Skocz do zawartości

Przestroga


tomek1974

Rekomendowane odpowiedzi

Miałem nie pisać o mojej WIELKIEJ GŁUPOCIE, ale chyba warto aby przestrzec innych ! W ubiegłym tygodniu wymieniałem u żony w samochodzie chłodniczkę nagrzewnicy, bo ciekła i szyby strasznie parowały. Po jej zdemontowaniu, włożyłem ją do miski, aby wyleciało resztę płynu chłodniczego i postawiłem na posadzce. Dodam, że zawsze ze mną i przy mnie po podwórku chodził, biegał mój ukochany owczarek niemiecki Axel, miałem go od 11 lat. Wkręcam nową chłodniczkę i słyszę chlup, chlup, chlup. Wysiadłem a to mój pies kilka razy siorbnął płynu, Nie przywiązywałem do tego uwagi, trzy cztery łyki...Na drugi dzień rano pies w kojcu zachowywał się niby normalnie, do wypadzie do znajomych wróciłem ok 22:00 a mój pies nie szczeka radośnie, idę otwieram kojec, a psina nie może wstać, nie widzi mnie, straszny widok, uspokoił się dopiero jak powąchał moją dłoń i położył głowę na moich kolanach, niestety po kilkunastu minutach zdechł :( Znajomy weterynarz powiedział mi, że glikol w płynie chłodniczym jest zabójczy dla psów, jedna setka wystarczy dla dużego psa ! Niestety mam cały czas kaca moralnego za moją głupotę, uważajcie na swoje czworonogi !!!!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczere kondolencje chłopie :(.. Mam dwie takie 8 letnie mordy i nie wyobrażam sobie życia bez Nich, wiem jak to jest jak umiera zwierzak na rękach. Nie jest to fajne uczucie. Nie obwiniaj się, też bym nie przypuszczał, że pies by się chwycił czegoś takiego. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że za Twoją głupotę pies odpowiedział...



Z drugiej strony, pomyślcie jak ciężkie życie mają chwieje, która za dawnych czasów Borygo i tym podobne wynalazki w ilościach przemysłowych wciągały...
Nie bez powodu od paru lat dodaje się jakiś chemiczny syf, którego nie da się wytrącić i umieszcza stosowne piktogramy na opakowaniach...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może teraz ja, ale z tej drugiej strony.
Dawno temu gdy miałem 19-20 lat wróciłem do chaty ostro nagrzany po spotkaniu z kumplami. Ok. godz.23 dochodząc do domu zobaczyłem w kuchni zapalone światło i matkę czekającą na mnie.
Pomyślałem - Oho, zaraz się nasłucham zężenia i trucia".
Byłem niesamowicie głodny. Zebrałem się w sobie co by nie iść chwiejnym krokiem, starając się nie bełkotać, powiedziałem mamie grzecznie - Dobry wieczór - i hyc do gara który stał na kuchence.
Podniosłem pokrywkę i zobaczyłem jakąś zupę. Palcem sprawdziłem że jest letnia. Pomyślałem że nie będę podgrzewać, co by się zbędnie nie pałętać (zataczać) po kuchni i zjem letnią. Przy stole zjadłem jeden talerz, potem drugi i syty poszedłem spać. Zdziwiło mnie, że podczas mojej kolacji matka nie odezwała się do mnie ani słowem.

Rano, przy śniadaniu, matka się mnie pyta:
- Smakowała ci wczoraj kolacja ?
- Noooo..... Jakaś dziwna, ale dobra zupa była.
- To idź przeproś teraz psa że mu śniadanie zjadłeś

O k...a - pomyślałem. Ale żyję i mam się dobrze :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...się uhahahałem z tej kolacji.
Zupełnie jak ja za młodu, studentem będąc, po pijaku kotlety mielone na (żółtym) płynie do naczyń podsmażałem sobie (flaszka też była przezroczysta, plastikowa). :)))
Też przeżyłem, a zeżarłem ich kilka.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pieska szkoda , ale też nie wiń siebie. Nie jesteś omnibusem , by wszystko wiedzieć i przewidzieć. Od kilku lat kliniki weterynarii są pełne umierających piesków i kotków , które łyknęły myszkę potraktowaną jedną z popularnych trutek , często przez samych właścicieli.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie