Czasem droga wiedzie mnie do miejsc, które wskazują na związki z zakonem tylko przez nadaną im ziemię czy legendę o skarbach. Czasem docieram do historycznie potwierdzonych miejsc, jak dawna komandoria w Oleśnicy Małej czy Bazylika kolegiacka Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Strzegomiu.
Nieustraszony zaiste to rycerz, i z każdej strony bezpieczny, bo ciało odział żelazem, a duszę − zbroją wiary. Niewątpliwie, uzbrojony oboma rodzajami broni ani się demona nie lęka, ani człowieka…[i]
Bernard z Clairvaux
Są tacy którzy o pobycie Fratres Militiae Templi, Pauperes Commilitones Christi Templique Salomonis – Zakonu Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona (czyli templariuszy) na Dolnym Śląsku wiedzą wszystko, a nawet więcej. Spierają się i krytykują wzajemnie, przedstawiając teorie wybranych nie tylko historyków, ale i innych naukowców. Jednak istnieje większość, do której i ja należę, czyli osoby po prostu wędrujące do miejsc związanych w różny sposób z rycerzami-zakonnikami, niezależnie od faktów, hipotez i legend. Dla mnie wystarczającym impulsem i dobrym powodem do odwiedzenia konkretnych miejsc może być przeczytana książka, wzmianka lub opis zabytku, w którego historii pojawiają się XIII-wieczni rycerze. Z nikim nie polemizuję i niczego nie udowadniam.
Czasem droga wiedzie mnie do miejsc, które wskazują na związki z zakonem tylko przez nadaną im ziemię czy legendę o skarbach. Czasem docieram do historycznie potwierdzonych miejsc, jak dawna komandoria w Oleśnicy Małej czy Bazylika kolegiacka Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Strzegomiu. Po pierwszej z nich oprowadzał mnie dyrektor Zakładu Doświadczalnego Hodowli i Aklimatyzacji Roślin mieszczący się w pojannickim klasztorze przejętym od templariuszy. W drugiej spotkałam kogoś wyjątkowego, kto oprowadził mnie po świątyni i pokazał kopię cudownej figurki Matki Bożej czczonej przez templariuszy i wiele detali kamiennych związanych z rycerskim zakonem.
Trochę historii
Zakon powstał w 1118 roku, kiedy Hugo de Payens i kilku francuskich rycerzy złożyli śluby ubóstwa, czystości, posłuszeństwa i walki za wiarę według reguły cysterskiej (św. Bernarda z Clairvaux) przed patriarchą Jerozolimy. Rycerze-zakonnicy zobowiązali się bronić pielgrzymów i szlaki pielgrzymkowe do Ziemi Świętej. Tajemnice dotyczące działalności, świetności i upadku zaczynały mnożyć się już od dnia wykonania wyroku śmierci przez spalenie na stosie Jacquesa de Molay, ostatniego Wielkiego Mistrza zakonu templariuszy i Geoffroia de Charnay, preceptora Normandii 18 marca 1314 roku. Templariuszy oskarżono przede wszystkim o herezję, czyli najcięższą zbrodnię ówczesnego świata (wyrzeczenie się Chrystusa połączone z pluciem na krzyż), oddawanie czci bożkowi (demonowi) o imieniu Baphomet oraz o sodomię (homoseksualizm połączony z „nieczystymi” pocałunkami). Prawdziwych powodów było wiele, a najważniejszym brak konieczności zwrotu długów zaciągniętych u templariuszy przez króla Francji Filipa IV Pięknego, a także zagarnięcie zgromadzonego przez zakon bogactwa. Ponieważ skarbce templariuszy okazały się puste, rozpoczęło się poszukiwanie ukrytych skarbów. O historii powstania zakonu, jego organizacji, niesamowitego rozwoju, stosowanej wiedzy i nowatorskich rozwiązań, działalności i skarbach napisano rozprawy naukowe i książki (czasem) fantastyczne. Kinematografia także miała pole do popisu, bo temat nośny, którego początki giną w mrokach wieków średnich, surowych, niepoznanych więc tajemniczych. Wiem, wiem! Po likwidacji zakonu, dobra zostały przekazane głównie joannitom i tam jeszcze można szukać pozostałości po poprzednikach. Najwięcej legend o tym rycerskim zakonie powstało w XVIII-wiecznej Europie. Tak wiele historycznych emocji nie wzbudzała do dziś żadna inna średniowieczna „organizacja”.
Templariusze trafili do Polski za sprawą kilku książąt. Kiedy już od 100 lat byli obecni na Ziemi Świętej i w Europie Zachodniej na obecny Dolny Śląsk sprowadził walecznych rycerzy książę Henryk I Brodaty, nadając im całkiem niemałe dobra. Powodem mogło być zapewnienie sobie bezpieczeństwa granic, wpływ żony, późniejszej św. Jadwigi, w rodzinie której byli templariusze. Innym powodem mogła być chęć uczestniczenia w kolejnej krucjacie. W tym czasie zakon cieszył się wielką popularnością w Europie i Ziemi Świętej. W imieniu chrześcijan walczył z muzułmanami i bronił pielgrzymów przybywających do miejsc związanych z życiem Chrystusa. Były to bardzo kosztowne działania, więc w Europie, gdzie wojny religijne należały do rzadkości (a reguła zakonu zabraniała walki wśród chrześcijan), wielką część zysków osiągniętych z dobrze prosperujących komandorii przekazywano na walkę i ochronę Ziemi Świętej. Ponieważ w 1241 roku waleczni rycerze wzięli udział i zginęli w bitwie pod Legnicą (w czasie najazdu mongolskiego na Polskę), tłumaczono to wydarzenie walką „z niewiernymi”. Templariusze zapewniali rozwój gospodarczy i dobrą organizację swoich folwarków, a także wiele innych rodzajów działalności. Ich siedziby na ziemiach polskich lokowano przy mokradłach i zakolach rzek. Członkowie zakonu dzielili się na cztery grupy: rycerzy, giermków, kapelanów, służbę i rzemieślników. Każda z nich miała własne prawa i obowiązki.
Niestety po templariuszach na Dolnym Śląsku nie pozostało już zbyt wiele. Nie ma spektakularnych zabytków, jak choćby wielka kaplica w Chwarszczanach w Zachodniopomorskim, czy kaplica w Rurce, nie mówiąc już o wspaniale zachowanych komandoriach w Europie Zachodniej, jak ostatnia twierdza templariuszy w portugalskim Tomar. Wiele pozostałości po zakonie zniszczono po wyrokach śmierci za herezję, a pozostałych, wyższych rangą rycerzy ścigano po całej Europie, ukarano i w końcu ich imiona wymazano z pamięci. Na przebadanych archeologicznie polskich terenach wiele już odnaleziono i opisano. Warto odwiedzić XIII-wieczne kościoły, licząc na odnalezienie znaków na kamieniach, dotknięcie ściany pamiętającej templariuszy, może nawet liczyć na odnalezienie gdzieś w podziemiach kropli wosku ze świec, którymi rozświetlali dosłownie i w przenośni mroki tamtych czasów. Warto poczuć „atmosferę” zakonnej i zarazem rycerskiej budowli.
Ruszyłam więc w drogę na kolejną wędrówkę. Tym razem odszukać miejsca pobytu templariuszy na Dolnym Śląsku, gdzie historyczne daty pobytu zakonu przeplatają się często z domniemanymi i legendarnymi. Nie przywiązuję się do nich, tym bardziej, że różnią się w zależności od źródła. Uściślenie faktów pozostawiam historykom i innym specjalistom. Mnie zachwyciły XII–XIV-wieczne kamienne pozostałości. Pamiętając, że w tym okresie murowane były tylko zamki, kościoły i mury obronne wokół nich, na wygrzanych słońcem kamieniach mogłam położyć dłoń i powiedzieć sobie że „być może dotykam murów templariuszy”.
Oleśnica Mała
O Oleśnicy Małej w kontekście templariuszy słyszałam wiele. Miejsce przenika historia i legenda. Przybyli tu z najstarszej niemieckiej komandorii i szybko sprowadzili swoich osadników do zmian gospodarowania w istniejących już wsiach i zakładania wsi nowych. Zakon rycerzy w habitach działał tu od około 1220 (lub 1226) do 1312 roku. Komandorię otaczała nadana ziemia, ciągnąca się od dzisiejszych Godzikowic aż do Kolnicy. Do dziś istnieją nadane zakonowi wsie: Brożec i Jaworów oraz założone przez nich Owczary, Chwalibożyce, Jutrzyna, Kowalów, Kłosów, Bąków, Bierzów, Młodoszowice i Częstocice. Po likwidacji zakonu, ziemię i pozostałe dobra przekazano joannitom, którzy zarządzali nimi do roku 1810. Do kilku z tych miejsc dotarłam przez kolorowe pola starymi kamiennymi drogami teraz pokrytymi asfaltem.
Oleśnica Mała – jedyna historycznie udokumentowana komandoria templariuszy na Śląsku, powitała mnie pięknie zachowanym zespołem pałacowym z kościołem w południowym skrzydle.
Obecny pałac pochodzi z XVII wieku, a zabudowania gospodarcze z lat 30. XIX wieku, kiedy to właścicielami była rodzina Yorck von Wartenburg. Yorckowie mieszkali w Oleśnicy Małej do 1945 roku. Nie jestem przyzwyczajona do widoku dobrze zachowanego pałacu i parku, raczej widuję zrujnowane (niestety) po II wojnie światowej wielkie i małe folwarki i pałace, po których czasem zastaje w zaroślach tylko „kamień na kamieniu”. Miłośnicy historii poszukują tu czasem śladów tajemniczego zakonu. Ja także miałam możliwość obejrzenia wnętrz pałacowych.
Jednak najciekawszym miejscem było podziemie z najstarszą jego częścią. Mogłam dotknąć surowych kamiennych murów, które być może wciąż kryją tajemnice. W półmroku niewielkiego, wąskiego wnętrza miejscami o poczerniałych od dymu ścianach cofnęłam się w czasie o 800 lat. Od strony dawnej kaplicy i krypty widać zamurowaną część podziemia. Podobno nikt nie sprawdzał, co jest za tą ścianą. Jestem pewna, że nie jest to jedyne podziemne pomieszczenie pozostałe z czasów budowli templariuszy. Może to wejście do części „tunelu ucieczkowego”, o którym pisze w swej książce „Tajemnice polskich templariuszy” Andrzej Zieliński? Wszystkie komandorie zakonu miały takie tunele…
Z najstarszych kamiennych detali duże wrażenie wywarł na mnie niepozorny portal z geometrycznymi wzorami rombów i serc. Pochodzi prawdopodobnie już z czasów joannitów. Może te symbole coś oznaczały? Dziś drzwi z symbolami prowadzą pewnie do jakiegoś nieużywanego kościelnego składziku. Drugą ciekawą pozostałością jest blat stołu sędziowskiego. Obydwa „kamienie” pamiętają najstarszych mieszkańców.
W XIII wieku układ pomieszczeń zamku był zupełnie inny. W miejscu dzisiejszego pałacowego holu głównego znajdowała się pierwsza klasztorna kaplica. Sięgała poza obrys dzisiejszego pałacu aż do klombu – trawnika. To w niej złożono relikwie wielu świętych z bardzo ważnymi dla zakonu relikwiami ich dobrodziejki św. Jadwigi. Pod prezbiterium kaplicy znajdowały się (i być może wciąż znajdują) krypty, w których pochowani zostali komturowie zakonu. Krypty być może połączone były z podziemiem, do którego mogłam wejść. W 1314 roku Oleśnica Mała wraz z komandorią i przyległymi wsiami została przekazana zakonowi również rycerskiemu – joannitom, zwanym szpitalnikami lub kawalerami maltańskimi[i]. W 1642 roku klasztor został spalony przez Szwedów. Odbudowa zmieniła układ pomieszczeń i wielkość budynków, a także położenie klasztornego kościoła.
Owczary
W pobliskich wsiach będących własnością zakonu do naszych czasów dotrwały głównie kościoły. Choć przebudowane, to w swoich najstarszych częściach pamiętające pierwsze lata działalności zakonników-rycerzy. W Owczarach zwanych dawniej Tempelfeld znajduje się kościół pw. św. Marcina wzmiankowany w 1376 roku jako pojoannicki (lub po templariuszach). We wnętrzu zachowało się późnogotyckie przyścienne sakramentarium)[ii], nad zakrystią sklepienie krzyżowo-żebrowe z rzeźbionym zwornikiem.
Brożec powstał około 1240 roku i zawsze był własnością kościelną. Należał do komandorii templariuszy w Oleśnicy Małej, a od 1314 roku do sekularyzacji w 1810 roku wszedł w skład dóbr miejscowych joannitów.
Chwalibożyce
Natomiast w Chwalibożycach zwanych za czasów zakonu Frauenheim – „Gaj Naszej Pani” – znajduje się kościół pw. św. Antoniego, wzniesiony przez templariuszy z Oleśnicy Małej w 1294 roku. Nazwa wsi pochodziła od czci, jaką templariusze darzyli Matkę Bożą. Chwalibożyce były jedną z pierwszych wsi założonych w rejonie Oławy przez ten zakon. Kościół pomimo przebudowy zachował elementy pierwszej, średniowiecznej świątyni z czasów założycieli. Najwspanialszą pamiątką po zakonie templariuszy jest (niestety uszkodzony) krzyż z ramionami w kształcie lilii, umieszczony na szczycie kościoła.
Jutrzyna i Kowalów
Jutrzyna to dawna Marienau, co w tłumaczeniu oznacza „Mariów” lub „Wieś Marii”.
Pierwsze wzmianki o kościele św. Franciszka z Asyżu pochodzą z 1335 roku. We wnętrzu z czasów templariuszy zachowało się m.in. krzyżowo-żebrowe sklepienie gotyckie nad prezbiterium i wczesnogotycki portal.
Kowalów jest kolejną wsią założoną przez zakon, a jego kościół (dziś filialny) pw. św. Urszuli pochodzi z połowy XIV wieku. Jest jeszcze kościół romański z łamanego kamienia i należy do najcenniejszych zabytków architektury romańskiej na Śląsku. We wnętrzu zachowało się piaskowcowe, gotyckie sakramentarium, a całość przykryta sklepieniem żebrowym. Na ścianie można obejrzeć średniowieczne freski. W wejściu do kruchty pochowany jest jeden z templariuszy. Była nawet płyta nagrobna lub epitafium. Jak dowiedziałam w probostwie Jutrzyny, tej płyty już nie ma. Została prawdopodobnie zakopana gdzieś na przykościelnym terenie w trakcie jakiegoś remontu. Ponieważ nie były prowadzone żadne badania archeologiczne, pochowany templariusz spoczywa pewnie w krypcie do dziś, a płyta już nie kryje jego szczątków.
Strzegom
Strzegom ze swoimi zabytkami zadziwiał mnie zawsze, a ostatnio mogłam obejrzeć tu wiele pozostałości po zakonie templariuszy. Po likwidacji zakonu templariuszy zakonnicy przystali do joannitów będących także ich następcami. Stąd w budowanej bazylice znalazły się elementy związane ze zlikwidowanym zakonem. Prawdopodobnie nie pochodzą z dawnego klasztoru i świątyni, która znajdowała się około kilometra od dzisiejszej bazyliki, lecz z zupełnie innego miejsca. Templariusze w joannickiej bazylice, wznosząc modły ku niebu, spoglądali na „bliskie im symbole i świętych”.
Zaczęło się to wszystko od niezwykłego spotkania. Krzysztof Kaszub to – świecki zakonnik, współczesny templariusz, a zarazem LegatPreceptorii Dolnego Śląska. Wędrowałam z nim po wnętrzu świątyni jak przez inną rzeczywistość. Obok najcenniejszych zabytków strzegomskiej bazyliki mogłam obejrzeć także pozostałości po XIII-wiecznych strzegomskich zakonach, a przede wszystkim poszukiwane przeze mnie symbole związane z templariuszami. Mój przewodnik zwrócił mi uwagę na wspaniale zachowane wizerunki św. Marii Magdaleny, która była jedną ze świętych postaci czczonych przez rycerski zakon. Informacje o Marii Magdalenie spotykane w apokryfach i pismach gnostyckich niechętnie i w określony sposób przedstawiane były przez Kościół. Dopiero w 2016 roku Maria Magdalena doczekała się swojego święta. W strzegomskiej bazylice umieszczona wśród postaci z przypowieści biblijnej „O pannach głupich i mądrych”, raz jako grzesznica z symbolami szatana (Baphometa), a innym razem jako „nawrócona” (Maria, zwana Magdaleną, którą opuściło siedem złych duchów [Łk 8, 1-2]) innym razem jako rozgrzeszona (z symbolami czaszki, księgi i pojemnika z oliwą). W innym miejscu z zapinką płaszcza, która była zastrzeżona dla osób dobrze urodzonych, a także w XV-wiecznym sakramentarium jako postać kobiety pokrytej włosami na całym ciele. Na jednym z filarów znajduje się też słabo widoczny fresk przedstawiający świętą unoszoną do nieba. Patronem templariuszy był także przedstawiony po lewej stronie ołtarza głównego św. Jerzy. Ten XIX-wieczny neogotycki ołtarz stanął w miejscu dawnego – z końca XV wieku (przedstawiającego Pokłon Trzech Króli).
Kolejnym unikalnym zabytkiem i dowodem na związki Strzegomia z templariuszami jest cenny dla mnie unikalny ryt krzyża na niewielkim piaskowcowym portalu. I znów z szacunkiem dotknęłam dłonią tego prawie 800-letniego znaku, który wyryty w dziwnym miejscu, przez kogoś niewprawnego, przekazywał informację. Pewnie tylko wąski krąg osób mógł wiedzieć, co oznacza znajdujący się w tym miejscu ryt. Tajemnica? Kto wie. Innymi elementami związanymi z templariuszami są zworniki i służki sklepienia żebrowego – twarze w liściach i pędach roślin, czyli liściomaski lub tzw. Green Man. Nie wiadomo ilu rycerzy-zakonników mieszkało w strzegomskiej komandorii. Ile jeszcze nieodkrytych i niewyjaśnionych symboli odnajdzie się w tej pięknej i ciekawej z wielu względów świątyni? Zobaczymy.
Kolejne ścieżki prowadzą w rejon przypuszczalnej pierwszej siedziby templariuszy, czyli w okolice Góry św. Jerzego, obok dawnych gór: Szerokiej i Krzyżowej. Jest tam jeszcze coś. Miejsce związane od dawną z legendą o ukrytych skarbach. To Grota Templariuszy[iii]. Zachowane dokumenty wspominają o znajdującej się tu kapliczce pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny z cudowną figurką Strzegomskiej Madonny, w pobliżu której prawdopodobnie istnieją ślady komandorii templariuszy i grota. Miejsce wciąż istniejące, zasypane, lecz prowadzące w głąb góry. Z opowiadania mojego rozmówcy wynika, że wyczuwa się ruch powietrza z głębi ziemi. Pamiętam przeczytane informacje o czasach, kiedy zapadła już decyzja o uwięzieniu dostojników templariuszy. Wielu z nich uratowało się, więc pewnie istniała możliwość ukrycia najcenniejszych przedmiotów i „wymiernych” skarbów. Może więc jaskinia templariuszy kryje w swoim wnętrzu skarby? Kto wie? Być może zburzono dawną siedzibę kilku zakonników, a las pochłonął kamienne pozostałości na wiele stuleci? Miasto rozbudowało się od podnóża Wzgórz Strzegomskich w stronę równiny. Zmienił się krajobraz w okolicach tego miejsca. W XVI wieku z kamieniołomu wydobywano glinkę kaolinową zwaną Terra Sigillata de Strigovia, potem granit. Być może kiedyś przeprowadzone zostaną badania, których celem będzie potwierdzenie pobytu o templariuszy w tym miejscu. Warto też pamiętać, że do strzegomskiego zakonu należał czynsz i dziesięciny z sąsiadującego ze Strzegomiem Goczałkowa[iv], więc może i tam można odnaleźć ślady rycerzy w habitach?
Bolków
Kiedy mówi się o Bolkowie, to każdy ma na uwadze XIII-wieczny zamek obronny. Samo miasto ma rodowód starszy o 100 lat. Oddalone jest od starszego zamku w Świnach o 2 km i, jak chce legenda, oba zamki związane są również z templariuszami. Obronny zamek w Bolkowie miał założyć Bolesław II Łysy (Rogatka), a rozbudować w latach 1276–1277 dla obrony przed Czechami Bolko I Surowy. Na skalistym wzgórzu powstała najpierw 25-metrowa kamienna okrągła wieża (z dziobem) o unikalnym na Śląsku kształcie. Dobrze ufortyfikowany zamek służył księciu także do przechowywania skarbca. W Bolkowie już w 1206 roku[v] miała istnieć jedna z najstarszych na Śląsku komandorii templariuszy. Jej powstanie przypisuje się Henrykowi I Brodatemu. Komandoria w Bolkowie w 1243 roku została odbudowana po najeździe mongolskim i ofiarowana templariuszom, być może z Bolkowa, za uratowanie życia Bolesława II Rogatki w bitwie legnickiej w 1241 roku. Pod koniec XIV wieku zbudowano także pierwszy ratusz. O pobliskich sztolniach i podziemnym tunelu łączącym oba zamki krążyły legendy. Z późniejszych skarbów miało znajdować się tam zrabowane w II wojnie światowej złoto i precjoza z Pragi, Bursztynowa Komnata, a także dzieła sztuki z Krakowa. Ach, te legendy!
Bolkowski kościół pw. św. Jadwigi powstał także w połowie XIII wieku. Choć remontowany kilkakrotnie, zachował dawne detale kamienne. W części wczesnogotyckiej sklepienie krzyżowo-żebrowe wsparte na dekoracyjnych służkach z dekoracją roślinną. Na sklepieniu wzór gwiazd i krzyży na półksiężycu, witraże zawierające motyw czerwonego krzyża przypominającego te używane przez zakon. Czyżby to był nic nieznaczący element wystroju?
Lipa
Wieś Lipa założona została w 1305 roku, a informacje o jej najstarszej historii są niepewne i skąpe. W połowie XIV wieku działała tu kopalnia srebra. Miejscowy kamienny romański kościół pw. świętych Piotra i Pawła powstał także w XIII–XIV wieku. Wewnątrz wciąż znajdują się najstarsze kamienne detale. Sklepienie krzyżowo-żebrowe wsparte na służkach i przyściennych kolumienkach i sakramentarium obramowane w formie trójliścia. Nieopodal na zielonym zarośniętym lasem wzgórzu znajdują się ruiny zameczku wzniesionego jak pobliski kościół w XIII–XIV wieku.
Zameczek także jest związany z templariuszami, a może tylko ich legendą (bo podobno nie ma na to dowodów). To oni wznieśli ten, podobno połączony z kościołem przy pomocy tunelu, zameczek, który należy do najciekawszych na Dolnym Śląsku. To dawna gotycka strażnica. Od wielu lat jest remontowany i zza szczelnych rusztowań trudno dopatrzyć się jego bryły. Tym bardziej, że w wyniku kilkukrotnej przebudowy zatracił pierwotny kształt. Pierwotnie składał się z trzykondygnacyjnej typu donżon kamiennej wieży i przyległego do niej niższego budynku mieszkalnego. Wszystkie pomieszczenia posiadały sklepienia krzyżowe lub krzyżowo-żebrowe. Najbardziej znany jest z tajemniczej piramidy będącej czterospadowym „okapem” średniowiecznej kuchni. W zamku zachowały się kamienne portale. W XIX wieku zamek kupił niezamożny von Rattonitz właściciel części Żelowic koło Strzelina. To on miał znaleźć w podziemiach zamku w Lipie ukryte skarby templariuszy, monety i biżuterię. Za ten skarb wykupił pozostałą część Żelowic i pałac, a także ufundował tam kaplicę rzekomo wzorowaną na kaplicy w Rosslyn w Szkocji.
U stóp zamku w Lipie zachowała się także XIV-wieczna (niestety przebudowana) oficyna mieszkalna. Obchodząc w koło remontowany zamek pomyślałam, czy jest jeszcze coś ukryte w podziemiach? Podobno zakonnicy ukrywali swoje skarby w zajmowanych budowlach i tunelach ucieczkowych. Na ścieżce znalazłam tylko odłamek grubego błękitnozielonego szkła i myślę, że pochodzi z zamku.
Pielgrzymka
Odwiedzając wieś Pielgrzymka, znów spotykam się z zamieszaniem w datach jej powstania. Mając na uwadze okolice roku 1155, kiedy to Henryk Sandomierski nadaje templariuszom Opatów i 16 wsi, a w roku 1226 Henryk I Brodaty osadza zakon w Oleśnicy Małej, to jak templariusze mogli w 1153 roku w ramach kolonizacji założyć Pielgrzymkę na Pogórzu Kaczawskim? A z taką datą powstania też się spotkałam. Kolejna legenda, z którą się nie dyskutuje? Wieś mogła być założona także przez księcia Henryka I Brodatego. No cóż… W każdym razie trzymam się informacji, że templariusze byli w Pielgrzymce, założyli wieś, jej stary zamek, jak również tutejszy romański kościół z II połowy XIII wieku. Dziś z tej budowli zachowały się mury, część wieży i kamienny portal obudowane murami obecnej świątyni. Wewnątrz wciąż można odnaleźć kamienne gotyckie i renesansowe detale z XIII i późniejszych wieków. Kościół otacza cmentarz, którego najstarsza część pochodzi także z XIII wieku. Być może kościół i cała osada były przystankiem pielgrzymek na pobliskie wzgórze Świątek, dziś już trochę zapomniane. Według legendy na Świątku mogło funkcjonować jakieś miejsce kultu pogańskiego lub też istniała kapliczka tajemniczego świątka, do której na kolanach pielgrzymowali średniowieczni wierni. Płaskorzeźba przedstawiająca biczujących się pątników wędrujących na wzgórze miała znajdować się na dziedzińcu dawnego zamku w Pielgrzymce, którego wieżę mieszkalną zbudowali templariusze. Wieża stała jeszcze pod koniec XVIII wieku. Dziś po zamku pozostało tylko miejsce zarośnięte krzewami.
Świątek
Wybrałam się więc na Świątek. Niestety ścieżka prowadząca na szczyt zwężała się coraz szybciej i w końcu nikła w zaroślach. Kamienny szczyt z dawnego wulkanu był śliski niedostępny. Czyżby tajemniczy świątek bronił dostępu do Świątka?
Sobocisko
Niedaleko Pielgrzymki odwiedziłam kolejną należącą do najstarszych wsi – Sobocisko. Jej nazwa może być związana z dniem targowym. Przez wieś przebiegał szlak handlowy z Czech do Wrocławia. Z najstarszej historii wsi pozostał kamienny gotycki kościół Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny z I połowy XIV wieku. Wewnątrz zachowały się gotyckie piaskowcowe wsporniki sprzed 1335 roku i kamienny maswerk okienny z XIV wieku. Na okalający kościół cmentarz przywiodła mnie chęć obejrzenia kamiennej płyty, nazwanej Płytą Templariusza.
Kamienna płyta z rytem dwóch krzyży oparta jest o wewnętrzną ścianę przykościelnego muru. Nie wiadomo skąd pochodzi, kiedy została wykonana i czyje szczątki przykrywała. Po prostu kolejna na mojej drodze „płyta templariusza”.
Owiesno
Owiesno jest powszechnie znane z XIV-wiecznego „okrągłego” rycerskiego zamku przypisywanego templariuszom. W rzeczywistości to otoczony fosą rycerski zamek rodu von Pogarel (Pogorzela), który powstał w okolicy opuszczonego drewniano-ziemnego gródka czy zameczku templariuszy. Obronna budowla zakonu położona była w lesie, a pozostałości jej fundamentów podobno pozostawały widoczne jeszcze w XIX wieku. W pobliżu tego zameczku w 1260 roku powstała wieś (Ovesonovo)[vi].
Od strony ruin „okrągłego” zamku do lasu prowadzi stara wybrukowana droga. Oprócz kamieni można na niej znaleźć pozostałości szkliwionych cegieł, być może z ruin jednego lub drugiego zamku, dachówek i kamionkowych garnków. Czy droga jest pozostałością po dawnym założeniu folwarcznym templariuszy? Czy las skrywa tajemnicę? Do legend przecież także prowadzą drogi.
Żelowice
Żelowice w okolicach Strzelina to także miejscowość związana choćby legendą z Zakonem Świątyni Salomona. Wieś wzmiankowana już w 1369 roku z kaplicą grobową z XVI wieku. Przebudowana w XIX wieku na neogotycki kościół pw.Podwyższenia Krzyża Świętego. Tu właściciel Rudolf von Stillfried zgromadził ponad 20 płyt nagrobnych swoich przodków i krewnych z XVI–XVIII wieku oraz trzy tajemnicze płyty z początku XIV wieku, w tym najstarszą z 1304 roku (?). Takie cyfry wyryto na płycie. Czy oznaczają datę? Nie wiadomo. Tu zaczyna się legenda. Czy ma to jakieś znaczenie, że żelowicki kościół znajduje się na wzgórzu, tuż nad nieczynnym kamieniołomem bazaltu, sama kaplica miała być wzorowana na kaplicy Rosslyn w Szkocji, a trzy najstarsze płyty są płytami templariuszy? W obecnym kościele w ołtarzu znajduje się rycerski krzyż z poprzedniej kaplicy, a Rudolf von Stillfried, który (jak wspomniałam) był także właścicielem zamku w Lipie. Po pracach archeologicznych lipskiego zamku von Stillfried miał się wzbogacić w tajemniczy sposób i zbudować obecny kościół w Żelowicach oraz wykupić pozostałą część wsi. Jego kariera „zawodowa” także nabrała tempa. Otrzymał odznaczenia od króla Prus, a król Portugalii nadał mu tytuł „zu Alcantara” od nazwy dawnego zakonu, który przejmował wielu templariuszy po rozwiązaniu Zakonu Ubogich Rycerzy Chrystusa.
Chojnów, Zamienice
Wędrówki szlakiem legend są również pasjonujące. Ponieważ w każdej legendzie kryje się ziarnko prawdy, więc chętnie przyglądam się tym „ziarnkom” i całym legendom. Sprzyjają temu ruiny średniowiecznych zamków, które przecież na terenie Dolnego Śląska mają przeważnie XIII-wieczną historię. Według niej w Chojnowie także znajdowała się komandoria interesującego mnie zakonu. Do niepotwierdzonych, a często tylko wzmiankowanych miejsc pobytu czy ukrycia skarbów należą kościoły. Odwiedziłam Zamienice położone wśród podmokłych łąk (niedaleko Chojnowa) i kościół, którego początki sięgają 1399 roku. W tym przypadku historycy zakładają, że wieś i pierwszą świątynię mogli założyć templariusze[vii].
Kałków
W Kałkowie niedaleko Nysy czas zatrzymał się 700 lat temu. Wjeżdżając z każdej strony do wsi, wzrok przykuwa wielka kwadratowa gotycka wieża z czerwonej cegły. To wieża kościoła pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny, dawniej pw. św. Jerzego. Otoczony kamiennym murem jest jednym z najstarszych kościołów na Śląsku. Zbudowali go w latach 1210–1260 (lub wcześniej w latach 1132–1153) templariusze z jakiejś nieokreślonej pobliskiej komandorii, by pełnił także funkcje obronne.
Wewnątrz w kilku miejscach zachowały się gotyckie polichromie i stanowią skarb kałkowskiego kościoła. Jednak to nie wszystko. Templariusze mieli ukryć w podziemiach świątyni dokumenty i depozyty. Według legendy, templariusze zgromadzili wielki majątek i przechowywali go w tym kościele. Król Filip IV Piękny zlecił szatanowi porwać kościół razem ze skarbem. Kiedy zapadł zmrok nad świątynią pokazał się szatan.
Wbił swoje szpony w ściany kościoła, chcąc go podnieść, ale kościół ze skarbem był za ciężki. Kiedy przybył św. Jerzy, który zwalczał moce piekielne, to także zapiał kur. Moc szatana zmalała i już więcej nie próbował porwania kościoła. Po tym zdarzeniu na ścianie pozostały ślady szatańskich szpon, a skarb nadal pozostaje ukryty w murach i podziemiach[viii].
Wojcieszów
Odwiedziłam także wojcieszowski zamek, a właściwie to, co z niego zostało. Zbudowali go templariusze z pobliskiej komandorii w Chojnowie. Około kilometra od głównej ulicy Wojcieszowa, na zboczu wzgórza Rogowa znajdują się kwadratowe ruiny XIV-wiecznego zamku. Wewnątrz widać zarys okrągłej wieży. Na zboczu od strony łąki zalegają olbrzymie głazy, jedne pewnie odpadły od ścian zamku, inne osunęły się z popękanej skały. Podobno nie ma informacji o zamku i nie prowadzono tu badań archeologicznych . Skarb templariuszy ma być ukryty w dwóch miejscach. Jednym z nich jest łąka u podnóża zamku, drugim naturalne wojcieszowskie jaskinie. To w nich, zgodnie z legendą, ukryto kosztowności i monety templariuszy z Wojcieszowa.
Żelowice, Zielenice, Lutomia Dolna, Nowizna
Oprócz kościołów i zamków o przypuszczalnie templariuszowskim rodowodzie, natrafiam także na tajemnicze płyty piaskowcowe lub granitowe, bez napisów, a jedynie ze słabo zaznaczonymi rytami krzyża. Takie płyty obejrzeć można w Zielenicach, Żelowicach, Sobocisku, Nowiźnie, Lutomii Dolnej i innych miejscowościach. Od lat nazywane są „płytami templariuszy”. Choć wydają się zagadkowe, co jest mało prawdopodobne, że należały do templariuszy, gdyż znajdują się zbyt daleko od komandorii, a zgodnie z opinią historyków, nikt nie grzebał swoich zmarłych daleko od „domu”.
Kiedy odwiedziłam około 20 dolnośląskich miejsc o XII-wiecznym rodowodzie, miałam wrażenie, że wszędzie widzę ślady i słyszę legendy o zakonie templariuszy, a pod każdą świątynią i ruinami komandorii (choćby tej domniemanej) pozostały skarby czy artefakty tajemniczego zakonu. Chylę czoła przed wiedzą historyków czy poszukiwaczy, którzy są w stanie odnajdować w historii Dolnego Ślaska wciąż nowe ślady rycerzy-zakonników. Całości dopełniają rozmowy z ciekawymi ludźmi czy choćby poznawanie legend.
Współcześni templariusze
Historia templariuszy nie skończyła się z dniem zawieszenia zakonu przez papieża Klemensa V 3 kwietnia 1312 roku. Zakon przetrwał w niektórych krajach pod zmienioną nazwą i symboliką. Większość templariuszy wstąpiła do bratnich zakonów rycerskich, krzyżaków czy joannitów. W Portugalii przekształcili się w Zakon Rycerzy Chrystusa, który przetrwał do 1918 roku. W 1990 roku melchicko-katolicki patriarcha Jerozolimy Maksymos V Hakim objął swoim Protektoratem Duchowym Ordo Militiae Christi Templi Hierosolymitani. Rycerze z czerwonym krzyżem na białym płaszczu przez 700 lat chronili swoich założycielskich idei: niesienia pomocy i obrona potrzebujących. Walkę z wrogiem chrześcijaństwa zamieniono na walkę z ubóstwem, wykluczeniem i upokorzeniem. Wśród celów zawartych w Statucie Autonomicznego Wielkiego Przeoratu Polski jest także „Wspieranie badań i projektów naukowych, konserwacji i restauracji dzieł i budowli oraz archiwów, odkrywających historyczną prawdę o średniowiecznym Zakonie Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona, ukazujących oddanie Wierze przez średniowiecznych templariuszy i ich wierność Kościołowi”[ix]. Templariusze do Polski wrócili w 2004 roku. Od kilkunastu lat obserwuje się zwiększone zainteresowanie ich działalnością. Polscy templariusze prowadzą fundację i pomagają ośrodkom opiekuńczo-leczniczym dla nieuleczalnie chorych. Zbierają pieniądze, ubrania, książki i zabawki. Współcześni templariusze działają jako apostolstwo laickie, kontynuują średniowieczny etos rycerski, a głównymi celami jest działalność charytatywna i społeczna. Polscy Templariusze Ordo Militiae Christi Templi Hierosolymitani nie są grupą rekonstrukcyjną ani bractwem rycerskim, jak zapewnił mnie mój rozmówca Preceptor Dolnego Śląska Legat Krzysztof Kaszub. Polski przeorat liczy ponad 60 osób w tym kilka Dam. Chętnych do wstąpienia w szeregi Zakonu Rycerzy Chrystusa i Świątyni Jerozolimskiejjest sporo. Jednak nie wszyscy mogą spełnić wymagania tej wspólnoty religijnej. Zdarza się że szukają przygody, uczestniczenia w obrzędach znanych z literatury czy filmu, możliwości pokazania się w płaszczu z insygniami i z mieczem. Lecz, żeby zostać templariuszem, trzeba być katolikiem żyjącym zgodnie wymogami katolicyzmu, przedstawić opinię proboszcza i spełnić wiele innych warunków. Przynależność łączy się również (jak za czasów średniowiecznych poprzedników) z opłatami na rzecz wspólnoty, zakup stroju i insygniów używanych tylko podczas ważnych uroczystości. Do wspólnoty przyjmowane są również kobiety, które otrzymują tytuł „Damy”. Inwestytura, czyli kanoniczne przyjęcie członka do zakonu rycerskiego, składanie ślubów i otrzymanie insygniów, inaczej mówiąc pasowanie na Rycerza lub Damę, odbywa się raz w roku, zawsze w październiku.
Strzegom
Strzegom i jego bazylika mają swój udział w kontynuowaniu historii rycerzy zakonu. W dokumentach z X–XI wieku są informacje o małej figurce Matki Bożej łaskami słynącej – do której już wtedy odbywały się pielgrzymki nie tylko z Polski, Czech ale i z Węgier. Święta Jadwiga Śląska także w nich uczestniczyła. Figurką opiekowali się strzegomscy templariusze. O dalszych losach figurki Matki Bożej noszącej miano „Fundatorki”, jej zaginięciu i hipotezach odnośnie miejsca, w którym się znajduje, wykonaniu kopii, uroczystym umieszczeniu jej w Bazylice Mniejszej w Strzegomiu[x] i dalszych poszukiwaniach będzie można przeczytać w zapowiadanej książce.
Podsumowanie
To, co widziałam w trakcie moich wędrówek i osoby, z którymi rozmawiam, mają dla mnie niewymierną wartość. Odwiedzając wymienione i niewymienione tu miejsca na Dolnym Śląsku, nabierałam coraz większej ochoty, żeby objazd „murów templariuszy” i miejsc związanych z legendami o nich rozszerzyć o inne miejsca w Polsce i za granicami. Moim absolutnym marzeniem pozostanie dotarcie do Tomar w Porugalii – ostatniej twierdzy templariuszy. Jestem dobrej myśli, bo przecież marzenia się spełniają.
Literatura
E. Burzyński, „Templariusze na Śląsku: Komandoria w Oleśnicy Małej”, „Słupskie Studia Historyczne” 2007, nr 13, s. 157–172.
A. Zieliński, „Tajemnice polskich templariuszy”, Warszawa 2018.
https://polscy.templariusze.org.pl/?page_id=3242
https://historia.org.pl/2015/01/21/proces-i-kasata-templariuszy/
https://naszahistoria.pl/jak-upadli-templariusze/ar/9797689
https://www.templariusze.org/index.php?lang=pl&grupa=22&kategoria=69
Przypisy
[i]https://repozytorium.amu.edu.pl/bitstream/10593/25271/1/Templariusze_plik%20internetowy.pdf (dostęp 05.06.2021)
[ii]http://www.olesnicamala.info/pl/informacje/96-historia-olesnicy-malej
[iii]https://bip.starostwo.olawa.pl/Article/id,176.html?page=1&sort=_9
[iv]https://polscy.templariusze.org.pl/?page_id=3242
[v]E. Burzyński, „Templariusze na Śląsku: Komandoria w Oleśnicy Małej”, „Słupskie Studia Historyczne” 2007, nr 13, s. 157-172.
[vi]https://bazhum.muzhp.pl/media/files/Slupskie_Studia_Historyczne/Slupskie_Studia_Historyczne-r2007-t13/Slupskie_Studia_Historyczne-r2007-t13-s157-172/Slupskie_Studia_Historyczne-r2007-t13-s157-172.pdf str. 16
[vii]https://owiesno.com/historia/
[viii]http://chojnow.pl/news/news/view/id/106
[ix]http://www.legendyksiestwa.pl/miejsce/legenda-o-sw-jerzym-i-templariuszach
[x]https://polscy.templariusze.org.pl/?page_id=76
[xi]https://swidnica.gosc.pl/doc/4745546.Dwa-zastepy-rycerzy-u-Madonny
Alicja Kliber
Autorka jest wałbrzyszanką, interesuje ją wszystko co jest związane z Dolnym Śląskiem, a szczególnie jego "boczne drogi". Uważa, że historia to ciągłość ludzkich losów, a pamięć należy się wszystkim którzy mieszkali tu wcześniej. Prowadzi bloga „Plecak z mapą, kompasem i książką do historii” w którym opisuje bardzo subiektywne spojrzenie na odwiedzane miejsca. Poszukuje także miejsc opisanych w legendach. Lubi góry i czuje się częścią górskiej dzikiej przyrody i poplątanych leśnych dróg. Posiadaczka trzech kotów i psa. Swoje wędrówki opisuje w kwartalniku http://www.przystanekd.pl/, na stronie https://tropicielehistorii.pl/ i innych, oraz na FB. Autorka książki "Aniołowie i kobry, czyli bocznymi drogami Dolnego Śląska", opisującej zapomniane miejsca Dolnego Śląska i opowiadania sudeckie.
Pasjonująca lektura,jak zawsze,szerokich dróg i łapka dla Fiony.