Tajemnice bazy lotniczej Luftwaffe w Oleśnicy – ewakuacja biura konstrukcyjnego

Udostępnij:

Oficjalnie decyzją MON z 13.02.2002 roku wojskowe lotnisko w Oleśnicy przestało istnieć 31.12.2002 roku wraz z rozformowaniem Centrum Szkolenia Inżynieryjno-Lotniczego. Jednak dopiero w ubiegłym roku nastąpiło fizyczne zniszczenie pasa startowego za sprawą puszczenia przez ten teren nitki obwodnicy.

Krótka historia

Zanim jednak zagłębimy się w temat tego, co pozostało po bazie lotniczej przypomnieć należy kilka kwestii. Niemieckie lotnisko w Oleśnicy powstało na trawiastych pastwiskach dragonów, którzy zajmowali tzw. Białe Koszary, obok których duże puste przestrzenie idealnie nadające się na plac ćwiczeń i do jazdy konnej. Sama Oleśnica była również bardzo dobrą lokalizacją ze względu na bliskość potencjalnego frontu pod koniec lat 30. XX wieku. Posiadała również koszary, które można było bez większego nakładu zagospodarować. Przygotowania terenu do startów samolotów rozpoczęto zapewne już w 1937 roku. Rok później na lotnisku stacjonowały już maszyny bojowe. Cała infrastruktura w niedługim czasie rozrosła się finalnie do czterech lotnisk i całego zaplecza technicznego niezbędnego do obsługi bazy. Posiadała nawet swoje własne biuro konstrukcyjne.  

Ziarno niepewności

Oficjalna wersja na temat samej bazy jak i powstałym na jej terenie biurze konstrukcyjnym jest następująca. Biuro zostało przeniesione do oleśnickiego zamku, skąd pod koniec wojny ewakuowano je w głąb Rzeszy. Z bazy wojskowej wszystkie sprawne samoloty odleciały na krótko przed atakiem wojsk radzieckich; zaczął się on właśnie od strony oleśnickiego lotniska. Maszyny, które nie były w stanie odlecieć, zostały zniszczone, by nie wpadły w ręce czerwonoarmistów. Jest to wersja ogólnie przyjęta, ale zasiejmy ziarno niepewności… Czy na pewno cała dokumentacja biura konstrukcyjnego została wywieziona? Czy na terenach lotnisk nic w pośpiechu nie ukryto przed nadciągającą nawałnicą żołnierzy spod znaku czerwonej gwiazdy? Archiwa mówią, że prawda może okazać się nieco bardziej sensacyjna niż oficjalnie się przyjęło. Znaleziska poszukiwaczy również wskazują na to, że o tych terenach jeszcze bardzo mało wiemy.

Odkrycie robotnika

Podczas budowy szkoły podstawowej Gminy Oleśnica, która powstała na terenie powojskowym przyległym do lotniska, podczas wykopów, czy też prac ziemnych doszło do dość niezwykłego znaleziska. Jeden z robotników znalazł spore zawiniątko. Jak się okazało był to parciany woreczek szczelnie owinięty w szmaty i przewiązany sznurkiem. Zawartość stanowiły różne niemieckie pieczęci. Być może pochodziły z bazy lotniczej bądź miały związek z ukrywaniem wspomnianego biura konstrukcyjnego. Odkrycie rozeszło się szerokim echem wśród miejscowych eksploratorów, jednak dalszy los pieczęci spowija gęsta mgła…

Obóz

Na terenie lotniska znajdował się obóz. Był ogrodzony, a jedna z jego części bardzo pilnie strzeżona. Robotnikom przymusowym nie wolno było się do niego zbliżać. Jak wynika z archiwalnych dokumentów, do których dotarłam, na terenie przyległym prócz baraków znajdowały się też obiekty podziemne. Były to drewniane schrony/ziemianki o dość dużych gabarytach, mogące pomieścić blisko 250 osób każda. O ile ten dokument nie nosi znamion tajemnicy, to kolejny nakazuje być bardziej powściągliwym przed twierdzeniem, że tereny po oleśnickich lotniskach nie skrywają tajemnic. Przedstawiony tu niewielki fragment dość sporego dokumentu, widać kilka linijek tekstu. Być może skierują nas, poszukiwaczy, do dalszych działań nad ewentualnymi ukrytymi depozytami na terenie byłego lotniska w Oleśnicy. W dalszej części dokument jest jeszcze bardziej ciekawy, ponieważ podane są w miarę dokładne lokalizacje poszczególnych schowków, ale o tym może przy innej okazji.

Warto zauważyć, że na jednym z dokumentów pada nazwisko Siorek. W wielkim skrócie – Stanisław Siorek to zmarły w 1998 roku pułkownik kontrwywiadu, który na Dolnym Śląsku inwigilował autochtonów, a równocześnie człowiek wierzący w ukryte i legendarne poniemieckie skarby w tym rejonie. Sam też jest już legendą…  CDN

Paulina Frątczak

Tropicielka tajemnic, pasjonatka ruin, fortyfikacji, oraz miejsc zapomnianych. Założycielka oraz prezes Fundacji “Vestigium”

Udostępnij:

Dodaj komentarz

css.php