Skocz do zawartości

BMW R 35 rok 1940 czy warto ?


torba5

Rekomendowane odpowiedzi

Witam jest taka buma do kupienia mam tylko jedno pytanie czy za 6500 euro plus skrzynia części warto ją kupić,długo marzył mi sie motocykl z epoki tyle że jestem w nich zielony ten jest ładny i od pewnego sprzedawcy,ale co do wartości rynkowej tego typu sprzętów nic nie wiem i nie chodzi mi tu zaraz o dyskusje jak cie stać to kupuj po prostu warto lub nie warto przepłacać nikt nie lubi pzdr Rafi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 59
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
r 35 ceni sie slabo z tego wzgledu ze byl produkowany takze po wojnie stad jego 'wojennosc' nie jest oczywista.
Tak jak garbus z lat 60-tych to zadne aj waj, a inny samochod tak:-)
powiem tak: za takie pieniadze mozesz wyrwac cos ciekawszego
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm... dawno temu miałem do czynienia z takim pojazdem, jak kojarzę to przedwojenne egzemplarze miały płytkie błotniki, siodło powinno być skórzane. na karterach powinny być bicia roku produkcji (chyba liczba w kółku, np. 38). Oryginalne śruby miały bicia VerBus, Kamax, HB. Ze zdjęć mam wrażenie że motocykl jest poskładany z części zarówno przed- jak i powojennych. Jeśli się mylę to może specjaliści od tematu mnie poprawią. Ja bym go za te pieniądze nie wziął, ale nie jestem wyrocznią w temacie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

aha, jak jestes zielony w temacie - a tak mowisz - to troszke spokojniej:
nie mysl ze bedziesz jezdzil na 70-letnim motocyklu...
przy tym sie siedzi, grzebie, jezdzi za czesciami.
czasami fuksem wszystko dziala, to sie kawalek przejedziesz.Najlepiej takie przejazdzki prowadzic pod gore.Bo na 98 procent w drodze powrotnej bedziesz musial motocykl pchac,to bedzie lzej.
Wiec ja radze kupic sobie jakies dkw albo sachsa 98 za 5000 pln maksymalnie.Nawet jak rozbierzesz silnik i okaze sie ze po zlozeniu z powrotem zostanie Ci garsc czesci, to nie bedzie tragedii
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za te pieniądze to kupić powinieneś 2 sztuli. W Niemczech takie Osiołki chodzą po 3-3,5 tys EUR, a za 6-7 tys. można kupić powojennego boksera z lat ok. 47-56. Ta tutaj to ani kolorku właściwego nie ma, ani z sensem nie jest poskładana. Tu sprawdzisz jaki to naprawdę rocznik: http://www.oldtimeranonce.cz/rokyvyr.pdf
Ogólnie BMW R35 to swietny motorek, trwały i jesli dobrze go sie poskłada dosyć niezawodny, jednak jak każdy praktycznie weteran, głównie służy do napraw a nie do jazdy. Ale oczywiście są wyjątki od reguły. W każdym bądż razie za te pieniądze to żadna okazja.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Longwood, mówisz, że nie da rady pojeździć na 70 letnim motocyklu. No to chyba na niemieckim, bo u mojego wójka na wiosce blisko z ruską granicą jeżdzi chyba z 5 ruskich iżów - wujo ma po ojcu jeszcze takiego z biegami przy baku. Sprzęty codziennie w użytku bo jak nie do sklepu po wino to do drugiej wsi po pety i piwo hehe i działają bez większych problemów. Poobijane na maksa, jak coś się urwało to i część od traktora wsadzona ale jeżdżą jak dzikie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak przedmówcy. Sprzęt prezentuje się dobrze, ale jest mixem części przed i po wojennych. Trochę zbyt wysoka cena za tego Osiołka. Pojazdy zabytkowe, to dobra lokata pieniędzy, ale muszą być albo w pełni oryginalne, albo bardzo rzadkie. Ten motocykl jest sprzętem bardzo popularnym. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co rusz objawiają się specjaliści od jeżdżenia na weteranach. A prawda jest taka, że źle wyremontowany czy złożony motocykl musi się rozsypać! A pisać głodne kawałki" typu - czasami fuksem wszystko dziala, to sie kawalek przejedziesz.Najlepiej takie przejazdzki prowadzic pod gore.Bo na 98 procent w drodze powrotnej bedziesz musial motocykl pchac,to bedzie lzej." - może tylko kompletny laik, który oldtimera" widział z daleka lub na zdjęciu. Bo jeśli chodzi o orginalne śruby to,longwood, żaden KAMAX! Tylko Verbus oraz Riebe. HB to przy dyktach".
A obok jeden z moich trzech osiołków" jakie użytkowałem w ciągu kilku lat.Tu akurat ponad 300 km od domu. I nie było pod górkę!
C.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pełni zgadzam sie z postem Catadero. Osiołek to bardzo wdzięczny sprzęt, ja swojego mam od 15 lat, kupiłem go w stanie odpalającym..ale ogólnie złomowatym...i w takim momencie pojawia sie pytanie czy łatac doraźnie" złoma,żeby tylko sie przesuwał..czy zrobic gruntowny remont.Ja wybrałem opcje nr.2, zajęło mi to z wielkim spokojem 3 lata...no ale od 12 lat intensywnie eksploatuje i NIC ale to NIC sie nigdy nie sypneło. Jedyna moja, poważna awaria w trasie...to padnięty ze starości akumulator (miał jakieś 6 lat-to chyba miał prawo).Mieszkam w Toruniu i wycieczki letnie na Hel, na osiołku to dla mnie naprawde żaden wyczyn (Toruń-Hel ok.270km w jedną storne), także niektórzy koledzy szerzą tu jakąś dywersje z tymi dramato-opisami o awaryjności.A koledze,który napisał,że przedwojenne błotniki były płytkie to powiem,że jest w wielkim błędzie swojego myślenia.Jeżeli chodzi zaś o ten motocykl do kupienia...to faktycznie nie warto, to jakiś mix częściowy...w paskudnym malowaniu chyba pseudo wojskowym...ale kolor porażka...i jeszcze połysk...o chromach nie wspomne..Moim zdaniem kompletnie bez smaku i oczywiście nic wspólnego z oryginałem.Kolega kupił niedawno bardzo ładnie zrobionego cywila (czarny z białymi szparunkami), po solidnym remoncie i kosztowało to 15.000zł. Za tego na fotkach nie dałbym więcej niż 10tys. zł. Także cena tego sprzedającego... to poprostu Odyseja kosmiczna 2008...
Pozdrawiam
arek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmiana z R35 na Vmax w jedną noc?
No to marzył Ci sie weteran czy nie?
BMW R35 to bardzo popularny motocykl a dostępność części z epoki jak i powojennych tych z Eisenacher Motoren Werke przemawia na korzyść,tak jak cały świat pasjonatów tego modelu i liczne zloty OSIOŁKÓW"ale to trzeba chcieć R35.
A jeśli ktoś chcejakiegoś"weterana to za te pieniądze nie warto,jest wiele pięknych motocykli o ciekawych konstrukcjach o wiele taniej.
Catadero ma całkowicie racje.Dobrze poskładany motocykl ma jeżdzić.Od siebie dodam że jeśli w epoce był uważany za solidny to i teraz nie będzie problemu,mi się marzyła solidna przedwojenna pięćsetka z wojskową historią,przedni trapez obowiązkowy.Takie były moje założenia bo wiedziałem czego chcę .
Kto ma styczność z oldtimerami wie że pytania warto nie warto często się pojawiają przy okazyjnych trafieniach ale jeśli chodzi o swoją perełkę a każdy pewnie jakąś ma to cena schodzi na plan dalszy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kupisz R 35 w polsce przy malej dozie szczescia za 8-12 tys.+ remont.Jesli masz warsztat i znajomych to remont sie zamknie w 3tys zl.Roznica w cenie jest. Nie olbrzymia ale przynajmniej bedziesz wiedzial na czym jezdzisz i co skladales .Kupujac od kogos ;wyremontowany motocykl'mozesz sie nadziac na wypudrowanego syfa ze sreberkiem lub sloninka pod panewkami i z rura wprasowana w cylinder bo szlifow zabraklo.Dla mnie idea weterana to pojazd skladany przez siebie lub pod swoim okiem,tak zeby go znac na wskros i nie miec niespodzianek.Znam ludzi a i sam niegdys sporo na weteranach jezdzilem ktorzy moga z malym plecaczkiem narzedzi i podstawowych czesci wymiennych wybrac sie w daleka podroz i wykonac 90% ewentualnych napraw w razie potrzeby na drodze.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osły" są dość trwałe. Po uczciwym remoncie faktycznie niezawodne. Jednak bezpieczna prędkość na trasie aby takiego nie katować to max 70km/h. Jak ktoś wytrzyma takie tempo dalszej wyprawy to czemu nie? Osobiście nie wytrzymuje czegoś takieko. V max co prawda znacznie mocniejszy i szybszy ale prowadzi się niomal równie fatalnie jak Osioł ;)
Wojtek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mozna jesdzic starymi niecami ja ma orginalne R 71 tylko silnik po kapitalnym remoncie na garach poloneza i moge zrobic na nim od reki 300 km i wiecej
ale zawsze ttrzeba iec zapasowe swiece linki do sprzegła i inne drobiazgi :d
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pająk tu chodzi o przedni błotnik, w przedwojennych modelach jest inny przód i inne mocowanie błotnika (błotnik jest nieruchomy-przykręcony do dolnej półki) , w modelach powojennych przód jest unowocześniony, tzn. błotnik przykręcony jest do lag zawieszenia i pracuje w czasie jazdy razem z nimi.Głęboki, nieruchomy błotnik to starsze rozwiązanie i podobno było gorsze z tego względu,że mniej skutecznie chronił motocykl i kierowce przed błotem, wodą itp. natomiast płytki błotnik,znajdujący sie znacznie bliżej koła i poruszający sie wraz z nim jest skuteczniejszy.Chociaż musze powiedziec,że miałem i przedwojenny i EMW i jakoś nie widziałem różnicy w skuteczności takiego rozwiązania.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za fachowe wyjaśnienie. Z osiołkiem miałem styczność dawno temu, kumpel remontował i później z nim jeździłem. Wtedy się nasłuchałem różnych informacji, jak widać nie zawsze prawdziwych. W każdym razie remont był zrobiony pedantycznie i motocykl pracował bardzo ładnie, jeździ zresztą do dziś.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Troszkę offtopic. Czy oldtimerem trzeba jeździć tylko pod górkę"? Zrobionym od serca"- można, ale wcale nie trzeba. Takim papierkiem lakmusowym stanu technicznego zabytku jest np. długi rajd lub wyścig na torze. Prezentowane na zdjęciu auta, walczą prawie co roku na torze w Poznaniu ( kat. do 1945 ), i proszę wierzyć że nie jest to tylko przejażdżka, a ostra rywalizacja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jest oczywiscie roznica midzy pojazdem zrobionym pedantycznie na oryginalnych czesciach i bez ogladania sie na koszty, a takim sobie dkw 125, kupionym za ledwie uskladane 3000 zlotych i naprawianym doraznie z pomoca drutu i pozyczonych kluczy.A takich weteranow jest bardzo wiele.
Malo kto ma mozliwosc posiadania 3 perfekcyjnych osiolkow jak jeden z panow powyzej
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pastuszek to zależy jak się podejdzie do zagadnienia. Ja (tak jak wyżej napisałem) kupiłem mojego osła jeżdżącego..ale oceniłem go jako jeżdżący złom..a że oglądam sie na koszty..więc remont zajął mi 3 lata a przecież mogłem takim drutopadalcem straszyc wsie i miasteczka bez remontu ...ale po co?? zrobiłem 100% kapitalke i 12 lat spokoju... a swoją drogą 3000zł za poskręcane na druty małe DKW to chyba lekka przesada. Powiedziałbym że nie sztuką jest wydac 3000zł na DKW 125 do remontu...sztuką jest znaleźc coś znacznie fajniejszego za znacznie mniejsze pieniądze. A powiem,że można to zrobic, bo sam tak robie...i mam całkiem niezłe efekty
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja calkiem niedawno chodzilem i obczajalem takie cudenka lezace w krzakach, a ze wtedy z przyczyn niezaleznych nie moglem sie polasic to dawalem info tym ktorzy mogli, zeby sie sprzet nie zmarnowal..
i teraz pluje sobie w brode:-(najbardziej zal mi czapajewa, ktory byl kompletny tylko bez tylnych kol lezal sobie u goscia w drewutni.no i poszedl za 'a bierz pan!'
ehhhh
A swoja droga to chetnie bym kupil jezdzaca dekawice ponizej 3 tys...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no faktycznie teraz coraz trudniej coś znaleźc...ale też jaka satysfakcja jak sie coś wyrwie... nie można chyba podejśc do tego w ten sposób ,że np. chcę miec takie opisane już wyżej,DKW 125 do 3000zł...to założe sie o skrzynke dobrego piwa,że akurat takiego motocykla w danym momencie sie nie znajdzie.. Ja akurat szukałem jakiejś dużej beemy a znalazłem przez przypadek u jednego dziadka dwa osły...w sumie to miałem już jednego ale co?? nie brac?? takie poprostu są okazje...nie ma wyboru , bierze sie co jest. Zawsze przecież można sprzedac dwie małe beemy i kupic jedną dużą :)Z perspektywy czasu patrząc na znajomych, moge powiedziec ,że większośc chłopaków w taki sposób dorobiło sie swoich tzw. docelowych motocykli, bo faktycznie mało jest wśród nas takich milionerów,żeby kupic sobie wszystko co mi sie podoba. Trzeba zacząc od czegoś skromnego, odrestaurowac a potem wymienic to na coś lepszego...itd. aż do docelowego sprzętu.To chyba jedyna droga do sukcesu dysponując mocno ograniczonymi środkami finansowymi.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dzisiejszych czasach, jak się chce posiadać ciekawy motocykl, to zamiast do Łodzi trzeba gnać do Majchajm lub na inny porządny motobazar w Europie. Tam za porównywalne (a często dużo mniejsze) pieniądze kupisz kompletne do remontu motocykle, w których nie brakuje żadnej śrubki, lapki i innych dupereli. Wystarczy spojżeć na allegro, gdzie takie właśnie motorki trafiają. U nas od razu wystawiane są po kilkanaście tysięcy zł, a tam kupowane są za co najwyżej 50% ceny. Fakt, że znane marki jak BMW, Zundapp czy DKW nie są tanie, ale zamiast nich bez problemu można kupić unikatowe u nas motocykle francuskie, belgijskie czy włoskie. Również angliki nie osiągają horendalnych cen, bo na zachodzie już dawno skończył się rynek na wszystko co stare. Teraz w cenie są sprzęty unikalne i sportowe. Reszta jest często dużo tańsza niż w Polsce.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

HD1940 jak ktoś chce gnać do Majchajm to ja odradzam,nic tam nie znajdzie.Co innego na VETERAMIE w Mannheim i pewnie o to Ci chodziło,ale ludzie nie opowiadajmy bajek typu 50% naszych cen.Veterama i MWB w Łodzi to całkiem inny kaliber imprezy.Zabytkowe motocykle sportowe zawsze miały swoich wyznawców,a koniec rynku wszystkiego co stare(skąd ten pomysł)jedz zobacz Veterame a szok jeszcze długo Cię nie opuści i wiem co mówię.Wiosenna już niebawem.Ja jadę na jesienną 11-12 pażdziernik.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie