Skocz do zawartości

Poszukujemy skarbów-audycja (RDC)


kindzal

Rekomendowane odpowiedzi

Odnalezienie cennych przedmiotów wymaga specjalistycznego sprzętu, odpowiedniego przygotowania i dużo cierpliwości.

Gośćmi Pawła Homy (RDC) byli pan Dariusz, poszukiwacz skarbów, Zbigniew Mroziński z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, Tomasz Wróblewski, jeden z odkrywców okrętu zatopionego w Bałtyku oraz doktor Hubert Kowalski, archeolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Do znalezienia drogocennych przedmiotów, potrzebne jest specjalne urządzenie, czyli cewka na wyciągniku, z puszką elektroniczną i zasilaniem. Pan Dariusz specjalizuje się w kolorowej drobnicy, przede wszystkim monetach, krzyżykach, medalikach. Wiosną lub jesienią udaje się na pola orne i przeszukuje teren.

- Przeważnie wybieram się na chybił - trafił, ale są też specjalni łowcy, którzy czytają specjalistyczną literaturę - opowiada pan Dariusz i dodaje: - Przygodę z poszukiwaniem skarbu można zacząć ze sprzętem za 100 zł, ale ja polecałbym średnią półkę, od 2000 zł w górę. Warto udać się w miejsca bardziej oddalone od Warszawy, ale z reguły poszukiwacze zachowują swoje rejony w tajemnicy. Trzeba po prostu znaleźć swoje miejsce albo poprawiać po innych, lepszym sprzętem.

Dla wielu poszukiwaczy, ciekawym miejscem jest takie, które przeznaczono na budowę autostrady. Zbigniew Mroziński twierdzi, że coraz częściej archeologowie zapraszają poszukiwaczy skarbów w takie miejsca.

Cenne przedmioty skrywają również polskie wody.

- Dno Bałtyku kryje około 300 - 400 wraków. Często zdarza się tak, że wraki są odkrywane, ale informacja o odkryciu pojawia się dużo później. Zgodnie z obowiązującym prawem, każde takie znalezisko powinno być zgłoszone do dyrektora Urzędu Morskiego. Również Centralne Muzeum Morskie będzie nadzorować prace, bądź przejmie kontrolę nad takim wrakiem. Dlatego odkrywcy niechętnie chwalą się znaleziskami - zdradza gość i dodaje: - Każde poszukiwanie nie zaczyna się od samego nurkowania, trzeba dość dobrze znać historię i znaleźć stare dokumenty, świadczące o tym, że dany statek mógł w danym rejonie przepływać. Żeby wyruszyć na podwodne poszukiwania, trzeba dysponować dobrze zorganizowaną jednostką pływającą.

- W połowie XVII wieku grabiono Warszawę, np. w trakcie Potopu Szwedzkiego. Wszystkie zdobycze wywożono do Gdańska, ale kilka barek, na którym rzeczy były przewożone, zatonęło. Samych barek nie odnajdziemy, ale te rzeczy, owszem. Jednym z takich miejsc jest Wisła na wysokości Cytadeli. W 1906 roku z tych okolic kilka rzeźb zostało wyciągniętych na brzeg - zdradza Hubert Kowalski i dodaje: - Wisła jest dosyć niewdzięcznym miejscem na poszukiwania, silne nurty utrudniają wyciągnięcie czegokolwiek.

http://www.rdc.pl/index.php?/pol/artykuly__1/warto_wiedziec/poszukujemy_skarbow
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

krank3-ale się czepiasz. Wyraźnie słychać, że kolega jest stremowany, wcześniej zapewne nie znał pytań i trudno tak na żywo machnąć kilka błyskotliwych frazesów. Wiem to z własnego doświadczenia, chociaż moje występy w radiu i TV dotyczyły kilku zupełnie innych tematów. O poszukiwaniach może jeszcze w radiu coś bym bąknął, ale TV (z wiadomych względów) odpada.

C.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak się składa,że poznałem osobiście tego poszukiwacza.Jest to jeden z użytkowników tego forum.I było tak jak napisał Catadero do studia wszedł na 1 minutę przed relacją nie znał pytań.Wywiad na żywioł".Na pytania odpowiadał tak, aby w miarę możliwości postawić nas w dobrym świetle.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie