Skocz do zawartości

Jak to jest z tymi polami?


kiler58

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Chciałbym się dowiedzieć jak jest z kopaniem na polach. Wiadomo,że jeżeli coś rośnie to nie kopiemy, wypadałoby się też spytać właściciela pola czy można pokopać, ale po pierwsze gdzie szukać właściciela, a po drugie jeżeli nawet znajdę czy spotkam właściciela to jak zacząć rozmowę, żeby od razu nie odmówił, ludzie są różni niektórzy mogą powiedzieć nie bo nie, inni będą przeliczać złotówki za np. monety które znalazłem. Proszę o jakieś rady jestem człowiekiem spokojnym i nie chciałbym żadnych kłótni z rolnikami. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idziesz do najbliższej wsi i się pytasz czyje pole, dowiadujesz się co i jak, wytłumacz mu co chcesz szukać, że są to i tak rzeczy o zwykle małej wartości materialnej, a dużej historycznej, przy okazji wyciągniesz trochę złomu z pola - wszystko zależy z kim gadasz, jednemu dasz połówkę i jest ok. a innego niczym nie przekonasz. Trzeba wyczuć człowieka. Ja jak raz przez przypadek przekroczyłem miedzę znajomego rolnika o 4-5 metrów to jego sąsiad wyszedł do mnie z widłami i psy chciał spuszczać z łańcuchów :) ale wtedy nie bardzo chciałem się śmiać
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jesli zobaczysz ze wlasciciel to starzsy czlowiek to zamiast dzien dobry dobrze zaczac od Szczesc Boze pomaga wiem z doswiadczenia trzeba byc milym i komunikatywnym, wyjasnic po co i dlaczego, dobze tez pokazac co nieco co sie znalazlo,ale jak trafisz na zakale to zeby skaly sraly nic nie pomoze bo wszystko zalezy od czlowieka i 100% przepisu na sukces nie ma.Pozdrawiam wszystkich gospodarzy i gospodynie ktore udalo mi sie przekonac Sebson.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opowiem moją historię.
Byłem na wykopkach 10 kilometrów do mojej miejscowości, znałem tam tylko jedną osobę bo już parę dni wcześniej tam szukałem w dzień znalazłem 3 monetki i trochę śmiecia.Zobaczyłem górkę taką normalną, pytam znajomego czy mogę sobie przyjechać na tą łąkę odpowiada że chyba tak więc pytam czy nie będzie problemu jak sobie w nocy przyjadę bo nie Lubie zbędnych pytań widzów odpowiada śmiało. To mówię ok przyjadę jutro pochodzę sobie coś mi ta łączka zawróciła w głowie. Przyjechałem za dwa dni z kolegą takim młodszym chłopakiem,on bez wykrywacza. Stanąłem sobie na drodze takiej polnej pod górką i wbijamy, Szukam sobie szukam i nic ciemno zimno bo śnieg nie dawno stopniał, 40 minut mowie do kolegi spadamy,patrze podjeżdża jakiś samochód staje w poprzek mojego i ktoś w nim grzebie widzę z daleka no więc wykrywka na glebę i idę zobaczyć co jest grane, podchodzę koleś przy moim samochodzie co grzebał pyta co ja tu robię a ja mówię a byłem tu na górce się wys.... i sobie właśnie odjeżdżam widzi pan samochód nie zamknięty i wo gule, koleś świeci cały czas latarką nagle zjeżdża na moje buty i krzyczy Chalina mamy go dawaj nóż tnij opony dzwoń po chłopaków!!! Ja już z dygany ten mój kolega został tam na górce wiedziałem ze nie wyjdzie mówię spadam szybko ino róż wsiadam do samochodu a koleś mówi nigdzie nie pójdziesz wysiadaj bo ci kose wbije tak mnie zdenerwował ten text ze bym go złamał w pół nie jestem żaden mikrus kawał ze mnie chłopa, baba trzyma drzwi z jednej strony koleś z drugiej, ja nie wiem co robić mówię jadę chu.. niech połamią się drzwi, zapalam silnik i odjeżdżam pod górkę gdzie droga prowadzi dojechałem do końca mówie lipa posesja kołtónowo, to w drugą stronę i nie da rady stoją busem. Podjeżdża bmw jakiś koleś wychodzi z szpikulcem taki ze by nie skłamać 32 cm widać ze amatorska robota ale ktoś się przyłożył ze by na rączkę nałożyć kawałek szlałfa ogrodowego mówię lipa już był pewnie używany ale wpadłem myślę wale dużego z główki wyrywam szpikulec i dźgam gdzie się dam, myślę sobie ale będzie hard-kor, ale baba nagle mówi dzwon po policje , pomyślałem sobie o to moja szansa będę żyć. No jak sobie siedziałem w samochodzie i nie mogłem przejechać to za telefon i dzwonie do kolegi na pole gdzie jesteś - odpowiada pod lasem w jakieś bagno się wjeb....m mówię lipa czekaj nie wychodź, wykrywacz wziąłeś odpowiada nie został. Zapomniałem napisać ze na tej łące był taki mały domek 4metry na cztery jak stróżówka czy coś tm takiego a ja wykrywacz właśnie położyłem koło tego domku. więc wykonuje jeszcze jeden tel do tego kolegi z tej miejscowości (myślałem tylko ze by nie spał i odebrał bo była 1 w nocy) odebrał i mowie radziu przyjdź pod kapliczkę noże latają dźgać mnie chcą, na co odpowiada zaraz będę. Ja wychodzę z samochodu bo się nie bałem za bardzo już a baba do mnie mówi gdzie masz worki z kurami a ja zdziwko mówię jakie kury co pani ten młody koleś znowu bo ci kose to bo ci kose tamto już nie zwracałem na niego uwagi bo nie chciałem się denerwować. Mówię do tej babki pani ja tu przyjechałem zaraz się pani dowie po co, radek przyjedzie i pani powie. Przyjechał i mówi pani chalino tu kolega przyjechał z wykrywaczem polatać sobie przecież nic nie robił złego ja mowie pani pójdzie ze mną i podszedłem pod ten budyneczek na tej górce biorę wykrywke i pokazuje a ona mówi trza bo było tak od razu a nie, i nagle 2 radiowozy podjeżdżają i osobówka nie oznakowana nie wiem w sumie ilu gliniarzy przyjechało bo cały czas ktoś na mnie latarką świecił, ale jak widziałem jak podjeżdżają gliniarze to szybko sove do samochodu saperkę nakolannik rękawiczki i czekam. Wpadają i pytają o co chodzi baba mówi alarm się włączył w kurnikach myślałam że złodzieje jakiś samochód stał przy drodze koleś wychodzi upierdzielony jak by się tarzał w błocie myślałam ze kury kradną, świecą na samochód pytają czyj, opowiadam mój, pytają tego od bmw pan podejdzie, czy to co leży na tylnym siedzeniu jest pana własnością czy pan to poznaje facet patrzy patrzy patrzy policjant powtarza czy poznaje pan to urządzenie koleś po 6 może 8 sek odpowiada nieeeeeeeeee. Karzą otworzyć bagażnik otwieram grzebią grzebią pytają tego od bmw czy coś tu jest pana on odpowiada nie.Pytają co ja tu robiłem mówię chodzę sobie spaceruje a ten gliniarz ja ci kur....a dam spacerujesz sobie o 1 w nocy ja za chwile będę wiedzieć co tu robiłeś, mówi do tych mundurowych do radiowozu z nimi (tego kolegę Radka też wzięli) wylegitymować i czekać, ale przed tym jak podjechała ta policja to ten młody co tak nożem straszył mówi do Radka ja cie obserwuje już od 3 dni nareszcie mamy was wszystkich. Pomyślałem sobie jakieś gangi kur gdzie ja jestem w co mnie chcą wplątać.Ci tajniacy pojechali sprawdzać ten alarm co się włączył i ślady na polu i czy nie ma tam tych worków z kurami.Pytają mundurowi mnie w nysce co robiłem więc pokazuje fanty 3 kulki od szrapnela trochę odłamków i trojaka bo nie chcieli uwierzyć że latałem z wykrywaczem, woził w rękę tą monetkę i mówi patrz jaka data 17xx ja cie kręcę ale zajebista warta pewnie fortunę i tak się zajęli tą monetką jak by nic innego ich nie interesowało myślę dobrze jest,pytają ile już chodzę z wyrywką ten jeden mundurowy zażartował to wy pozyskujecie trotyl z niewybuchów ha ha ha. Oglądają monetkę oglądają wpada tajniak dawaj telefon mówię w jakim celu on mówi dawaj go kurwa i już ja mówię nie, proszę powiedzieć po co, odpowiada bo chciałem go sobie obejrzeć a ze mam tela po kodowanego na wszystko hasła więc daje grzebie grzebie spisuje numer imei mówi wrzuciliście go na bęben a ten mundurowy odpowiada nie jeszcze nie , tajniak pyta czemu to co robicie a ten jeden mówi oglądamy monetkę. tak mi się śmiać chciało ze nie mogłem się powstrzymać. I mnie sprawdzili monetkę oddali,wpada znów tajniak drze się z kim byłeś a ja mówię z kolegą, pyta jak się nazywa mówię mu on pyta gdzie on teraz jest ten twój kolega mówię oddaj mi pan telefon to zadzwonię do niego i zapytam się w którą stronę uciekł, dzwonie odkładam tajniak pyta no i a ja mówię na daszku tam gdzie pana kolega stoi przy tym budynku, tajniak trzasnął drzwiami a ja patrze przez szybkę czy ten mój kolega idzie patrze tajniacy go nawet nie zatrzymują wsiadają do samochodu. kolega wsiada do nyski mnie już sprawdzili na kompie nagle tajniak dzwoni na komórkę do mundurowego (nie wiem czemu nie używali walki talk) coś powiedział mundurowy mówi jest pan wolny pan Radek tak samo tylko jeszcze ciebie sprawdzimy tego Spólnika mojego ja mówię poczekam z nim jeśli można mówią ok. sprawdzili szybko mówią przepraszamy mogą panowie już odjechać.
Wysiadam patrze radiowozów nie ma bmw też busa nie ma tajniacy się zwinęli wsiadamy odjeżdżam a tu Radiowóz nagle zajeżdża mi drogę podchodzi mundurowy i pyta jak dziecko proszę powiedz co znalazłeś najcenniejszego wiem ze nie wypada mi odpowiadać ale powiedz, odpowiadam nie mogę przykro mi ale sam wiesz (już mu na t waliłem jak on mi) ze nie da rady. i wsiadł przeprosił powiedział ostrożnie panowie wracajcie do domu przepraszamy najmocniej dobranoc.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe.
Fajna historyjka.
Znam policjanta co sam ma wykrywkę i mówi że nasze prawo niestety nie jest zbyt dobre dla hobbystów.
A wracając do tematu to ja przeważnie trafiałem na rolnika na polu, wtedy podchodziłem i mówiłem o co chodzi.
Przeważnie pozwalali, jeszcze zadowoleni bo mówiłem że gwoździe i inne groźne dla opon przedmioty zbieram i pozbywam się tego za polami.
No ale niestety znam dobrze jednego rolnika co i tak ciągle twierdzi że na pewno znajduje ciągle skarby- niestety mu nie przetłumaczę naszej idei :/
Powiedziałem mu żeby sobie kupił wykrywkę to też naznajduję tyle ,że nie będzie musiał pracować :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy się nie pytałem kogokolwiek o możliwość pochodzenia po jego polu. Miałem 2 zasady.
1. Auto zawsze parkowałem tak abym nie musiał kręcić, zawracać itp. Wskoczyć do auta i dzida przed siebie (tylko raz się musiałem tak ewakuować i to dzięki kraterom pozostawionym przez poprzedników).
2. Nigdy nie chodziłem za stodołą". Chodziłem w takich odległościach od najbliższych zabudowań żeby właścicielowi nie chciało się specjalnie ubierać butów i iść sprawdzić czemu chodzę po jego nieobsianym polu.

Miałem kilka przypadków że brano mnie za..... geodetę i pytano gdzie będziemy bić studnię bo jest bardzo potrzebna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim regionie nie ma problemu,ludzie nastawieni przyjaznie i życzliwi,w paru przypadkach odmówili ale tylko dlatego,że ktoś rył po zasiewach,ale to normalne w tym przypadku,cierpimy za innych,ciężko to wyplewić,są tacy co nie myślą o innych.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mi coś takiego przytrafiło.Chodzimy z kumplem i czeszemy pole,ściernisko bo było po żniwach.Pole było dość monetonośne" i tak my sie zaczesali że świat boży przestał istnieć.Jak usłyszeliśmy bruumm ,to się okazało że środkiem ścierniska rżnie do nas radiowóz.Ani uciekać ani sie chować i sobie myślimy będzie buba i tyle.Policjanci podjechali,powiedzieli ładnie dzień dobry i sie pytają czy mamy pozwolenie.My zgodnie z prawda powiedzieli że sie nie pytali.Kazali nam schować nasz samochód, bo znają właściciela pola i jak nas zobaczy to nas może nawet z siekiera pogonić i autko uszkodzić a oni chcieli mieć spokój na służbie.Ładnie powiedzieli do widzenia i pojechali.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypomniało mi się jak 4 lata temu kolega z pracy zaprosił mnie na swoje pole bo kiedyś jego ojciec coś tam wyorał , cała rodzina podążała za mną jak machałem piszczałką , trafił mi się jakiś zdewastowany moniak to zaraz z ręki mi wyrwali i pytali się ile to warte. Nie było sensu dalej szukać , poudawałem trochę i stwierdziłem że nic nie ma. Oczywiście monetki nie odzyskałem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, z tymi polami to różnie bywa, dlatego chodzę po swoich a po cudzych to tylko cichaczem" :)
Traper6 dał przykład geodety. Mnie dosłownie przedwczoraj podczas spaceru wykrywką przy polnej drodze napotkała kobiecina, ładną kosiarkę mam - powiedziała :) No rzeczywiście, cewka okrągła. Uśmiałem się co nie miara, teraz trawę koszę jakby co :))

pzdr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak tak czytam te historyjki to przypomnialo mi sie jak kiedys wskoczylem z lasu na pole zeby troche sie w terenie zorietowac,gdzie jestem i czy aby dobrze wedruje i taki traf ze facet na polu konikiem cos robil jak mnie tylko zobaczyl to zaraz zapytal co ja tu robie ,nie wiem czemu ale jakos palnolem ze szukam meteorytow bo na studiach takich jestem co to zwiazek z tym maja,na to facet zyczliwie odpowiedzial ze jak juz znajde to zeby mu dal znac to mi go furmanka tego meteoryta do fsi zawiezie chyba myslal ze to taki drugi meteoryt tnguski ha ha .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ciekawe przygody przeżyliście. Dziękuję za rady, postaram się wykorzystać kilka. Może i mnie przydarzą się jakieś przygody (tylko bez policji, kos, psów itp.), z których zdam Wam relację. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
ja jak kiedyś chodziłem to się gościu zatrzymał i pyta co to jest i co robię,zdążyłem powiedzieć tylko że to wykrywacz metalu,a on do minie dobrze że kogoś wreszcie z tej jednostki przysłali.jak się później okazało kilka dni wcześniej byli saperzy bo na polu jakąś urwiłapkę wyorał i go ściemnili że przyjadą sprawdzić za kilka dni czy niema więcej.
teraz jakby się ktoś pytał to z saperów jestem.

Ps.archeologiem też mnie kiedyś tytułowali.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
Żniwa rozpoczęły się i praca ruszyła pełną parą. Idąc dzisiaj na spacer celowo przez pola spotkałem rolnika który zbierał słomę, pamiętając Wasze rady na temat kopania na polach, powiedziałem, że chciałbym pokopać i czy mogę, mówiłem o ciężkiej pracy na wsi, pan rolnik był bardzo miły, tylko było małe ale to nie było jego pole, więc podziękowałem i poszedłem dalej. Ze trzy pola dalej pracował rolnik kombajnem i sytuacja się powtórzyła był miły itd. też pole nie było jego. Miałem dzisiaj pecha i jednocześnie szczęście że nie byli to jacyś nerwowi ludzie w sumie pierwsze śliwki robaczywki, będę próbował dalej. Mam nadzieje że następnym razem pochwale się fantami z tej pracy na roli.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kiler58 pierwszy raz spotkałem się z takim czymś jaki opisujesz , nie wiem w jakich rejonach szukasz kreta ale to dziwne. Najpierw pogadaj z nim o pracy bez wykrywacza , (trzymaj go z daleka) miej wiadomości historyczne o jego miejscowości , jak się wygada że to jego pole to albo tak lub nie , jeszcze możesz coś nawinąć na temat kupna zboża .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja ostatnio wlazlem na skoszone pole i zaczolem szukac po 30 min widze jedzie traktor, na to powoli ide w jego kierônku z pracujàcym wykrywaczem i oczywiscie saperkà a nie ze szpadlem , po drodze robie maly dolek oglàdam niby cos tam...starannie zakopoje dolek i ide do niego mierzy mine od gory do dolu ale co tam,ladnie pytam czy to jego pole i czy nie bedzie mail nic przeciwko jak sobie pochodze troche po tym polu i poszukam monetek guzików i innych pierdólek,bo szukalem wczesniej wlasciciela ale nkt nie wiedzial i nie wiedzialem Sam kogo sie konkretnie pytac bo nie znam tu nikogo i td i tp. pokazalem mu boratynke jakis guzior i monetki prl miedzy czasie sie usmial i mi powiedzial ze myslal ze robie jakies pomiary i chce mu tutaj jakies studnie kopac:-) ale co, po krutkiej rozmowie mówi ze moge lazic ile chce po tym polu bo i tak jest wymucone i przy okazi zapytalem czy jeszcze jakies be de mógl (obejsç) powiedzial mi kture. i mam tyle miejsca ze mi sezonu nie starczy:-) ale to wszystko zalezy od czlowieka jakiego spotkasz...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi również przydarzyła się pewna historia, mianowicie: był to jeden z moich pierwszych wypadów z wykrywką, wczesna wiosna, fajna pogoda, wybór padł na lasek koło drogi, który graniczył z polem. Chodziłem po lesie, czasami zbliżając się na jego skraj. W oddali zobaczyłem tubylca w traktorze, był około 500 metrów ode mnie. Pojeździł, pokręcił się i odjechał jakby nie zwracał na mnie uwagi. Po jakiś 15 minutach słyszę na leśnej drodze samochód, oglądam się i patrze staje, jedzie trochę do przodu, znów staje, do tyłu i tak kilka razy. Myślę ku... szukają mnie i faktycznie wypełzło z auta dwóch miejscowych, jak się okazało właściciel pola chyba z synem, na oko z 45 i 20 lat. W ręku aparat fotograficzny i z ryjem co robię na ich polu. Zaczynam grzecznie, że na żadne pole im nie wszedłem. Tubylec pluje jadem, że wszedłem i je zniszczyłem. Myślę sobie przygłup czy co??? Pytam niech mi pokaże gdzie wszedłem i co zniszczyłem??? Bo chyba nie chodzi mu o te kretowiska??? Gość się wk...ił i mówi, że dzwoni po policję i straż leśną. Mówię proszę bardzo tylko po co straż leśna jak zniszczyłem mu pole??? W tym momencie byłem pewien, że bez użycia pięści tudzież saperki się nie obejdzie. Gość się zawiesił na chwilę i poleciał pod moje auto i zaczął robić zdjęcia, mrucząc jakby coś zginęło to mam dowód". Zastawiłem mu drogę, podniosłem saperkę wyżej i
powiedziałem, że ma wyginać i nie prawa robić zdjęć. Pomamrotał jeszcze o policji i straży leśnej i odjechali. Również się zwinąłem bo kto wie czy nie dzwonił
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie