Skocz do zawartości

Dziadek w Wermachcie


Oksanicz

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 150
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Pobór do wojska dotyczy wszystkich obywateli danego kraju - to chyba logiczne.

Nie będę zbyt precyzyjny, bo to nie moja dziedzina, ale...
Jakiś czas temu głośna była sprawa rodzin obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku, które wywalczyły w sądach niemieckich dość wysokie odszkodowania za śmierć swoich krewnych. Podstawą tego sukcesu był akt prawny podpisany przez samego Hitlera, który z dniem 1 września 1939 przyłączał Wolne Miasto Gdańsk do Rzeszy, a wszystkich jego mieszkańców automatycznie stanowił obywatelami Rzeszy. Tym samym Niemcy mordując polskich pocztowców w świetle własnego prawa dokonali zbrodni na obywatelach Niemiec.

Wracając do kwestii poboru, to skoro na mocy owogo aktu prawnego wszyscy mieszkańcy Gdańska stawali się z dniem 1.IX.1939 obywatelami Niemiec, to również z tą datą, przynajmniej w teorii, tak jak wszystkich obywateli Niemiec obejmował ich pobór do Wehrmachtu.

Na marginesie warto przypomnieć, że na początku lat 90-tych polskie urzędy przeżywały zalew podań naszych obywateli, którzy starali się uzyskać zaświadczenie iż ich przodek służył podczas wojny w niemieckiej armii, lub podpisał listę - wówczas nie był to powód do wstydu, ludzie byli wręcz dumni, że dzięki takiej postawie swojego przodka będą mieli szansę na zdobycie pracy w RFN.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

coe:

No nie przesadzaj z tą dumą. Raczej troche wcześniej bo w latach 70,80 - tych ludzie mający przodków, którzy służyli w armii niemieckiej w czasie wojny, ubiegali się na tej podstawie o niemieckie (RFN) obywatelstwo. I takie otrzymywali. Polska wtedy była krajem komunistycznym i RFN chętnie przynawało takim obywatelstwo. Dla mnie to zdrada ojczyzny, ale aspekt moralny tych czynów to temat na inną dyskusję !

Pozdrawiam
d007
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzeczywiście teren WMG został wcielony do III Rzeszy ale sprawa ludności miała być rozpatrywano oddzielnie przez powołane w tym celu organy. Spowodowało to ze jeszcze w 1944 roku na tym terenie przebywały osoby o nie określonej narodowości. Pod uwagę brano stosunek do Niemców ,służba w WH w I WŚ, pochodzenie i przydatność dla III Rzeszy .
Eksterminacji w pierwszym okresie podlegali głownie księża , intyligencja,działacze polonijni i społeczni. Polityka terroru Gauleitera Alberta Forstera była zdecydowanie inna od tej którą stosował w GG Hans Frank ,znany jest ich konflikt w tej sprawie .
Forster starał się wprowadzić germanizacje ludności nie niemieckiej na wielką skale poprzez budowę ośrodków dla młodzieży np. szkoły szybowcowe w Kartuzach i Wielkim Kacku czy żeglarskie Gdańsk ,Pucku.
Miały one kształcić kadrę dla niemieckich sił zbrojnych .
Stosowano metodę szantażu i gróźb. wiele osób zgodziło się podpisać listę narodowościową w obawie przed obozem lub w celu ratowania kogoś z zatrzymanych .
Znane są dramaty wielu rodzin których krewni bronili Poczty Polskiej a drudzy ginęli w WH.
Przykre jest to że dziś w celach politycznych wykorzystuje się dramat i cierpienia ludzi ( J.Kurski i H .Gronkiewicz –Watz )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do Poczty Polskiej w Gdansku to po pierwsze bylo to terytorium Rzeczypospolitej Polskiej w mysl traktatu wersalskiego.

Wyrok na pocztowcach zostal wydany na podstawie prawa wojennego

partyzantem karanym śmiercią jest ten, kto bez posiadania przewidzianych przez prawo międzynarodowe zewnętrznych odznak przynależności do sił zbrojnych nieprzyjacielskiego mocarstwa, bronii albo innych środków używa, lub mając w swoim posiadaniu, w zamiarze użycia na szkodę niemieckiego lub zaprzyjaźnionego wojska albo przynależnego do nich zabija lub podejmuje działanie, które na użytek wojenny mogą podejmować tylko członkowie sił zbrojnych w mundurze"

Z tym ze, prawo to dotyczylo jedynie Wehrmachtu, natomiast Poczte szturmowaly oddzialy SS, SA, oraz policji, a co za tym idzie powyzszy artykul nie mial zastosowania.

Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale w sprawę pocztowców zaangażował się z własnej inicjatywy Niemiec- Dieter Schenk - i wiedział on, jak się za to zabrać, bo szereg lat pracował w Interpolu, znał na wylot niemieckie prawo itd. Czy podobnego reprezentanta miała (ma) ludnośc Warszawy?

Pozdrawiam
Leuthen
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sluzba dotyczyla wszystkich mieszkancow na terenach wlaczonych bezposrednio do III Rzeszy, ci co znali niemiecki mogli isc do szkoly wojskowej, inni odrazu do woja, ci co odmawali byli traktowani jako zdrajcy i byli kierowani do obozu.

muj pradziadek nie chcial byc niemcem wiec zrezygnowal pojscia do szkoly, ale musial wybrac wojsko, poprostu wladza i tak ma racje, obojetnie na system rzadzenia.

pozostali dwaj bracia byli jednak zagorzalymi hitlerowcami [wierzyli w gloszone ide] jeden sluzyl w lotnictwie drugi w marynarce, w przeciwienstwie do pradziadka ktory byl najmlodszy i ukochal kaszubska ziemie [czul sie polakiem] zaginal w czasie wojny na terenie jugoslawi, pozostali bracia przezyli wojne ale kontakt urwal sie za komuny za co mam dola [zawsze to jakies fanty mogly byc]

wiele osob dopiero jak zobaczy rodzinne zdjecia to zaczyna mowic ze u nich tesz ktos sluzyl, a tak komuna zrobila swoje i do dzisz kazdy sie boi.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za Onet.pl:

„Z dokumentów wynika, że Józef Tusk od 2 sierpnia do 12 października 1944 r. był w 328. Zapasowym Batalionie Szkolnym Grenadierów.

Wynika to z zaświadczenia wystawionego przez berlińskie archiwum. Jego oddział stacjonował w Akwizgranie, na granicy francusko-niemieckiej. Pod koniec 1944 r. Józef Tusk był już członkiem polskich sił zbrojnych na Zachodzie”.
-----------------------------------------------------------



Po dzisiejszych wieczornych doniesieniach można wnioskować, że dziadek Donalda Tuska być może przeszedł szybką „polową weryfikację” w 1. DPanc, gdyż chyba nie byłoby go w PSZ tak szybko od chwili rozpoczęcia służby w Wehrmachcie. Być może miał to szczęście, że znalazł się vis a vis nie linii brytyjskich, amerykańskich lub francuskich, a lini kanadyjskiej 1. Armii, czyli linii kanadyjsko-polskich.

A skoro pozytywnie przeszedł weryfikację być może w 1. DPanc to można powiedzieć tylko jedno - nie byłoby dla niego lepszego świadectwa przyzwoitości jako Polaka. Inaczej weryfikacji tej by nie przeszedł.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Zelig napisał:
> Czyli jednak Tusk (wnuczek) kłamał. Nie da się ukryć
> - paskudna sprawa..
-----------------------------------------------------------



Proszę Pana, paskudne to jest - proszę mi wybaczyć - takie pisanie.

Żeby to życie było takie proste i zero-jedynkowe: kłamiesz-nie kłamiesz; śpisz-nie śpisz: idziesz-nie idziesz; jesz-nie jesz, a kto nie pracuje ten nie je.

Tak niestety nie chce w życiu być.

Skąd Pan może wiedzieć, że Donald Tusk kłamał? Skąd Pan może wiedzieć, do czego przed własną rodziną przyznawał się dziadek Donalda Tuska żyjąc w orwellowskim państwie? Bywał Pan w domu Tusków na niedzielnych obiadach? Miał się może chwalić, że służył w Wehrmachcie, brać wnuka na kolana i przy kominku opowiadać mu o „ciekawych inaczej” czterech miesiącach swojego życia w armii niemieckiej? Albo czy w państwie szalejącej bezpieki miał się przechwalać służbą w PSZ? Znalazł się dziadek Donalda Tuska w klasycznej sytuacji, że do czegokolwiek by się nie przyznawał ze swojej wojennej służby wojskowej to zawsze zrobiłby źle i to zarówno w PRL, jak i w III RP, czego dowód mamy dziś wieczorem. I to nie jego wina, a wina patologii, w jakiej przyszło mu żyć, a w dużym stopniu patologia ta trwa. Dlatego trzeba wyjątkowo złej woli, albo prostoty postrzegania historii, aby tak walnąć w przestrzeń: Donald Tusk kłamał!

Polscy generałowie PSZ też nie jeden raz kłamali, albo co najmniej nie mówili i nie pisali całej prawdy, no ale im tego wytykać nie wolno, bo to jest takie niskie, płaskie, nieestetyczne, niebogoojczyźniane, prawda?. Bardzo brzydko kłamią lotnicy PSP na temat swojego kolegi Josefa Františka no i co z tego, nieprawdaż? Im wolno, a dziadkowi Donalda Tuska nie wolno było nie mówić całej prawdy o sobie, jak gdyby gen. Anders opowiadał wszem i wobec jak fałszował dokumenty związane z bitwą o Monte Cassino, albo jak gdyby gen. Maczek rozpisywał się w swojej książce na temat tego, jak skompromitował siebie i swoją dywizję w operacji „Totalize”.

Pozdrawiam Pana i życzę bardzo chłodnego postrzegania historii, a głównie oglądania jej ze wszystkich stron, także z tych, z których zapachy dobiegają może czasami nie najciekawsze, ale jednak prawdziwe, czy nam się to podoba, czy też nie.

G. Cz.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> whatfor napisał:
> Zelig zapłaci kolegium :)

:-) :-) :-) :-) :-) :-) :-) :-) :-) :-)

Raczej jakiś sąd powinien go skądś wydalić :-)




> whatfor napisał:
> Grzegorz, zgadza się: wszyscy generałowie PSZ kłamali!!!

:-) :-) :-) :-) :-) :-) :-) :-) :-) :-)

Rrrrrety, wszyscy?! Nie wiedziałem. A ja miałem upatrzonego jednego, co mi się zdawało, że nie kłamał. :-)


G. :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie