Boeing B-17 Latająca Forteca w Petrykozach? Co odnaleźli zachodniopomorscy poszukiwacze?

Udostępnij:

Tabliczka znamionowa silnika bombowca B-17 produkcji Studebaker Corporation Aviation Division.

Załoga Latającej Fortecy B-17 G nr 44-6469 opuściła pokład na spadochronach, zanim trafiony w silnik bombowiec rozbił się w pobliżu wsi Althof. Jak to zdarzenie opisywali bezpośredni świadkowie? I co udało się odnaleźć zachodniopomorskim poszukiwaczom kilkadziesiąt lat po katastrofie?

Zbudowana w 1937 roku fabryka benzyny syntetycznej w Pölitz (obecnie Police) przed rozpoczęciem ciężkich nalotów bombowych w 1944 roku mogła produkować rocznie 700 tys. ton paliwa i pochodnych. Mimo wielokrotnych alianckich bombardowań instalacje rafinerii były systematycznie odbudowywane. Kolejny nalot miał miejsce 7 października 1944 roku. Do zbombardowania zakładów w Pölitz wystartowało 149 Latających Fortec B-17, lecących w czterech formacjach.

POPŁOCH W FORMACJI

Według stacji meteorologicznej AAF Station 128 w Deenethorpe warunki na trasie i nad celem dla misji były bardzo dobre: pułap chmur 8,5–9,1 km, widoczność nieograniczona. Mimo doskonałej widoczności, gdy eskadra prowadząca 748 dywizjonu 457 Grupy Bombowej zbliżała się do celu, teren rafinerii i okolice zostały pokryte zasłoną dymną. Zgodnie z planem bombowce miały zrzucić ładunek bomb w ciągu ośmiu minut, a następnie obrać kurs na Zatokę Pomorską, gdzie wyznaczono punkt zbiórki poza zasięgiem niemieckich dział przeciwlotniczych.

Przed osiągnięciem celu samolot prowadzący, którym sterował pułkownik J. R. Luper, dowódca 748 dywizjonu, został trafiony w dwa silniki. Maszyna stanęła w płomieniach i opuściła formację. Bombowiec przeszedł w strome nurkowanie i eksplodował. Także Latająca Forteca B-17 G nr 44–6469, pilotowana przez podporucznika V. M. Molanda, zastępcę pułkownika Lupera, przed osiągnięciem celu została trafiona w kadłub pod stanowiskiem nawigatora, a odłamki uszkodziły jeden z silników. Samolot zaczął szybko tracić wysokość, ale załoga zdążyła zrzucić bomby. Mimo otrzymania bezpośredniego trafienia w dziób i uszkodzonego silnika pilot nie stracił kontroli nad maszyną.

Opuszczenie formacji przez samoloty dowódcy i jego zastępcy spowodowało spore zamieszanie. Pozostałe samoloty pierwszej formacji pozbyły się ładunku bomb, nie osiągając zamierzonego celu. Czwarta formacja niezgodnie z planem dotarła nad cel przed drugą i trzecią, zrzucając bomby. Pozostałe dwie formacje zrzucały bomby w odstępach zaledwie 30 sekund.

Pomimo że cały atak trwał krócej niż oczekiwano, straty były bardzo duże. 17 bombowców B-17 zostało zestrzelonych lub tak uszkodzonych, że nie mogły wrócić do swoich baz w Anglii. 30 ciężko uszkodzonych maszyn i 76 z drobnymi uszkodzeniami dotarło po zakończeniu misji na macierzyste lotniska. Osiem uszkodzonych bombowców B-17 awaryjnie wylądowało w Szwecji. Pilotowana przez podporucznika V. M. Molanda maszyna, po opuszczeniu formacji, skierowała się na północ w kierunku Bałtyku.

133 misja 457 Grupy Bombowej: trasa lotu

ŚWIADKOWIE KATASTROFY POD ALTHOF

Latająca Forteca B-17 G nr 44–6469 utrzymywała się w powietrzu, zanim od silnika zapaliło się skrzydło. Podporucznik V. M. Moland, pilot maszyny, podjął decyzję o opuszczeniu pokładu samolotu przez załogę. W okolicy miejscowości Treptow (obecnie Trzebiatów) bombowiec zawrócił i wszyscy opuścili pokład na spadochronach. Bombowiec rozbił się w pobliżu wsi Althof (obecnie Petrykozy). Jak to zdarzenie opisują bezpośredni świadkowie?

Kurt Blank, mieszkaniec Althof, jako dziesięcioletni chłopiec był świadkiem rozbicia się w pobliżu tej miejscowości alianckiego bombowca. Według jego relacji zdarzenie miało miejsce w sobotę w południe:

Bardzo jasny ciepły dzień. Widzieliśmy płonący samolot z kierunku Świnoujścia. Staliśmy pod drzewem, aby zobaczyć co się stało. Szary samolot zbliżył się do nas, a potem obrócił się lekko i zrobił łuk. Dziewięciu członków załogi wyskoczyło nad Althof. Jeden był ciężko ranny. Po tym okrążeniu bombowiec rozbił się na polu i palił się. Widzieliśmy wszystko dokładnie. Wkrótce potem przybyli niemieccy żołnierze. Odgrodzili samolot, wyciągnęli z kadłuba różne przyrządy lotnicze oraz zatrzymali kilku amerykańskich członków załogi, którzy wylądowali w pobliżu na spadochronach. Pozostałe części samolotu do końca wojny zostały rozebrane przez okoliczną ludność.

Kolejna relacja mieszkańca wsi Dargislaff (obecnie Dargosław) pochodzi z książki „Ein Rittergut im Wandel der Zeit” Gerharda Kastena:

To wydarzenie można było zaobserwować późnym latem 1944 roku, kiedy nad naszym regionem przelatywały amerykańsko-brytyjskie formacje bombowców w drodze do Szczecina. Gdy formacja była ledwo widoczna, jeden bombowiec zawrócił i stale tracił wysokość. Zmierzał w kierunku Bałtyku i został ostrzelany przez armaty przeciwlotnicze z Deep (obecnie Mrzeżyno). Zawrócił w stronę Treptow, ciągnąc za sobą widoczny pióropusz dymu. Wkrótce spadły bomby, a zaraz potem otworzyły się spadochrony załogi. Mogło być ich około dziesięciu. Czterosilnikowy bombowiec uderzył w las między Nestau (obecnie Uniestowo) i Dargislaff, pozostawiając zniszczoną przesiekę. Na miejsce katastrofy przybyło wielu gapiów. Ja również przyjrzałem się temu i byłem pod wrażeniem rozmiarów tej maszyny. Wszyscy śledziliśmy ten wypadek z wielką radością. Tak właśnie było w czasie wojny. Byliście naszymi wrogami.

Najbardziej wiarygodną relację zestrzelenia B-17 G nr 44–6469 przedstawia w publikacji „Black Puff Polly” członek załogi – nawigator porucznik Leo James Higgins Jr.:

Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale w tym przypadku na pewno uratowała mi życie. Było to podczas nalotu bombowego na pewne obiekty w Policach. Znajdowałem się w części samolotu położonej najbliżej dziobu, spoglądając znad ramienia bombardiera, próbowałem zobaczyć obóz jeniecki, który znajdował się w pobliżu celu naszego bombardowania. Nagle pocisk przeciwlotniczy eksplodował w miejscu, w którym normalnie bym się znajdował – rażąc stół nawigatora, fotel, podłogę i praktycznie wszystko inne, co znajdowało się w dziobie samolotu, oprócz Arta i mnie. Uratowała mnie chęć zobaczenia obozu jenieckiego, który nawiasem mówiąc niebawem miałem zobaczyć z drugiej strony ogrodzenia z drutu kolczastego. Chociaż mój spadochron został podziurawiony, a przewód tlenowy przecięty, nie doznałem poważniejszych obrażeń. Jedynie pancerna płyta o grubości 3/8 cala znajdująca się na podłodze samolotu, została rozerwana przez eksplozję i trafiła w mój tyłek z taką siłą, że miałem potężne siniaki na pośladkach i okrągłą ranę na lewym udzie, również zrobioną przez kawałki wspomnianej płyty, przykręconej do podłogi samolotu. Nasz samolot nie od razu został całkowicie unieruchomiony. Byliśmy w stanie utrzymać się w powietrzu jeszcze przez około pół godziny, zanim stanął w ogniu. Ostatecznie zajęcie skrzydeł przez ogień zmusiło nas do opuszczenia samolotu. Chociaż niektórzy członkowie załogi zostali ranni, wszyscy przeżyli ten lot, ewakuację z maszyny oraz niemiecki obóz jeniecki.

LOSY ZESTRZELONEJ ZAŁOGI

W raportach zaginionych załóg lotniczych amerykańskich Sił Powietrznych z lat 1942–1947 (Missing Air Crew Reports U.S. Army Air Forces) znajdują się amerykańskie i niemieckie dokumenty dotyczące katastrofy amerykańskiej Latającej Fortecy B-17 G nr 44–6469. Jednym z takich dokumentów jest „Raport końcowy o przejęciu wyposażenia sił powietrznych wroga i załóg samolotów wroga”, sporządzony przez kapitana Schachta z komendy lotniska Kamp (obecnie Rogowo) 8 października 1944 roku. Z treści raportu dowiadujemy się o katastrofie samolotu B-17 G nr 46469, który rozbił się w dniu 7 października 1944 roku o godz. 13.15 około 12 km na południowy wschód od Treptow, koło miejscowości Althof. Do pilnowania wraku samolotu wyznaczono pododdziały wartownicze z lotniska Pinnow (obecnie Pniewo) i Kamp. Dowództwo Lotnictwa Morskiego w Kołobrzegu [Fliegerhorst-Kommandantur A (o) 3/III Kolberg] powiadomiło o zdarzeniu Tajną Policję Polową w Kołobrzegu (Geheime Feldpolizei Kolberg) i w Treptow oraz lotnisko Pinnow.

Rozpoczęto poszukiwania zbiegłych członków załogi, których nie zdołano zatrzymać po wylądowaniu w okolicy miejsca rozbicia się samolotu. Niemcom udało się około godz. 14.00 zatrzymać w pobliżu Althof czterech członków załogi amerykańskiego bombowca. Byli to: pilot podporucznik Vernon Merle Moland, tylny strzelec sierżant sztabowy James Alfred Gunnels, oraz ranni: sierżant sztabowy John Robert Koziel i podporucznik Leo James Higgins Jr., którzy zostali przewiezieni do Szpitala Rezerwowego w Treptow. Ze szpitala w Treptow podporucznik L. J. Higgins Jr. został przewieziony do szpital dla lotników w Greifswaldzie, skąd po 14 dniach leczenia trafił do Stalagu Luft III Sagan. Kolejnych dwóch członków załogi zatrzymali żołnierze Szkoły Podoficerów z Treptow (Unteroffizierschule der Wehrmacht) 8 października 1944 roku. Byli to: drugi pilot podporucznik Scott Shade Millis Jr., przewieziony do Stalagu Luft I Barth, i mechanik/strzelec sierżant sztabowy William Donald Ackerson, przewieziony do Stalagu Luft IV Gross-Tychow (w obecnym Tychowie). Boczny strzelec sierżant sztabowy Earl S. Howell został zatrzymany w okolicy Kołobrzegu 10 października 1944 roku o godz. 18.00 i przewieziony do Stalagu Luft IV Gross-Tychow. Bombardier podporucznik Arthur G. Jensen i radiooperator sierżant techniczny Cecil Dorven Woodruff zostali złapani koło miejscowości Körlin (obecnie Karlino) 12 października 1944 roku o godz. 9.00. Po przewiezieniu do Kolbergu (obecnie Kołobrzeg) i po wstępnym przesłuchaniu zostali 13 października 1944 roku odesłani: A. G. Jensen do Stalagu Luft III Sagan, a sierżant techniczny C. D. Woodruff do Stalagu XVII B Krems w Austrii.

Lista załogi Latającej Fortecy.

Do raportu został dołączony „Załącznik” zawierający wykaz sprzętu radiowego i nawigacyjnego, wydobytego z amerykańskiego bombowca Boeing B-17 G (16 urządzeń) oraz sprawozdanie o stanie technicznym rozbitego samolotu. Stopień zniszczenia kadłuba, podwozia, skrzydeł i ogona oceniono na 100%. Cztery silniki nr: 026 451, 026 944, 026 714 i 026 791 z metalowymi śmigłami Hamilton Standard były zniszczone w 90%. Bomb nie stwierdzono i nie ustalono ilości amunicji kalibru 12,7 mm do karabinów maszynowych M2 Browning. Paliwo i olej zostało wypalone. Na zakończenie sprawozdania o stanie technicznym samolotu jest uwaga, aby sprzęt wydobyty z wraku samolotu przekazać do Badawczego Centrum Luftwaffe w Berlinie.

POSZUKIWANIA MIEJSCA UPADKU

Stowarzyszenie Historyczne „Dębosz” z Rymania zostało założone w 2018 roku i obecnie posiada w swoich szeregach ponad 30 pasjonatów historii i eksploracji. Podstawową działalność Stowarzyszenie prowadzi na terenie województwa zachodniopomorskiego, upowszechniając wiedzę o historii Polski, a w szczególności Pomorza Zachodniego. Prowadzone badania własne oraz przy współudziale archeologów ciekawych historycznie miejsc i obiektów pozwalają pozyskać do Regionalnej Izby Muzealnej w Rymaniu eksponaty związane z pomorską ziemią. Stowarzyszenie dzieli się wiedzą i współpracuje z wieloma podobnymi stowarzyszeniami, m.in. z Grupą Eksploracyjno-Poszukiwawczą „Parsęta” z Kołobrzegu, Stowarzyszeniem Historycznym „Pamięć i Tożsamość” z Brojc, Fundacją „Relicta” z Poznania.

Pasjonaci historii w trakcie poszukiwań fragmentów Latającej Fortecy.

Jednym z zadań, którego podjęło się Stowarzyszenie w 2020 roku, było odnalezienia miejsca upadku amerykańskiego bombowca B-17 G, który 7 października 1944 roku rozbił się między miejscowościami Uniestowo i Petrykozy. Analiza zebranych dokumentów, korespondencja i spotkanie z naocznym świadkiem katastrofy bombowca pozwoliły wytypować obszar eksploracji. Po uzyskaniu zgody na poszukiwania właściciela terenu i Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Szczecinie 20 maja 2020 roku członkowie Stowarzyszenia po raz pierwszy ruszyli w teren. Pierwsze rozpoznawcze wyjście ze względu na uprawy i ograniczony teren do poszukiwań dało negatywny wynik. Nie natrafiono na żadne fragmenty elementów lotniczych. Podczas kolejnego wyjścia w teren eksploratorzy ze SH „Dębosz” i GEP „Parsęta” z Kołobrzegu natrafili na fragmenty elementów lotniczych samolotu. M.in. odnaleziono mały fragment aluminiowej blachy w kolorze zinc chromate z fragmentem oznaczeń cyfrowych potwierdzający, że w okolicy może znajdować się miejsce upadku samolotu.

W następnych poszukiwaniach oprócz członków SH „Dębosz” wzięli udział Olaf Popkiewicz i Sebastian Witkowski z programu telewizyjnego „Poszukiwacze historii” oraz przedstawiciele Muzeum „Patria Colbergiensis” w Kołobrzegu. Zmiana miejsca poszukiwań przyniosła wymierne efekty. Odnaleziono liczne aluminiowe fragmenty samolotu oraz stopione aluminium, pleksi oraz rozerwane łuski po nabojach kalibru 12,7 mm, potwierdzające pożar bombowca. Pod koniec poszukiwań Tadeusz Zając, mieszkaniec Petrykoz, przekazał Stowarzyszeniu znalezione kilka lat wcześniej w miejscu upadku bombowca koło bazowe wirnika jednobiegowej turbosprężarki silnika. Elementy lotnicze, uzyskane podczas eksploracji terenu pod wsią Petrykozy, zostały wyeksponowane w Regionalnej Izbie Muzealnej w Rymaniu, która jest prowadzone przez SH „Dębosz”. Ostatni etap poszukiwań na polach pod Petrykozami można obejrzeć w 129 odcinku „Poszukiwaczy historii” w Polsat Play oraz zapoznać się z relacją w „Niezależnych Mediach” z Kołobrzegu.

ŹRÓDŁA

  • Blakebrough K., „The Fireball Outfit: The 457th Bombardment Group in the Skies Over Europe”, Fallbrook 1968.
  • Byers R., „Black Puff Polly”, San Diego 1991.
  • Kasten G., „Ein Rittergut im Wandel der Zeit”, Norderstedt 2009.
  • Missing Air Crew Reports U.S. Army Air Forces, 1942–1947, Waszyngton.
  • Relacja Kurta Blanka, mieszkańca Althof.
  • Rigole J., „The strategic bombing campaign against Germany during World War II”, Baton Rouge 2002.
  • Serwatka S., „Białe gwiazdy nad Europą”, Warszawa 2000.

To tylko jeden z wielu artykułów opublikowanych w numerze Odkrywcy 2 (265) luty 2021. Zachęcamy do zaopatrzenia się w swój numer!

Jan Nowicki

Regionalista, eksplorator, miłośnik historii Pomorza i lotnictwa. Członek Rady Fundacji Fort-Rogowo. Publikuje w miesięczniku „Odkrywca”, „Skrzydlatej Polsce”, „Magazynie Wileńskim”, czasopiśmie „Trzebiatów – spotkania pomorskie”, „Gazecie Muzealnej” Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu oraz w „Pomnikach dziedzictwa lotniczego Polski”. Autor książek: „Kamp-Rogowo, zapomniane lotniska”, „Zaginione eksponaty Niemieckiej Kolekcji Lotniczej z Berlina” i „Katastrofa Dorniera Do 24 T3 na Kamper See”.

Edmund Kaźmierski

Eksplorator, pasjonat historii, regionalista, współtwórca Regionalnej Izby Muzealnej w Rymaniu, prezes Stowarzyszenia Historycznego „Dębosz” w Rymaniu.

Udostępnij:

Dodaj komentarz

css.php