Wykopany motocykl

Udostępnij:

Sądziłem, że odkrywamy depozyt części motocyklowych, ukryty tu przez Niemców w 1945 roku, jednak w miarę kopania zaczynało stawać się jasnym, że odnajdujemy kompletny pojazd.

Gdy odsłoniliśmy całą bryłę, okazało się, że motocykl leżał na skarpie jakiegoś wykopu. Karter silnika i kierownica znajdowały się zaledwie dwadzieścia centymetrów pod ziemią, podczas, gdy tylne koło spoczywało ponad pół metra głębiej. Aż dziwne, że w latach 50. nie dosięgnął ich lemiesz pługa orzącego ten teren pod nasadzenia drzew. Kiedy napawaliśmy się odkryciem, przyszedł mój kuzyn. Widząc zarys znaleziska, spytał czy czasem nie wykopujemy wyrzuconego na śmieci motocykla powojennego, jakiejś Emzety czy czegoś w tym rodzaju.

W tym samym momencie dokopałem się do reflektora, odsłaniając zegar prędkościomierza, miał zachowaną szybkę, pod którą widoczny był fosforyzujący znaczek BMW w idealnym stanie. Nawet sceptycznie nastawiony kuzyn chwycił za łopatę. Po odgarnięciu piachu okazało się, że motocykl spoczywał na boku, do bolców bagażnika przyczepione miał dwie skrzynki zasobowe, po jednej z każdej strony.

Pierwszą z nich wyszarpałem odkrywając tylne koło, druga spoczywała przygnieciona ciężarem pojazdu, ponadto przez ramę przewieszone były symetrycznie dwa metalowe zasobniki z olejem umieszczone w skórzanych sakwach. Teraz, gdy ściągnęliśmy piach z motocykla, poważnym problemem stało się podniesienie go, by stanął na kołach. Olej ze zgniecionego ciężarem maszyny zasobnika wylał się „przyklejając” pojazd do gruntu, na jakim spoczywał. W końcu wspólnymi siłami, posługując się zaimprowizowaną dźwignią z rury od Panzerfausta udało się nam postawić motocykl.

Piach odpadał od niego całymi kilogramami, odsłaniając kamuflaż pokrywający niemal całą ramę pojazdu. Na błotniku widoczny był wymalowany białą farbą symbol „Feldgend. Abt – 581. 1. Kp”. Kolejnym poważnym problemem stało się wydobycie motocykla z wykopu. Jak spod ziemi pojawili się miejscowi rolnicy, którzy oferowali nam wyszarpanie BMW za pomocą… ciągnika. Podziękowaliśmy za tę inicjatywę i zaproponowaliśmy wspólne wydobycie pojazdu w sposób tradycyjny.

Pięć par rąk chwyciło go za ramę i widełki, wydobywając motocykl na powierzchnię. W tym samym czasie tato udał się do znajomego, by pożyczyć przyczepkę, aby przewieźć BMW do domu. Oczekując na transport, przeszukaliśmy dół; pod motorem leżały jeszcze zapasowe widełki i „gary”, oraz duże ilości tubek z maścią przeciw odmrożeniom…

Artykuł w całości został zamieszczony w październikowym Odkrywcy 9/2002


Poszukiwacz, który został archeologiem, redaktor i prowadzący program Poszukiwacze Historii

Udostępnij:

Dodaj komentarz

css.php