Bagicz pod Kołobrzegiem – Zakazana Strefa i magnes dla Odkrywców

Udostępnij:

Droga kołowania samolotów na lotnisku w Bagiczu (fot. I, Trututu [CC BY-SA 3.0], via Wikimedia Commons)

Lotnisko zbudowane na tajemnicy – taki wniosek nasuwa się po wysłuchaniu wielu nieprawdopodobnych opowieści. Niektórzy doszukują się w tej dzielnicy Kołobrzegu, podziemnego miasteczka, stanowisk broni V i basenów, gdzie wpływały U-Booty. Postanowiliśmy sprawdzić, gdzie zrodziła się legenda.

Szeroki pas startowy, z którego w 1939 r. wzbijały się niemieckie maszyny, by bombardować cele w Polsce. Obok – trzykrotnie dłuższa płyta lotniska, z której startowały radzieckie odrzutowce. Liczne, półokrągło sklepione hangary, gdzie niegdyś na swój lot czekały MIG-i. Betonowe kadzie – puste od dawna silosy na benzynę. Do lotniska prowadzi wąska droga, do której utwardzenia Rosjanie użyli podobno zdobycznych silników i części niemieckich samolotów.

Lotnisko w Bagiczu – od początku istnienia wojskowy obiekt strategiczny, zamknięty dla osób postronnych. Obecnie postmilitarne miasteczko, gdzie splata się niemiecka, sowiecka i polska historia . Niszczejący zabytek dawnej myśli technicznej – pełen zagadek. A oto niektóre z krążących wokół lotniska opowieści, które inspirują naszych rozmówców. Ustosunkowuje się do nich znany historyk, emerytowany dyrektor Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu, dr Hieronim Kroczyński.

Dawne kasyno oficerskie

Wzniesione na planie samolotu. Niemcy, wycofując się przed nadejściem Rosjan, wysadzili północne skrzydło kasyna, w którym znajdowała się najprawdopodobniej restauracja. Resztę budynku pozostawili w nienaruszonym stanie. Jola i Marek Dudziakowie, założyciele naszego miesięcznika, eksplorowali wraz z zaproszonymi ludźmi to miejsce w 1988 r. Nie udało im się jednak rozwiązać zagadki. Wewnątrz obszaru otoczonego ceglanym murem (pozostałości po fundamentach), nie było nic oprócz piasku.

– Kto i dlaczego wybrał gruz zniszczonego obiektu i zapełnił piwnice piaskiem? (…) Dlaczego rozebrana została nawet podłoga? Dlaczego dokładnie wybrano cały gruz? Dlaczego nie znaleźliśmy choćby resztek naczyń… takie m.in. pytania stawiali pierwsi eksploratorzy tego miejsca.

Zapytaliśmy Andrzeja Jabłońskiego, obecnego właściciela kasyna, zamienionego obecnie na pensjonat, czy od tamtego czasu udało mu się rozwikłać zagadkę. – Trwają przygotowania do prac nad budową basenu w tym miejscu, co stanowi ostatnią szansę na potwierdzenie lub wykluczenie legendy – odpowiedział.

Podziemne lotnisko

Rzekomo pod płytą lotniska o powierzchni 90 ha jest druga płyta. Określenie „podziemne lotnisko” pojawia się po raz pierwszy w książce Józefa Kisielewskiego pt. „Ziemia gromadzi prochy”, (I wydanie w 1939 r.). Polski dziennikarz, wizytując Niemcy w przededniu wybuchu wojny, widział lotnisko w Bagiczu z szosy Kołobrzeg-Koszalin. Opisał swoje wrażenia, które stały się inspiracją dla legendy. „Lotniska podziemne budowane są również wzdłuż granic wschodnich. Między Koszalinem a Kołobrzegiem powstaje wielkie podziemne lotnisko. Posiada je już od dawna Piła.”

I dalej:

„(…) To lotnisko, które leży tuż przy głównym trakcie i możliwe jest do obejrzenia z drogi, stanowi jedną z największych przestrzeni, jaką temu celowi poświęconą, widziałem. W chwili naszego przejazdu setki robotników zjeżdżały rowerami z budowy. Na obszernym placu wznosiły się wysokie budynki z betonu i szkła”.

– Nie można tej książki traktować jako informacyjnej – przestrzega dr Hieronim Kroczyński. – Dziennikarz przedstawiał polskiemu społeczeństwu atmosferę w Niemczech, przygotowujących się do wojny. Przypuszczam, że oprócz celu dziennikarskiego, realizował zadania wywiadowcze. Z różnych względów zniekształcał publikowane przez siebie informacje.

Podziemne miasteczko

Pod całym terenem, zamieszkanej części dzielnicy Podczele rozciągają się podziemia – uważają niektórzy. Hale, magazyny, schrony? – spekulują zainteresowani tematem. Zastanawia ich różnica poziomów gruntu w obrębie dzielnicy. Przykładowo, jeden z bloków stojący przy parku, w centrum Podczela, od zewnętrznej strony ma trzy poziomy: parter i dwa piętra (można poznać po rzędach okien), a od strony wewnętrznej, tylko dwa. – Bardzo często odwiedzają mnie poszukiwacze z Gdańska, Poznania i Torunia – mówi Zenon Bukowiński, właściciel poradzieckiego domu kultury w Podczelu.

– Próbowali, jak dotąd bezskutecznie, zbadać część parku, która się zapada.

Tunele

– Były dowódca jednostki wojskowej z Dziwnowa, opowiadał mi o swoich wizytach w radzieckim Podczelu – opowiada Zenon Bukowiński. – W moim budynku była pijalnia piwa. Rozmówca wspominał, że schodził dawniej poniżej poziomu piwnic i przechodził pod sąsiedni budynek, do schronu przeciwlotniczego. Po latach nie potrafił jednak zidentyfikować miejsc znanych z przeszłości, głównie z powodu remontów, które przechodził budynek. Gdy po raz pierwszy zorganizowałem wystawę pamiątek poradzieckich – kontynuuje właściciel pensjonatu – przyszło wielu Rosjan, którzy po likwidacji lotniska osiedlili się w Polsce. Jeden z nich pokazał mi miejsce, w którym miało być przejście do lochów. Rosjanin wspomina ł, że do zapamiętanego tunelu nachodziła bez przerwy słona woda, jakby korytarz miał połączenie z morzem. Dwóch rosyjskich płetwonurków wysłanych, by zbadać tunel podobno nie powróciło. Żołnierze stacjonujący w Bagiczu na własną rękę penetrowali ponoć różne miejsca aż do 1981 r., gdy dowódca zakazał eksploracji. Rozkaza ł zamurować wszelkie przejścia, obawiając się, że ktoś niepowołany mógłby nimi wejść na teren strategicznego obiektu, jakim było lotnisko – dodaje Bukowiński.

– Podczas, gdy robiono prace remontowo- budowlane w budynku dawnego kapitanatu lotniska – włącza się Andrzej Jabłoński – odgłosy robót było słychać w odległym o kilkaset metrów budynku sztabu, co wskazuje na istnienie pomiędzy tymi obiektami podziemnych połączeń – przekonuje.

Jednym z domysłów, które usłyszeliśmy, jest istnienie tunelu, łączącego lotnisko w Bagiczu z Kołobrzegiem, potencjalnej drogi ewakuacji obsługi naziemnej lotniska w 1945 r. Absurdem jest twierdzenie, że jakichś tunel łączył lotnisko z Kołobrzegiem – oburza się Hieronim Kroczyński. – Obiekt otaczają bagna. Zbudowanie takiego przejścia byłoby technicznie możliwe, ale nieopłacalne! Żaden Niemiec nie przypuszczał na początku wojny, że jakieś obce oddziały wkroczą na teren Rzeszy. Gdy oddziały rosyjskie zbliżyły się do Kołobrzegu, wywołały zaskoczenie i panikę. W takim kontekście historycznym budowanie tunelu byłoby nielogiczne, natomiast później, gdy układ sił się zmienił, nie było już na to czasu.

Kołobrzeski kościół św. Jerzego

Spotkaliśmy się z relacjami, że w 1945 r., podczas walk o Kołobrzeg, Niemcy kilkakrotnie „wynurzali się” z podziemi tego kościoła. Żołnierze Wehrmachtu mieli zaatakować niczego nie spodziewających się Polaków, którzy wcześniej zajęli tę budowlę sakraln ą. – W listopadzie 1944 r., gdy Kołobrzeg ogłoszono Twierdzą, Niemcy przygotowywali miasto obrony – informuje dr Hieronim Kroczyński. – Jednym z elementów wspomnianych prac było przebijanie przejść między piwnicami domów tak, aby można było przechodzić ciągiem budynków, nie pojawiając się na ulicy. Nie wiem, czy kościół św. Jerzego był włączony do takiego ciągu komunikacyjnego. Na pewno wzdłuż ulicy, przy której stał, były domy. Uważam, że przejście połączonymi piwnicami urosło w opowieściach do rangi tunelu.

Podziemna przystań U-Bootów

Wśród mieszkańców Podczela emocję wzbudza historia o porcie położonym przy lotnisku, najprawdopodobniej małej przystani okrętów podwodnych. Obecnie jednak nie doszukano się żadnych śladów jego istnienia. Przypuszcza się, że wejście do podziemnego basenu portowego mogło zostać zniszczone w wyniku jednego z dwóch wielkich wybuchów, które słyszeli niektórzy świadkowie, tuż przed opuszczeniem lotniska przez Niemców. Wspomina o nich dawna mieszkanka okolicznej wsi, która miała wówczas 14 lat. Czy jednak źródeł tej informacji nie należy wiązać z innymi wydarzeniami? Wiadomo bowiem, iż basen portu kołobrzeskiego był zbyt mały, aby mogły w nim manewrować okręty podwodne. Ponadto do Kołobrzegu przeniesiono szkoły marynarzy broni podwodnej z Flensburga i Kilonii, w momencie gdy miasta te znalazły się w zasięgu alianckiego lotnictwa bombowego. Czyżby zatem nagłe pojawienie się w mieście licznej grupy podwodniaków sprzyjało spekulacjom i tworzeniu się legendy?

Brak schronów przeciwlotniczych

Miłośnicy lotniska dziwią się, że obiekt militarny nie posiadał schronów. Wierzą, że takie muszą gdzieś być. Biorąc jednak pod uwagę położenie Kołobrzegu oraz zasięg ówczesnego lotnictwa bombowego, lotnisko w Bagiczu było całkowicie bezpieczne. Na początku wojny nie było bowiem samolotów, które mogłyby pokonać tak dużą odległość, aby nadlecieć np. z Anglii i powrócić bez tankowania. W latach 1944-45 prowadzono intensywne naloty na Szczecin z terenu Anglii. Nawet wtedy to miasto znajdowało się na granicy możliwości zasięgu ówczesnego lotnictwa.

Kołobrzeg nadal był nieosiągalny. Sytuacja zaczęła ulegać zmianie dopiero wraz ze zbliżaniem się frontu wschodniego do granic Rzeszy. – Gdy konflikt wkroczył w fazę wojny totalnej w 1943 r., w samym Kołobrzegu wybudowano kilkadziesiąt schronów przeciwlotniczych. Skoro były w mieście, to nie wybudowano by ich na lotnisku? To jest logiczne, że musiały być – konstatuje dr Hieronim Kroczyński.

Brak planów lotniska

Tworzeniu się legendy lotniska sprzyja brak dostępnych źródeł historycznych oraz fakt, że do 1992 r. był to obiekt całkowicie zamknięty. Niedostępne są również nieliczne istniejące plany i dokumenty dotyczące lotniska. Podobno odchodzący z Bagicza Rosjanie, chcieli sprzedać plany infrastruktury (wodociągi, kanalizacja) lotniska i osiedla miastu Kołobrzeg. Zażądali jednak zbyt wygórowanej ceny. Centralne archiwum Wojskowewe Freiburgu dysponuje natomiast czterema niemieckimi dokumentami, dotyczą- cymi lotnisk wojskowych z okresu II wojny światowej, które znajdowały się w Kołobrzegu (ksero spisu tych dokumentów przekazał nam p. Andrzej Jabłoński). Oto one:

– rozkaz z dnia 6.8.1936 r. – dotyczył rozlokowania bombowców nurkujących,

– rozkaz z dnia 1.10.1937 r. – dotyczy ł dowództwa lotniska wojskowego w Kołobrzegu,

– rozkaz z dnia 31.8.1943 r. – dotyczy ł rozlokowania 7 Eskadry Nocnych Myśliwców,

– rozkaz z lutego 1945 r. – dotyczył rozlokowania służb meteorologicznych eskadr lotnictwa rozpoznawczego oraz grupy nocnych myśliwców. Nasze informacje związane z powyższymi rozkazami są jednak bardzo ogólnikowe. Nie znamy ich treści. Ponadto trudno ustalić, którego z dwóch przykołobrzeskich lotnisk dotyczą poszczególne dokumenty.

W cieniu swastyki

– Hitler po dojściu do władzy, zaczął rozbudowywać siły zbrojne w całym państwie niemieckim, także w okolicach Kołobrzegu – Hieronim Kroczyński, autor „Twierdzy Kołobrzeg” cofa się do początków historii lotniska w Bagiczu.

– W 1935 r. robotnicy przystąpili do budowy. W związku z tym władze zlikwidowały niemalże całą wieś Bodenhagen. Rolnikom dano zastępcze morgi w okolicy. Niemcy chcieli utrzymać budowę w tajemnicy, rozpuścili więc plotkę, że powstaje fabryka proszku do prania „Persil”. Kołobrzeżanie uwierzyli. Zasłonę milczenia zdjęto dopiero wtedy, gdy lotnisko było gotowe. 26 kwietnia 1938 r. na kołobrzeskim rynku nastąpiło uroczyste przekazanie obiektu jednostce lotniczej przybyłej z Neubrandenburga – I Pułkowi Lotnictwa Bombowego „Hindenburg” (niem. „Kampfgeschwader Hindenburg).

Żołnierze w stalowych mundurach, szybko zostali przez Kołobrzeżan przezwani „Schlips Soldaten”, czyli żołnierze w krawatach. Bojowy strój żołnierzy Luftwaffe charakteryzował się bowiem obecnością dodatku, uznawanego za wizytowy. Być może dlatego cieszyli się dużym powodzeniem u miejscowych kobiet. Niemiecka jednostka, od pierwszych godzin wojny z Polską 1939 r., brała udział w walkach – kontynuuje Hieronim Kroczyński. – Z lotniska w Bodenhagen wystartowało około 100 samolotów JU-86, by bombardować m.in. Puck, Toruń i Bydgoszcz. W połowie września pułk został przeniesiony w rejon Wrocławia. Kampanię polską zakończył bombardowaniem dróg prowadzących do Lwowa. Samoloty atakujące cel startowały już wtedy z lotniska położonego pod Wrocławiem. O wartości bojowej tej jednostki dla lotnictwa III Rzeszy, świadczy fakt, że zajmowała 1 miejsce w strukturze I Floty Powietrznej „Ost Berlin” – kończy opowiadać Hieronim Kroczyński. W okresie późniejszym, Bagicz położony z dala od linii frontu stał się ośrodkiem szkolenia kadr lotniczych. „5 marca 1945 r. o godz. 5 rano, żołnierz o nazwisku Peters, pełniący wartę na lotnisku, zameldowa ł, że rosyjskie czołgi podchodzą od południa do wsi Bodenhagen” – opisują niemieckie źródła. Służby naziemne lotniska w obliczu zagrożenia wycofały się do Kołobrzegu i weszły w skład załogi „Festung Kolberg” (Twierdzy Kołobrzeg). Ewakuacja personelu latającego nastąpiła wcześniej.

– Załogi niemieckie otrzymały rozkaz startu 4 marca, gdy zorientowano się, że radzieckie czołgi 45. Brygady Pancernej zbliżają się do Kołobrzegu od południowego-zachodu – opowiada były dyrektor kołobrzeskiego muzeum.

– Dowództwo lotniska zarządziło lot bojowoewakuacyjny. Maszyny, po wykonaniu zadań bojowych, miały lądować już w innych, wyznaczonych miejscach. Jeden z tych samolotów, Focke-Wulf 190 z III Grupy 1. Pułku Bojowego Luftwaffe, zapalił się i spadł do morza przy wejściu do portu kołobrzeskiego. Maszyną, z założenia jednoosobową, leciał również jej mechanik. Położył się, jak później ustalono, za pilotem w pozycji horyzontalnej. Do identyfikacji wraku i mężczyzn poległych w katastrofie doszło w 1991 r. Ekipa płetwonurków wydobyła wówczas resztki odsłoniętej podczas sztormu maszyny. Znaleziono zwłoki oraz rzeczy osobiste poległych w katastrofie. Szczątki samolotu oraz wszelkie dokumenty zostały przekazane do Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu. Silnik, fragmenty kadłuba i skrzydeł, działko pokładowe oraz m.in. książeczka pilota, kaprala Horsta Stobbe, przekazy pieniężne adresowane na panią Stobbe, zdjęcia, Flugbuch (książeczkę lotów), a także… prezerwatywy można zobaczyćdzisiaj za szklaną gablotą. Szczątki żołnierzy zostały pochowane na cmentarzu Wojennym w Kołobrzegu.

Pod czerwoną gwiazdą Rosjanie wkraczając, nie zastali nikogo z personelu latającego oraz obsługi naziemnej. Przejęli lotnisko bez jednego wystrzału. – Nowi właściciele przystosowali je do swoich potrzeb, rozbudowali i systematycznie powiększali – wyjaśnia autor „Kroniki Kołobrzegu”. – Modernizacja była nieunikniona, w związku z postępem techniki. Powstał m.in. nowy, dłuższy pas startowy dla samolotów odrzutowych.

Jego długość wynosiła 2500 m – podaje Robert Śmigielski w przewodniku po Kołobrzegu. Niemiecki pas startowy miał natomiast początkowo długość 700 m, jednakże w roku 1943, wraz z wprowadzaniem nowych typów samolotów bombowych, przedłużono go do 900 m. Starą płytę lotniska Rosjanie wykorzystali jako drogę do kołowania. Po bokach obydwu pasów, można dzisiaj oglądać liczne rosyjskie schrony na samoloty. Zbudowano je z półokrągłych, żelbetowych prefabrykatów i pokryto grubą warstwą ziemi, obsadzono drzewami tak, aby były niewidoczne z powietrza. Ich liczba świadczy o rozmiarach radzieckiej bazy. Wszystkie te obiekty, łącznie z ogromnymi zbiornikami na paliwo, są budowlami naziemnymi. W 1992 r. Rosjanie opuścili obiekt. Obecnie obszar ten, jako dzielnica Podczele został włączony do Kołobrzegu. Dawne lotnisko pozostaje w rękach dwóch gmin:

Kołobrzeg i Ustronie Morskie. Część lotniska kupiła firma prywatna i jak dotąd nie prowadzi tam żadnych prac. W przeciwieństwie do właścicieli domów osiedla Podczele, których fascynują ślady przeszłości. Właściciel dawnego kasyna oficerskiego, Andrzej Jabłoński, rekonstruuje detale architektoniczne i luksusowe elementy wyposażenia. Podobnie Zenon Bukowiński. – Gromadzę materialne pozostałości po załogach dwóch okresów lotniska. Planuję stworzenie Muzeum Kultury ZSRR – mówi właściciel – posiadam m.in. godło jednostki radzieckiej – Sewastopolskiego Pułku, która tu stacjonowała, rosyjskie obuwie, mundury, kombinezon lotniczy, gazetkę ścienną z koszar, stroje ludowe. W październiku zorganizuję przeglądy filmu rosyjskiego. Jestem przecież właścicielem poradzieckiego kina, które mieściło się właśnie w tym budynku.

Przeszłość a legenda

Przed i podczas wojny teren był strzeżony. Od 1945 r., przez niemal pół wieku, lotnisko wraz z osiedlem nie figurowało na mapach Polski. Biała plama zniknęła, jednak historia miejsca tak długo okrywanego tajemnicą, nadal fascynuje. Być może liczne, fantastyczne opowieści narosłe wokół militarnego miasteczka, wynikają z chęci szybkiego wyjaśnienia mało znanej przeszłości? Faktem jest, że na wiele pytań związanych z tym obiektem wciąż nie potrafimy jednoznacznie odpowiedzieć.

Dziękuję Panu Hieronimowi Kroczyńskiemu za konsultacje historyczne.

Literatura

  1. Kroczyński H., „Kronika Kołobrzegu”, Kołobrzeg 2000
  2. Kurowski A., „Lotnictwo polskie w 1939 roku”, Warszawa 1962
  3. Kisielewski J., „Ziemia gromadzi prochy”, Warszawa 1990.
  4. Śmigielski R., „Przewodnik Milenijny”, Kołobrzeg 2003.
  5. Adamczewski L., „Tajemnica kasyna Luftwaffe”, Głos Wielkopolski.
  6. J. M. Dudziakowie, „Kołobrzeskie kasyno”, Odkrywca nr 0, 1998.
Redaktor

Była redaktor Archeologii Żywej i Odkrywcy. Pasjonatka historii i tajemnic przeszłości.

Udostępnij:

Dodaj komentarz

css.php