Las pod Goczałkowem Górnym, Bobrowe Skały na zboczu Ciemniaka, Szyb Szkoleniowy „Gabriel” w Wałbrzychu, Leśna pod Lubaniem, Wieś Leszczyna, Szprotawa Wiechlice i poradziecka baza lotnicza, Schlesier Ehrenmal, Hochbergówka, Fabryki porcelany Kristof w Wałbrzychu i wiele innych miejsc okiem Alicji Kliber – wędrowniczki po miejscach opuszczonych. Dlaczego mogą być niebezpieczne?
Życie pisze różne scenariusze, nigdy nie pytając nas o zdanie…
Przez wiele lat odwiedziłam miejsca zapomniane, zdewastowane lub po prostu opuszczone. Czego tam szukałam? No cóż, trudno powiedzieć. Śladów po mieszkańcach, pozostałości urządzeń i rozwiązań technicznych, widoków i panoramy, która już nie rozpościera się z zarośniętych punktów widokowych czy skał, dawnych pomników przyrody i tym podobnych. Kiedy oczekiwałam na konsultację lekarską starałam się sobie przypomnieć wszystkie miejsca niebezpieczne, które jak mi się wydawało, oglądałam bardzo ostrożnie. Oczywiście były jakieś podrapania jeżynami czy dziką różą, były stłuczenia i była przebita opona, ale to nic poważnego. Nie wchodziłam na teren i do obiektów, gdzie wstęp był wzbroniony. Dziś jestem bardziej świadoma tego, że istnieją miejsca niebezpieczne nie tylko ukryte, czy oznaczone tablicami ostrzegawczymi.
Las pod Goczałkowem Górnym
Jest w lesie pod Goczałkowem Górnym teren z działającą w latach 30. XX wieku i podczas II wojny światowej fabryką amunicji lotniczej. Dziś do pewnych miejsc w lesie nie wolno wchodzić. Jednak tablica z zakazem znajduje się dość daleko od skraju lasu. Idąc drogą, którą przemieszczają się maszyny i samochody pracujące w lesie, mija się dawne leje po zdetonowaniu przywożonych tu niewybuchów i niewypałów i zniszczonych bunkrów po zakończeniu wojny. Las prawdopodobnie kryje jeszcze wiele niebezpiecznych przedmiotów.
Bobrowe Skały na zboczu Ciemniaka
Bobrowe Skały na zboczu Ciemniaka, to punkt widokowy w okolicy Piechowic koło Jeleniej Góry. Ładny widok Karkonoszy przyciągał w latach 30. XX wieku rzesze turystów z Jeleniej Góry i kuracjuszy z pobliskich Cieplic. Dziś widok jest równie piękny i wiele osób wdrapuje się po żelaznych schodkach, żeby obejrzeć okolicę z lotu ptaka. Płaski szczyt skały nie jest dobrze zabezpieczony. Kilka lat temu, przez brak kompletnych barierek, obawiałam się podejść do jej krawędzi, a barierki, które tam pozostały, nie sprawiały wrażenia bezpiecznych.
Szyb szkoleniowy „Gabriel” w Wałbrzychu
Kiedy kończyłam szkołę podstawową, ostatnie roczniki odwiedzały okoliczne zakłady pracy, aby poznać zawody i wybrać sobie przyszłą szkołę i zawód. Tak trafiłam wiele lat temu do Szybu Szkoleniowego „Gabriel” w Wałbrzychu, będącego warsztatami praktyk zawodowych tutejszej szkoły górniczej. Po latach chciałam odwiedzić to miejsce. Niestety po likwidacji wałbrzyskiego górnictwa, ośrodek szkoleniowy przestał być potrzebny. Dziś to co pozostało z dawnego obiektu stało się zaśmieconą, postępująca ruiną i miejscem, w którym wieczorami i nocą przebywają grupy osób niekoniecznie zainteresowanych turystyką.
Leśna pod Lubaniem
Leśna pod Lubaniem jest miejscowością o długiej historii kryjącą także tajemnice z II wojny światowej. Przy drodze do Świecia w stromych zboczach Leśnej Góry znajdują się systemy sztolni wykutych przez więźniów obozu. Pod ziemię planowano przenieść fabrykę zbrojeniową z pobliskiego Baworowa. Sztolnie są częściowo zabezpieczone przed wejściem z uwagi na zimujące tam nietoperze. Jednak kilka z nich nie jest zamkniętych. Oczywiście nie wolno wchodzić w takie miejsca. Wszystkim ciekawym powinna wystarczyć relacja z legalnych wypraw badawczych w głąb ziemi.
Wieś Leszczyna
We wsi Leszczyna znajduje się skansen Górniczo-Hutniczy. To dawne tereny wydobycia i przetwarzania miedzionośnych margli (rudy miedzi) w okolicy Złotoryi. W XIX wieku zbudowano tu pierwsze piece hutnicze. Choć wytyczono ścieżkę dydaktyczną, to w lesie wciąż można natknąć się na średniowieczne zapadliska po dawnych sztolniach i szybach. Zejście ze szlaku jest niebezpieczne szczególnie jesienią, kiedy spadłe liście pokrywają teren.
Szprotawa Wiechlice i poradziecka baza lotnicza
Powstała w 1933 roku mająca szkolić pilotów wojskowych. Po 1945 roku, przejęta przez wojska Armii Czerwonej. W 1992 roku stało się cywilnym terenem wykorzystanym przez wiele zakładów i firm, oraz osiedle mieszkaniowe. Teren rozległy i niebezpieczny. Opuszczone hangary wojskowe z napisami w języku rosyjskim, sterty ruin kryją pozostałości wyposażenia i skażoną chemikaliami ziemię. Tam w odległości 150 km od domu musiałam korzystać z zakładu wulkanizacyjnego, który chyba dobrze funkcjonuje przy terenie wojskowym pełnym pogiętych blach, gwoździ i szkła. Większe blachy zostały już wyniesione na złom.
Schlesier Ehrenmal
Tak zwane „Mauzoleum” wałbrzyskie znane też pod błędną jednak wciąż powielaną nazwą Totenburg (nie popieramy tego nazewnictwa – przyp. red.) a właściwie Schlesier Ehrenmal. To miejsce popularne, bo jedyne w naszym kraju, zachowane (choć w formie ruiny) w całości. Powstało w roku 1938 jako pomnik ponad 170 tysięcy Ślązaków poległych podczas wielkiej wojny, ofiar wypadków w górnictwie i bojowników ruchu narodowo-socjalistycznego. Nie posiada już żadnych oznak upamiętniających partyjnych działaczy. Ciekawa jest sama budowla, która nawiązywała do wzorów architektury starożytnej. Takiego obiektu nie ma nie tylko na Dolnym Śląsku, ale i w Polsce. Wejście do wnętrza było zamurowane, jednak to zabezpieczenie jest rozbijane. Chyba każdy wałbrzyszanin interesujący się historią odwiedził to miejsce o mrocznej historii, o którym krążą legendy i domysły o „prawdziwym” przeznaczeniu tego miejsca i ukrytych podziemiach. Po wielu latach byłam i ja, by stwierdzić, co się tam zmieniło. Zniszczenie postępuje, a osypujące się ze ścian i stropów elementy kamienne stanowią zagrożenie tak, jak rozkuwane betonowe posadzki.
Hochbergówka
Do Przeździedzy i jej przysiółka Skowronka, czyli Hochbergówki lubię wracać, lecz teraz będę już inaczej spoglądać na jego „zasypane”, lecz nieodnalezione przeze mnie trzy studnie. Teraz takie miejsce budzi inne uczucia, niż zachwyt nad skrytym w lesie folwarkiem. Wiem, jak wiele niebezpiecznych miejsc kryje.
Fabryki porcelany Kristof w Wałbrzychu
Innym niebezpieczeństwem są opuszczone i zrujnowane obiekty przemysłowe. Takimi są ruiny fabryki porcelany Kristof w Wałbrzychu. Ich podziemia rzekomo łączą się z dawnymi chodnikami, i sztolniami kopalnianymi. Opisano je w kilku książkach i wielu artykułach. Nigdy nie wchodziłam do takich „nieudostępnionych” podziemi. Odwiedziłam jednak to, co pozostało po dawnej kopalni uranu na obrzeżach miasta. Ruiny budynków i hałdy pokopalniane pewnie są wciąż miejscem promieniowania. Choć w 1952 roku zaniechano wydobycia rudy uranowej na tym obszarze i miejsce jest zasypywane obecnie gruzem i ziemią, jednak nie przestanie być groźne jeszcze przez wiele lat.
Okolice Kowar
Okolice Kowar skrywają wiele niebezpiecznych miejsc. Jednym z nich są ruiny dawnego zakładu przeróbczego rud uranu pod nazwą R-1. Wraz ze sztolniami w Kowarach – Podgórzu tworzyły jeden zakład. Poniżej szosy z Kamiennej Góry do Kowar, na zboczu góry Rudnik wznosi się olbrzymi, częściowo ogrodzony i zamknięty obiekt. Elementy żelazne, schody i inne wyposażenie otwartych pomieszczeń rozmontowywane jest przez amatorów darmowego złomu.
Ziemia Kłodzka i Góry Stołowe
Ziemia Kłodzka i Góry Stołowe to sieć starych dróg handlowych i turystycznych. Wiele powstało w XVIII – XIX wieku dla uatrakcyjnienia pobytu letnikom i kuracjuszom pobliskich uzdrowisk.
Wieś Nagórze
Nagórze to wieś na Pogórzu Izerskim. Większa część wsi, położona jest w dolinie potoku Słotwina, jednak na wzgórzu Kołodziej znajduje się XIX-wieczny pałac Neundorf-Liebenthal, a na szczycie miejsce obozu armii pruskiego władcy Fryderyka II Wielkiego. Na sąsiednim wzgórzu znajdują się tajemnicze ruiny być może innego folwarku czy gorzelni. Resztki kamiennych murów, które porasta trawa i chaszcze otacza stary zdziczały sad. Murowane zbiorniki wypełnia woda. Całość łączy zapadnięty półokrągły kanał. Reszta ruin zniknęła pochłonięta przez roślinność. Czy tam są także jakieś piwnice i studnie? Nie wiem.
Obolała czekałam na konsultację lekarską. Po dwóch godzinach wykonano mi rtg. klatki piersiowej i lekarz dokonał oględzin.
– Co się stało? Nie ma pani złamań żeber, tylko stłuczenia klatki piersiowej i kości piszczelowej – pocieszył mnie lekarz.
– Byłam pod Dzierżoniowem. Spacerowałam polną drogą. W okolicy jakiegoś zamkniętego zakładu stał „kiosk Ruch”, taki z lat 70. XX wieku. Myślałam, że była to dawna portiernia, na której wciąż wisi tablica z danymi zakładu pracy. Podchodziłam do niego, żeby zrobić zdjęcie i odczytać tablicę. Nagle „rozstąpiła się” pode mną ziemia, a właściwie zarwała się spróchniała belka i wpadłam w szczelinę razem z nią. Zatrzymałam się na poziomie barków i przed osunięciem się w czeluść uratowały mnie rozłożone ramiona. Na szczęście nie byłam sama. Zostałam uwolniona z pułapki. Okazało się, że weszłam na zarośniętą trawą i mchem platformę dawnej wagi samochodowej. Pode mną była komora około 3 m głębokości z błotem i wodą na dnie. Nie był to teren zamknięty, nie było tablicy zabraniającej wejścia czy jakiegokolwiek ostrzeżenia przed niebezpieczeństwem. Kilka metrów od wagi przebiega polna droga do sąsiedniej wsi. Jako zabezpieczenie szczeliny ułożyliśmy kilka grubszych skrzyżowanych gałęzi.
– Po co pani tam wchodziła? – zapytał lekarz.
– Bo lubię. Takie miejsca mnie interesują. Teraz będę po prostu bardziej przyglądać się terenowi, po którym chodzę.
– Wobec tego życzę, żeby już nigdy nie przydarzyło się Pani nic podobnego.
– Dziękuję. Dobranoc. Życzę Panu spokojnego dyżuru.
Wymieniliśmy uśmiechy i myślę, że lekarz mnie rozumiał.
Podobno każdy napotkany na naszej drodze człowiek, wnosi coś do naszego życia, a każdy dzień daje jakąś lekcję, to życie i tak napisze swój scenariusz.
Alicja Kliber
Autorka jest wałbrzyszanką, interesuje ją wszystko co jest związane z Dolnym Śląskiem, a szczególnie jego "boczne drogi". Uważa, że historia to ciągłość ludzkich losów, a pamięć należy się wszystkim którzy mieszkali tu wcześniej. Prowadzi bloga „Plecak z mapą, kompasem i książką do historii” w którym opisuje bardzo subiektywne spojrzenie na odwiedzane miejsca. Poszukuje także miejsc opisanych w legendach. Lubi góry i czuje się częścią górskiej dzikiej przyrody i poplątanych leśnych dróg. Posiadaczka trzech kotów i psa. Swoje wędrówki opisuje w kwartalniku http://www.przystanekd.pl/, na stronie https://tropicielehistorii.pl/ i innych, oraz na FB. Autorka książki "Aniołowie i kobry, czyli bocznymi drogami Dolnego Śląska", opisującej zapomniane miejsca Dolnego Śląska i opowiadania sudeckie.