Skocz do zawartości

Hydroliza a pozostawanie farby na przedmiotach


Sylwester45

Rekomendowane odpowiedzi

Hydroliza o której pisał danieloff to zrobienie rozwtowru ciepłej wody z kretem (sodą) i zanurzeniu wniej na 24/48 godzin lub nawet więcej przedmiotu stalowego owiniętego drutem aluminiowym w miarę szczelnie. Bez prądu. W kontakcie z sodą drut aluminiowy się utlenia i przy okazji spala" rdzę. Ta metoda jest o tyle pracochłonna, że zmiękcza rdzę i usówa większe jej fragmenty. Po moczeniu należy spłukać przedmiot wodą i jeszcze wilgotny szczotkować do końca szczotką stalową najlepiej na wiertarce. Da się uchronić farbę jeżeli nie ma pod nią rdzy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę że pewne terminy zaczęły żyć własnym życiem... Hydrolizować to można cukry złożone do prostych. Ale koniec złośliwości. Niestety muszę zmartwić - metoda nazywana autolizą również usuwa farbę. Z dwóch prostych przyczyn: 1) działając na zasadzie różnicy potencjału usuwa rdze i zostawia CZYSTY metal 2) już samo działanie wodorotlenku sodu powoduje rozluźnienie struktury farby - na potwierdzenie taki dowód 'z życia': zdarzyło mi się spotkać kiedyś pana który walczył w ten sposób z farbą olejną, z dobrym zresztą skutkiem. Wracając do hełmu kol. danieloff'a farba szczątkowo została, podobnie jak zostanie czasem rdza po nieefektywnie prowadzonej reakcji. Jestem przekonany że na hełmie na pewno znalazłyby się miejsca gdzie widać gładką blachę świadczącą o tym że farba zeszła pomimo tego, że nie było pod nią rdzy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hydroliza to mój wymysł do pojęcia autoliza. Zatem stąd to zamieszanie. Co do farby to trafiłem kiedyś skrzynki amunicyjne maxima z I w s. i po autolizie pozostała farba. Kestia - w mojej ocenie - proporcji.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...(najlepiej jak by się sam wypowiedział w jaki sposób czyścił i było by jasne)"...

Nie wypowiadam się, ponieważ hełm czyścił dla mnie kolega pni i nie wiem, jak wiele tajników swojego warsztatu ma ochotę ujawniać;-) Ja nienawidzę czyszczenia stali i większość mojego żelastwa (np. hełmy niemieckie) leży od lat nieczyszczona. Oczywiście Adrian" nie mógł podzielić ich losu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O konserwacji i odrdzewianiu jest sporo wątków. W przypadku tego hełmu na uwagę zasługuje rewelacyjny stan fasunku. Chętnie poznam sekrety jego konserwacji-chyba,że to wiedza tajemna" :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oto linki do zdjęć o których wspominałeś:
http://www.hot.jpg.pl/zdjecie/79522/Luska_150_mm__Westerplatte_1.html
http://www.hot.jpg.pl/zdjecie/79524/Luska_150_mm__Westerplatte_2.html
http://www.hot.jpg.pl/zdjecie/79525/Luska_150_mm__Westerplatte_3.html

Czy wy widzicie coś nadzwyczajnego w sposobie oczyszczenia tej łuski? Jak dla mnie ładnie zachowana,pociągnięta srebrzanką łuska to trochę za mało by stwierdzać cudowne działanie wspomnianego specyfiku. Takie same efekty lub nawet lepsze efekty można by osiągnąć dużo taniej. Nie mówiąc już o tym, że łuska świeci jak sami wiecie co...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie cytowanego przez Ciebie fragmentu z mojego postu dotyczy on przedmiotu przedstawionego na zdjęciach i tego się trzymajmy. Co do zdjęć to owszem było ich więcej i było na nich zaprezentowane działanie poszczególnych produktów z asortymentu tej firmy na tę łuskę. To taki troszkę 'marketing dla naiwnych' bo łatwo jest pokazać odnowienie czegoś co praktycznie nie jest zniszczone przy udziale kilku środków, z których tak naprawdę wystarczyłby tylko jeden. Pokaz na warsztatach to nic innego jak prezentacja przedstawiciela handlowego, który ten stricte przemysłowy środek chce wcisnąć muzealnikom, bo 'na kulturze się nie oszczędza'. W internecie nie znalazłem również karty charakterystyki a jedynie 'kartę katalogową' na które nie jest napisane że środek jest żrący na co wskazuje odpowiedni symbol na kanistrze. Co do składu można tylko gdybać, producent podaje że zawiera inhibitory korozji, zapewne również jakiś kwas, detergent powierzchniowo czynny. Moim zdaniem nie warto, bo za te 500 złotych nie otrzymamy panaceum na nasze problemy - jak sam zresztą kolega napisał. Przepraszam za offtop, jeśli nie wnosi nic do dyskusji to proszę o usunięcie go przez admina. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wypowiem się się jeszcze odnośnie tego co opisywał kol. o usuwaniu rdzy spod powłoki farby:

quote<jeżeli rdza powstała pod powłoką farby to tak samo musi się tą rdzę dać usunąć ! (niekoniecznie farba musi przetrwać w tym właśnie miejscu<poprostu może pracować jak na ruchomym pisaku> ale tymi samymi mikro szczelinami musi się dać rdzę rozpuścić i odprowadzić - proces pewnie trwał by długo ale jeżeli efekt miał by być zadowalający to czemu nie>

Nie ma takiej szansy i nie ma takiej metody. Gdyby nawet istniała, pochłaniałaby koszta niewspółmierne z wartością eksponatu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sposobem domowego chemika to możesz zrobić wino owocowe, ale nie czyścić fanty.

Problem tlenków pod farbą to odwieczna zmora, i w znacznej większości nie da się zrobić tak aby tlenek spod farby usunąć bez jej utraty.

Polecam poczytać o tym jak np. kwaśny deszcz działa na farbę samochodowa.

ps. Niezłe science fiction:
vol 1.
jeżeli rdza powstała pod powłoką farby to tak samo musi się tą rdzę dać usunąć ! (niekoniecznie farba musi przetrwać w tym właśnie miejscu<poprostu może pracować jak na ruchomym pisaku> ale tymi samymi mikro szczelinami musi się dać rdzę rozpuścić i odprowadzić - proces pewnie trwał by długo ale jeżeli efekt miał by być zadowalający to czemu nie"

vol 2.
pni, autoliza nie ruszająca farby, kolejny merytoryczny" wpis z twojej strony ;-) zanim komuś zareklamujesz destrukcję, daj sobie na wstrzymanie.


dawno się tak nie uśmiałem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fasunek wyszedł super, nie ściemniał po lanolinie co wydaje mi się niezwykłe, gdyż skóra po jen nasączeniu benzynowym roztworem lanoliny pozostaje ciemna. A jeżeli chodzi o odrdzewianie z pozostawieniem farby to napiszę o moich doświadczeniach. ZAWSZE STOSUJE FOSOL i wcale nie trzeda jakiś dużych jego ilości tylko wiele cierpliwości. Przedmioty pokryte cienką warstwą rdzy pokrywam papierowymi ręcznikami nasączonymi fosolem. Trzeba często kontolowac proces przemywając powierzchnie wodą i szczotkując miękką szczotką( do rąk). I powtarzać do uzyskania efektu.Bardziej skorodowane przedmioty np. hełmy kładę na starej kratce od grila a kratke na miednicy z tworzywa. W innej misce mam fosol, moczę w nim szczotkę i szczotkuję powierzchnie, niezbyt mocno by nie zdzierac farby. Fosol spływa do miski, potem go przelewam i dalej ,aż do skutku.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

plotka powtórzona tysiąc razy podobno staje się faktem, dlatego lepiej coś skrytykować niż powtarzać jak lemingi :-)

Domowym sposobem to w większości rzeczy się psuje a nie naprawia, niestety.

Na pewno nie polecam szczawiu, ani nie będe wmawiał że autoliza zostawia farbę.
Autoliza owszem - dobra jest do czyszczenia skorodowanego żelaza.

ps. Dość dobrą metodą jest to, co napisał Viras.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnoszac się do sposobu konserwacji fasunku to daniloff pomylił się. Moja metoda jest b. prosta i jak dotąd skuteczna. Po pierwsze przedmiot nie powinien całkowiecie wyschnąć, ważne by był lekko wilgotny. Nastęnie go myję dokładnie z piasku w letniej wodzie i pozostawiam do wyschnięcia - ale uwaga nie całkowitego. Po tym jak już jest umyty to stosuję mieszankę gliceryny ze spirytusem. Gliceryne b. łatwo kupić w aptece, mieszam ją w proporcjach ok. 3/4 gliceryny 1/4 spirytusu i maluje przedmiot. Na koniec przedmiot pozostaawiam w niedokładnie zamkniętej torebce foliowej by odparował spiryt. Robie tak aż do uzyskania oczekiwanego efektu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ShadowN rozumiem, że jako autor czyszczenia ariana wypowiadam się twoim zdaniem niemerytorycznie. Jednak upieram się, że przy zasosowaniu słabego roztworu sody jest się w stanie uzyskać b. dobry efekt i całkowicie nie zniszczyć pomalowanej powłoki. Dowodem na to jest chocby pozostanie na adrianie farby podkładowej. Farbę zieloną zniszczył kwas szczawiowy i nikomu go nie polecam. Ale by nie być gołosłownym w załączeniu skrzynka do maxima z 1910 w ziemi od 1915. Pomimo tego pozostało na niej dużo farby, a metoda czyszczenia - autoliza. Sory za jakość zdjęcia, ale to co trzeba widać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie tak, co trzeba to widać. Widać gołą powierzchnie metalu bez wżerów na której była farba a zeszła od wodorotlenku. Poza tym jak widać skrzynka nie jest doczyszczona, bo rdza dalej jest widoczna(dolna część zdjęcia po lewej stronie). Nakładając punktowo fosol pędzlem można było osiągnąć lepszy efekt, przy mniejszych stratach farby. Skrzynka wymaga dalej pracy. Co do gliceryny to nie polecam. Po kilku miesiącach na półce będzie zdziwienie i rozczarowanie że wyschło na wiór.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wdaje mi się, że zachowanie farby lub jej zniknięcie w procesie autolizy zależy od użytego elektrolitu i stopnia jego stężenia. W wodorotlenku dawne farby się rozpuszczają, a czy farba by pozostała,gdyby użyć cieczy lub wodnego roztworu substancji przewodzącej prąd a obojętnej dla farby? To trzeba ustalić doświadczalnie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu już nawet nie chodzi o elektrolit, bo pewnie znalazłyby się i mniej agresywne dla farby, ale o samą metodę. Kol. viras zadałeś sobie kiedyś pytanie dlaczego podczas elektrolizy schodzi czy to oksyda czy farba, mimo tego że pod nimi jest czysty metal? Celowo napisałem elektrolizą, bo może będzie to bardziej obrazowe.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gliceryne stosuję od lat i nic mi nie wyschło. Co do skrzynki jest tak specjalnie nie doczyszczona nie lubie jak przedmiot świeci się. Była czyszczona jakies 10 lat temu i tak sobie stoi. W tedy nawet nie wiedziałem nic o woskach. A teza że po sodzie nie zostanie farba jak widac się nie broni to czepiacie się teraz niedoczyszczenia.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się niczego nie czepiam Pni, mówię tylko jak jest i jak to wygląda. Życia nie oszukasz, chemii też nie - przeczytaj jeszcze raz drugie zdanie w poście do którego się odniosłeś. Tyle ode mnie. Polemizował z wiadomych przyczyn nie będę.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie jeszcze raz, po przeczytaniu jeszcze raz całego wątku wyjaśniam, nie uważam, że autoliza jest najlepsza czy też lepsza od fosolu. Ja fosolu po prostu nie lubię. Jak napisał vis autoliza rozluźnia farbę ale jej nie znosi w całości. Grunt to stosowanie lekkiego roztworu sodu w ciepłej wodzie i częstego sprawdzania przedmiotu. Gdy już rdza jest rozmiękczona i największe jej fragmenty odchodzą od przedmiotu wówczas wyciągam przedmiot płuczę w wodzie delikatnie nie ścierając farby. I jeszcze wilgotny przedmiot czyszczę szczotką drucianą na wiertarce, tam gdzie rdza jest największa nie stram się o zachowanie żadnych powłok lakierniczych ponieważ chodzi o wyczyszczenie przedmiotu tak by za chwilę nie powtarzać czyszczenia. Tam gdzie są ślady farby bez rdzy lub lekkim jej nalocie delikatnie ręcznie oczyszczam miejsca zardzewiałe. Następnie ponownie spłukuje przedmiot. Na koniec kiedyś przedmiot natłuszczałem teraz stosuje żywicę Paraloid B44.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie