Skocz do zawartości

Drobna korekta graniczna, która kosztowała nas dziesiątki miliardów dolarów


Rekomendowane odpowiedzi

Drobna korekta graniczna, która kosztowała nas dziesiątki miliardów dolarów

Miniona epoka obfitowała w wiele „świetnych” interesów między tzw. Polską Ludową i Związkiem Radzieckim. Trudno o dobitniejszy przykład niż wymiana terenów przygranicznych dokonana w 1951 r. Aż nie do wiary ile straciliśmy, oddając bogate w węgiel „kolano Bugu” w zamian za skrawek Bieszczad!

Jak doskonale wiecie, na mocy postanowień Wielkiej Trójki nasza granica wschodnia została oparta w dużej mierze o linię Bugu. Wzdłuż tej rzeki przebiegła ona również na Lubelszczyźnie. Właśnie tam znajduje się interesujące nas „kolano Bugu”. Usytuowane jest ono w trójkącie trzech rzek: Bugu, Sołokiji oraz Huczwy i z pozoru nie wyróżnia się niczym szczególnym. Pozory jednak – jak to często bywa – mylą. Sekret kryje się głęboko pod ziemią, a są nim bogate złoża „czarnego złota”.
Wielki Brat daje i odbiera

Kiedy Wielka Trójka ustalała granice Polski, nikt jeszcze o tym skarbie nie wiedział, dlatego też Stalin lekką ręką oddał nam liczący 480 kilometrów kwadratowych obszar. Problem pojawił się kilka lat po wojnie, kiedy to polscy geolodzy odkryli w „kolanie Bugu” bogate złoża węgla kamiennego. Wtedy też „czerwony car” postanowił odebrać to, co tak łaskawie nam „podarował”. Oczywiście oficjalnie to strona polska wystąpiła o zmianę granic. Jak pisze w swej książce „Polska od roku 1944. Najnowsza historia” Witold Sienkiewicz, inicjatywę motywowano chęcią włączenia do terytorium Polski wschodniego dorzecza górnego Sanu i wybudowania zbiornika wodnego zapobiegającego powodziom, podobnym do tej z 1934 r.

O ile sama idea budowy zbiornika była jak najbardziej uzasadniona, to już poważne wątpliwości może budzić dziwna zbieżność pomiędzy odkryciem złóż węgla, a faktem wystosowania owej oferty. A jeśli ktoś jednak wierzy w czystość intencji władzy ludowej, wystarczy zadać sobie proste pytanie: dlaczego niby przedmiotem wymiany miało stać się akurat „kolano Bugu”? Przecież wspólnej granicy z Sowietami nam nie brakowało.
Bogate w węgiel kolano Bugu w zamian za skrawek Bieszczad... (mapa z książki: Witold Sienkiewicz, Polska od roku 1944, Demart 2011).

Dodajmy, że na węglu sprawa się nie kończyła. Nie bez znaczenia był również fakt, że przez „kolano Bugu” przebiegała linia kolejowa łącząca Kowel i Włodzimierz Wołyński z Rawą Ruską oraz Lwowem. Zmuszało to Rosjan – przynajmniej teoretycznie – do płacenia za tranzyt lub jeżdżenia objazdami.

Co ciekawe, dbający o „dobro Polski” rodzimi komuniści trzymali całą sprawę w tajemnicy przed społeczeństwem, które nic nie wiedziało o prowadzonych rozmowach, sfinalizowanych ostatecznie 14 lutego 1951 r. w Moskwie. Zgodnie z podpisaną wtedy umową oddaliśmy cztery gminy: Krystynpol, Bełz, Chorobrow i Uhnów oraz fragmenty trzech kolejnych: Warąża, Dołhobyczowa i Tarnoszyna. W zamian otrzymaliśmy fragment przedwojennego powiatu leskiego, obejmujący część dorzecza dolnego Sanu od Smolnika po Solinę z Ustrzykami Dolnymi oraz wyczerpanymi złożami ropy.

O korekcie granicy Polacy dowiedzieli się dopiero 22 maja 1951 r., czyli na cztery dni przed ratyfikowaniem przez sejm umowy, która weszła w życie 14 czerwca tegoż roku. Zaś samej wymiany terenów dokonano kilka miesięcy później – 26 listopada 1951 r.
Połowa polskiego wydobycia węgla sprzed wojny!
Artykuł powstał w oparciu o bogato ilustrowany i opatrzony 200 mapami album z tekstem Witolda Sienkiewicza pt. Polska od roku 1944. Najnowsza historia" (wydawnictwo Demart, 2011).

Gdy tylko „kolano Bugu” znalazło się w granicach ZSRR, Sowieci przystąpili do budowy szeregu kopalń, w wyniku czego w krótkim czasie wydobywano tam aż 15 milionów ton węgla rocznie! Dla porównania w roku 1936 w Polsce ogółem wydobywano około 30 milionów ton węgla kamiennego. Łatwo się domyślić, że na drobnej zmianie przebiegu granicy straciliśmy prawdziwą fortunę. Jak wielką?

W roku 1953 tona węgla na rynkach światowych kosztowała 13 ówczesnych dolarów (ponad 100 dzisiejszych USD). Gdyby Polska chciała wyeksportować węgiel znad Bugu zagranicę, mogłaby na tym zarobić w ciągu jednego roku 1,5 miliarda dzisiejszych dolarów. W ten oto sposób na przestrzeni kilkudziesięciu lat straciliśmy dziesiątki miliardów dolarów! Nie można również zapominać o losie osób, które uciekły lub zostały przymusowo wysiedlone z terenów podlegających wymianie.

Co zyskaliśmy w zamian? Piękne widoki oraz wybudowaną w latach sześćdziesiątych zaporę wodną i sztuczny zbiornik na Solinie. Sami oceńcie, czy to się opłacało.

Artykuł powstał w oparciu o album z tekstem Witolda Sienkiewicza pt. „Polska od roku 1944. Najnowsza historia” (wydawnictwo Demart, 2011).

http://ciekawostkihistoryczne.pl/2011/10/31/drobna-korekta-graniczna-ktora-kosztowala-nas-dziesiatki-miliardow-dolarow/
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...
Mialem Wuja, ktory po ukonczeniu szkoly mleczarskiej pracowal jako dyrektor mleczarni znajdujacej sie na terenie przejetym przez ruskich w 1951 roku. Opowiadal jak pewnego razu jadac do pracy spotkal na drodze ruski patrol, ktory poinformowal go, ze wjezdza do ZSRR. Zdziwiony wyjasnil, gdzie pracuje i zostal wpuszczony do strefy zajetej przez sowietow. Tam na tymczasowym posterunku milicji uzyskal przepustki i wszystko co bylo mu potrzebne do codziennego wjazdu do pracy w mleczarni i wyjazdu do domu. Juz w pierwszego dnia po zajeciu terenu przez sowietow, okazalo sie, ze wiekszosc dostawcow i pracownikow mieszka po stronie polskiej i bez mleka z Polski mleczarnia nie moze dzialac. Ruskim to nie przeszkadzalo i pozostali przy dawnych dostawcach i pracownikach mleczarni. W ten sposob Wujek jezdzil codziennie przez nowa granice do pracy. Problem powstal po kilku dniach, gdy nastapil okres wyplat dla pracownikow i placenia rolnikom za mleko, bo na terenach zajetych wprowadzono ruble, a Polacy ich nie chcieli, gdyz za wszystko placili zlotowkami. Szybko sie uporano z ta niedogodnoscia i ruscy dawali Wujowi torbe z polskimi pieniedzmi, a on juz po polskiej stronie wyplacal naleznosci.
Trwalo to tak kikla miesiecy, az do wyjazdu Wuja do mleczarni w Walichnowach (okolice Tczewa).
Teraz tak sie zastanawiam, czy za prace za granica Wuj dostawal jakies specjalne dodatki do emerytury?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawa sprawa! Nie wiedziałem o tym.

Pal licho te hipotetyczne dziesiątki miliardów dolarów. Widzę, że w wyniku tej korekty jeden taki lasek stał się lasem granicznym, w którym dziś rządzi czujne oko Straży Granicznej pilnującej granicy UE, a mógł być całkiem bezpiecznie pod naszej stronie... W sierpniu 1914 sporo się w tym lesie działo ;)

M.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to nie do końca tak:)... bo nawet z naszych kopalń ze śląska do 1989 (od początku istnienia po wojnie ) wysyłaliśmy do ZSRR ciągle węgiel za darmo i nie tylko to, stocznie nasze wyprodukowały dla nich do 1989 KILKASET (o ile się nie mylę ponad 400) statków i zapłacili tylko za 4 sztuki , i tak jeszcze można by wymieniać pewnie po kolei wszystkie gałęzie gospodarki na których nas wygrzmocili racia" z ZSRR:) Po prostu byliśmy od okupacją nie nie mieliśmy nic do gadania:)

Pozdrawiam
M
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...bo nawet z naszych kopalń ze śląska do 1989 (od początku istnienia po wojnie ) wysyłaliśmy do ZSRR ciągle węgiel za darmo i nie tylko to, stocznie nasze wyprodukowały dla nich do 1989 KILKASET (o ile się nie mylę ponad 400) statków i zapłacili tylko za 4 sztuki , i tak jeszcze można by wymieniać pewnie po kolei wszystkie gałęzie gospodarki na których nas wygrzmocili "bracia z ZSRR:) Po prostu byliśmy od okupacją nie nie mieliśmy nic do gadania:)"

A kto Koledze takich głupot nagadał?

Odnośnie tej korekty granicznej - to faktycznie zrobili nas wtedy w bambuko, tyle że chociaż kawałek ukraińskich Karpat [zwanych u nas Bieszczadami] dali nam a otarcie łez".
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajna historia, po szkole mleczarskiej za dyrektora iść, zielonego pojęcia nie miałem że takowe były, a i za parę dni pracy emeryturę zagraniczną dostawać i to nie w złotówkach bo rublach, cholera tyle lat człowiek żyje i na starość o cudach się dowiaduje. Nie zapominaj jednego.... to nie same ruskie a zachód nam granice wytyczył, Churchil, Roosvelt i Stalin. Prawda że byliśmy pod dyktandem stalinowskim a w odwecie od zachodu że nie potrafimy okazać swej suwerenności i bronić tego co mieliśmy to tak nas potraktowali. A odnośnie tych transportów jedzenia czy węgla i statków to tylko propaganda polityczna by znienawidzieć drugiego, tak samo ruskim cywilom wtłaczano do głów że mają biedę bo Polaków utrzymują. Tak więc nie koloryzujmy czegoś co ma kolory tęczy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zanim Panzerhrabia się ogarnie...
Śnurek przysłany przez osobę nieobecną ciałem, ale duchowo związaną z Forum:

_______________________________________________________

Haracz za wyzwolenie" Polski

Na rozliczeniach z Moskwą, która ze swej puli przekazywała otrzymane od Niemiec odszkodowania wojenne, a jednocześnie narzuciła drastycznie niskie stawki za polski węgiel, Polska straciła 600 milionów dolarów. Ten niekorzystny bilans pogłębiony został przez sowiecki rabunek urządzeń przemysłowych, surowców i innych dóbr między Bugiem a Odrą

Polska poniosła w czasie II wojny światowej niewątpliwie największe straty ludzkie i materialne w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Zdecydowana większość tych strat była skutkiem systematycznego terroru niemieckiego, czego symbolem, obok wymordowania około 5 milionów polskich obywateli, była zagłada Warszawy. Straty ludności stolicy Polski przewyższały kilkakrotnie straty całej Francji, nie mówiąc o innych okupowanych krajach zachodnich czy Czechosłowacji. Podobnie rzecz się miała ze stratami materialnymi.

Wydawać by się więc mogło, że właśnie Polska miała nie tylko wyjątkowe moralne, ale też polityczne prawo do odszkodowań wojennych kosztem pokonanych Niemiec. Jednakże za sprawą wyzwolicieli" sowieckich, którzy potraktowali zrujnowany kraj jako należny im łup wojenny, nie dane było Polsce uzyskać choćby symbolicznej rekompensaty za poniesione straty. Brytyjczycy i Amerykanie przyjęli tę sytuację do wiadomości bez większych sprzeciwów.
Węgiel za pół darmo

Podczas konferencji wielkiej trójki w Poczdamie latem 1945 roku uzgodniono, że Niemcy zapłacą 20 miliardów dolarów reparacji wojennych. Połowa tej kwoty miała przypaść Związkowi Radzieckiemu, który poniósł w liczbach absolutnych największe straty ludzkie. Niewątpliwie to Armia Czerwona pokonała Wehrmacht. Wkład wojsk amerykańskich i brytyjskich był co prawda znaczący, ale na pewno nie decydujący. Natomiast francuski wysiłek wojenny był zgoła nikły - polski przewyższał go zdecydowanie mimo mniejszego potencjału ludzkiego i gospodarczego.

W Poczdamie uzgodniono, że polskie żądania reparacyjne zostaną zaspokojone z części, która przypadła Związkowi Radzieckiemu. 16 sierpnia 1945 roku została podpisana w Moskwie dwustronna umowa -pomiędzy marionetkowym rządem polskim" (Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej) a rządem sowieckim -o odszkodowaniach za wyrządzone przez Niemców straty.

W myśl tej umowy Związek Radziecki zrzekł się wszelkich roszczeń do mienia niemieckiego i innych aktywów na całym terenie Polski. Ponadto ustalono, że przekaże Polsce15 proc. ze swojej części masy reparacyjnej, czyli 1,5 miliarda dolarów. Równocześnie jednak rząd polski" zobowiązał się do corocznych dostaw węgla po specjalnych cenach (na poziomie ok. 10 proc. cen światowych) w wysokości 8 milionów ton w roku 1946, po 13 milionów ton w następnych czterech latach (1947 - 1950) oraz po 12 milionów ton w kolejnych. Strona sowiecka narzuciła cenę w wysokości 1,22 dolara zatonę węgla oraz 1,44 dolara za tonę koksu. W tej sytuacji nawet ów polski" rząd chciał w ogóle zrezygnować z eparacji". Lecz dopiero w marcu 1947 r. Stalin zgodził się na zmniejszenie dostaw węgla o połowę. Jednak równocześnie zostały zredukowane o połowę odszkodowania, jakie miała uzyskać Polska, z 15 do 7,5 proc, całej sowieckiej masy reparacyjnej.

Straty wynikające z dostaw węgla do Związku Radzieckiego w latach 1946 - 1953 po zaniżonych cenach i tak były ogromne. Gdyby Polska sprzedała ten węgiel na rynku światowym, uzyskałaby około 836 milionów dolarów więcej. A co zyskała w zamian? Według wewnętrznych danych sowieckich wartość dostaw do Polski z tytułu reparacji wyniosły do 1 stycznia 1950 roku 186,5 miliona dolarów. Było to 5,6 proc. otrzymanych do tego czasu przez Związek Radziecki reparacji, które wyniosły 3326,4 miliona dolarów. W sumie do1953 roku, kiedy zakończyły się wypłaty reparacyjne, Polska otrzymała - także według danych sowieckich - urządzenia i towary na sumę 228,3 miliona dolarów (a miała dostać na kwotę 750 milionów dolarów). Jest jednak wątpliwe, czy te liczby są prawidłowe, ponieważ strona polska nie miała możliwości ich zweryfikowania. Ponadto, gospodarka sowiecka miała wybitnie księżycowy" charakter, co oznaczało, że także ceny produktów były ustalane arbitralnie, bez związku z ich rzeczywistą, wolnorynkową wartością.

Realizacja reparacji wojennych za zniszczenia spowodowane przez okupację niemiecką była dla Polski w istocie ogromnym obciążeniem. Polska, zamiast zyskać, straciła około 600 milionów dolarów. Suma ogromna w tamtych czasach, zwłaszcza dla tak zrujnowanego kraju. Kiedy państwa zachodnie otrzymywały pomoc w ramach planu Marshalla - także zachodnie Niemcy - Polska płaciła haracz sowieckim wyzwolicielom".
Największy rabunek XX wieku

Nie były to jedyne straty spowodowane celową i systematyczną polityką gospodarczą" sowieckich wyzwolicieli". Jak wspomniano, Związek Radziecki zrzekł się 16 sierpnia 1945 roku roszczeń do mienia niemieckiego i innych aktywów niemieckich na terenie całej Polski, w tym także na nowych ziemiach zachodnich. Jednak wcześniej, od lutego do sierpnia 1945 roku, teren dzisiejszej Polski był obszarem zapewne największej, obok terenów przyszłej NRD, systematycznej akcji rabunkowej w historii XX wieku. Sowieckie trofiejne komanda demontowały i wywoziły całe fabryki, elektrownie, młyny, urządzenia, tory kolejowe, stacje telefoniczne, rzeźnie, surowce, półfabrykaty, bydło, z całej wyzwolonej" Polski. Rabunek ten był zaplanowany i przeprowadzany systematycznie na osobiste polecenie Stalina. Najbardziej atrakcyjnym kąskiem dla Sowietów był przemysł Górnego Śląska. Już 31 stycznia 1945 r. Stalin wydał rozporządzenie, aby rozpoznać stan przemysłu na Śląsku. W tym samym dniu marszałek Żukow zameldował Stalinowi, że zakłady przemysłowe na terenach właśnie wyzwolonej Polski prawie nie ucierpiały, ponieważ Niemcy nie mieli czasu, aby je zniszczyć, a tym bardziej ewakuować. Podobnie było na pozostałych terenach na wschód od Odry.

W lutym 1945 r. Państwowy Komitet Obrony (Gosudarstwiennyj Komitet Oborony - GKO), który skupiał całą władzę w Związku Radzieckim do momentu rozwiązania 4 września 1945 roku, wydelegował do Polski, głównie na Górny Śląsk, komisje ekspertów, których zadaniem była rejestracja wszystkich ważnych zakładów i urządzeń przemysłowych.

W aparacie GKO została powołana specjalna struktura zajmująca się zdobyczami wojennymi. 25 lutego 1945 r. Stalin, przewodniczący GKO, wydał rozporządzenie nr 7590 o stworzeniu Komitetu Specjalnego przy GKO pod kierownictwem Georgija Malenkowa, jednego ze swoich najbliższych współpracowników. Zadanie Komitetu Specjalnego zostało sformułowane w punkcie 2 rozporządzenia: a) Ustalenie i rejestracja podlegających wywozowi do ZSSR z terytorium Niemiec, a także z terytorium Polski (według rozporządzenia GKO nr 7558 z 20 lutego tego roku) urządzeń, szyn kolejowych, parowozów, wagonów, statków parowych oraz innych rodzajów środków transportu, surowców oraz gotowych produktów".

Komitet Specjalny otrzymał ponadto za zadanie zorganizowanie demontażu i wywozu tych urządzeń i materiałów do Związku Radzieckiego.

Pięć dni wcześniej, 20 lutego1945 r., Stalin wydał wspomniane rozporządzenie nr 7558 dotyczące spraw polskich. Punkt 6b stanowił, że wywozowi do Związku Radzieckiego z terytorium Polski podlegają te urządzenia, materiały oraz produkty konieczne doprowadzenia wojny, które pochodzą z niemieckich zakładów lub też zakładów rozbudowanych przez Niemców w czasie wojny. Dotyczyło to także zakładów na ziemiach niemieckich, które miały wejść w skład Polski. Rozporządzenie nr 7558 regulowało te kwestie całościowo, bez względu na to, czy chodziło o ziemie Polski (formalnie sojusznika!) czy Niemiec.

Tym samym wszystkie fabryki i zakłady na terenach niemieckich, które miały wejść w skład Polski, oraz cały przemysł ciężki (metalurgiczny, zbrojeniowy, chemiczny itd.) na terenie Polski zostały uznane za zdobycz wojenną i podlegały wywozowi do Związku Radzieckiego. W czasie wojny Niemcy rozbudowywali istniejące polskie zakłady dla potrzeb wojennych na terenie całej Polski, a zwłaszcza na Górnym Śląsku. Tereny te były bowiem względnie bezpieczne przed bombardowaniami alianckimi oraz leżały stosunkowo blisko frontu wschodniego. Ponadto należy podkreślić, że definicja a potrzeby prowadzenia wojny" oznaczała praktycznie cały przemysł, ponieważ w czasie wojny cała gospodarka pracuje na potrzeby frontu.
Stal, rtęć i turbiny

Już 2 marca1945 r. Stalin podpisał siedem pierwszych rozporządzeń dotyczących demontażu i wywozu całych zakładów z terenów Polski, a przygotowanych przez zespół Malenkowa. Pierwsze rozporządzenie, nr 7608, dotyczyło urządzeń z walcowni rur w Gliwicach (Oberhütte Rohlstahlwerke), które zostały wywiezione do zakładów imienia Lenina w Dniepropietrowsku. Następne dwa rozporządzenia dotyczyły urządzeń z Julienhütte w Bobrku koło Bytomia, które wywieziono do zakładu imienia Dzierżyńskiego, również w Dniepropietrowsku, oraz z walcowni w Łabędach, które trafiły do zakładów Dnieprospecstal wmieście Zaporoże.

Rozporządzenie nr 7611 dotyczyło wywozu z Górnego Śląska stali walcowanej, w sumie 26 tysięcy ton, 2 tysięcy ton rur i 4 tysięcy 560 ton innych rodzajów stali. Rozporządzenie nr 7612 dotyczyło wywozu 86 ton rtęci z Chrzanowa. Rozporządzenie nr 7614 regulowało wywóz ze Śląska 19 turbin o mocy 507 tysięcy kilowatów oraz 32 kotłów wysokociśnieniowych.

Następne rozporządzenia dotyczące demontażu i wywózek Stalin podpisał 6 marca. Dotyczyły one między innymi fabryki sztucznego kauczuku w Oświęcimiu, fabryki dynamitu w Bydgoszczy, 2000 km linii kolejowych wraz z całym oporządzeniem (stacje, łączność itd.), urządzeń z zakładów zbrojeniowych Osthütte oraz Graf Renard w Sosnowcu. A także innych urządzeń z zakładów w Gliwicach, Dąbrowie Górniczej, Siemianowicach, Zgodzie, Chorzowie, Częstochowie oraz Katowicach.

Do lipca 1945 r. Stalin podpisał setki rozporządzeń dotyczących demontażu i wywozu urządzeń, fabryk, surowców, produktów i półfabrykatów z terenu całej Polski. Zajął się także bydłem, owcami i końmi. 9 marca 1945 roku wydał rozporządzenie nr 7768 o przegnaniu z Niemiec (dzisiejszych zachodnich terenów Polski) oraz z Polski 487 tysięcy sztuk zdobycznego" bydła oraz 100 tysięcy zdobycznych" owiec. Dla zabezpieczenia tego przedsięwzięcia polecił zarekwirować 10 tysięcy koni oraz 4 tysiące pojazdów konnych. Pięć dni później wydał jeszcze rozporządzenie nr 7815 o przegonieniu kolejnych 44 tysięcy 600 zdobycznych" koni z Niemiec (z dzisiejszych zachodnich terenów Polski) oraz z Polski.

Duża część - zapewne większość -urządzeń i sprzętu o mniejszej wartości została zdemontowana bez odpowiednich rozporządzeń z centrali. Demontowane i wywożone były nie tylko urządzenia i sprzęt z przemysłu zbrojeniowego, ciężkiego oraz chemicznego, lecz także środki łączności (np. centrale telefoniczne), transportu (kolej wąskotorowa), elektrownie, także te małe, urządzenia portowe w Gdyni, Gdańsku i Szczecinie, zakłady przemysłu żywnościowego (rzeźnie, młyny, tartaki, mleczarnie, fabryki konserw rybnych), tekstylnego, obuwniczego itd. Czyli wszystko, co tylko przedstawiało jakąkolwiek wartość.

Masa zdemontowanych i wywiezionych z terenów Polski (tych nowych i tych starych) urządzeń, sprzętu i materiałów była ogromna. Według danych sowieckich do 2 sierpnia 1945 roku wywieziono jako zdobycz wojenną 1 milion 821 tysięcy ton urządzeń, sprzętu, a także różnych cennych materiałów, czyli 145 tysięcy 680 wagonów kolejowych. Jest to jednak liczba dalece niepełna. Nie zawiera między innymi dostaw węgla z Polski do Związku Radzieckiego oraz do Berlina w roku 1945. Za dostarczony wtedy polski węgiel Niemcy płacili Związkowi Radzieckiemu produktami przemysłowymi. Liczby te nie zawierają także wspomnianych już wcześniej setek tysięcy bydła i koni przegonionych na teren Związku Radzieckiego.

Szczególnie wartościowe urządzenia, np. ze śląskich kombinatów chemicznych, transportowano drogą powietrzną. Specjalnie w tym celu Stalin wydał 15 maja rozporządzenie nr 8571 o rozbudowie lotnisk w Lisiczańsku, Kemerowie i Stalingradzie. Dzień później wydał jeszcze rozporządzenie nr 8587 o oczyszczeniu i rozminowaniu Odry, Szprewy, dolnego biegu Wisły wraz z kanałami Prus Wschodnich, co miało zabezpieczyć wywóz zdobycznej flotylli rzecznej oraz rofiejnych" urządzeń i materiałów. Rząd polski" dostał polecenie mobilizacji 8 tysięcy pracowników, którzy mieli pracować przy oczyszczaniu Odry i Wisły, natomiast NKWD miał przydzielić do tego celu 60 tysięcy jeńców wojennych.

Poza tym Sowieci wywozili z byłych terenów niemieckich i z Polski meble, sedesy, umywalki, wanny, dywany, obrazy i inne cenne rzeczy. Z Białorusi i Ukrainy sowieccy aparatczycy wysyłali całe komanda, które organizowały" i przewoziły rofiejny" sprzęt i towary do prywatnych celów sowieckich towarzyszy. Oficerowie Armii Czerwonej robili to na skalę wręcz masową. Natomiast zwykli żołnierze nie mieli takich możliwości. Im pozostały zegarki, pierścionki, obrączki, które można było przewieźć w bagażu podręcznym.

W obliczu tych wszystkich faktów żądania odszkodowań, które wysuwa Pruskie Powiernictwo w stosunku do Polski, muszą być ocenione jako prowokacja. Rząd niemiecki co prawda umywa ręce, twierdząc, że nie ma z nimi nic wspólnego i ich nie popiera. Ale część opinii publicznej w Niemczech co najmniej sympatyzuje z żądaniami Pruskiego Powiernictwa. W Niemczech panuje bowiem szeroko rozpowszechnione przekonanie, że Polska zyskała gospodarczo dzięki przesunięciu granic o 200 km na zachód i przejęciu stosunkowo dobrze uprzemysłowionych terenów niemieckich.

Natomiast wiedza o sowieckich rabunkach jest szczątkowa nawet w samej Polsce, a poza jej granicami, w tym także w Niemczech, żadna. Strona rosyjska zaś do dzisiaj dba, żeby żadne ieodpowiednie" dokumenty nie ujrzały światła dziennego, ponieważ inaczej przedstawiałby się wtedy ogólny bilans polsko-radzieckiej przyjaźni". Upadłby wtedy mit owyzwoleniu" Polski, za które Polacy mają być dozgonnie wdzięczni nie tylko Związkowi Radzieckiemu, ale także dzisiejszej, putinowskiej Rosji.
Bogdan Musiał
Dr hab. Bogdan Musiał jest pracownikiem Biura Edukacji Publicznej IPN

http://www.rodaknet.com/rp_art_3394_czytelnia_musial_haracz.htm


Post został zmieniony ostatnio przez moderatora Czlowieksniegu 21:55 18-12-2013
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to ładnie nas ogolili po wojnie. Wiedziałem z opowieści rodzinnych o komandach trofiejnych. Ale jednak cyfry robią swoje. Ciężko się z tym pogodzić, nawet po latach. A z drugiej strony zobaczcie jak Polska byłaby bogata. 70 lat złodziejstwa na wielką skalę, a i tak jakoś się trzyma.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czlowieksniegu i sam sobie odpowiedziałeś na moje wywody:) ja czytałem inny artykuł na ten temat w jakiejś gazecie drukowanej ale stwierdzenia te same tylko tam były opisane podobne relacje do lat osiemdziesiątych, z tym węglem jak płacili 10 % wartości to w sumie jak za darmo...

Pozdrawiam
M
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

o tak faktycznie za 10% wartości to już nie za darmo.. tylko za pół darmo, z produkcją statków dla ZSRR to też jeszcze Cię przekonam tylko muszę trochę czasu znaleźć wolnego"

Tak tylko gwoli prawdy historycznej:

Sowieci rabowali poniemieckie tereny [przyznane nam przez Stalina] do sierpnia 1945 roku. Pewnie na odwiecznej zasadzie - zwycięzca bierze łupy. W tym samym czasie nasi zachodni sojusznicy szli krok dalej, bo w ogóle nie chcieli się zgodzić na tak duże okrojenie Niemiec na rzecz Polski.

Węgiel po bardzo zaniżonej cenie eksportowaliśmy do ZSRR do listopada 1956 roku. Bo właśnie w połowie tego miesiąca, nasza delegacja rządowa z Gomułką na czele, wywalczyła w Moskwie nowe zasady w handlu obowiązujące oba kraje. A nawet Rosjanie umorzyli nam wtedy dług powstały w wyniku wcześniejszych, bardzo dla nas niekorzystnych umów handlowych.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 months later...
  • 1 month later...
Ta korekta graniczna była nieistotna, jeżeli spojrzy się na obszar ówczesnego Związku Sowieckiego. Jak mawiają Żydzi fil menuches, weining bruches czyli dużo zachodu, mało dochodu.

Istota imprezy było zrobienie stalinowskim paluszkiem nununu, żeby Polakom w trakcie prykręcania śruby nie strzeliło coś do łbów.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie