Skocz do zawartości

Wędkowanie a Wykrywacz


sebson

Rekomendowane odpowiedzi

Witam dzisiaj żona zadała mi pytanie dlaczego właściwie łażę z tym wykrywaczem odpowiedziałem że lubie spędzać czas na łonie natury bo to mnie relaksuje i odpręża na to moja żona skoro lubisz spędzać czas na powietrzu dlaczego nie zaczniesz wędkować przecież to też relaks no i bezpieczniejszy i legalny.Chciałbym więc panowie a żebyście w tym temacie pisali dlaczego waszym zdaniem wykrywacz jest lepszy od wędki.Pozdrawiam Sebson.Ps.Bez urazy dla wędkarzy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bo na rybach to siedzisz na d... i czekasz ;) a z wykrywką chodzisz, penetrujesz, poszukujesz... spalasz zbędne kalorie.... a na rybach siedzisz, myślisz i krew Cię zalewa że nic nie bierze ;) i zastanawiasz się w którym rybnym i co kupisz żeby do domu z pustymi rękoma nie wrócić ;PP

a i jeszcze jedno... pogoda na wykrywkę to raczej spokojna i raczej nie deszczowa - mokra... a na ryby według moich kolegów wędkarzy jest dobra" (naprawdę średnia przyjemność) lub bardzo dobra (opcja najlepsza)

także wybór należy do Ciebie :)
pozdro
szczurek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na rybach szczupak pogryzie ci palca, na rybach właściciel pogoni cie z widłami(osobiście 2 razy uciekałem).

Jedno i drugie jest fajne, aaaaale! na rybach gnijesz na brzegu i nie raz przytniesz komara(relaks 100 procentowy), a z wykrywką pobudzasz zmysły, wysilasz się fizycznie i często psychicznie:)

Obydwa sporty" mają swoje własne charakterystyczne specyfikacje, dla których warto poświęcić trochę czasu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja biorę solarkę i łowię nią normalnie ryby.

He he, żart:)


A tak serio to moja historia z wykrywaczem zaczęła się w ten sposób iż miałem dość tego wędkowania. W mojej okolicy są dwie duże rzeki, kilka sporych jezior ale tak naprawdę aby coś złowić musiałem drałować po kilkadziesiąt kilometrów co by nie wrócić z pustą siatką. Pomału mnie to wnerwiało, już zabierałem ze sobą mydło i ręcznik, bo jak gówienko złowiłem to i chociaż miałem czym ręce umyć:)
Dodatkowo moje kobietki w domu kręciły nosem na woń surowej ryby, wysłuchiwałem wieczne aluzje mojej żony. Więc postanowiłem zrezygnować ( do odwołania ) z tego hobby i zacząć obcować z przyrodą właśnie spacerując sobie z wykrywką . Nie żałuję tej zmiany, no i adrenalinka jest nieco większa niż przy wędkowaniu bo nie wiadomo co pod cewką trafimy.

Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepiej uprawiać obie dyscypliny,ja porę cieplejszą poświęcam właśnie na rybki,karkówka z ognia,piwko a jak nic nie bierze to mamy kupę czasu o rozmyślaniu nad nowymi miejscówkami. W lato to ja nie lubię chodzić po lesie tak jak chyba większość poszukiwaczy.Jesień to idealna pora dla mnie na poszukiwania no i wiosna,a na upartego to przez cały rok jest co robić:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ryby... hmmm. To sport" dla cierpliwych :) Sam łowię od czasu do czasu, chociaż bardzo rzadko. Do tego musi być dobra pogoda, a jak już świeci słońce, to nieźle wali" w łeb, potem czekasz i czekasz aż coś ciągnie spławik pod wodę*, albo i nie... ale już się coś złowi, to uśmiech na twarzy jest ;) Ale jeśli nie masz szczęścia to można wrócić do domu z pustymi rękami. A z wykrywką? Połazisz, popodziwiasz różnych miejsc, pokopiesz, jak coś fajnego wykopiesz to i większy uśmiech na twarzy ;) Jak dla mnie obydwa zajęcia fajne - ale na wszystko trzeba mieć czas i chęci. Ja jednak wolę wykrywacz, bo fanty cieszą bardziej jak ryby :D

Pozdrawiam, K.

*Albo coś obgryzie ciasto z haczyka bez jakichkolwiek drgań, a my siedzimy z nadzieją, że coś tam jeszcze jest na nim... :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Odkrywców. Koledzy ja wędkuję od kilkunastu lat,w grę wchodzą też połowy podlodowe i morskie,biorę także czynny udział w zawodach na różnym szczeblu i mogę wam powiedzieć ,że poszukiwania którymi zaraziłem się rok temu to zdecydowanie tańsze hobby,tym bardziej jeżeli weźmie się pod uwagę starty w zawodach wędkarskich. Plusy jednego i drugiego mojego hobby to to ,że można je uprawiać też w nocy, co ostatnio uskuteczniam oglądając fanty dopiero w domu przy świetle. Pozdrawiam poszukiwaczy i wędkarzy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Sobiepan Dreszczyk niepewności. Nigdy nie wiesz co się trafi. Na rybach wiesz przynajmniej, że... ryba."

A jednak nie zawsze ryba:) parę lat temu udało mi się złowić skrzydełko z kurczaka:D pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie wiem ale moje wedkowanie przewaznie konczy sie jednakowo. Albo na czworaka do domu i mega kac na drugi dzien albo.... w sumie zawsze konczy sie tak samo:d

Dlatego wybralem piszczke , tak jak juz wiele osob mowilo, przyroda natura spalanie kalorii :) A ze na kopanie jezdzi sei zazwwyczaj calkiem spory kawalek od domu wiec na male conieco " procentowe sobie pozwolic nie mozna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To tak jak moi znajomi jak jadą na ryby na trzy dni to wędki zarzucają dopiero trzeciego dnia jak już wytrzezwieją bo raz jak zarzucili pierwszego dnia to rano się okazało że łowią w polu kartofli a wisełka płynie z drugiej strony.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak mam 16 lat , wędkuję od hmm 6-7 lat bo mnie zaszczepił tato....Ale wędkowanie to nie tylko tak jak wy myślicie (siedzenie na krzesełku i patrzenie się w wędkę kiedy to sygnalizator ruszy się do góry , a w tym czasie wypiję sobie 4 flaszki z kolegami)..Od 3 lat wędkuję metodą spinningową w której przedewszystkim liczy się cisza , a także umiejętności i dużo siły ... jest to metoda w której nie ma siedzenia"...Tutaj nie zakładamy tzw obaka" tylko używamy sztucznych przynęt np Wobler - jest to sztuczna przynęta która pod wpływem ruchu pływaka imituje małą rybkę.Ta metoda wygląda tak : Rzucamy przynętę w zależności ile ona waży jak wobler to nie daleko ok 15-20m chodź i są cięższe... np metalowa lacha" którą nawet zarzucimy na ok 30-40 metrów :-)...No więc każdy sobie pomyśli , że jak zarzucimy tę przynętę to siadamy sobie na tyłek i czekamy , ale tutaj w spinningu nie ma czegoś takiego...Zarzuconą przynętę prowadzimy za pomocą kołowrotka i w tedy gdy ten wobler lub blacha się porusza , drapieżnik myśli , że to jest mała rybka na , którą poluje.Gdy wielka rybcia nie weźmie to sciągamy przynętę za pomocą kołowrotka i znów zarzucamy :).W trakcie gdy nie bierze posiadam stos przynęt ok 200...I jak nie bierze to sobie je zmieniam.Dziennie robiłem około 2000 rzutów , ale wystarczy ten jeden , adrenanina jest taka , że byście nawet przy 5 flaszkach tego nie doznali :).
Odkrywcą jestem od miesiąca , ale te pasję dzielę na pół.
Mowa tu nie tylko o 30 cm rybce tylko takie do 80-90 cm . CO do adrenaniny to jest w obu hobby...Zachęcam do mało znanej metody wędkowania - SPINNING (POŁÓW DRAPIEŻNIKÓW)
Na tym foto mam 14 lat mój pierwszy Szczupak :).Na właśnie woblerka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wędkuję około 40 lat - od kilkunastu pływam wyłącznie ze spiningiem i czasami wiosłuje kilkanaście kilometrów,łajbe mam sporą,drewnianą więc trzeba trochę wysiłku by powiosłować i pomachać kijem.Z wykrywką chodzę parę miesięcy i bardzo mi się to podoba ,między innymi dlatego że uwielbiam obcować z przyrodą i to bez względu na porę i warunki.Pozdrawiam Wszystkich Poszukiwaczy Przygód-z wędką czy wykrywaczem w dłoni.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie