Weryfikujemy tajemnicę związaną z zamurowanym przejściem, jakie kończyło korytarzyk ze schodami, wybiegający z najsłynniejszego pomieszczenia zamku Czocha – winiarni.
Wokół pałaców, zrujnowanych dworów czy zarośniętych warowni od wieków krążyły opowieści i legendy. Większość z nich dotyczy różnego rodzaju nieznanych podziemi, tajnych przejść lub ukrytych pomieszczeń. Zamek Czocha stanowi pod tym względem przypadek wyjątkowy, bowiem jego legendy nie są związane ze średniowiecznym rodowodem a początkiem XX wieku. Dzięki ostatniemu przedwojennemu właścicielowi Ernestowi Gütschowowi został on bowiem całkowicie przebudowany. Stworzony niemalże od nowa jako miejsce pełne sekretnych korytarzy czy ukrytych drzwi. Dziś stanowią turystyczną atrakcję zamku, z pozoru dobrze poznaną. Jednak wystarczy porównać detale budowlane z zachowanymi niemieckimi planami, aby stwierdzić, że część z oznaczonych przejść i schodów nie wykonano lub zbudowano zupełnie inaczej.
Obok istniejących do dziś i możliwych do zwiedzania tajnych przejść znajdujących się w górnych kondygnacjach spore emocje budzą również mityczne podziemia. Trudno się dziwić skoro legendy z nimi związane nie powstały tylko na podstawie powojennych pogłosek. Według znajdującej się w Archiwum Państwowym w Bolesławcu dokumentacji Bodo Ebhardta związanej z przebudową zamku zapisy dotyczące piwnic zamykają się kubaturą 3700 m2, wynoszącą nieporównywalnie więcej niż dziś możemy zobaczyć. Gdzie zatem się podziały te podziemia?
Do przyjazdu na zamek skłonił nas dyr. obiektu Jarosław Kuczyński i Piotr Kucznir, autor książki „Tajny Zamek Czocha”. Celem naszej wizyty miało być zweryfikowanie tajemnicy związanej z zamurowanym przejściem, jakie kończyło korytarzyk ze schodami, wybiegający z jednego z najsłynniejszych pomieszczeń Czochy – winiarni. Dzisiaj każdy z odwiedzających nie ma raczej wątpliwości, iż była to po prostu piwnica z przeznaczeniem do przechowywania win. Wrażenie to wzmacnia główne wejście do piwnicy przystosowane do transportu cięższych owalnych przedmiotów, zapewne beczek. Jednak wokół tego pomieszczenia
i funkcji, jakie pełniło, narosło nieco wątpliwości. Jedna z nich dotyczy archiwalnego zapisu. Według inwentarza zamkowego sporządzonego jesienią 1945 roku w winiarni miał znajdować się obraz „Mężczyzna przy piecu”. W pomieszczeniu, które znamy dziś pod tą nazwą, trudno znaleźć fragment wolnej prostej ściany, gdzie taki obraz mógłby zostać powieszony, dodatkowo wilgotna piwnica wydaje się niezbyt odpowiednim miejscem dla przechowywania jakiegokolwiek obrazu. Czy więc winiarnią było zupełnie inne pomieszczenie? Jaką w takim razie funkcję pełniła ta obszerna piwnica? W 2011 roku na lewo od głównego wejścia do interesującego nas pomieszczenia, odsłonięto ulokowaną w specjalnej wnęce dziwną maszynerię. Po zidentyfikowaniu sygnatur, znajdujących się na tabliczce znamionowej przytwierdzonej do urządzenia, udało się ustalić, że był to „Autofrigor”, jeden z typów maszyny chłodzącej produkowanej przez szwajcarską firmę Escher Wyss w latach 20. XX wieku. Jaką funkcję pełniła maszyna chłodząca w piwnicach zamkowych, które nawet w lecie zachowują obniżoną temperaturę? Czy miała może za zadanie osuszać powietrze podobnie jak funkcjonująca do dziś klimatyzacja? Do dziś nie udało się wyczerpująco odpowiedzieć na te pytania ani określić, w jakim dokładnie okresie funkcjonowała.
Jednak najciekawszą cechą pomieszczenia dzisiejszej winiarni jest jego budowa, a raczej istniejące i nieistniejące przejścia, które jakby zbiegają się w tym miejscu z różnych stron zamku.
Wchodząc do wnętrza piwnicy głównym wejściem, po lewej stronie możemy zobaczyć korytarz. W jego wnętrzu po prawej stronie widnieje całkowicie zamurowany obrys drzwi, w dalszym przebiegu korytarzyk wspina się wąskimi schodami ku górze do zablokowanej i zabezpieczonej zapadni znajdującej się obecnie pod podłogą zamkowej kawiarni. Kolejne przejście kryje się za portalem umieszczonym naprzeciw głównego wejścia i maszyny „Autofrigor”. Wybiegający w tym kierunku korytarzyk, a raczej kilkustopniowe lekko skręcające schody, kończą się szczelnym zamurowaniem. To właśnie to miejsce miało stać się celem prac eksploracyjnych wykonywanych na podstawie projektu budowlanego inż. Jana Adamkiewicza i zatwierdzonego przez urząd konserwatora zabytków.
Żaden z badaczy dziejów zamku Czocha nie był w stanie określić dokładnego okresu odcięcia przejścia. Analiza sposobu postawienia ścianki wskazywała, że była to robota powojenna, najprawdopodobniej związana z czasem, gdy zamkiem zarządzało Wojsko Polskie. Trudno było również stwierdzić wiarygodną przyczynę takiego rodzaju przebudowy. Zamurówka w swojej górnej, wąskiej, kilkunastocentymetrowej partii, została wykonana z cegły, reszta stanowiła solidną, betonową ścianę. Zgodnie z planem rozpoczęliśmy prace od wykonania odwiertów w dolnej części zamurowania. Szybko ujawniły one, że za betonową ścianą znajduje się warstwa drewnianego szalunku oraz gruz i kamienie, które wzmacniały całość ściany. W górnej części za warstwą cegieł pojawił się za to prześwit wychodzący tuż nad podłogą znajdującej się powyżej zbrojowni.
Ostatecznie po przebiciu się przez górną część ścianki i wykonaniu kilku odwiertów poniżej mogliśmy wyciągnąć wnioski. Całość sprawiała wrażenie pozostałości solidnej przebudowy, która zmieniła kształt nie tylko łącznika pomiędzy pomieszczeniami, ale również i górnej sali. Większość schodków z zamurowanego przejścia znajduje się obecnie pod podłogą zbrojowni, skrywając się za wielowarstwowo rozłożonym gruzem. Biorąc pod uwagę ogólną budowę początkowej partii korytarza wychodzącego z winiarni, m.in. schody wykonane z piaskowca, całe przejście mogło stanowić relikt pochodzący jeszcze ze średniowiecza, być może stanowiąc element klatki schodowej łączącej różne kondygnacje. Oznaczało to, że aby je odciąć, wykonano prace o sporym zakresie, całkowicie przebudowując podłogę wyżej położonego pomieszczenia. Ponieważ nasze prace ujawniły charakterystyczne elementy szalunku i samej zamurówki, potwierdzając okres jej wykonania na powojenny, tym bardziej zaskakujący okazał się efekt. Oznaczało to, że pomieszczenia pałacowe poddane zostały wtedy przebudowie zmieniającej charakter przejść i łączników z poszczególnymi partiami podziemi. Czyżby pogłoski o tym, że podczas tych prac odcięto dostęp do wykazywanych przed wojną podziemnych pomieszczeń były prawdziwe? Aby rozstrzygnąć wszelkie wątpliwości, należałoby rozebrać podłogę w zbrojowni. Na szczęście władze zamku mają w planie oczyszczenie i przystosowanie do ruchu turystycznego drugiego wyjścia z winiarni. Polowanie na nieznane podziemia Zamku Czocha trwa zatem nadal…
Galeria zdjęć
Artykuł opublikowano w numerze Odkrywca 10 (273) 2021. Każdego, kto chciałby wesprzeć jedyny w Polsce miesięcznik poświęcony skarbom, wojnie i historii, zachęcamy do zakupu tego i przyszłych numerów.
Historyk, szef działu badań terenowych i archiwalnych IBHiK, Założyciel i kierownik Grupy Eksploracyjnej Miesięcznika Odkrywca „GEMO".