Kiedy deszcz bębni o szyby lub mżawka zasnuwa świat, wtedy rodzą się plany odnalezienia miejsc o niesamowitych i mrocznych historiach. Zapraszamy do takiej magicznej podróży, w której fakty mieszają się z legendami i subiektywnymi wrażeniami podróżujących…
„Owa góra wielkiej doznawała czci u wszystkich mieszkańców
z powodu swego ogromu oraz przeznaczenia, jako
że odprawiano na niej przeklęte, pogańskie obrzędy”
(najstarszy znany opis Ślęży (Thiethmar 975 – 1018 biskup Merseburga)
Późna jesień w przyrodzie to czas przejścia między tętniącym życiem i feeriom barw latem a białą, cichą zimą, kojarzącą się z głębokim snem i śmiercią. Według starych, ludowych wierzeń, właśnie jesienią przy wydłużających się nocach i wśród zamierającej przyrody, na ziemię powracają dusze zmarłych, czasem upiory, demony i duchy nieczyste. Etnografowie każde przesilenie, a szczególnie to jesienne uważają za czas siłowania się mocy jasności i ciemności.
W listopadzie i ja zwracam się ku duchowości, magii i czarom. Otaczam się wtedy książkami i poszukuję informacji o takiej tematyce. Kiedy deszcz bębni o szyby lub mżawka zasnuwa świat, wtedy rodzą się plany odnalezienia miejsc o niesamowitych i mrocznych historiach. Zastanawiam się też, co przesądziło o ich nazwach. Czy ważny był wygląd, zdarzenie, legenda, a może jeszcze coś innego. Czasem nadanie „czarciej” nazwy odstraszało niechcianych gości. W XIX i XX wieku „czartowskie” czy „diable” miejsca były celem spacerów, a nawet badań archeologicznych w poszukiwaniu śladów pogańskich wierzeń czy artefaktów po mieszkańcach wczesnośredniowiecznych, a nawet neolitycznych osad. Czasem powojenne nazwy były tłumaczeniem tych wcześniejszych równie strasznych, bo przecież wciąż lubimy się bać. W swoich wędrówkach nie spotkałam jeszcze ani czartów, ani upiorów, ale tyle miejsc do odkrycia, że wszystko może się zdarzyć.
Tajemnicza góra Ślęża
Ślęża o wysokości 718 m n.p.m. to chyba najbardziej znana góra wśród poszukiwaczy tajemnic, pradawnych mocy, uzdrawiania ciała i duszy, a także kontaktu z innymi wymiarami i innych niezwykłości. Pod względem intensywności oddziaływania energetycznego stawiana jest na drugim (po Wawelu) miejscu mocy w Polsce. Uważa się, że tu znajduje się jeden z tzw. Czakramów Ziemi, czyli miejsc emanujących dobroczynną, dziwną energią. W takich miejscach odzyskuje się siły, witalność, zdrowie. Przebywaniu tu działa uspokajająco.
Według legendy Ślęża powstała w wyniku wojny aniołów z demonami, które rzucając w siebie głazami, usypali wielką górę. Tu gdzieś pod zwałami kamieni znajdują się wrota do piekieł. Dopóki będą zamknięte, to bijące źródła w okolicy Ślęży będą uzdrawiać swoją mocą.
“… Na Sobotnią górę synu iść musisz, a u jej szczytu wody zaczerpnąć z zaczarowanego źródła. Jest to woda życia i ona matkę Twoją uzdrowi. A pamiętaj jeno byś się w drodze nie obejrzał ni razu, jeśli to uczynisz w głaz się zamienisz…”
(legenda o żywej wodzie ze Ślęży)
Góra wyrasta z otaczającej ją równiny na wysokość ponad 500 metrów. Wydaje się być niezwykle monumentalna. Już w okresie neolitu (4200 – 3500 lat p.n.e.) jej okolice zamieszkane były przez Ślężan, a od IV w. p.n.e. istniały na Ślęży i Wieżycy ośrodki kultu solarnego oraz lunarnego na Raduni. Od tego czasu, aż do XI wieku góra słynęła z pogańskich praktyk religijnych, jak prasłowiańskie święto Kupały. Pozostałością tamtych czasów są rzeźby kultowe i kamienne wały usypane wokół szczytów Ślęży, Raduni i Wieżycy. Pogański kult religijny masywu Ślęży oprócz słońca i księżyca obejmował źródła, drzewa i zjawiska atmosferyczne jak deszcze, burze czy wiatr.
Wrażliwym osobom wejście na każdy ze szczytów dostarcza innych doznań. Odczuwają zewsząd emanującą subtelną energię i odmienny „klimat miejsca”. Oprócz oglądania kamiennych rzeźb, kręgów, zagród, źródeł i solarnych znaków w kształcie pochylonego krzyża wędrowałam do kurhanów i starożytnych kamieniołomów, które strzegły miejsc bytowania bogów. Kilkakrotnie natknęłam się na ślady pozostawione przez współczesnych neopogan. W miejscowym muzeum znajdują się znalezione w okolicy przedmioty, które były używane w dawnej magii; jak gliniane i kamienne krążki symbolizujące słońce. Do dawnych tajemnic masywu Ślęży dodać należy współczesną teorię o ukrytych w sztolniach i podziemnych korytarzach kosztownościach i części „złota Wrocławia”.
Błędne Skały – ośrodek pogańskiego kultu
Błędne Skały, które znajdują się w Górach Stołowych (pomiędzy Kudową – Zdrój i Karłowem) są jedną z najciekawszych atrakcji turystycznych w Sudetach. To obszar ścisłej ochrony o powierzchni około 22 ha. Znajdują się na wysokości 853 m n.p.m i na ich terenie występują zespoły osobliwych form skalnych o wysokości od 6 do 11 m. Skalny labirynt znajduje się na obszarze Parku Narodowego Gór Stołowych, a ścieżki pomiędzy skałami zwężają się w niektórych miejscach do kilkudziesięciu centymetrów. To tajemnicze miejsce, które od wieków intrygowało ludzi, było także jednym z ośrodków pogańskiego kultu. Składano tu ofiary bóstwom pól i łąk. Według legendy Błędne Skały powstały z rozpadających się skał, zniszczonych, by nie oddawano w tym miejscu czci słowiańskim bogom. Według innej legendy pojedyncze głazy i skały to ludzie zaklęci w kamienie, lub zmarli z głodu wędrowcy, którzy nie mogli wydostać się ze skalnych labiryntów kamiennego miasta.
Geologicznie Błędne Skały powstały z powodu wietrzenia piaskowca. Poszczególne skały, tak jak te na szczycie bardziej znanego Szczelińca Wielkiego, określały miejsca wcale nie magiczne; Labirynt, Tunel, Wielka Sala, Okręt, Dwunożny Grzyb, Kurza Stopka, Furtka czy Skalne Siodło. Podobno osoby wyjątkowo wrażliwe wędrujące labiryntem, kiedy dotykają ścian, odczuwają wibracje. Wchodząc na teren Błędnych Skał, trafia się na punkt widokowy Skalne Czasze. Można stąd podziwiać panoramę Gór Stołowych po czeskiej i polskiej stronie. W dzisiejszych Błędnych Skałach działał od XVII wieku punkt celny pomiędzy hrabstwem kłodzkim a Królestwem Czech. Na jednym z głazów znajdują się wyryte daty, z których podobno najstarsza to 1616 i wg kolejnej legendy upamiętnia schwytania przemytników, ale czy na pewno? W XIX i XX wieku miejsce stało się popularne wśród turystów i kuracjuszy pobliskich uzdrowisk.
Grabowiec i jego tajemnice
Grabowiec to góra na Pogórzu Karkonoskim między Sosnówką a Karpaczem owiana tajemniczą aurą dawnych pogańskich mocy. Można w nie wierzyć lub nie, ale skała zwaną Patelnią wg ezoteryków i radiestetów ma wysokie promieniowanie (we wspomnianej już skali Bovisa), jakie posiadają tylko potężne Czakramy Ziemi. Miejsce najintensywniejszego oddziaływania skały wskazuje stalowy znacznik. Tu także miał znajdować się stół ofiarny, bo według legend przybywały tu wiedźmy i czarownice. Już od pradziejów woda wypływająca poniżej kaplicy św. Anny miała mieć cudowne właściwości i szczególną moc. Źródło znane było już w okresie prasłowiańskim. Przeprowadzone w pobliżu wykopaliska archeologiczne potwierdziły, że człowiek przebywał w tym miejscu już od okresu neolitu (ok. 4500 lat p.n.e.). O szczególnych, uzdrawiających własnościach źródła (zawierającego niewielkie ilości radonu), zwanego dziś Dobrym Źródłem (Gute Born, Gutenbrunnen) było głośno w XVIII i XIX wieku. Było to miejsce święte i magiczne. Prawdopodobnie, aby zapobiec pogańskim kultom, na początku XIII wieku wzniesiono drewnianą kapliczkę, którą opiekowali się rycerze – joannici. Jej ołtarz stał na cudownym źródłem. Kapliczka została zniszczona w XV wieku, w okresie wojen husyckich, a następnie odbudowana przez Konrada von Schaffgotscha z Podgórzyna. Ta również została zniszczona tym razem w czasie wojny trzydziestoletniej. O determinacji w umieszczeniu kaplicy w tym miejscu świadczy fakt budowy kolejnej świątyni. W XVIII wieku ponownie wzniesiono kaplicę pod wezwaniem św. Anny. Tym razem źródło pozostało za kaplicą. Według legendy źródło odkrył książę podczas tropienia rannego jelenia. Widział, jak ranne zwierzę piło wodę ze źródła, zanurzyło się w strumieniu, po czym natychmiast ozdrowiało i uciekło. Oprócz możliwości uzdrawiania woda miała i zapewne wciąż ma, moc spełniania życzeń. Sama też się o tym przekonałam. Ponieważ byłam względnie zdrowa, to zechciałam spełnić swe marzenia. Skorzystałam więc z legendarnej instrukcji i „siedem razy obeszłam kaplicę, trzymając w ustach wodę z Dobrego Źródła”. To tak na wszelki wypadek, żeby pomóc losowi. Spełniło się moje marzenie. Potem trochę żałowałam, że może było zbyt skromne, ale cóż nie wiedziałam, jaki jest limit i terminarz spełniania marzeń. Kiedyś wrócę tam z wielkimi marzeniami.
Mroczne Czartowskie Skały
Przy lokalnej drodze z Mieroszowa do Chełmska Śląskiego na początku wsi Różana znajduje się jedna z najbardziej znanych grup skalnych w Zaworach. Płytowe góry tej części Polski przecięte są w dwóch miejscach granicą z Czechami. Ułożone w formie rogala, dwa jego krańce znajdują się w Polsce. W okolicy Karłowa są to Góry Stołowe, a w okolicy Mieroszowa Zawory. Środkowa część „rogala” to czeska Broumovská vrchovina z popularnymi Adrszpaskimi i Teplickimi Skałami, które są najwyższą i najpiękniejszą częścią tych gór. Nasze Czartowskie Skały zaliczane były do atrakcji turystycznych już w okresie międzywojennym i już wtedy zostały uznane za pomnik przyrody. Czartowskie Skały wyrastają na krawędzi Chochoła, a ich wysokość sięga 20 metrów. Powstawały przez setki milionów lat wskutek erozji. Ich niezwykłość i „inność” to kolory i kształty piaskowca niespotykane w żadnej części Gór Stołowych poza Zaworami. Podczas gdy pozostałe skały są w ciemnych, ponurych lub szarych kolorach, to Czartowskie Skały są piaskowcem o barwie czerwonej, na którym zalegają inne o barwie żółtej i jasnoszarej. Widowiskowy grzebień z oknami znajduje się na skale zwanej Bliźniaczki. Czartowskie Skały (niem.Teufels Berg, Teufelstein) ze swoimi wąskimi półkami skalnymi na szczycie i brakiem zabezpieczeń czynią to miejsce niebezpiecznym. Całość obejmuje także inne twory kamienne. Zapomniane Skały, jest to nieczynny kamieniołom piaskowca przy samej drodze przy Łącznej. Przerażająca nazwa „czartowskie” nie wzięła się znikąd, bo ze skały wystają diabelskie rogi, kły, a wielkie oczy przywodzą na myśl łeb demona. Ich niewielkie jaskinie czy skalne okna, potrafią mocno pobudzić wyobraźnię.
Legendarna Diabelska Maczuga
Po niemiecku zwana „Diablim Kamieniem” (Der Teufelsstein), to kolejna piaskowcowa skała, tym razem w Gorzeszowie niedaleko klasztoru w Krzeszowie. To właśnie z tym miejscem związana była legenda, mówiąca o tym skąd wziął się w okolicy ten jedyny ostaniec wysokości 8 metrów. Otóż pewnej nocy diabeł postanowił zniszczyć pobliską świątynię. Z Gorzeszowskich Skał wyrwał wielki głaz o kształcie młota i niósł go, żeby cisnąć w kościół i klasztor. Głaz był ciężki i wraz z nastaniem dnia i zapianiem koguta diabeł stracił swoją moc i musiał porzucić głaz na gorzeszowskiej łące. Ta piaskowcowa skała już przed wojną była pomnikiem przyrody. W 1913 roku umieszczono na niej tablicę z datami upamiętniającymi setną rocznicę Bitwy Narodów pod Lipskiem 1813–1913 i klęski Napoleona. Dziś warto zatrzymać się na moment przy tej skale i oprócz legendy pamiętać o historii, a także zaobserwować postępującą erozję i tworzące się „okienka” w trzonie kamiennego młota.
Pogańskie kamienie i dawne obrzędy
Na Łużycach około dwustu metrów od naszej granicy, ale po czeskiej stronie, za wsią Višňová niedaleko Frýdlantu, znajdują się intrygujące Pohanské Kameny. Jest to grupa głazów będących dawnym punktem widokowym na okolice Frýdlantu i Góry Izerskie. Neolityczne miejsce kultu pogańskiego o układzie dolmenu, czyli prehistorycznej budowli megalitycznej o charakterze grobowca, składającego się z głazów wkopanych pionowo w ziemię i wielkiego płaskiego bloku, który był na nich ułożony. Pogańskie Kamienie, to taka właśnie grupa składająca się z obłych głazów granitowych o nieregularnych kształtach. Jak wynika z informacji na tablicy umieszczonej obok, badania archeologiczne społeczności łużyckich przeprowadził już w 1895 roku berliński profesor Wirchov. Na górnym głazie, na platformie zamontowano barierki ochronne, a można tam się dostać, wchodząc żelaznymi schodkami. Na powierzchni kamieni znajdują się tajemnicze zagłębienia. Uznano je za dzieło przedhistorycznych mieszkańców. Wg jednej teorii miały być to misy ofiarne, do których podczas obrzędów spływała krew zwierząt. Podobno odbywały się tu także starogermańskie obrzędy przesilenia wiosennego, jesiennego i letniego, oraz w najkrótszą w roku świętojańską noc. W pobliżu Pogańskich Kamieni znaleziono fragmenty narzędzi i kamiennych siekierek z neolitu. Do Pogańskich Kamieni wybierałam się dwa razy. Pierwszy raz był nieudany, bo choć od Wigancić Żytawskich wzdłuż granicy prowadziła stara droga, aż do Višňovej, to jednak droga była przejezdna dla samochodu terenowego lub rowerów. Dawniej była tu wioska, po której zostały ruiny kilku domostw i owocujące stare sady. Następnym razem dojechałam do celu od czeskiej strony. Pierwszy raz widziałam coś, co przypomina dolmen. To niesamowite uczucie, wiedząc że w tym miejscu żadna z teorii nie jest potwierdzona ani zanegowana do końca, a miejscowe „stare” duchy mogą wciąż tu być. Nie szkodzi, że ten dawny punkt widokowy nie spełnia już swojej roli, bo sam dotyk tych ciekawych i tajemniczych głazów powoduje dreszcz emocji.
Zagadka Pokutujących Skał
Pokutujące Skałyto miejsce tajemnicze. Grzyb, Sfinks, Stos, Pokutnik, czy Wilczy Dół to nazwy jarów, wąwozów, rozpadlisk, skał na płaskim terenie pól i pastwisk Łazisk. To obszar dawnego kamieniołomu piaskowca czynnego w XIV–XV wieku, z którego wydobywano kamienie między innymi do budowy murów i kościołów Bolesławca. Nikt nie wie skąd wzięła się ich polska nazwa. Ciemne pionowe ściany wykorzystywane przez wspinaczy, noszą ślady obróbki i tajemniczych trójkątnych (?) odwiertów. Stare wyrobiska i ich skały o idealnie czasem pionowych ścianach, ściętych pod kątem prostym rozciągają się na obszarze 500 x 100 metrów i sprawiają wrażenie labiryntu, o którym wśród poszukiwaczy sensacji powstały ciekawe hipotezy. Jedną z nich jest możliwość bytu nieokreślonej cywilizacji sprzed 13 tys. lat.
Skalna Czaszka – miejsce dawnej zbrodni
Skalna Czaszka w Górach Stołowych na zboczu Kopy Śmierci. Niesamowite wrażenie na wędrowcach sprawia skała w kształcie czaszki. Jest jedną z ciekawszych form piaskowcowych na terenie Parku Narodowego Gór Stołowych. Ze względy na to, że znajduje się poza turystycznym szlakiem, to do niedawna była niedostępna. Mimo zakazu, wielu turystów łamiąc przepisy odnajdowało ją schodząc ze szlaku. W połowie tego roku władze parku zdecydowały się na udostępnieniem tej atrakcji. Zamontowano nawet metalowe schody, żeby ścieżka do skały była bezpieczna. O niesamowitości czaszki decydują jej realistyczne i proporcjonalnie ustawione oczodoły. Przed milionami lat, kiedy Góry Stołowe tworzyły dno płytkiego morza, wydobywające się gazy uwięzione zostały wewnątrz mulistych jeszcze skał osadowych. Po kolejnych milionach lat w wyniku wypiętrzenia i wietrzenia skał, gaz został uwolniony, a w jego miejscu pozostały kuliste otwory. Wiele takich okrągłych otworów można spotkać w Górach Stołowych. Niedaleko Czaszki na szczycie Narożnika znajduje się smutne miejsce. Tu pod koniec lat 90. ubiegłego wieku zostali zamordowani młodzi ludzie. Do dziś tajemnica tego zdarzenia nie jest rozwiązana. Istnieją hipotezy, że ich śmierć była mordem rytualnym związanym z prawdopodobnymi zjazdami neofaszystów w tym miejscu.
Na koniec muszę stwierdzić, że nie są to wszystkie odnalezione przeze mnie mroczne miejsca. Przeciwieństwem takich miejsc są inne, związane z dobrymi duchami, aniołami, światłem, ciepłem, wiosną i słońcem. Mamy wiec wśród celów spacerów równowagę pomiędzy mocami ciemności i światła. Przede mną cała zima na planowanie odnalezienia „wiosennych i letnich” ciekawych miejsc.
Alicja Kliber
Autorka jest wałbrzyszanką, interesuje ją wszystko co jest związane z Dolnym Śląskiem, a szczególnie jego "boczne drogi". Uważa, że historia to ciągłość ludzkich losów, a pamięć należy się wszystkim którzy mieszkali tu wcześniej. Prowadzi bloga „Plecak z mapą, kompasem i książką do historii” w którym opisuje bardzo subiektywne spojrzenie na odwiedzane miejsca. Poszukuje także miejsc opisanych w legendach. Lubi góry i czuje się częścią górskiej dzikiej przyrody i poplątanych leśnych dróg. Posiadaczka trzech kotów i psa. Swoje wędrówki opisuje w kwartalniku http://www.przystanekd.pl/, na stronie https://tropicielehistorii.pl/ i innych, oraz na FB. Autorka książki "Aniołowie i kobry, czyli bocznymi drogami Dolnego Śląska", opisującej zapomniane miejsca Dolnego Śląska i opowiadania sudeckie.