Skocz do zawartości

Ekshumacji żołnierzy niemieckich dokonano wbrew wszelkim zasadom


bjar_1

Rekomendowane odpowiedzi

zasadom
17.05.2007

Szczątki 51 żołnierzy niemieckich ekshumowano w lesie w Rudzie Śląskiej - Halembie bez wymaganych pozwoleń i szacunku dla zmarłych. Nie powiadomiono o sprawie ani wojewody, ani miejscowego sanepidu. Firma Varmex z Katowic, która wykonała te prace na zlecenie niemieckiej Fundacji Pamięć", pozostawiła na miejscu zbiorowej mogiły nie tylko kości poległych, ale także pistolet, ostrą amunicję, nieśmiertelnik i portmonetkę z pieniędzmi sprzed ponad 60 lat.


Grupa miłośników Śląska zebrała te przedmioty z miejsca pochówku. Nie było to trudne. Wystarczyło patykiem pogrzebać w ziemi, by wyciągnąć z niej fragmenty mundurów z guzikami, a porozrzucane szczątki materiału, przypominającego bandaże, już wypłukał z gliny deszcz.

- To jest oburzające - mówi Jadwiga Wodarz, która z mężem Lucjanem zabiegała w fundacji o ekshumację. Zbiorowa mogiła, znajdująca się niemal za płotem kopalni Halemba, nie była w żadnej ewidencji, a wiele mówiła o historii tej ziemi. Dowiedzieli się o niej niedawno od Erwina Mercika z Rudy Śląskiej, który jest ostatnim świadkiem pochówku zastrzelonych żołnierzy. W nocy z 26 na 27 stycznia 1945 roku Rosjanie dopadli ich na granicy Wirka z Halembą i żadnemu nie darowali życia.
::: Reklama :::




- Grzebano ich jeden na drugim, w mundurach, wojskowych płaszczach, z nieśmiertelnikami. Ich rodziny nawet nie wiedzą, gdzie polegli i gdzie są pochowani - wspomina Mercik, któremu grób nie daje spokoju od 62 lat. - Do dziś widzę twarze tych młodych chłopców.

Mercik twierdzi też, że pochowano w tym miejscu 120 żołnierzy niemieckich.

Obecny przy ekshumacji Werner Rősler, przedstawiciel Fundacji Pamięć" w Warszawie zapewnia, że odnaleziono szczątki tylko 51 żołnierzy i nie było przy nich żadnego nieśmiertelnika.

- Jak wierzyć takim zapewnieniom, skoro tyle rzeczy pozostawiono w ziemi, w tym właśnie nieśmiertelnik - pyta Jadwiga Wodarz. - Mamy podstawy do obaw, że nie dołożono należytej staranności.

- Zrobiliśmy w pobliżu sondażowy wykop, nie było śladu po żołnierzach - zapewnia Werner Rősler. - Odnaleźliśmy, prócz kości, także guziki, hełm i pasek skórzany, ale zakopaliśmy z powrotem, ponieważ nie nadawały się do identyfikacji. Niczego więcej tam nie było.

Jak więc wyjaśnić fakt, że trzy tygodnie po przeprowadzonej w kwietniu ekshumacji leżała pod drzewem portmonetkę z niemieckimi pieniędzmi?

Nic o ekshumacji nie wiedział urząd konserwatora zabytków w Rudzie Śląskiej, a wiedzieć powinien o wszelkich znaleziskach, także o hełmie sprzed 60 lat. Na miejscu nie było zgodnie z przepisami przedstawiciela sanepidu.

Werner Rősler swoją beztroskę i lekceważenie prawa tłumaczy tym, że podobno z ekshumacją musiał się pospieszyć, bo poszukiwacze skarbów mogli zbezcześcić miejsce pochówku. Trudno w to uwierzyć.

Na terenie katowickiej firmy Varmex zdeponowano 50 tekturowych sarkofagów, w których znajdują się szczątki 51 żołnierzy niemieckich wykopanych z końcem kwietnia z halembskiego lasu. Uroczysty pogrzeb odbędzie się jesienią na cmentarzu w Siemianowicach Śląskich. Wszyscy są bezimienni. Jak twierdzi Werner Rösler, przedstawiciel niemieckiej Fundacji Pamięć", która zajmuje się ekshumacją, w zbiorowej mogile nie odnaleziono żadnego przedmiotu pozwalającego na identyfikację zwłok.

Nie wierzymy jego zapewnieniom. Osoby, które opiekowały się tym grobem i zabiegały o jego ekshumację, bez trudu odnalazły nieśmiertelnik i wiele innych przedmiotów, które jednoznacznie wskazują na to, że ekshumacji dokonano niezbyt starannie i kto wie, co jeszcze pozostało w ziemi. Nie można w związku z tym zweryfikować podawanej przez świadków wersji zdarzeń ze stycznia 1945 roku, kiedy to odnaleziono na drodze ciała zastrzelonych żołnierzy niemieckich. Wkraczająca na Śląsk armia radziecka nie dała im żadnych szans na ucieczkę. Erwin Mercik z Rudy Śląskiej, widział, jak na wozy drabiniaste ładowano ciała i grzebano w lesie w Halembie. Twierdzi, że pochowano 120 żołnierzy. Przez 62 lata pamiętał o tym miejscu, oznaczył go gałęzią tak, że na drzewie utworzył krzyż. Palił znicze.

Jeszcze kilka miesięcy temu zapewniano strażników tej pamięci, że będą uczestniczyć w ekshumacji. - Musi przyjść ksiądz nad ten massengrab i pomodlić się. No i rodziny muszą się wreszcie dowiedzieć, gdzie ich chłopy leżą - powtarzał Mercik.

Tymczasem ekshumacji dokonano w pośpiechu, bez wymaganych prawem zezwoleń i nikogo nie powiadomiono. Grzegorz Skurczak z Nadleśnictwa Katowice twierdzi, że Fundacja Pamięć" otrzymała warunkowo zgodę wejścia na teren lasu w Rudzie Śląskiej Halembie. Tym warunkiem było uzyskanie wydawanego przez wojewodę pozwolenia. - Takiej zgody w momencie podpisywania umowy nam nie okazano - dodaje Skurczak.

Joanna Janecka z Wydziału Spraw Obywatelskich Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego nie ma wątpliwości, że nikt o takie zezwolenie nie wystąpił. Katowicka firma Varmex, która od lat pracuje na południu Polski na rzecz niemieckiej Fundacji Pamięć" doskonale zna obowiązujące zasady, ale tym razem ich nie przestrzegała. Dlaczego? - Nikt nas nie powiadomił o ekshumacji, mamy więc nadzieję, że chociaż dostaniemy protokół z jej przebiegu - mówi Joanna Bykowska z Państwowej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Rudzie Śl.

Werner Rösler tłumaczy ten pośpiech obawą przed rabusiami, ale nie przedstawił żadnych przekonujących argumentów. Przez 62 lata miejscowi odnosili się do tego pochówku z szacunkiem. Kiedy w styczniu br. odwiedziliśmy to miejsce z Erwinem Mercikiem, Jadwigą i Lucjanem Wodarzami, nic nie wskazywało na to, że tu może znajdować się zbiorowy grób. Prócz charakterystycznego krzyża wysoko na drzewie.

Iza Gruszka z Fundacji Pamięć" w Warszawie zapewniała nas wówczas o przygotowaniach do ekshumacji. Sprawdzano w niemieckich archiwach, czy opis zdarzeń, przedstawiony przez świadków, m.in. Mercika zgadza się z zachowanymi dokumentami. - Wiemy tylko, że w całej Rudzie Śląskiej jest pochowanych jeszcze tysiąc niemieckich żołnierzy -twierdzi Werner Rösler. Czy to możliwe? Trudno powiedzieć. Walk zaciętych w tym rejonie nie było, Rosjanie zaskoczyli wycofujące się w stronę Rybnika niewielkie oddziały niemieckie.

Prace ekshumacyjne w halembskim lesie ruszyły dzięki informacji Jadwigi i Lucjana Wodarzy. Kiedy się przekonali, jak wykonano te prace, wątpią, czy poinformują fundację o kolejnych pochówkach, na które wskazują mieszkańcy Rudy. -Erna Krzysteczko, która w 1945 roku widziała zastrzelonych żołnierzy w pobliżu swojego domu, uważała, że teraz nie należy ich ruszać z lasu, że trzeba zrobić jakiś pomnik, msze świętą odprawić i niech spoczywają dalej. Kto wie, czy nie miała racji - mówi Jadwiga Wodarz. - W końcu i tak nie udało się ustalić, kto tam spoczywa.

Można nie zebrać wszystkich drobnych kości, ale żeby została skarpeta z kośćmi, a nawet broń, nieśmiertelniki, naboje, portmonetka z pieniędzmi...? Grupa badaczy historii zapewnia, że wszystkie odnalezione przy grobie przedmioty żołnierzy niemieckich przekazane zostaną muzeum w Rudzie Śląskiej, a broń i naboje - policji.

Teresa Semik - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/730234.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie pierwszy i zapewne nie ostatni przypadek takiego postępowania na zlecenie fundacji Pamięć", zero pozwoleń, zero profesjonalizmu, i najlepiej zero świadków. Takie ekshumacje to niestety norma w przypadku tej organizacji....
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj chłopaki, chłopaki... Ekshumację ewidentnie spartolono i co do tego nie ma wątpliwości. Ekshumacji żołnierzy niemieckich na zlecenie Fundacji Pamięć" dokonują na terenie RP dwie prywatne firmy. Z jedną z nich kilka razy brałem udział (jako wolontariusz) w takich akcjach i mogę powiedzieć, że jej pracownicy wykazują pełen profesjonalizm, a teren jest uprzątnięty na cacy.
Żołnierze pochowani po przejściu frontu w 1945 r. są w 99% przypadków zupełnie 'obrani' przez miejscową ludność i sztuką jest trafienie choćby nieśmiertelnika, nie wspominając już o stanach zachowania przedmiotów, które znajdowały się przy zwłokach...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bjar_1!
Być może tak było w Twoim przypadku, jednak nie zawsze musi tak być. Słyszy się (częściej) i widzi (rzadziej) o różnych przypadkach...
Osobiście widziałem, jak zabierano nieśmiertelniki, odznaczenia oraz wszelkie przedmioty osobiste mogące służyć identyfikacji osoby. Reszta, tzn. uzbrojenie i wyposażenie (te drugie po mniej lub bardziej dokładnym sprawdzeniu) szło z powrotem do ziemi. Na takie tam pierdoły jak magazynki do MP nikt nie zwracał uwagi...
Pozdro!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie