Kosmopolici są wśród nas

Udostępnij:

Kilka dni temu minęła kolejna rocznica odzyskania niepodległości. Odbyły się liczne, nudne i monotonne apele i uroczystości z udziałem władz państwowych.

Położono kwiaty, pokazano kilka filmów i udekorowano ulice białoczerwonymi flagami. Ale tak naprawdę nikt się nie cieszył, nie było spontanicznych parad i festynów! Owszem świętowały supermarkety i centra rozrywki pełne klientów. Telewizja pokazała więcej reklam, a młodzi ludzie na pytanie „czy jesteś patriotą?” stwierdzali…, że są kosmopolitami.

Kosmopolitami? Zastanowiałem się co to może znaczyć. Bo jeśli jesteśmy tacy międzynarodowi, to komu potrzebne jest to święto? Grupie starszych ludzi kultywujących tradycję? Sieciom handlowym? Kto stara się pamiętać, że to właśnie 11 listopada podnieśliśmy się z zapaści jaką stanowiły zabory? Przecież to, że mamy teraz kilkadziesiąt lat opóźnienia gospodarczego w stosunku do Francji, Anglii, Włoch czy Hiszpanii zawdzięczamy okupacji w okresie rewolucji gospodarczej w okresie tworzenia się przemysłu i bankowości. Gdy inni się bogacili, my nie istnieliśmy na mapach świata. Pojedyncze przykłady polskich przemysłowców tamtego okresu, nie zmieniają obrazu Polski biednej, zacofanej i nic nie znaczącej. Zdajemy się nie pamiętać, że o naszym obecnym szczęściu zadecydowali przodkowie na polach bitew i w politycznych salonach. Nie wystarczy zbierać pamiątek po tamtych bitwach, trzeba pamiętać, że dzięki nim żyjemy obecnie w wolnym kraju. Zapominamy, że Europa to zbiór narodów a nie zjednoczone stany. I mam nadzieję że długo jeszcze taką pozostanie.

Z pamięcią narodów bywa zresztą różnie. Popatrzmy na naszych zachodnich sąsiadów. Na pierwszy rzut oka wszystko w porządku, odpowiednie prawo zakazuje wszelkich odwołań do symboliki i filozofii faszystowskiej. Ale…

Ostatnio odwiedziłem położone na zboczach zasnutej chmurami doliny „Orle Gniazdo” ulubione miejsce wypoczynku Hitlera. Wśród lasu pozostało kilkanaście obiektów. A na ośnieżonym szczycie: herbaciarnia, na tarasie której Hitler tak lubił się filmować. Zadziwiająca jest powojenna historia tego miejsca. Alianci zaraz po działaniach wojennych zniszczyli część obiektów by nie stanowiły celu pielgrzymek. Jednak dziwnym trafem „Turken Hotel” gdzie przyjmowano wielu dygnitarzy, podziemne schrony, zdobiony szyb windy i samo „Orle Gniazdo” na szczycie góry Kehlstein – pozostały. Owszem urządzono tam obecnie muzeum poświęcone ofiarom faszyzmu, ale nie wiem czemu mam przeświadczenie, że wielkie parkingi, sklepy z wydawnictwami, liczne hotele, nie służą jedynie amatorom pięknych widoków i górskich spacerów.

Na jednej z poglądowych muzealnych tablic znalazła się informacja, iż naziści planowali wysiedlić ponad 80% Polaków na Wschód, a z reszty uczynić zaplecze siły roboczej dla tysiącletniej Rzeszy. Rzeszy, która będzie „jednoczyć” kraje Europy pod panowaniem rasy Panów. Na szczęście tak się nie stało i wielkie koło historii zmiażdżyło hitlerowskie imperium. Minęły lata a nasi sąsiedzi znów tęsknią za niemieckim porządkiem na Wschodzie. Dowody? Jest ich aż nadto. Popatrzmy na autostrady budowane wg niemieckich przedwojennych lokalizacji wschód-zachód (A2 i A4), które pozwolą na tani transport towarów z i do Rosji; na gazety podległe niemieckim inwestorom i przedstawiające niemiecki punkt widzenia, na fabryki dające polskim robotnikom, czy administracji minimalnie zarobić i przenoszące zysk za Odrę, czy wreszcie na nową europejską konstytucję dającą Niemcom to co niemieckie, a reszcie nic. Oczywiście wszystko ubrane jest w zgrabne słowa o budowie wspólnego domu i pokojowej przyszłości. Mówi się o poszanowaniu kultury i historii poszczególnych narodów. Opowiada o cudownych stosunkach z sąsiadami, o partnerstwie. I proszę nie zrozumieć, że jestem antyniemiecki, po prostu staram się reprezentować nasz nie kosmopolityczny, polski punkt widzenia. Bo to partnerstwo nie jest budowane na równych prawach, a historę pisze się na nowo. Warto wspomnieć o roszczeniach ziomkostw traktujących Niemców jak ofiary, a Polaków jak oprawców. Miejsca takie jak „Orle Gniazdo” odwiedzają tysiące młodych Niemców. Remontuje się pruskie fortece (zachodnie forty twierdzy Kostrzyń) i wychwala prusacki porządek. Przy budowie pomnika ofiar Holocaustu w Berlinie materiały do elewacji wykonuje i dostarcza firma, która podczas wojny produkowała cyklon b! A władze Niemiec twierdzą, że wszystko jest ok. No cóż, historia jest pisana przez historyków i polityków, a kształtuje ją potrzeba chwili. Łatwo zapominać i przeinaczać.

Zresztą my Polacy nie jesteśmy gorsi w naginaniu faktów historycznych pod bieżące potrzeby. Weźmy na przykład takich Krzyżaków. Każde polskie dziecko wie, że to byli niedobrzy chłopcy bo oślepili Juranda i zabrali nam kawał ziemi ale w końcu daliśmy im łupnia pod Grunwaldem (w niemieckiej historiografii nazywa się to bitwa pod Tannenbergiem). Ale gdy spojrzymy na fakty chłodnym okiem Proteusa, to wygląda to tak. W 1226 roku Konrad Mazowiecki nie mogąc poradzić sobie z pogańskimi plemionami na Północy, sprowadza Zakon Krzyżacki (konkretnie Kawalerów Mieczowych) by bronili granic Mazowsza. Rycerze ci pochodzący głównie z niemieckich domów dosyć sprawnie rozprawiają się z licznymi plemionami Jadźwingów czy Prusów. Jako rycerze w misji szerzenia chrześcijaństwa są sprawni i efektywni. Karczują lasy, budują miasta, drogi, zamki. Gdy dzieło jest już ukończone Polacy razem z Litwinami stwierdzają: „Ok. Ucywilizowaliście te ziemie. Dziękujemy! Ale teraz nam je przekażcie.”

Dziwne, że po ponad stu latach inwestycji, wojen i ofiar zakon nie chciał podporządkować się Polsce? Więc Polacy połączeni unią z Litwą pokonują Krzyżaków i zajmują część ziem, które zresztą nigdy przedtem do plemion polskich nie należały. Jakże ta historia z biegiem wieków została zmieniona i podporządkowana bronieniu polskości w okresie wojen i zaborów. A przecież tak naprawdę walczyły dwa chrześcijańskie kraje o sporny teren i obu stronom chodziło po prostu o zysk. Mimo to ile narosło mitów o naszych prawych rycerzach i złych Niemcach. Czym więcej czasu upłynęło, tym bardziej powoływano się na „fakty historyczne i naszą rację historyczną” Podobnie dzieje się za naszą zachodnią granicą. Każdy naród potrzebuje ducha tradycji bo naród bez historii nie istnieje, a historia bez narodu tak. Więc nie mówmy że jesteśmy tacy międzynarodowi i europejscy bo jesteśmy Polakami i bądźmy dumni z naszej przeszłości. Podziękujmy, że nasi przodkowie zadbali o obecną wolną Polskę.

Stały Współpracownik

Podróżnik, pasjonat historii, miłośnik tajemnic i przedsiębiorca. W zależności od sytuacji w różnej kolejności.

Udostępnij:

1 komentarz do “Kosmopolici są wśród nas”

  1. Nie tylko niemcy podtrzymuja swoja nazistowska historie. Austriacy takze. I to gdzie!!
    POlecam zajrzec do kaplicy przy Klasztorze Kapucynow w Bregencji. Dokladnie tutaj: https://www.google.com/maps/@47.4997732,9.7465662,35m/data=!3m1!1e3
    Po wejsciu odwroccie sie i spojrzcie na sciany przy drzwiach wejsciowych. Sa tam dwie tablice z napisem Unsere gelaffen (nasi polegli) i zdjecia… zołnierzy Wehrmachtu i innych formacji. Zauwazycie tez czarne mundury SS… wlos sie na glowie jerzy…w XXI WIEKU……..

Dodaj komentarz

css.php