Skocz do zawartości

Rosyjskie eksperymenty ze zwierzętami.


lina_90

Rekomendowane odpowiedzi

Panowie trafiłem ostatnio coś takiego buszując po necie. Spotkaliście się kiedyś z takimi cudami? Jeśli macie jakieś obszerniejsze info na ten temat, proszę o wrzucenie ich tutaj, eksperyment niesamowicie ciekawy.

http://www.kwejk.pl/obrazek/32810/russian,dog,experiment.html
http://www.wykop.pl/link/164094/zyjac-bez-ciala-eksperyment-rosyjskich-naukowcow/
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dodam jeszcze że Rosjanie wynaleźli też wodę w proszku tylko nie mieli jej w czym rozcieńczyć, prawie oduczyli konia jeść ale po miesiącu zdechł, rosyjski uczony tez wynalazł rower u Niemca na strychu, ruski uczony Trybov wynalazł tez przekładnie zębata, osłonę przekładni tez wymyślił Trybov jak mu interes wkręciło :D A tak całkiem poważnie to Rosjanie dużo robili tego typu eksperymentów tylko że większość oczywiście bez powodzenia.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kiedyś czytałem, chyba w focus'ie o takich eksperymentach, w ogóle naukowcy umawiali się ze skazańcami którzy mieli zostać ścięci że po egzekucji będą próbować ruszać powiekami itp.
Co do zwierząt już nie pamiętam, ale kacapy głównie testy prowadziły na psach, i tam ze już im się udawało po kilka dni pas głową utrzymywać przy życiu(?)
Ale czy to prawda, tego już nie wiem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W 1954 roku Vladimir Demikhov zaszokował świat ukazując chirurgicznie stworzone monstrum: dwugłowego psa. Stworzył on owe zwierze w laboratorium na peryferiach Moskwy poprzez przeszczepienie głowy, ramion i przednich łap szczeniaka na kark dorosłego owczarka niemieckiego.

Demikhov paradował ze swoim psem przed reporterami z całego świata. Dziennikarze nie mogli złapać oddechu widząc jak obydwie głowy zwierzęcia jednocześnie piją mleko z misek, a chwilę później mleko z głowy szczeniaka wypływało do niepołączonej końcówki przełykowej zwierzęcia. Związek Radziecki dumnie chwalił się, że ich pies jest dowodem na wysoki poziom medycyny w państwie.

Przez kolejne 15 lat, Demikhov stworzył 20 swoich dwógłowych psów. Żaden z nich nie przeżył jednak zbyt długo z uwagi na problem z odrzuceniem tkanki. Rekord wynosił miesiąć.

Demikhov wyjaśnił, że psy były częścią serii eksperymentów związanych z technikami chirurgicznymi, których celem była nauka transplantacji serca i płuc pacjenta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tutaj cały film ukazujący eksperyment Rosjan w przywracaniu psa do życia po 10 minutach... Ciekawi mnie jednak co z tzw śmiercią mózgową? Jak wiadomo mózg zaczyna obumierać po około 3-4 minutach więc 10?

Film dla niektórych drastyczny, aczkolwiek ciekawy jak nic



http://www.youtube.com/watch?v=ap1co5ZZHYE
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nazizm uczynił ze swoich lekarzy zbrodniarzy i morderców. Ale mylne jest przekonanie, że okrucieństwa hitlerowskiego terroru i zbrodnie medyczne dokonywane były wyłącznie na więźniach hitlerowskich obozów koncentracyjnych. Wiele z nich wynikało z realizacji ustaw i dekretów obowiązujących w III Rzeszy, naruszających prawa człowieka.
Przymusowe sterylizacje
Wkrótce po przejęciu władzy przez Adolfa Hitlera została uchwalona w Niemczech ustawa o zapobieganiu narodzinom potomków osób obciążonych dziedzicznie. Weszła w życie 1 stycznia 1934 r. i sankcjonowała przymusową sterylizację osób z szeroko rozumianym upośledzeniem umysłowym (nieco później - także przestępców).

Lekarzom trudno było udowodnić chorobę psychiczną obciążającą dziedzicznie. Do tej kategorii zaliczano bowiem m.in.: schizofrenię, psychozę maniakalno-depresyjną, znaczne upośledzenie umysłowe, dziedziczną padaczkę, dziedziczną ślepotę i głuchotę oraz alkoholizm.

Decyzję o sterylizacji osób podejrzewanych o tak rozumianą chorobę umysłową podejmował sąd w oparciu o ekspertyzy biegłych lekarzy. Ci, którzy przeciwstawiali się postępowaniu sądowemu, byli osadzani w zakładach karnych w celu przeprowadzenia wymaganych badań.

Sterylizację przeprowadzano chirurgicznie: poprzez podwiązanie jajowodów bądź nasieniowodów. W 1937 r. przymusowej sterylizacji poddano też m.in. 600 dzieci pochodzących z niemieckich matek i ojców Mulatów lub Murzynów, którzy jako francuscy żołnierze okupacyjni przebywali w Niemczech po I wojnie światowej.

Ocenia się, że w 3 pierwszych latach obowiązywania ustawy wysterylizowano ok. 200 tys. Niemców, a do końca 1944 r. - ok. 400 tys. W następstwie zabiegów przymusowej sterylizacji zmarło ok. 3,5 tys. mało lub bezwartościowych" Niemców, głównie kobiet (ze względu na poważniejszy u nich zabieg).

Niemieccy eugenicy proponowali, aby przymusowej sterylizacji poddać też ludzi określanych mianem asocjalnych", których liczbę szacowano w Niemczech na milion. Projekt, popierany przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych III Rzeszy, upadł wskutek stanowczych sprzeciwów Ministerstwa Sprawiedliwości, jednak wielu Niemców uznanych za asocjalnych hitlerowcy umieszczali bezterminowo w obozach koncentracyjnych.

Lekarzy współpracujących przy realizowaniu ustawy o przymusowej sterylizacji nie pociągano po wojnie do odpowiedzialności karnej - uznano, że działali zgodnie z literą prawa.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdrój Życia (Lebensborn)
W grudniu 1935 r. z inicjatywy Heinricha Himmlera powstała tajna organizacja pod nazwą Lebensborn (Zdrój Życia). Jej celem było propagowanie rodzenia dzieci wśród Niemców typowych dla rasy nordyckiej; państwo miało zapewnić ich dzieciom specjalną opiekę i wychowanie w ideologii narodowo-socjalistycznej. Do hodowli rasowych dzieci" dobierano esesmanów i niezamężne Niemki pragnące potomstwa. Do 1939 r. w 8 izbach porodowych i 4 domach dziecka należących do Lebensbornu urodziło się 8 tys. dzieci, połowa z rodziców nie będących małżeństwami. Dorobek tworzenia rasy nadludzi nie był więc wielki. Dlatego po wybuchu wojny zmieniono politykę i dzieci odpowiadające wymaganiom rasowym zaczęto pozyskiwać przez odbieranie ich rodzicom w krajach okupowanych. Najłatwiej było w Polsce, przy okazji wysiedlania ludności z terenów zachodnich do Generalnego Gubernatorstwa lub aresztowań rodziców za udział w ruchu oporu lub łapankach ulicznych.

Lekarze SS oceniali ich cechy rasowe i przydatność dla realizacji polityki narodowościowej: dokonywali pomiarów antropologicznych, oceniali kolor oczu i włosów. Te odpowiadające normom aryjskim kierowano do ośrodków Lebensbornu, gdzie zmieniano im nazwiska i daty urodzenia. Część oddawano do adopcji rodzinom niemieckim lub kierowano do szkół z internatem. Dzieci nie odpowiadające normom rasowym kierowano do obozów koncentracyjnych, podobnie jak dzieci starsze, które protestowały przeciw próbom zniemczenia.

Ocenia się, że w czasie wojny odebrano rodzicom około 250 tysięcy dzieci, w tym 150 tysięcy z Polski. Po wojnie tylko 25 tysiącom udało się powrócić do rodzin.

Ta przestępcza działalność, w której brali udział niemieccy lekarze, nie miała jednak charakteru tak zbrodniczego, jak akcje zabijania umysłowo chorych czy eksperymenty medyczne na więźniach hitlerowskich obozów koncentracyjnych.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akcja T-4
Obsesją Hitlera byli chorzy umysłowo, trwale niezdolni do pracy i wymagający stałej opieki, w tym dzieci z wadami umysłowymi i fizycznymi. Irytowało go, że na opiekę nad tymi ludźmi - niegodnymi życia, jak ich określał - państwo musi wydawać ogromne pieniądze i zatrudniać fachowy personel, choć może je wykorzystać do innych celów.

Już po wybuchu wojny, w październiku 1939 r., Hitler jako kanclerz III Rzeszy wydał tajny rozkaz, m.in. naczelnemu lekarzowi Rzeszy prof. Karlowi Brandtowi, przeprowadzenia akcji uśmiercenia takich osób. Rozkaz brzmiał: ieuleczalnie chorym, o krytycznej ocenie ich choroby - zapewnić śmierć z łaski". Akcja (nazwana później eutanazją hitlerowską) była tajna, nadzorował ją specjalny ośrodek mieszczący się w Berlinie przy ul. Tiergarten 4 (stąd jej kryptonim: T-4).

Lekarze psychiatrzy zatrudnieni w zakładach dla umysłowo chorych w całych Niemczech mieli obowiązek wypełnienia i odesłania do centrali odpowiedniego kwestionariusza dotyczącego stanu każdego z podopiecznych. Na tej podstawie wyznaczeni eksperci wydawali orzeczenia o uśmierceniu lub pozostawieniu chorego przy życiu - stawiając znak (+) lub (-). Znak (?) oznaczał: poddać dalszej obserwacji pod nadzorem wyznaczonego eksperta.

Pacjentów przeznaczonych do uśmiercenia przewożono do tzw. zakładów eutanazyjnych. Mieściły się one w Grafeneck w Wirtembergii, Brandenburgu w Meklemburgii, Hartheim w Austrii k. Linzu oraz w Sonnenstein.

Początkowo chorych uśmiercano za pomocą zastrzyków z trucizną, potem - w komorach gazowych imitujących łaźnie, przy użyciu tlenku węgla z butli gazowych. Zwłoki palono w krematoriach (wyjmując przedtem złote zęby), a rodzinom wydawano karty zgonu z fałszywymi przyczynami śmierci. Kremacja uzasadniana była koniecznością zapobiegania epidemii; na życzenie, za opłatą, przesyłano urny z prochami zamordowanych.

W ciągu niespełna dwóch lat (do 24 sierpnia 1941 r., kiedy Hitler rozkazał wstrzymanie tej akcji na skutek licznych protestów, zwłaszcza płynących z kół kościelnych, bo procederu nie udało się ukryć w tajemnicy), w zakładach uśmiercania zamordowano 70 tys. umysłowo chorych Niemców (przeciętnie 20 dziennie w każdym). W chwili jej przerwania 30 tys. psychicznie chorych czekało na zgładzenie. Akcja masowego uśmiercania chorych w komorach gazowych zachęciła Hitlera do powtórzenia niebawem jej do zagłady europejskich Żydów.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akcja 14 f 13
Po zaprzestaniu uśmiercania chorych umysłowo rozpoczęto likwidację wyniszczonych i przewlekle chorych więźniów obozów koncentracyjnych. Lekarze obozowi dokonywali ich wstępnej selekcji, a specjalna komisja lekarska, wizytująca obozy, przypięczętowywała ich los. Wytypowanych do uśmiercenia przewożono do zakładów eutanazyjnych w Bernbsburgu i Harthei-mie. Proceder ten prowadzono, dopóki w niektórych obozach (Oświęcim, Ravensbrück, Majdanek) nie zbudowano komór gazowych. Wyniszczonych chorych uśmiercano zastrzykami fenolu podawanego dosercowo, a zwłoki palono w obozowych krematoriach. W komorach gazowych, w ramach akcji 14 f 13, uśmiercono ok. 20 tys. osób.
Wygaszanie życia
Nieco inaczej przebiegała hitlerowska eutanazja dzieci urodzonych z upośledzeniem umysłowym, wadami mózgowia i innych narządów. Główną rolę odegrał w niej prof. Werner Catel, dyrektor kliniki dziecięcej w Lipsku. Uśmiercanie nazywał eufemistycznie wygaszaniem życia, tłumaczył, że dzieci te to jedynie preparaty ludzkie bez czynnościowo pracującego mózgu, a więc stanowią tylko wegetującą masę ciała.

Podobnie jak w przypadku dorosłych, także w odniesieniu do dzieci z wadami wrodzonymi - lekarze z całych Niemiec sporządzali kwestionariusze dotyczące ich stanu, a specjalni eksperci orzekali o uśmierceniu.

Dzieci zabijano w 30 oddziałach dziecięcych, wyrok wykonywano podając do odbytnicy wodzian chloralu w dawkach wzrastających. Miało to sugerować śmierć naturalną w trakcie leczenia. Przeniesienie dziecka do takiego oddziału tłumaczono rodzicom potrzebą zapewnienia lepszej terapii. Zwłoki zamordowanych dzieci wykorzystywano do specjalnych sekcji dla celów naukowych.

Do końca wojny zgładzono w ten sposób co najmniej 5 tys. upośledzonych umysłowo niemieckich dzieci.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mordy na pacjentach
Akcję uśmiercania psychicznie chorych po wybuchu wojny prowadzono m.in. w Polsce, nie próbując jej nawet kamuflować. Do zakładów dla psychicznie chorych wysyłano specjalne oddziały SS jako plutony egzekucyjne. Chorych wyprowadzano ze szpitali i zabijano na miejscu. Jesienią 1939 r. w ten sposób zabito 3,7 tysiąca chorych ze szpitala w Świeciu. W styczniu 1940 r. w Chełmie koło Lublina wymordowano 440 pacjentów zakładu psychiatrycznego. W czerwcu 1942 r. wywieziono do obozu Auschwitz 666 pacjentów zakładu psychiatrycznego w Kobierzynie. W Otwocku pod Warszawą w sierpniu 1942 r. zabito wszystkich chorych, przebywających w miejscowym zakładzie psychiatrycznym. W innych zakładach doprowadzano do ich śmierci głodzeniem. W zakładzie w Kulparkowie pod Lwowem w ciągu 2 lat z głodu zmarło 1200 chorych.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Największych zbrodni medycznych dokonywali niemieccy lekarze na więźniach hitlerowskich obozów koncentracyjnych. A ponieważ zgodnie z nazistowską ideologią życie więźniów nie przedstawiało żadnej wartości, wykorzystywani byli m.in. do przeprowadzania na nich różnorakich eksperymentów medycznych. Faszystowscy lekarze traktowali więźniów jak króliki doświadczalne, za ich torturowanie lub zabicie funkcjonariusz niemiecki nie ponosił bowiem żadnej odpowiedzialności. W tych okolicznościach wielu lekarzy zatrudnionych w obozach, a również spoza obozu (za zezwoleniem władz) poddawało więźniów najokrutniejszym doświadczeniom medycznym.

Te eksperymenty w obozach koncentracyjnych były nieplanowane lub planowane. Pierwsze przeprowadzali lekarze obozowi z własnej woli. W większości polegały one na wykonywaniu różnego rodzaju zabiegów chirurgicznych bez faktycznej potrzeby, dla zdobycia doświadczenia. Podejmowano również próby oceny wartości nowych leków, przeznaczonych głównie do leczenia chorób zakaźnych, sztucznie wcześniej zakażając więźniów. Próby te prowadzono we współpracy z niemieckimi firmami farmaceutycznymi lub np. dla przeprowadzenia przewodu doktorskiego.

Nieplanowane zabiegi wykonywane były w wielu obozach. Narzędzi chirurgicznych nie sterylizowano, choć płukano w wodzie z mydłem, operowano bez narkozy, toteż poddawani takim zabiegom doznawali niewyobrażalnych cierpień.

Przykład takich doświadczeń medycznych mogą stanowić zabiegi chirurgiczne w obozie koncentracyjnym Flossenbürg wykonywane na więźniach przez lekarza obozowego Heinricha Schmitza. Nie posiadając umiejętności chirurgicznych, wykonał on kilkadziesiąt operacji resekcji żołądka, woreczka żółciowego, amputacji kończyn. Śmiertelność po jego operacjach sięgała 50%. Trudno ustalić liczbę ofiar tych eksperymentów, ponieważ nie prowadzono ich ewidencji, a pod koniec wojny, gdy było już wiadomo, że Niemcy poniosą klęskę, lekarze oprawcy zacierali ślady swych zbrodni, a ofiary często zabijali.

Najbardziej jaskrawym przykładem takich zbrodniczych praktyk była działalność Josefa Mengelego w obozie cygańskim Auschwitz-Birkenau. W ciągu 20 miesięcy skierował do uśmiercenia (przy selekcjach na rampie) około 400 tysięcy Żydów.

Gdy w obozie wybuchła epidemia tyfusu, wszystkich zakażonych skierował do komory gazowej, aby zwolnić barak i poddać go dezynfekcji. Pewną liczbę kobiet ciężarnych zmusił do położenia się na podłodze i chodząc po ich brzuchach - powodował przedwczesne porody. Dokonywał też wielu makabrycznych doświadczeń na bliźniakach i karłach. Nazywano go aniołem śmierci.

Eksperymenty planowane dokonywane były na polecenie i zezwolenie władz III Rzeszy. Miały one zawsze cele ważne dla interesów państwa. Na przykład - opracowanie metody masowej sterylizacji, ocenę wartości nowo produkowanych szczepionek dla zapobiegania chorobom zakaźnym, badania różnych możliwości przeżycia rozbitków przebywających w lodowatej wodzie czy leczenie chorych zatrutych gazami bojowymi itp.

W ośmiu obozach koncentracyjnych: Auschwitz, Buchenwald, Dachau, Natzweiler-Struthof, Neuengamme, Mauthausen, Ravensbrück i Sachsenhausen dokonywane były na więźniach i więźniarkach także planowane, wyjątkowo okrutne doświadczenia medyczne, kończące się często śmiercią ofiar. Badania uzgadniane były z najwyższymi władzami SS. Na potrzeby niektórych eksperymentów budowano nawet w obozach specjalne stacje badawcze. Urządzono takie m.in. w obozie Dachau, w Buchenwaldzie, w Natzweiler-Struthof.

Eksperymenty przeprowadzały ekipy lekarskie spoza załogi obozowej. Lekarze obozowi pomagali im natomiast w doborze ofiar, w szpitalikach obozowych prowadzili też zlecone obserwacje. Wykonawcami tych zbrodniczych eksperymentów, a często ich inicjatorami byli wysokiej klasy specjaliści i nauczyciele akademiccy. I tak np. doświadczenia nad sterylizacją masową u kobiet, za pomocą podawania do macicy środków drażniących, przeprowadzał w Auschwitz ginekolog prof. Carl Clauberg, z kolei prof. anatomii Johann Kremer pobierał z zabitych więźniów wycinki wątroby do swoich badań.

W obozie Ravensbrück prof. chirurgii Carl Gebhardt przeprowadzał na polskich więźniarkach doświadczalne leczenie zgorzeli gazowej sulfonamidami. Wcześniej zadawał im rany, które zakażał różnymi zarazkami. W obozie Sachsenhausen prof. Joachim Mrugowsky, epidemiolog, przeprowadzał na więźniach próby z pociskami zawierającymi akonitynę, które kończyły się śmiertelnie. Ten sam uczony, wspólnie z bakteriologiem prof. Gerhardem Rose, testował w obozie Buchenwald nowe szczepionki przeciwko durowi plamistemu. Wybranych więźniów szczepiono, później zakażano i obserwowano, ilu z nich umrze.

W Dachau internista prof. Wilhelm Beiglböck badał na więźniach przydatność wody morskiej do picia, a prof. fizjologii Erich Holzllöhner nadzorował okrutne próby oziębieniowe. W obozie Natzweiler-Struthof prof. anatomii August Hirt kazał zamordować ponad stu Żydów, aby zrobić z nich preparaty anatomiczne ukazujące wyższość rasy nordyckiej nad semicką. Prowadził również doświadczenia nad leczeniem ran sztucznie wywoływanych przez iperyt. W tym samym obozie internista prof. Otto Bickenbach zatruwał więźniów w komorze gazowej fosgenem i badał, czy zatrucie to daje się leczyć urotropiną. Inny profesor, bakteriolog Eugen Haagen, badał na polskich więźniach wpływ swojej szczepionki przeciwdurowej, po sztucznym zakażeniu chorobą. Eksperymentom takim poddano kilkanaście tysięcy więźniów.

Większość z nich zmarła, duża część tych, którzy je przeżyli, została trwałymi inwalidami. W Polsce w 1963 r. PCK zarejestrował 5890 żyjących ofiar tych doświadczeń.

Wartość tych badań i eksperymentów była znikoma lub żadna. Prowadzone na niewłaściwym materiale, bo wyniszczonych więźniach, były z góry obarczone ogromnym błędem, wykluczającym ich jakiekolwiek znaczenie dla medycyny.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ukarani i bezkarni
Po wojnie odbyło się szereg procesów załóg hitlerowskich obozów koncentracyjnych, w których sądzeni byli również niemieccy lekarze. Większość z nich nie poczuwała się do winy - usprawiedliwiając się tym, że działali na rozkaz, a za niewykonanie go groziły poważne konsekwencje. Kilkunastu lekarzy eksperymentatorów, przewidując otrzymanie kary śmierci, popełniło samobójstwa. M.in Enno Lolling - naczelny lekarz obozów koncentracyjnych, Leonardo Conti - naczelny lekarz cywilnej służby zdrowia III Rzeszy, prof. chirurgii Ernst Grawitz - naczelny lekarz SS, prof. August Hirt - anatom, Eduard Wirths - naczelny lekarz obozu Auschwitz, prof. Carl Schneider - specjalista hitlerowskiej eutanazji.

Alianckie trybunały wojskowe skazały na śmierć wielu lekarzy morderców. Wyroki wykonano. Tak zakończyli życie Karl Brandt - naczelny lekarz III Rzeszy, m.in. główny organizator akcji mordowania psychicznie chorych Niemców, prof. Carl Gebhardt - chirurg, eksperymentator z obozu Ravensbrück, prof. Claus Schilling, specjalista medycyny tropikalnej, który przez kilka lat w obozie Dachau bezskutecznie próbował wykryć szczepionkę przeciw malarii, prof. Joachim Mrugowsky - naczelny higienista SS. Wielu lekarzy otrzymało kary wieloletniego więzienia, które po upływie kilku lat zmniejszano i wypuszczano ich na wolność.

Specjaliści eutanazji dziecięcej, profesorowie pediatrii Werner Catel i Hans Heinze zostali uniewinnieni. Procesy innych lekarzy wlokły się przez lata, odraczane były z różnych przyczyn i opóźniane przez apelacje. W jednym z wyroków sądowych stwierdzono, że oskarżeni nie mogą zostać uznani za winnych, albowiem nie zdawali sobie sprawy, iż działają wbrew prawu, a zabijanie tlenkiem węgla nie nosiło znamion morderstwa.

Niemiecka Izba Lekarska niesłychanie rzadko stosowała wobec lekarzy morderców sankcję odebrania im prawa wykonywania zawodu. Wychodzący z więzienia szybko powracali do normalnej pracy lekarskiej. W jednym tylko przypadku - dr Herthy Oberheuser, lekarki obozowej z obozu Ravenbsbrück - podniósł się protest lekarzy z innych krajów i po kilku latach procesów spowodował odebranie jej prawa praktykowania medycyny. Ale np. Aquillinowi Ulrichowi odebrano prawo wykonywania zawodu dopiero w 1994 r., 45 lat po udowodnionej przestępczej działalności.

Dużej części lekarzy zbrodniarzy udało się ukryć, wielu zmieniło nazwiska, część wyemigrowała z Niemiec. Największy zbrodniarz, poszukiwany przez policję całego świata, osławiony Josef Mengele, zbiegł do Ameryki Południowej, gdzie utonął w czasie wieczornej kąpieli w morzu niedaleko Sao Paulo w Brazylii w lutym 1979 r. Wielu lekarzom mordercom udało się uniknąć jakiejkolwiek kary. Dziś zbrodnie medyczne z czasów II wojny światowej są już przedawnione. Ale choć pamięć o nieludzkiej medycynie i jej kapłanach, nikczemnych hitlerowskich lekarzach oraz ich zbrodniczych czynach się zaciera, nie pozwólmy jednak, aby zanikła całkowicie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiele, zapewne, schowane jest w archiwach.
Ja, osobiście, nie spotkałem się z informacjami podobnymi do niemieckich, japońskich czy koreańskich eksperymentów.
Co nie znaczy oczywiście, że ich nie przeprowadzano. Z drugiej strony rosyjskie oczekiwania wobec więźniów-jeńców były zgoła inne.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ciężkich, fizycznych i psychicznych męczarni doznawali więźniowie uczestniczący w doświadczeniach nad przydatnością wody morskiej do picia. Pozbawieni zwykłej wody odczuwali tak ogromne pragnienie, że próbowali nawet podczas zmywania podłogi wyssać z niej resztki wilgoci. U niektórych z nich stwierdzono w organizmie zbyt duże stężenie soli, stanowiące niebezpieczeństwo dla organów wewnętrznych. Więźniowie umierali z pragnienia, podczas gdy lekarze obserwowali i analizowali ich stan fizyczny i psychiczny.

Szczególnie bestialskie były eksperymenty z gazami trującymi. Badano podczas nich ochronne działanie urotropiny w przypadkach zatrucia fosgenem. Badanych umieszczano w komorze gazowej i rozbijano tam ampułki zawierające gaz lotny. Tych, którzy przeżyli, dobijano, by nie zdradzili tajemnic eksperymentów.

Wszystkich hitlerowskich zbrodniarzy w kitlach lekarskich prześcignął jednak słynny „anioł śmierci” obozu w Auschwitz, doktor Josef Mengele, absolwent wydziału lekarskiego w Monachium. Przeprowadzał jedne z najbardziej okrutnych eksperymentów w czasie II wojny światowej. Dzieci, przywiązane do marmurowych płyt, były poddawane operacjom oczu, kręgosłupa i organów wewnętrznych, często bez żadnego znieczulenia. Szczególnie interesowały go, z powodu zainteresowań antropologicznych i genetycznych, karły i bliźnięta. Wykonywał zbędne amputacje, punkcje lędźwiowe, wstrzykiwał tyfus i umyślnie zakażał rany w celu porównania reakcji bliźniąt. Po badaniach dzieci szły do komór gazowych.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dopiszmy w takim razie Jednostkę 731. Część aukowców" cieszyła się dobrym zdrowiem w USA a dodatkowo i szacunkiem w powojennej Japonii.




Sonic- Dziś zbrodnie medyczne z czasów II wojny światowej są już przedawnione".
Rząd japoński nigdy nie przeprosił za działania 731.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Członkowie tajnej japońskiej jednostki zajmującej się bronią biologiczną zasłużyli na miano największych zbrodniarzy II wojny światowej:

Dopiero po zimnej wojnie ujawniono niewygodne informacje na temat działalności Jednostki 731, która wchodziła w skład Cesarskiej Armii Japońskiej. Japonia z czasem przyznała się do wymordowania setek tysięcy cywilów w Chinach, ale nie do zbrodni Jednostki 731, największej z co najmniej ośmiu grup prowadzących badania biologiczne w czasie II wojny światowej.

Zainteresowanie Japonii bronią biologiczną nie jest czymś zaskakującym. W zgodnej opinii ekspertów, już na początku XX wieku wyprzedziła ona Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię pod względem walki bakteriologicznej i farmaceutyki, chociaż cesarstwo było sygnatariuszem konwencji genewskiej z 1925 roku zakazującej prowadzenia wojny chemicznej i biologicznej.

Króliki doświadczalne

Równolegle z podbojem chińskiej Mandżurii Japończycy prowadzili intensywne prace nad bronią biologiczną. W 1932 roku w Tokio utworzono Badawcze Laboratorium Zapobiegania Epidemii, na którego czele stanął ambitny mikrobiolog generał Shiro Ishii. Nie było na co czekać - Chiny były bardziej zaludnione niż Japonia i tylko masowe użycie broni biologicznej mogło zniwelować tę niekorzystną relację. Tym bardziej, że już wtedy brano pod uwagę wojnę ze Związkiem Sowieckim.

Dla Japończyków Mandżuria była wielkim laboratorium, a jej mieszkańcy - królikami doświadczalnymi. Nie tylko członków ruchu oporu, lecz także przypadkowych ludzi przesłuchiwano, a następnie odsyłano do ośrodków badawczych. We wschodniej prowincji Chin wywołano epidemię, która spowodowała śmierć wielu osób. Później zatruto rzeki Mandżurii bakterią tyfusu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie