Skocz do zawartości

skrzynka amunicyjna na 200szt od mg


saperfts

Rekomendowane odpowiedzi

Tylko nie zapomnij po kąpieli w kwasie szczawiowym i czyszczeniu tej skrzynki wygotować (najlepiej w wodzie destylowanej, ale od biedy jak nie masz, może też być zwykła miękka woda, wodę wypada chociaż raz zmienić). W przeciwnym wypadku uratujesz farbę, a zabijesz skrzynkę. Ten proces nie nastąpi w miesiąc ani dwa, więc metoda ze szczawiem wykonana po łebkach jest dobra, jak chcemy się szybko wyzbyć towaru i odpicować" go, aby lepiej się sprzedał. Po roku lub dwóch możesz jednak zobaczyć efekty niechlujnie wykonanego czyszczenia szczawiem". Dlatego ja kwas szczawiowy stosuję w ostateczności i raczej w przypadku mniejszych gabarytowo przedmiotów.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kwas szczawiowy wbrew pozorom to dość agresywny kwas organiczny, ma tendencję do wnikania dość głęboko w strukturę krystaliczną metalu i chętnie w niej pozostaje. Dlatego właśnie ważne jest dokładne wygotowanie eksponatu po czyszczeniu, ze zmianą wody, aby się go w jak największym stopniu pozbyć. Jeśli tego nie zrobisz, to raczej jedyna rzecz, którą możesz spieprzyć. Oczywiście jak dasz za mocny roztwór kwasu szczawiowego i potrzymasz przedmiot w roztworze zbyt długo, to o farbie też raczej zapomnij - lepiej zacząć od nawet umiarkowanego, delikatnego roztworu i przede wszystkim kontrolować proces dość często. Jeśli zapomnisz o kąpieli i pojedziesz sobie np. na weekend na ryby to po powrocie zastaniesz gołą blachę z żółtymi wykwitami.

Testowałem temat na głowicach do Panzerfausta 30k które miałem w farbie. Po dwóch sztukach dałem sobie spokój ze szczawiem i przeszedłem na mozolną mechaniczną metodę punktowego czyszczenia rdzy i moczenia w preparatach na bazie ropy naftowej. Ewentualnie delikatną elektrolizę na bardzo słabym prądzie i słabym roztworze, ale to w przypadku wnętrza skrzynki jest dość trudne.

Tak naprawdę nie da się oczyścić rdzy do końca i uratować całej farby, zawsze zostanie nieco tej pierwszej i ubędzie tej drugiej. Kwas szczawiowy, wbrew temu co można czasem przeczytać na allegro i forach dyskusyjnych, nie jest jakimś cudownych środkiem który przywraca farbę na zardzewiałym przedmiocie. Owszem, nie jest najgorszy, ale wymaga przestrzegania pewnych reguł i doświadczenia w pracy z nim. Jak masz czas, to lepiej pobaw się z fosolem. Mnie osobiście by się nie chciało, bo ta skrzynka dla mnie nie przedstawia sporej wartości, natomiast jest to Twoja prywatna sprawa i doświadczenia w konserwacji z nią możesz przenieść w przyszłości na bardziej unikalne eksponaty, gdzie naprawdę będzie warto przysiedzieć fałdów" i zrobić wszystko porządnie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elektroliza wewnątrz skrzynki może stanowić problem, jeśli ktoś wcześniej tego nie robił, bo trzeba dobrać odpowiednią elektrodę, stężenie roztworu i prąd. Tu procesu nie da się regulować odległością elektrody od czyszczonego przedmiotu, jeśli się nie ma dobrego prostownika (zależy co kto czego używa), to można spalić sprzęt. Oczywiście wszystko jest wykonalne jak najabrdziej.

@saperfts, jeśli mieszkasz w większej miejscowości, to zamiast kupować kwas szczawiowy przez Allegro i przepłacać za przesyłkę, poszukaj hurtowni pszczelarskiej - tam z reguły mają tanio kwas szczawiowy (nota bene NaOH czyli sodę żrącą też).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

właściwie mieszkam na wsi pod słupskiem. Ale że studiuje w słupsku to się rozejrze czy jest taki sklep. Póki co skrzynka leży w pokoju więc jeść nie wola . Jak będzie chwila to się tym zajmę. Elektrolize już robiłem-ale nie na tyle często żeby brać się za skrzynkę.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy braku regulacji prądu w zasilaczu i niemożności zmiany odległości elektrody pozostaje nam: dokładanie oporników zewnetrznych (np.żarówki), zmiana wielkosci elektrody (dobieramy inny kawałek złomu)jak i zmiana stężenia elektrolitu (dosypujemy sody lub dolewamy wody). Osobiście nie widze problemu przy tej ilości możliwych i prostych zabiegów i ich kombinacji.
Wojtek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mhm, tylko że to wszystko są metody prób i błędów", a jak ktoś ma słaby chiński prostownik, to może być ostatni błąd jaki nim popełni. Natomiast co do zasady to się zgadzam, jak mówiłem wykonalne to jest. Czy proste - zależy co kto umie. Zdawałoby się elementarną sprawą jest takie zabezpieczenie elektrody, żeby w czasie procesu nie zwarła się z przedmiotem, a czytałem już na różnych forach, jak to się ludziom blacha - elektroda przewróciła na przedmiot i prostownik poszedł z dymem.

Zresztą są to zbędne dysputy, bo kolega chyba zamierza jednak poprzestać na kwasie szczawiowym, ja bym wolał elektrolizę, ale to z tego względu, że po prostu efekty po kwasie szczawiowym nie podobają mi się zbytnio.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czesc . jeszcze nie podlalem decyzji. poki co nie mam to czasu. ale slucham rad uwaznie. prostownik mam ale bez zmiany regulacji natezenia pradu, bo niby ma automatyczna. kupowalem go za 130 zl. ale mialem juz jeden tatowy polski to przy magazynku od ppszy poszedl z dymem. no przemysle sprawe jeszcze:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie