Góra Mieczysława… ciąg dalszy

Udostępnij:

Teren budowy otoczony jest z każdej strony wysokim, zadrutowanym płotem, na którym wisi tabliczka „Wstęp surowo wzbroniony. Teren prywatny”. Na placu budowy stoją maszyny. Gdzieniegdzie leżą porozrzucane szyny, fragmenty torowisk, rur, przedmioty nie będące naturalnym otoczeniem góry. Nad wszystkim góruje zielona, maskująca siatka. A w dole… wielkie wejście do sztolni… niestety zasłonięte prowizorycznymi drzwiami. Czyż to nie pobudza wyobraźni? Widok ten musi budzić emocje…

Stojąc przed bramą, zastanawiamy się przed kim tak chroni swoją tajemnicę Mieczysław Bojko, dzierżawca „właściwego” fragmentu góry i jej eksplorator. Tym bardziej, że musi sobie zdawać sprawę z krążących po okolicy plotkach, jakoby z Bolkowa „skarby wywozili i złoto jakie”. Wielu z mieszkańców widziało to na własne oczy… Część nazywa Bolków, Bojkowem… Czy nie lepiej opowiedzieć co się naprawdę dzieje na Górze? (w maju, „Odkrywca” 5/2004, opisywaliśmy dotychczasowy stan badań Góry Ryszarda).

Tym bardziej, że pracami eksploracyjnymi zainteresowli się nie tylko miejscowi, ale także instytucje szukające odpowiedzi w redakcji „Odkrywcy. Rozdzwoniły się telefony. Powtarzano nam coraz dziwniejsze pogłoski i hipotezy. Aby wyjaśnić tę kwestię spotkaliśmy się zarówno z burmistrzem Bolkowa, p. Bronisławem Andrzejewskim, jak i znanym nam pasjonatem Góry Ryszarda, a przede wszystkim znamienitym eksploratorem p. Mieczysławem Bojko. Burmistrz potwierdził, że fragment Góry Ryszarda został wydzierżawiony na 3 lata, w celu przygotowania trasy turystycznej. – Prac podjął się p. Bojko, zdobywając na ten cel środki od prywatnych sponsorów – mówi B. Andrzejewski. – Poszukiwacz zebrał grupę podobnych mu fascynatów, zgromadził sprzęt, uzyskał niezbędne w tym przypadku zezwolenia i kilka miesięcy temu rozpoczął prace. Miasto może się tylko cieszyć i życzyć poszukiwaczom powodzenia. Liczymy, że turyści odwiedzający Zamek w Bolkowie, będą chcieli również poznać tajemnicze sztolnie w Górze Ryszarda – dodaje burmistrz.

Wracamy na Górę Ryszarda. Tym razem brama jest otwarta. Zbliżamy się do baraku. Jak spod ziemi, wyłania się Mariusz i… zaprasza do środka. Jesteśmy trochę zaskoczeni, bowiem od wielu ludzi słyszeliśmy, że nikt nie może wejść na teren budowy. Po 15 min. przyjeżdża „główny bohater”. Słysząc o opowieściach, uśmiecha się i dodaje kilka innych, równie nieprawdopodobnych. Ale nie o tym chcieliśmy rozmawiać. Pytamy więc wprost: Co tym razem zamierza znaleźć? – Podziemny obiekt drążony w czasie II wojny we wnętrzu wzgórza. Prawdę powiedziawszy mówię o obiekcie domniemanym, bowiem nikt nie może potwierdzić jego istnienia – nawet niemieccy mieszkańcy Bolkowa, których niedawno gościliśmy – mówi poszukiwacz. – Gdyby udało się nam chociaż dotrzeć do fragmentu sztolni, które wynikają z planów, byłoby to nie lada sensacją – podkreśla. Jednakże sensacją nie na miarę odkrycia „skarbów”, bowiem każdy znający się na rzeczy poszukiwacz, dokumentalista czy w końcu zdrowo myślący człowiek wie, że obiekty przemysłowe nie były miejscami gdzie Niemcy ukrywali depozyty czy dzieła sztuki. Dotarcie do wnętrza jest głównym celem prac, jednak istnienie pomieszczeń w Górze Ryszarda (wynikających z planów) jest problematyczne. – Moim zdaniem taki obiekt istnieje, chociaż zdaję sobie sprawę, że w jakiejś tam ograniczonej części, ze względu na to, że Niemcy zbyt późno zaczęli go budować. Nie umniejsza to jednak faktu, że dotarcie do niego byłoby ogromną atrakcją dla mieszkańców i niezłą promocją dla regionu. Chcemy, aby obiekt przynosił korzyści zarówno nam jak i miastu – mówi M. Bojko. Do tej pory, mimo podejmowania licznych prób, nie udało się jednak dotrzeć do wnętrza. Obecna próba jest już kolejnym podejściem Bojki, który zmaga się z niegościnnymi podziemiami od wielu lat. – W 1993 roku brałem udział w próbie dotarcia do pierwszej sztolni, zabrakło jednak finansów na jej dokończenie. W 1998 odbyła się kolejna próba dotarcia do wnętrza, tym razem ze sztolni upadowej i sztolni nr 1- niestety przerwana zabójstwem inwestora. Prace są mocno zaawansowane i istnieją realne szanse na powodzenie przedsięwzięcia. – Na razie oczyściliśmy około 20 m tunelu, założyliśmy szalunek, przed nami zawał.

Mam nadzieje, że w ciągu najbliższego miesiąca lub dwóch będziemy mogli coś więcej powiedzieć. Nie wykluczam, że coś tam może być, chociaż trudno powiedzieć co? – mówi. – Większość maszyn Niemcy pozostawili w części naziemnej fabryki. W takim razie co mieliby ukryć we wnętrzu? – Może inne, bardziej wartościowe urządzenia, paliwa, dokumenty?

Tuż po wojnie Rosjanie również próbowali dostać się do środka. – Jak to naprawdę było nikt nie wie. Niemcy zaminowali, Rosjanie weszli. Wybuch był potężny. Czy grozi nam niebezpieczeństwo? Wątpię. Tak duże ciśnienie wytworzone przez ilość użytych materiałów wybuchowych raczej wyklucza przetrwanie niebezpiecznych ładunków chyba że… jakieś resztki, ale one nie stanowią zagrożenia. Jeżeli nie miny i inne pułapki to niebezpieczne pozostają same podziemia.

– Stan górotworu, czyli tego co wytworzyło się po tej potężnej eksplozji potwierdza moją wcześniejszą tezę o naruszeniu struktury góry w miejscu… w miejscu w którym się obecnie zatrzymaliśmy. Woda również stanowi problem przy tego typu pracach, jednak i w tym przypadku poszukiwacz znalazł rozwiązanie. – Obiekt miał samoczynne odwodnienie, kanałami na teren zakładów. Znajduje się na równi ostatniego, najwyższego punktu poziomego w zakładzie. Na 100 metrów jest około 3% upadu w stronę zakładu, więc woda samoczynnie tam spływa. W tej chwili kanały są oczywiście niedrożne. Ale w razie potrzeby może uda się nam je wykorzystać. Jeżeli eksploratorzy pokonają wszystkie przeszkody pozostanie jednak ostatnia. – Na planach obiektu widoczne są drzwi pancerne, o grubości 1,20 m wykonane ze stalobetonu, ale nie wiemy czy nadal tam są? Być może znajduje się tam tylko chodnik. Oczywiście ze zrozumiałych względów nie użyjemy materiałów wybuchowych, a zastosujemy metodę chemiczną. Przy obecnej technice jest to możliwe. Stal można przewiercić, a beton rozpuścić środkiem chemicznym. Uchylę rąbka tajemnicy jak te drzwi wyglądają. Do tej pory wszyscy wyobrażali sobie, że są to klasyczne wrota. Według planów miał to być jednak walec, który przetaczając się zamykał otwór – wyjaśnia.

Przed badaczami jeszcze wiele przeszkód i sporo niewiadomych. W ciągu najbliższych miesięcy być może jednak zagadka się wyjaśni. Prace eksploracyjne prowadzone w Górze Ryszarda, w razie powodzenia przedsięwzięcia zaowocują nie tylko rozwiązaniem jednej z większych tajemnic Dolnego śląska. Powstanie bowiem ogólnodostępny obiekt turystyczny, przybliżający wszystkim zainteresowanym tajniki podziemi niemieckich kompleksów fabrycznych. Zanim to jednak nastąpi, jeżeli w ogóle, tunel i sztolnie będą musiały zostać dostosowane do rygorystycznych norm bezpieczeństwa, wymaganych od tego typu obiektów. Póki co, uzbroiwszy się w cierpliwość, czekamy na dalsze postępy badań Mieczysława Bojki.


Redaktor

Były Redaktor Naczelny Odkrywcy. Historyk, doświadczony dziennikarz i redaktor z kilkunastoletnim stażem specjalizujący się w historii, tajemnicach II wojny światowej, nieznanych epizodach okresu PRL, tematyce dotyczącej eksploracji i poszukiwań skarbów.

Udostępnij:

Dodaj komentarz

css.php