Pistolety i rewolwery w armiach I wojny światowej (cz. 2) – kieszonkowa artyleria Jego Królewskiej Mości

Udostępnij:

Na początku XX wieku w światowej lidze mocarstw bezdyskusyjnie pierwsze miejsce należało do Imperium Brytyjskiego, „nad którym nie zachodziło słońce”. Ogromny potencjał ekonomiczny i polityczny Zjednoczonego Królestwa i jego zamorskich posiadłości, nie znajdował jednak odzwierciedlenia w liczebności wojska lądowych.

W przeciwieństwie do obywateli innych europejskich państw, Brytyjczycy nie musieli odbywać obowiązkowej służby wojskowej. Zaciąg ochotniczy i długoletnia służba zawodowa pozwalały wprawdzie na znakomite wyszkolenie żołnierzy, lecz armia – w proporcji do ilości mieszkańców kraju – była nieliczna. Po wybuchu wojny, oprócz „starego wojska”, na front trafiali także ochotnicy z „Pal’s Battalions” – batalionów terytorialnych (większość młodych mężczyzn z mniejszych miast i wsi lub z wielkomiejskich fabryk – społeczna presja moralna na uchylających się od zaciągu bywała nieznośna!), żołnierze z krajów kolonialnych, a od 1916 roku także poborowi, zobowiązani do służby wojskowej ustawą Military Service Act. W efekcie niespełna ćwierćmilionowe przedwojenne siły zbrojne rozrosły się do ponad pięciu milionów, a więc blisko jednej czwartej ówczesnej męskiej populacji kraju.

Epoka Webleya

Brytyjskie siły lądowe, od wieków pozostające w cieniu Royal Navy, najsłynniejszej i najskuteczniejszej floty wojennej świata, stroniły od zbyt nowatorskich konstrukcji krótkiej broni strzeleckiej. Względy praktyczne, a zwłaszcza logistyczne, przesłaniały w oczach sztabowców znakomite tradycje wynalazczości militarnej Zjednoczonego Królestwa, gdzie zrodziły się tak epokowe wynalazki, jak zamek kapiszonowy, czy działo gwintowane ładowane odtylcowo. Na Wyspach nie brakowało utalentowanych rusznikarzy, pracujących nad udoskonaleniem broni palnej. Jednak tylko nieliczni zdołali przekonać zachowawcze kręgi wojskowe do swoich propozycji. W okresie największego rozkwitu Imperium Brytyjskiego oficerowie i starsi podoficerowie brytyjskich wojsk lądowych nabywali broń osobistą we własnym zakresie.

Doświadczenia wojen kolonialnych wskazywały, że powinna ona mieć znaczną siłę rażenia, a zwłaszcza dysponować dużą siłą obalającą, powodującą, że przeciwnik po trafieniu pociskiem powinien zostać natychmiast wyeliminowany z walki. Zdarzało się bowiem niejednokrotnie, że wojowniczy mieszkańcy podbitych krajów mimo ciężkich, wręcz śmiertelnych ran postrzałowych, byli w stanie dopaść strzelca i ugodzić go bronią białą. Stąd powodzeniem wśród brytyjskiej armii cieszyły się konstrukcje strzelające pociskami dużego kalibru, wykonywanymi z nieutwardzonego ołowiu, „grzybkującymi”, czyli zwiększającymi jeszcze swoją średnicę w chwili uderzenia o ciało przeciwnika. Duża energia kinetyczna pocisku powodowała także dodatkowe obrażenia wewnętrzne oraz – zwłaszcza w walce na mały dystans – dosłownie zbijała trafionego z nóg.

Naprzeciw tym oczekiwaniom wychodziły propozycje różnych producentów broni. Początkowo sukces odniosła wytwórnia Enfield, której rewolwer opracowany przez Owena Jonesa został w 1880 roku uznany za standardową broń boczną w wojskach lądowych. Wkrótce jednak wyszły na jaw wady tego wzoru – kłopotliwe okazało się zwłaszcza usuwanie łusek i ponowne ładowanie bębna nabojowego, a sam nabój Enfielda, o kalibrze „zaledwie” 11,6 mm, uznano za zbyt słaby. Tak więc już po kilku latach rozpoczęto poszukiwania nowej broni na potrzeby wojska. Niepowodzenie konkurencji wykorzystała wówczas fabryka P. Webley & Sons (od 1897 po połączeniu z zakładami W. Scott & Sons pod nazwą Webley & Scott) istniejąca od XVIII wieku w Birmingham. Wytwarzany przez nią już wcześniej rewolwer Webley No 1, strzelający nabojami o kalibrze takim, jak standardowy wówczas karabin piechoty: 14,6 mm (.577 cala) mimo znacznego ciężaru i wymiarów był chętnie kupowany przez kadrę dowódczą królewskich sił zbrojnych z racji wielkiej siły rażenia. Sukces tej konstrukcji zapoczątkował „epokę Webleya”, trwającą od 1887 do 1963 roku. Następcą „No 1” stał się „rewolwer służbowy wzoru pierwszego”, czyli Webley Service Revolver Mk I o kalibrze .455 cala czyli 11,56 mm.

Od swojego poprzednika różnił się przede wszystkim mechanizmem otwierania („łamania”) szkieletu broni, opracowanym przez Charlesa Pryse’a. Dzięki zawiasowi możliwe było po wystrzeleniu naboi opuszczenie lufy wraz z bębnem ku dołowi, z jednoczesnym wypchnięciem pustych łusek z komór nabojowych za pomocą specjalnego wyrzutnika. Tym samym ponowne załadowanie bębna stawało się łatwiejsze i szybsze niż w rewolwerach o stałym korpusie. Broń opatrzona była mechanizmem spustowym „podwójnej akcji”, czyli z możliwością napinania kurka bezpośrednio lub poprzez dłuższą drogę języka spustowego. Rewolwer okazał się także odporny na zanieczyszczenia, nieuniknione w warunkach wojennych. Wraz z realizacją zamówień rządowych (państwo przejęło wówczas rolę dostawcy oficerskiej broni osobistej) firma starała się zaspokoić rosnący popyt na rynku cywilnych użytkowników broni. Tak więc oprócz modeli typowo militarnych firma Webley oferowała warianty swoich rewolwerów o różnych długościach lufy (3, 5 i 6 cali, model wojskowy miał lufę czterocalową) oraz o mniejszym kalibrze. Z czasem, pod wpływem krytycznych uwag użytkowników, wprowadzano drobne korekty konstrukcyjne (Mk. II 1894, Mk. III 1897 i Mk. IV 1899 r.), między innymi dotyczące budowy kurka oraz wzmocnienia bębna nabojowego, związane z przejściem na naboje elaborowane tzw. prochem bezdymnym, o większej mocy miotającej.

Dostosowany do nowej amunicji rewolwer nosił oznaczenie Mk.V i wraz z późniejszym modelem Mk VI stał się podstawowym typem osobistej broni palnej podczas I wojny światowej. Wymogi pola walki spowodowały, że brytyjskie siły zbrojne wprowadziły broń krótką do szerszego, niż wcześniej użytku. O ile przed rokiem 1914 rewolwer stanowił symbol wyjątkowego statusu dowódcy, zazwyczaj oficera, to w czasie wojny trafił także do rąk szeregowych żołnierzy, zwłaszcza w oddziałach karabinów maszynowych, grupach szturmowych (raiders), lotnictwie, marynarce wojennej oraz w rozbudowywanych coraz bardziej broniach technicznych. Skokowy wzrost zapotrzebowania na broń krótką sprawił, że oprócz „miłościwie panującego” rewolweru Webleya w różnych wersjach do użytku trafiły liczne inne modele broni krótkiej, także te już dawno uznane za przestarzałe, jak Enfield Mk. I z roku 1880, czy produkowane dla irlandzkiej policji rewolwery RIC (Royal Irish Constabulary).

Specyficznym, wojennym wariantem Webleya była odmiana szturmowa, dozbrojona bagnetem (!) i dołączaną kolbą. Tak „podrasowana” broń budziła respekt już samym wyglądem, a w rękach doświadczonego trench raidera stanowiła naprawdę śmiercionośny oręż…

Ni pies, ni wydra, czyli hybryda Fosbery’ego

Wśród niedocenionych konstrukcji pozostał nawet niezwykły wynalazek Williama George’a Fosbery’ego, w jednej osobie weterana wojen kolonialnych, odznaczonego najwyższym orderem za waleczność – Krzyżem Wiktorii oraz utalentowanego wynalazcy. Broń samopowtarzalna jego konstrukcji, opatentowana w roku 1895, a znana jako Webley Fosbery Atomatic Revolver (rewolwer automatyczny Webley-Fosbery) wychodziła naprzeciw preferencjom generalicji, faworyzującej rewolwery kosztem pistoletów samopowtarzalnych nowej generacji.

Oręż Fosbery’ego był swego rodzaju połączeniem obu typów uzbrojenia – zachowywał tak miłą oku brytyjskiego oficera archaiczną formę bębenkowca, oferując zarazem jego samoczynne przeładowanie. W przeciwieństwie bowiem do znanych i powszechnie stosowanych rewolwerów, o tak zwanej podwójnej akcji (double action), obrót bębna i napięcie kurka odbywały się nie za sprawą wysiłku strzelca, który musiał poprzez nacisk palca na język spustowy lub bezpośrednio na kurek uruchomić odpowiedni mechanizm. W broni Webley-Fosbery w tym celu wykorzystano energię odrzutu, przemieszczającego górną część szkieletu rewolweru z lufą, bębnem nabojowym i kurkiem względem części dolnej z chwytem i urządzeniem spustowym.

Posuwisto-zwrotny ruch tego specyficznego mechanizmu zamkowego powodował obrót bębna o jedną szóstą obwodu (mieścił on sześć komór nabojowych) i napięcie kurka. Do oddania kolejnego strzału wystarczył już tylko lekki nacisk na język spustowy. Trzeba dodać, że automatFosbery’ego pozwalał na stosunkowo szybkie przeładowanie bębna, gdyż górna, pracująca część szkieletu broni była otwierana („łamana”), z jednoczesnym uruchomieniem wyrzutnika łusek, a zapasową amunicję wkładano do komór bębna łatwo i przy użyciu specjalnych ładowników z nabojami w odpowiednich odstępach („speedloader”).

Dzięki temu rewolwer cechował się wysoką szybkostrzelnością i znakomitą celnością. Broń była opracowana z myślą o standardowym naboju do broni krótkiej brytyjskich sił lądowych kalibru 11,56 mm (czyli .455 cala), z odkształcającym się łatwo pociskiem ołowianym, powodującym spustoszenie w ciele trafionego przeciwnika. W efekcie rewolwer ten stanowił nadzwyczaj skuteczny oręż w walce na niewielki dystans, a takie właśnie miało być zastosowanie krótkiej broni palnej. Wojskowi wskazali jednak na ujemne strony broni: była zbyt ciężka (ok. 1250 gramów bez amunicji), a precyzyjny mechanizm był podatny na zacięcia w wyniku zabrudzenia, trudnego do uniknięcia w warunkach bojowych.

Problemem mogła być także niedostateczna jakość amunicji, spotykana podczas masowej produkcji w czasach wojennych. Zbyt niska energia ładunku miotającego naboju mogła nie wystarczyć do prawidłowego zadziałania automatyki broni. Poza tym rewolwer wymagał znacznej siły do naciągnięcia kurka przed pierwszym strzałem, zazwyczaj trzeba było to robić oburącz. Konstruktor przewidział, że w warunkach bojowych może być to zbyt kłopotliwe, opracował zatem specjalny bezpiecznik nastawny, który pozwalał na odwiedzenie kurka przed walką i zabezpieczenie rewolweru przed nieumyślnym odpaleniem. W sumie trudno więc dziwić się, że broń ta nie zyskała uznania przez wojskowych. Negatywna decyzja władz nie zniechęciła wynalazcy, w kolejnych latach opracował on bowiem kilka nowych wersji swojego rewolweru, dostosowanych do „cywilnych” naboi .38 cala (9 mm), z myślą o prywatnych nabywcach, a zwłaszcza miłośnikach strzelectwa sportowego. W okresie 1901-1915 wyprodukowano ponad 4700 egzemplarzy tej niezwykłej broni, która w wyniku mobilizacyjnego „głodu rewolwerowego” trafiła także na front, potwierdzając obawy co do wrażliwości na zanieczyszczenia.

Niechciane dzieci, czyli brytyjskie pistolety automatyczne

Dominacja rewolwerów jako konstrukcji sprawdzonych i uznanych za wystarczająco zaspokajające potrzeby wojska sprawiła, że konstrukcje nawiązujące do nowej generacji pistoletów, opracowywanych w Europie i za oceanem, nie znalazły większego zainteresowania na Wyspach Brytyjskich. Pierwszym oferowanym wojsku typem stał się pistolet automatyczny Mars, wytwarzany w zasłużonej fabryce Webley (firmę stać było wówczas na eksperymenty!). Ciężki, duży i strzelający małokalibrowymi pociskami (8,5 później 9 mm) pistolet odstraszał użytkowników wyglądem, a przede wszystkim potężnym odrzutem. Po wykonaniu kilkudziesięciu egzemplarzy testowych w latach 1897-1905 produkcja została wstrzymana. Mimo to wytwórnia broni nie zaniechała prób opracowania własnego wzoru pistoletu, jednak raczej z myślą o nabywcach prywatnych, niż o zamówieniach rządowych. Dlatego też testowano warianty broni dostosowane do amunicji „cywilnych” kalibrów 6,35; 7,62 i 9 mm.

Niestety, w porównaniu z konkurencyjnymi pistoletami Browninga, czy wytwórców niemieckich, Webleye nie spotkały się z większym zainteresowaniem nabywców. Wojskowy następca pechowego Marsa, pistolet samopowtarzalny Webley (Webley Self-Loading Pistol) miał więcej szczęścia – został przyjęty do uzbrojenia londyńskiej policji, a po pewnym czasie zamówienie na tę broń złożyła Royal Navy. Podczas wojny pistolet oznakowany już jako Webley No1 Mk I, wykorzystujący naboje o standardowym rewolwerowym kalibrze .455 cala, trafił do użytku w lotnictwie i artylerii konnej, gdzie, dzięki dołączanej kolbie, miał zastępować karabinki.

Mimo większej niż w przypadku typowych bębenkowców szybkostrzelności (ładowanie poprzez wymianę magazynka w rękojeści) nie zyskał uznania żołnierzy. W przeciwieństwie do rewolwerów wymagał starannego i częstego czyszczenia, gdyż precyzyjny mechanizm broni był wrażliwy na osady powstające w wyniku spalania ładunku miotającego. A poza tym wyglądał tak straszliwie „kontynentalnie”… Ostatecznie nie udało się więc przełamać hegemonii rewolwerów, trwającej w brytyjskich siłach zbrojnych aż do czasów II wojny światowej, a nawet dłużej.

Literatura:

  1. I. Hogg, „Broń strzelecka. Przewodnik encyklopedyczny”, Poznań 2000.
  2. F. Myatt, „Pistols and revolvers”, London 1980 (edycja polska 1993).
  3. J. Lugs, „Handfeuerwaffen”, Band 1-2, Praga 1982.
  4. Military Illustrated, roczniki 1992-2010.

Jest to cały artykuł Pistolety i rewolwery w armiach I wojny światowej (cz. 2) opublikowany w numerze Odkrywca 6 (173) czerwiec-2013

ODKRYWCA 6/2013

Udostępnij:

Dodaj komentarz

css.php