Skocz do zawartości

depozyty niemieckie-pytanie.


sherkan

Rekomendowane odpowiedzi

Witam kolegów.Mam pytanie o depozyty ludności niemieckiej,która w pośpiechu uciekała pod koniec IIWŚ.Czy Niemcy często praktykowali wspólne zakopywanie swojego dobytku?(np.wieś,kilka domów,mieszkańcy wybierają odpowiednie miejsce i zakopują kosztowności w osobnych skrzyniach/pojemnikach w odległości kilku/kilkunastu metrów od siebie,czy raczej każdy osobno ukrywał swoje rzeczy?
Dziękuję i pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co wiem, to chowali tak jak każdy inny członek naszej społeczności, czyli w domach i w okolicach domów. Moim zdaniem na pewno zdarzały się wspólne ukrywania depozytów, świadczy o tym nawet fakt, że z opowieści moich dziadków (mieszkających na południu Polski) wynikało, iż znali dokładnie kilka miejsc z depozytami pobliskich w tamtych czasach mieszkańców, ponieważ jak rozeszła się fama że coś się dzieje w okolicach to wszyscy niemal w jednakowym czasie zwijali się do ucieczki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomyszkuj na aszych odkryciach", chyba niejaki mieszko pokazuje tam serię depozytów znalezionych w jednym miejscu. Wspólne zagrożenie rodziło wspólnote interesów. Jeden ukrywał, reszta za nim.
POzdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, czytanie ze zrozumieniem to jedna z podstawowych umiejętności niezbędnych do pozyskiwania wiedzy.

Sherkan- powiem Ci jak jest w mojej okolicy choć podejrzewam, że to norma. Nie są znane mi przypadki, gdzie depozyty były zbiorcze" (o ile nie dotyczy to rodziny). Każdy raczej sam wybierał miejsce na przechowanie" dobytku. Niedalekie położenie od siebie skrytek może wskazywać raczej na rozpoznawalność miejsca niż wspólne zakopywanie (wzgórze, polana, park).
Zdrów
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To oczywiste ,każdy zakopywał skrycie indywidualnie co najwyżej z pomocą najbliższej rodziny,i napewno nie chwalił się miejscem ukrycia sąsiadowi,bo nie daj Bóg sąsiad wróci do wsi pierwszy ( na szybki powrót przecież liczyli) i podpieprzy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

do chowania i zabezpieczania mienia namawiali księża z mównicy ,okręgowi działacze nsdap,jakby nie było ,wszyscy czuli że front się zbliża,dokładnie chowano na krótko kilka tygodni nawet miesiące.wiedzieli że wrócą,nie spodziewali się podziału niemiec i przesunięć granic.wielu zmarło,niewola,itp.konkretne schowki wartościowe to nawet, obecnie wyciągają spadkobiercy ich dzieci kilka znam przypadków.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z opowieści dziadka którego siłą przesiedlono na ziemie odzyskane (zachodniopomorskie).
- często znajdowano skrzynie z ziarnem, zastawą, ubraniami, zegarami lub silnikami itp. w gnojownikach. Trafiały tam także pługi, brony i inny drobny sprzęt rolniczy.
- często znajdowano podobne schowki zakopane w budynkach gospodarskich pod klepiskiem w chlewikach, drewutniach, szopach, stodołach.
- dokumenty, zdjęcia i czasem niewielkiej wartości kosztowności typu zegarki ręczne, pojedyncze obrączki lub pierścionki znajdowano w domach schowane w piecach, na strychach, w piwnicach, w schowkach w ścianach.
- podobne fanty zakopane w słoikach po wekach lub kankach po mleku zakopywano w najbliższej okolicy domu, w koncie ogrodu lub sadzie, w pasiece.
- bogatsze skrytki (dziadek wiedział tylko o jednej) znaleziono w ogrodzie pałacu we wsi gdzie mieszkał. Zawierała porcelanową zastawę, srebrne sztućce i świeczniki, obrazy w zalutowanych ołowianych rurach i kilka sztuk broni myśliwskiej. Kosztowności w niej nie było.

Tyle mojej wiedzy w temacie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

u mnie w okolicy niemcy nic nie chowali, zostawiali domy pod opieką kogoś z wioski.i tak uciekali z myślą, że niedługo wrócą.a po godzinie czasu dom był splądrowany.Ale co, Polacy wtedy wyrzucali do studni, dołów w pobliżu wszystko to co noziło znak swastyki itp.., no żeby ruscy nie znaleźli, bo w łeb.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję wszystkim kolegom za pomoc.Kilku z Was napisało o miejscach ukrycia depozytów,ale ja konkretnie pytałem o sposób ich ukrycia.
Spytam ponownie-czy może słyszał ktoś o np.kilku depozytach(należących do kilku osób),zakopanych od siebie o kilka/kilkanaście metrów.Czysty przypadek,czy zamierzone działanie?
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doskonale wiem o co Ci chodzi. Znany jest mi jeden przypadek mojego znajomego który z 10-15 lat temu trafił las w którym chyba cała wioska zakopywała. Było w sumie ponad 40 skrytek. Ale nie było w nich nic co by rzucało na kolana.
Nie spotkałem się z przypadkiem żeby Niemcy ukrywali swój dobytek w jednym dole". To było zawsze rozczłonkowane. Czym to było podyktowane nie wiem, chociaż nasuwa się kilka teori np:
- Prościej i łatwiej jest wykopać i zamaskować kilka mniejszych dołków, niż jeden wielki.
- Mogli się obawiać że ktoś znajdzie ich skarb" i woleli poświęcić jego część, niż całość.
To tylko przykłady.

Jak je ukrywano ? Na to nie ma reguły i żadne podręczniki o tym nie piszą. Bywało że skrytki były ozstrzelane" np. po całym sadzie, ale przeważnie były zakopane w bliskiej odległości od siebie, 1-3 metry (mowię to na podstawie własnych obserwacji).
Najmniej trafiłem 3, najwięcej 8 skrytek obok siebie należących do jednej rodziny.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie, litości ! Nie wyciągajcie pochopnych wniosków.Nie ma jednej reguły.
Na wojnie jak w życiu; są różne przypadki i różni ludzie.
Kto gdzie i jak chował swój dobytek zależało od okoliczności np.czy i co miał do schowania, czasu jaki był do dyspozycji, położenia domu (na odludziu, w środku wsi), ukształtowania okolicy (znaki i punkty charakterystyczne), dostępne środki transportu i wiele wiele innych.Polacy na Wschodzie, Wołyniu też w różnych miejscach chowali.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W wielkim poniemieckim domu (gdzie zamieszkali po wojnie moi dziadkowie) znaleźliśmy przypadkiem dwie skrytki- w meblach.
To znaczy w wielkim biurku i sekretarzyku.Konstrukcja skrytek wskazywala, ze były zrobione juz w fabryce (chyba na drobną bizuterie lub pieniądze, bo wymiary były ok 5x5x15cm), lecz tak dobrze zamaskowane , ze dopiero 30 lat po wojnie je przypadkiem znalezlismy.Miały wzmocnione ściany tłumiące głuchy odgłos, na wypadek opukiwania.
(puste były niestety, szkoda, ze Niemiec nie zdążył nic w nich schowac ;-((
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak jak koledzy mowia nie bylo reguly gdzie kto i jak chowal,osobiscie znam takie przypadki ze wies wspolnie chowala swoje dobra ale tez kazdy na wlasna reke chociaz to drugie czesciej stosowane,zwlaszcca prusy wschodnie gdzie front posuwal sie bardzo szybko
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W muzeum miejskim w Kłodzku można zobaczyć fragmenty depozytu - ceramika grecka, rzymska chyba nawet figurki egipskie. Znalezione w lesie w okolicy jednego z miasteczek przez młodzież. Szczęśliwie to co znaleziono młodzież przekazała do muzeum - wieczna chwała dla nich (depozyt ten był prawdopodobnie większy, ale został chyba wcześniej znaleziony i w większości rozgrabiony).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponad 20 lat błakam sie po lasach i polach szczegolnie ziem zachodnich.Jak to w zyciu poszukiwacza lub inaczej kopacza bywa- tez trafiały sie mi schowki od czasu do czasu.Dlatego stwierdzic moge,ze w moim i moich kolegow przypadku depozyty trafialismy naprawde w miejscach niejednokrotnie ,doslownie bardzo przypadkowych.W głebi lasu,na skrajach lasu.Koło ruin domow,na miedzach itd.Najczesciej sam sposob ukrycia zalezal od czasu jaki mieli do ukrycia przedmiotów.Np szybkosc zblizania sie frontu.Trzeba wziasc pod uwage,ze wiele schowkow zrobiono dopiero w czasie deportacji ludnosci niemieckiej z tych terenow.Co do zbiorowych depozytow-Owszem zdarzały mi sie miejsca ,gdzie ilosc schowkow w danym terenie byla szczegolnie duza,ale czy taki byl nakaz wladz,czy poprostu bliskosc jedynego lasu w poblizu miejscowosci-to trudno okreslic.Bardzo czesto schowki trafialem w okopach.Poprostu po przejsciu frontu dany miedzkaniec nie musial kopac dołu-łatwiej było mu wsadzic do okopu,lub stanowiska,i poprostu zasypac.To tyle na temat schowkow wynikajacego z mojego skromnego doswiadczenia.W Nowym Roku zycze Wam jak najwiekszej ilosci tego typu znalezisk.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pamietajmy ze byla to wtedy ostra zima takze zakopywali tam gdzie ziemia nie byla zmarznieta a wiec stodoly tam gdzie byl wywalany gnoj itp. a kolega ostatnio znalazl w ogrodzie i bylo znac ze najpierw rozpalili ognisko aby rozmarzla ziemi by moc latwiej wykopac dol. sposobow bylo wiele. Sam teraz od dluzszego czasu penetruje las w poblizu wioski gdzie cala ludnosc z tej wsi wspolnie zakopala swoje dobra" ,niestety wynikow jeszcze nie mam, ale najwazniejsze jest adrenalina
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie