Skocz do zawartości

10 dni piekła na krwawym wzgórzu"


spid3r

Rekomendowane odpowiedzi

http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/historia/10-dni-piekla-na-krwawym-wzgorzu,1,3706933,kiosk-wiadomosc.html



Dziesięć dni walk w trudno dostępnych górach pozostawiło za sobą morze krwi. W kręgach politycznych i wojskowych rozpętało się szaleństwo. Od tego momentu zmieniło się wszystko. Walka o jedno wzgórze stała się krwawym symbolem całej koszmarnej wojny.

Choć akcja zakończyła się sukcesem i zadaniem dotkliwych strat wrogowi, to w opinii publicznej stała się ona symbolem bezcelowości prowadzenia działań wojennych.

Operacja była skutkiem wznowienia na początku roku 1969 działań USA mających na celu zneutralizowanie sił północnowietnamskich zgrupowanych w 45-kilometrowym paśmie w dolinie A Shau. Dolina położona w północno-wschodnim zakątku góry AP Bia, znajdującej się na granicy Laosu i Południowego Wietnamu, od 1966 roku stała się doskonałym szlakiem infiltracyjnym i przerzutowym komunistycznych sił.


Na mapach wojskowych rejon ten był oznaczony pod małomówiącą nazwą Hill 937 (wzgórze 937). Numer odpowiadał wysokości, na jakiej wzgórze się znajdowało. Krwawa jatka, która tam się rozegrała spowodowała, iż do masowej wyobraźni teren ten przedostał się potem pod nazwą Wzgórze Hamburger" (ciała zabitych Amerykanów wyglądały po bitwie jak siekane mięso na hamburgery).

Strome zbocza góry Ap Bia gęsto porośnięte są trawą słoniową oraz wysokimi pędami bambusa. Teren okupowany przez wzmocnione siły Ludowej Armii Wietnamu (Vietnam People's Army - VPA) był pokryty sporą ilością dobrze zamaskowanych bunkrów, tuneli i niezliczoną ilością śmiercionośnych pułapek.

Preludium do Apache Snow"

Od stycznia do marca 1969 roku wojska amerykańskie przystąpiły do operacji Dewey Canyon". Wojskowi mogli się pochwalić sporymi sukcesami. Wywiadowcom udało się wykryć, iż VPA zbudowała na tym terenie drogi, którymi przerzucano sprzęt dla wojsk komunistycznych. W czasie akcji marines zdobyto 16 dział 122 mm, 73 działa przeciwlotnicze i ponad 525 ton sprzętu, w tym prawie 1000 AK-47 i ponad milion naboi do broni małokalibrowej i karabinów maszynowych.

W marcu, wywiad południowowietnamski wykazał, że siły komunistów przystąpiły do odbudowy systemów logistycznych w A Shau. Realizacja tego celu stanowiłaby znaczące zagrożenie dla Hue, Quang Tri i kilku innych miast opanowanych przez Amerykanów. W Waszyngtonie zapadła więc decyzja, by zadać przeciwnikowi decydujący i paraliżujący cios.

Operacja Apache Snow" miała być drogą, z trójfazowej operacji, której głównym zadaniem było oczyszczenie" doliny A Shau z przeciwników. Śnieg Apaczów" był poprzedzony operacją Massachusetts Striker" (po trzydniowej bitwie zepchnięto komunistów do północno-wschodniego sektora doliny), a po niej miała nastąpić operacja Montgomery Rendezvous".

W ofensywie wzięło udział 10 batalionów złożonych z wojsk amerykańskich i wojsk Wietnamu Południowego. Głównym problemem planistów było niewystarczające dane wywiadowcze na temat rzeczywistej potęgi sił komunistów oraz ich aktualnej lokalizacji. Amerykanie swoją wiedzę czerpali z przechwyconych dokumentów, rozkazów, a także z zeznań pojmanych wrogów. Tymczasem komuniści nie próżnowali. Działając na swoim terenie, bardzo często, pod osłoną nocy i w absolutnej ciszy radiowej, przeprowadzali dyslokację swoich oddziałów.

Amerykanie w akcji. Nie ma już odwrotu

Operacja Apache Snow" rozpoczęła się 10 maja 1969 roku 74-minutowym ostrzałem artylerii połączonej z natarciem helikopterów szturmowych Cobra. O godzinie 7.10 64 śmigłowce przystąpiły do zrzutu sprzętu i ludzi na strefy lądowania w północnym krańcu doliny.

Pierwszego dnia walki panowała względna cisza - nie doszło do większych potyczek.

Następnego dnia podzielony na trzy grupy bojowe: Alfa, Bravo i Charlie batalion Rakkasans" pod dowództwem podpułkownika Weldona F. Honeycutta, podjął atak na wzgórze z trzech różnych kierunków.

Pod koniec dnia, grupa Bravo znalazła się pod intensywnym ogniem z karabinów maszynowych i granatników przeciwpancernych. Na pomoc wezwano Cobry i artylerię lotniczą. Niezbyt dobre rozeznanie w terenie sprawiło, iż Amerykanie omyłkowo ostrzelali pozycję swoich wojsk. Śmierć poniosło dwóch Amerykanów, a 35 zostało rannych. Było to pierwsze z pięciu śmiertelnych pomyłek wojsk USA. Bravo nie mogąc poruszyć się do przodu, wycofało się na noc na pozycje obronne zlokalizowane około kilometra od wierzchołka wzgórza 937.

W ciągu następnych dwóch dni, Honeycutt, wierząc, że siły wroga są znaczne, próbował wcisnąć" batalion w miejsce, skąd z trzech kierunków mógłby rozpocząć skoordynowany atak na Dong Ap Bia. Brnięcie przez gęstą i nieprzejezdną dżunglę oraz niespodziewane ataki Wietnamczyków znacznie opóźniało marsz Amerykanów.


Z każdą chwilą stawało się jasne, że planiści z Waszyngtonu rażąco zlekceważyli siły wroga, co więcej - posiłki przybywające z Laosu umacniały obrońców z każdą godziną.


13 maja dowódca brygady zdając sobie sprawę, że w pojedynkę nie pokona komunistów, poprosił o posiłki. Otrzymał jednak odpowiedź, która żadną miarą nie mogła go satysfakcjonować - na wsparcie miałby czekać do 19 maja.

Nie chcąc dać szans przeciwnikowi na wzmocnienie się Honeycutt zdecydował się na samodzielny atak. 14 maja trzy grupy przystąpiły do skoordynowanego ataku na Dong Ap Bia. Bravo rozpoczęło natarcie na wroga ciężkim ostrzałem z broni maszynowej. Początkowe sukcesy grupy Charlie zostały przełamane przez ofensywę Wietnamczyków. Amerykanie ponieśli spore straty w ludziach. Kilkunastu Rakkasans" zostało zabitych, a ponad 80 zostało rannych. Po zachodzie słońca złowrogie ogniska rozpalane na szczycie wzgórza wskazywały, że Amerykanie będą musieli zapłacic jeszcze sporą daninę krwi, by odnieść sukces.

Następnego dnia batalion Honeycutta przystąpił do kolejnego ataku. Tym razem udało mu się dotrzeć na odległość kilkunastu metrów od szczytu. Po raz kolejny zostali jednak zaatakowani przez swoich". Strzelcy z helikopterów bojowych omyłkowo ostrzelali pozycję Amerykanów. Cała zdobycz terytorialna została zaprzepaszczona. W walce zginęło 38 żołnierzy, a dowódca grupy został ranny. Wśród żołnierzy zaczęło rosnąc niezadowolenie. Część żołnierzy przekonana, że cała misja jest bezsensowna, zaczęła kwestionować rozkazy dowódców.

Operacja wojskowych w A Shau zainteresowała światowe media. Associated Press wysłała reportera Jaya Sharbutta, który miał z bliska przyglądnąć się sytuacji. Po przeprowadzeniu licznych wywiadów z dowództwem oraz szeregowymi żołnierzami Sharbutt napisał artykuł, który na długo zapadł w pamięci amerykańskiej opinii publicznej. Spadochroniarze zostali zrzuceni na górę, ich zielone mundury były ciemne od potu, ich broń zniknęła, a ich bandaże były poplamione na brązowo i czerwono - błotem i krwią". Jeden z komandosów miał mu powiedzieć: en cholerny Honeycutt nie przestanie nim nie zabije każdego z nas". Opis działań i poniesione straty były na tyle wstrząsające, że przez USA przetoczyła się fala protestów, której echa dotarły również do uszu możnych w Kongresie.

Tym niemniej teatr wojny żył własnym życiem, działania toczyły się dalej. Na przestrzeni kolejnych dni Amerykanie niestrudzenie atakowali pozycje przeciwnika. Wysiłki ich jednak pozostawały bezowocne.

18 marca Amerykanie uderzyli ze zdwojoną siłą. O godzinie 8 rozpoczął się, poprzedzony godzinnym ostrzałem artyleryjskim , szturm za pomocą wszelkich dostępnych samolotów myśliwsko-bombowych. Ludzie Honeycutta ubrani W kamizelki kuloodporne i objuczeni ciężkimi pasami z granatami i amunicją podjęli kolejną próbę ataku. Walki były intensywne, a postęp w zajmowaniu terenu był powolny. Moździeże nieustannie gnębiły pozycje wroga na szczycie. Spadochroniarze, pomimo ciężkiego ostrzału wroga, zbliżali się coraz bardziej do stanowisk komunistów.

W środku koszmarnej walki miał miejsce kolejny demoralizujący żołnierzy przypadek przyjaznego ognia". Strzelcy Cobry błędnie ostrzelali grupę Bravo zabijając jednego żołnierza i raniąc czterech innych. Wściekły Honeycutt rozkazał natychmiastowe wycofanie się helikopterów z terenu walk.

Pomimo tego incydentu jednej z grup udało się przedostać niemal na sam szczyt wzgórza. Wrogie sobie wojska znalazły się w odległości zaledwie kilku, kilkunastu metrów. W wyniku krwawych walk batalion poniósł 50-procentowe straty w ludziach. Honeycutt prosił swoich zwierzchników o pomoc, o przysłanie dodatkowych wojsk. Jego życzenie zostało spełnione.

20 maja o godzinie 10.00, po tym jak 10 baterii artyleryjskich wystrzeliło ponad 20 tysięcy naboji i 272 pocisków taktycznych, po zrzuceniu na wzgórze prawie pół tony bomb i prawie 70 ton napalmu przystąpiono do decydującej ofensywy. O godzinie 11.45 pierwsi amerykańscy żołnierze osiągnęli szczyt. Jak się okazało większość Wietnamczyków z północy uciekła. Spadochroniarze rozpoczęli akcję oczyszczania" bunkrów i rowów z resztek komunistów. O godzinie 17 wzgórze 937 zostało całkowicie opanowane i zabezpieczone.

Jeden z komandosów na skrawku tekturowego pudełka napisał Hamburger Hil" i przyczepił go do zwęglonego pnia drzewa w zachodnim skraju wzgórza. Później inny żołnierz nabazgrał na pudełku pytanie: Czy było warto?"

Po stronie USA operacja pochłonęła 70 ofiar i 372 rannych. Jakie straty poniósł wróg - tego nie sposób policzyć. Wiadomo jedynie tyle, że po zajęciu wzgórza znaleziono ponad 600 ciał Wietnamczyków. To, ile ciał na zawsze pozostało w bunkrach, tunelach oraz w gęstej i nieprzyjaznej dżungli - pozostanie tajemnicą na wieki.

Amerykanie w szoku. Pierwsze decyzje

20 maja W Senacie Edward Kennedy ze złością potępił atak na Ap Bia, stwierdzając, że jest: ezsensowne i nieodpowiedzialne wysyłanie naszych młodych mężczyzn na śmierć, by przechwycić wzgórza i stanowiska, które nie mają znaczenia z tym konflikcie".

Armia odpowiedziała. Na konferencji prasowej głównodowodzący operacją generał Melvin Zais twierdził, że jedynym powodem dla którego zdecydowano się na atak na wzgórze 937 była obecność tam wroga". Dodał także, iż bitwa o AP Bia była zgodna z wytycznymi dowództwa, które mówiły, by wywierać maksymalne ciśnienie" na przeciwnika.

Kontrowersyjna operacja doprowadziła do ponownej oceny strategii USA w wojnie w Wietnamie. Prezydent Richard Nixona, po fali protestów, wydał wyraźny rozkaz, do prowadzenia wojny z minimum strat po stronie Amerykanów".

wkrótce potem zapadła decyzja o wietnamizacji wojny" tzn. przeniesienia ciężaru działań lądowych na armię południowowietnamską. Nie trzeba było długo czekać, jak pierwsi amerykańscy żołnierze zaczęli wracać do ojczyzny.

Autor: Piotr Gruszka
Źródła: Onet.pl
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mała uwaga:
ponad 20 tysięcy naboji i 272 pocisków taktycznych" - można wiedzieć, jak to było w oryginale? Co to są pociski taktyczne"? bo w czasach Wietnamu Amerykanie tam żadnych Lance'ów nie używali.

po zrzuceniu na wzgórze prawie pół tony bomb ..." to jakaś pomyłka chyba? To co, 1 bombę 450 kg zrzucili? Doprawdy iście morderczy nalot... Jeden F-4 Phantom mógł ich zabrać ze 6 bez wysiłku (i mnóstwo innej broni do tego)
BTW wspomniane wyżej 20 tys. pocisków artyleryjskich, zakładając nawet że wszystkie wystrzelono z lekkich haubic 105 mm (pocisk waży około 15 kg) to już jest 300 ton amunicji (a z pewnością były wśród nich także ciężkie haubice 155 mm, których pocisk waży ok.45 kg), co by pomogło jeszcze pół tony bomb" w stosunku do tego??.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie