
Wskazanie miejsca geograficznego, w którym doszło do masowej przemocy historycznej, znacząco wpływa na to, komu przypisujemy za nią odpowiedzialność – wynika z badań przeprowadzonych przez dr hab. Lucasa B. Mazura z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Ostatnio opublikowane badania dr hab. Lucasa B. Mazura przeszły bez większego echa. To zaskakujące. Są nie tylko bardzo interesujące. Przy pewnej dozie wybiórczego i tendencyjnego podejścia do nich mogłyby posłużyć wszystkim tym, którzy tropią różnego rodzaju spiski przeciwko Polsce, w tym rzekomych planów przypisania Polakom współodpowiedzialności za niemieckie zbrodnie w czasie drugiej wojny światowej. To uczyniłoby je popularnymi, choć najpewniej autor badań akurat o taką popularność nie zabiega . W badaniach opisany został pewien mechanizm związany z podawaniem informacji historycznych. Polega on na tym, że poprawnie (tak!) podane geograficzne miejsca przemocy wywołuje błędne przypisanie odpowiedzialności za tę przemoc mieszkańcom tego regionu, a nie faktycznym zbrodniarzom.
Materiał ten może być również instrukcją dla mediów, autorów tekstów historycznych, blogerów, yuotuberów etc., wskazującą, w jaki sposób używać nazw państwowych i grafik granic państw, tak, by odpowiedzialność za zbrodnię była sytuowana właściwie – nie na mieszkańców regionu, ale prawdziwych sprawców. Redakcja „Odkrywcy” z wielkim zainteresowaniem zapoznała się z badaniami. Jako gazeta pisząca wiele razy o ciemnych stronach historii, w tym działalności zbrodniczej, podejmujemy obowiązek skomentowania tych badań, akcentując wątki nas szczególnie interesujące. Mamy nadzieję, że wyniki tych badań, dzięki ”Odkrywcy”, dotrą do szerszego grona odbiorców.
Co badano?
Dr hab. Lucas B. Mazur zbadał, jak lokalizacja związanych z przemocą wydarzeń wpływa na ocenę odpowiedzialności zbiorowej. W czterech badaniach, w których wzięło udział ponad 800 osób pochodzenia niemieckiego, przeanalizował, w jaki sposób postrzeganie miejsca, w którym doszło do przemocy, wpływa na poczucie odpowiedzialności za nią. Badał też, czy efekty utrzymują się w czasie oraz czy przenoszą się na innych poprzez przekaz „z ust do ust”, a zatem czy stają się częścią narracji społecznych, tworzonych wokół przypadków przemocy historycznej.
Obóz niemiecki, polski, ukraiński
W pierwszych dwóch badaniach niemieckim uczestnikom pokazano krótką notkę o strażniku z czasów II wojny światowej. W zależności od grupy obóz koncentracyjny był opisywany jako niemiecki, polski, ukraiński (w znaczeniu geograficznym – przyp. red. „Odkrywcy”) lub bez wskazania narodowości. Miejsce, w którym miała się odbyć opisana przemoc, wpływało na to, jak uczestnicy oceniali zbiorową odpowiedzialność za wydarzenia. Oceniający przypisywali wyższą odpowiedzialność narodowi, którego nazwa była użyta w opisie geograficznym.
Sprawca o narodowości polskiej i austriackiej
W kolejnym badaniu uczestnicy czytali historię człowieka, który służył nazistom. W jednej wersji mieszkał w polskim Lublinie, w drugiej – w austriackim Linzu. Wszystkie inne szczegóły historii były identyczne. W tej sytuacji osoby czytające wersję „polską” również przypisywały wyższą odpowiedzialność Polakom, a wersję „austriacką” – Austriakom.
Kolejna część badania pokazała według niego, że efekt przypisywania odpowiedzialności utrzymał się w czasie. Oceniający po kilku dniach nadal przypisywali większą odpowiedzialność narodowi, w którego granicach historia była osadzona.
Przeanalizowano również, czy efekt przenosi się na inne osoby, które poznają historię w wersji „z drugiej ręki”. – Znaleźliśmy pozytywne korelacje między ocenami odpowiedzialności dokonywanymi przez osobę opowiadającą historię a ocenami osoby czytającej tę opowiedzianą historię – wskazał badacz.
Według niego badanie pokazuje, że język używany w rozmowach o historii ma znaczenie polityczne i społeczne, a nawet niewielka zmiana sformułowania może wpłynąć na to, czy czujemy się odpowiedzialni za czyny z przeszłości. – Dziennikarze, edukatorzy, kuratorzy muzealni powinny więc uważać, gdzie umieszczają dane wydarzenia historyczne – podsumował dr hab. Mazur.(PAP)
rgr/ zan/
Podsumowanie
To, co najważniejsze w tych badaniach, to udowodnienie, że umiejscowienie obozu koncentracyjnego na konkretnym terytorium, znacząco kształtuje przypisanie winy za wydarzenia z przeszłości, szczególnie za przemoc nazistowską. Użycie słowa „Polska” lub „polski”, nawet jeśli ma ono czysto geograficzne, poprawne gramatycznie i logicznie znaczenie (np. „na terenie polskim, okupowanym przez Niemcy”), wpływa na przypisanie odpowiedzialności również na naród polski przez odbiorców takiego komunikatu.
Proponowane są konkretne rozwiązanie językowe, mające na celu uniknięcie niepożądanych skojarzeń obciążających za zbrodnie:
- Nie należy używać sformułowania nie tylko „polski obóz koncentracyjny”, ale również pozornie właściwego „niemiecki obóz koncentracyjny w okupowanej Polsce”.
- Zamiast tego, należy stosować określenie: „niemiecki obóz utworzony w obrębie Generalnego Gubernatorstwa (niem. Generalgouvernement) – okręgu administracyjnego Niemiec” czy „Okręg Rzeszy Kraj Warta (niem. Reichsgau Wartheland)”, a nie „okupowana Polska”.
- Ten sam problem dotyczy grafik i map, na których usytuowanie obozów koncentracyjnych i innych miejsc zagłady znajduje się w granicach przedwojennej lub powojennej Polski (a nie w granicach okręgów administracyjnych tworzonych przez Niemcy). To również ma znaczenie dla przypisywania odpowiedzialności Polakom. Zamiast zarysów granic, kojarzonych z Polską, należy używać granic okręgów administracyjnych Niemiec.
Odkrycie to, które w największym skrócie można zapisać w formule „Wskazanie Miejsca = Przypisanie Odpowiedzialności” ma ogromne znaczenie dla pamięci związanej z wydarzeniami drugowojennymi. Wymagana w tym zakresie jest zatem daleko idąca ostrożność i refleksja. Stosowanie bardziej zniuansowanych opisów jest nie tylko bardziej dokładne historycznie, ale i pomaga w uniknięciu poważnych błędów obciążających za zbrodni. Jednocześnie – nie ukrywajmy – mogą one być wyzwaniem, ponieważ terminy takie jak „Generalne Gubernatorstwo” są mniej rozpoznawalne dla przeciętnego odbiorcy niż „Polska”. W zakresie map zamiast polegać na prostych mapach przedwojennych lub powojennych, należy stosować mapy odzwierciedlające porządek polityczny ustanowiony przez nazistowskie Niemcy.
Na początku wspomnieliśmy, że przy wybiórczym i tendencyjnym podejściu do powyższych badań mogą one posłużyć jako argument do udowodnienia istnienia rzekomego spisku, który miałby służyć „odgermanizowaniu” zbrodni niemieckich, wybieleniu moralnie samych Niemców, a istotną część odpowiedzialności przypisaniu Polakom za zbrodnie niemieckie.
Jednak w istocie badania te wskazują na inny aspekt. Nie tyle na rzekome unikanie słowa „niemiecki”, ile na bardzo ostrożnym używaniu geograficznych treści związanych z Polską i Polakami w kontekście niemieckich zbrodni. Zatem wytyczne powinny zawierać jasne rekomendacje dotyczące precyzyjnego nazewnictwa zbrodni z okresu II wojny światowej, nie tylko z naciskiem na terminologię typu „niemieckie zbrodnie narodowosocjalistyczne”, ale – co jest nowością – unikaniu geograficznych nazw polskich i grafik z granicami Polski w kontekście niemieckich zbrodni.
Przykłady użycia map i sformułowań
Hasło w Wikipedii „Obozy niemieckie (1933-1945)

Hasło opatrzone jest mapą z zarysem granic po 1945 roku z podpisem: „Niemieckie obozy koncentracyjne znajdowały się na terenie wielu obecnych państw europejskich: Polski (…)”. To poprawny zapis, ale ahistoryczny grafika z zarysem granic dzisiejszej Polski najpewniej wywoła skojarzenia masowych mordów nie tylko z Niemcami, ale obciąży również moralnie Polskę, Polaków.
Panel dyskusyjny Kongresu Pamięci Polskiej został nazwany „Zbrodnie niemieckie w okupowanej Polsce”.

Przed badaniami dr hab. Lucasa B. Mazura z Uniwersytetu Jagiellońskiego powyższy zapis większość z nas uznałaby za poprawny pod względem merytorycznym i etycznym. Zbrodnie są „niemieckie”, nie „nazistowskie”, Polska jest okupowana, zatem zależna od Niemiec. A jednak geograficzne usytuowanie zbrodni „w Polsce”, a nie w Generalnym Gubernatorstwie i innych okręgach administracyjnych Niemiec, okazuje się wystarczające, by w odbiorze czytelników powstało przekonanie, że mieszkańcy Polski są współwinni.
Wyszukiwarka Google i system podpowiedzi

W popularnej wyszukiwarce google na bardzo wysokiej pozycji jest fraza „Niemieckie obozy zagłady w Polsce” i inne podobne. Zdecydowanie lepiej byloby wymienić okręgi administracyjne utworzone przez Niemcy, mimo że wiadomo jak powstają tego typu podpowiedzi – wynikają z samych wpisów użytkowników. Jednak można stworzyć mechanizm, by dana fraza nie była podpowiadana.
Portal Copernico sfinansowany przez Pełnomocnika Rządu Federalnego ds. Kultury i Mediów.

W tym przypadku określenie geograficzne i narodowe „Polska” jest powiązane z określeniem nienarodowym i niegeograficznym „nazistowski”. Wiele wskazuje, że w recepcji czytelników silniej w pamięci pozostanie słowo „Polska”.
Francuskie Archiwum zdjęć Akg-images Paris

W opisie zdjęć wymieniono Polskę, jednak bez wskazania okupanta.
Jak widać w powyższych przykładach, opierając się na badaniach dr hab. Lucasa B. Mazura z Uniwersytetu Jagiellońskiego, które możemy streścić do „Wskazanie Miejsca = Przypisanie Odpowiedzialności”, w odbiorze czytelników winą za zbrodnie zostaną również obciążeni Polacy.