zmarł Hiroo Onoda, ostat­ni ja­poń­ski żoł­nierz, który pod­dał się pra­wie 30 lat po za­koń­cze­niu II wojny świa­to­wej. Jego nie­zwy­kła hi­sto­ria oraz wier­ność i od­da­nie ce­sa­rzo­wi do dziś wzbu­dza po­dziw i sza­cu­nek ludzi z ca­łe­go świa­ta.


[...]

http://wiadomosci.onet.pl/ciekawostki/zmarl-hiroo-onoda-ii-wojna-swiatowa-skonczyla-sie-dla-niego-w-1974-roku/3crpm
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ojtam ojtam, teoria z psami jest mocno z sufitu wzięta ;-)
Historie z mega wiernymi psami można przytoczyć praktycznie o każdej rasie. Polacy słyną głównie z ras pasterskich - Polskiego Owczarka Nizinnego i Podhalańskiego. Niemcy w tym czasie tworzyli też rasy pokojowe", miniaturki i zabawki a wśród psów rosyjskich są i spaniele i piękne, ultra łagodne Borzoje", także to wszystko to takie myślenie życzeniowe połączone z niewiedzą :)
Apropos japończyka, który przez 30 lat ukrywał sie w dżungli, mordując lokalsów (głównie cywilów), to ciekaw jestem czy też byśmy się tak rozczulali nad jakimś Niemcem z Wehrwolfu czy innego Wehrmachtu, który pozostał wierny rozkazom...

Pozdrawiam

VW
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie