Złoty Dom Nerona – malarze renesansu w roli eksploratorów!

Udostępnij:

W 2019 roku włoscy archeolodzy w podziemiach Rzymu natknęli się na kolejną komnatę z czasów starożytnych i nazwali ją komnatą Sfinksa. W Wiecznym Mieście nie jest to nic nadzwyczajnego. Jednak odkrycie to było zlokalizowane na terenie niemal całkowicie zniszczonej gigantycznej budowli wzniesionej przez cesarza Nerona. A jest to dla poszukiwań miejsce wprost niezwykłe…

Sala odkryta w 2019 roku, nazwana Salą Sfinksa, jest w dużej części zasypana. Znajduje się pod łaźniami Cesarza Trajana. Domena publiczna.

Dziś Domus Aurea zadziwia legendami, ale jeszcze bardziej zaskakuje prawdziwymi, choć niewiarygodnymi, historiami. Dość powiedzieć, że wielcy mistrzowie renesansu – Michał Anioł i Rafael – eksplorowali ten obiekt, spuszczani po linie. To, co znaleźli, miało istotny wpływ na rozwój sztuki. Fascynująca jest również historia znalezienia w tych podziemiach pewnej rzeźby, której tajemnica została rozszyfrowana po prawie 500 latach od wydobycia z Domus Aurea.

Warto zebrać w jednym miejscu zagadki rozwikłane i nierozwikłane oraz przyjrzeć się bohaterom związanym z rezydencją Nerona.

Zatem po kolei.


Jak dokonano odkrycia w 2019 roku: z komnaty do komnaty


Podczas prac konserwatorskich w jednej ze 150 wcześniej znanych pomieszczeń Domus Aurea odkryto otwór. Doprowadził on naukowców do kolejnego nieznanego pomieszczenia z kolebkowym i pokrytym freskami stropem. Z dostępnych opisów reakcji odkrywców można bez trudu wyczytać, że nad chłodem i dystansem naukowym dominują emocje. Bo przecież to Domus Aurea – tu każdy ma nadzieję na takiej rangi odkrycie, jak to bywało kiedyś. Niestety, spora część pomieszczenia zasypana jest gruzem, gdyż nad byłem pałacem Nerona cesarz Trajan wybudował łaźnie.  

W tej chwili – z racji na konieczność zapewnienia stabilności gruntu pod ruinami łaźni – nie planuje się dalszej eksploracji tej części. Jednak obiekt dla archeologów wciąż zachowuje olbrzymi potencjał. Uważa się, że obecnie kompleks znany jest dziś mniej więcej w połowie. Jego druga część ukryta jest w mrokach przeszłości lub zapiskach starożytnych pisarzy.


Jadalnia na wzór wszechświata – obracana



Tak posiadłość opisywał Swetoniusz, historyk rzymski:

„ Swój pałac (Neron) wzniósł od Palatynu aż do Eskwiliów. Nazwał go najpierw „Przechodnim”. Wkrótce ten pałac uległ pożarowi. Gdy został odbudowany, Nero nadał mu nazwę: „Złoty”. Co do rozległości i przepychu tego pałacu, wystarczy podać te tylko dane. Jego przedsionek był tak wyniosły, że stał w nim posąg-kolos o wysokości 120 stóp (ok. 30 metrów), wyobrażający samego Nerona; tak obszerny, że mieścił potrójny portyk, każdy długości tysiąca kroków. Była tam również sadzawka na kształt morza, otoczona budynkami na wzór miasta. Także części wiejskie, urozmaicone polami uprawnymi, winnicami, pastwiskami, lasami, z całą mnogością wszelkiego rodzaju bydła i dziczyzny. W pozostałych częściach pałacu wszystko kapało od złota, migotało od drogich kamieni i konch perłowych. W salach jadalnych stropy  były wykładane ruchomymi kasetonami z kości słoniowej, aby można było przez wydrążenia sypać z góry na biesiadników kwiaty i pachnidła. Na szczególną uwagę zasługiwała okrągła sala jadalna, która stale, dniem i nocą, na wzór wszechświata, obracała się dokoła. Łazienki miały dopływ wody z morza i ze źródeł Albuli. Gdy tego rodzaju dom po ukończeniu poświęcił, wstrzemięźliwie go pochwalił, mówiąc, że „nareszcie zaczyna mieszkać jak człowiek”  (Swetoniusz, Żywoty cezarów: Neron, VI 31).


Plan rezydencji Nerona. Domena publiczna.



Nie ma żadnych wątpliwości, że do „Żywota cezarów” Swetoniusza należy podchodzić krytycznie. Zbyt łatwo można ulec czarowi tych opowieści, tworzonych przecież nie tylko na podstawie dokumentów archiwalnych (miał do nich dostęp) i jakże cennych przekazów ustnych, ale także ordynarnych plotek, kłamstewek i według własnego interesu Swetoniusza. Najpewniej już na tym etapie mamy do czynienia z elementami tworzonego mitu o Domus Aurea.

Przypomnijmy, że wg legendy Neron zdecydował o podpaleniu Rzymu, by w miejsce zgliszcz wybudować właśnie Domus Aurea. Bez względu na to, czy Neron był rzeczywiście odpowiedzialny za pożar Rzymu, z pewnością wykorzystał całe wolny obszar, aby zbudować olbrzymią rezydencję. Ta po jego śmierci stosunkowo szybko została „wymazana” z układu miejskiego Rzymu przez jego następców.

Wg kolejnej legendy to właśnie tutaj Neron popełnił samobójstwo, a jego ostatnie słowa miały brzmieć: „Qualis artifex pereo! (Jakiż artysta ginie [wraz ze mną]). Paradoksalnie, los rezydencji owego kabotyna w przyszłości będzie ściśle związany z różnego rodzaju przyszłymi trendami artystycznymi, wielkimi malarzami i wybitnymi znawcami sztuki.

Z I wieku naszej ery przenieśmy się do wydarzeń o 1500 lat młodszych, do czasu, gdy Domus Aurea był już całkowicie zapomniany i nieznany.


Statua muzy umieszczona na trasie turystycznej w Domus Aurea/ Howard Hudson, domena publiczna

Artyści renesanowi – pierwsze odkrycie

W XV wieku pewien młody Rzymianin wpadł w rozpadlinę na zboczu wzgórza Esquiline i znalazł się – w jego przekonaniu – w grocie z malowidłami. Ówcześni artyści zaczęli miejsce to odwiedzać, niczym eksploratorzy, spuszczając się na deskach przywiązanych do lin.
Byli wśród nich między innymi Rafael i Michał Anioł.

Ujrzeli wówczas ornamenty starożytne.
Malowidła zaczęto nazywać „grotte di Roma”, od czego pochodzi wszystkim dziś znana nazwa „groteska”. Ornamentyka ta okazała się natchnieniem dla renesansowych twórców i dość szybo została zaadaptowana do czasów współczesnych. I tak to w nowożytny świat wkroczyły abstrakcyjne wzory z fantastycznymi motywami zwierzęcymi i roślinnymi, zajmujące całe ściany i elewacje budynków.

Grupa Laokoona

Równie doniosłe znaczenie miało wydobycie z Domus Aurea jednej z najbardziej rozpoznawalnej rzeźby świata – Grupa Laokoona. Do dzisiaj trwają dyskusje, czy jest to hellenistyczny oryginał czy rzymska kopia. I nie była to jedyna zagadka związana z tą rzeźbą. Zabytek trafił do rąk papieża Juliusza II, który umieścił ją w swoich ogrodach. Uważa się – w nieco symboliczny sposób – to za początek budowy i gromadzenia eksponatów jednego z największych muzeów świata, znanego dziś jako Muzea Watykańskie.

W którą stronę wygięte było ramię?

Kolejna zagadka dotyczyła prawej ręki postaci Laokoona, która w XVI wieku nie zostało znalezione. W środowisku artystycznym starły się dwie opinie. Pierwsza – ramię było heroicznie i silnie wyprostowane. Druga – ramię było wygięte do tyłu pod wpływem mocy i przewagi węży, tę opinię podzielał Michał Anioł. Ostatecznie zwyciężyła koncepcja pierwsza i tak też zrekonstruowano dzieło w 1533 roku. Któż wówczas mógł liczyć, że i ta tajemnica zostanie wyjaśniona, a figurę będzie trzeba rekonstruować ponownie.

Czasy Belle Époque

Przenosimy się teraz z czasów renesansu o 400 lat – do przełomu XIX i XX wieku. Tym razem naszym bohaterami nie będą ani artyści, ani cesarze, ale pewien czeski Żyd z Pragi, Ludwig Pollak – dobrze wykształcony po uczelniach wiedeńskich w dziedzinie sztuki i archeologii. Trafia do Wiecznego Miasta i tam, dzięki swej wiedzy i wrażliwości szybko staje się ważną postacią wśród muzealników i kolekcjonerów sztuki.
W 1903 (lub 1906) roku przemierza via Labicana, ulicę leżącą blisko Domus Aurea. U jednego z kamieniarzy dostrzega pewien intrygujący go element, przypominający marmurowe ramię oplecione wężem. Ofiarowuje je Muzeum Watykańskim, wskazując podobieństwo do starożytnej rzeźby. Niestety, ramię znika w czeluściach magazynowych muzeum na długie lata.

Ludwig Pollak nigdy nie dowiedział się, że to właśnie „to ramię” i przejdzie ono do historii jako „ramię Pollaka”. 16 października 1943 roku on i cała jego rodzina zostali aresztowani i wywiezieni do niemieckiego obozu zagłady Auschwitz. Nie skorzystał z szansy ocalenia na terenie Watykanu, którą oferowali mu jego dobrze umocowani przyjaciele. W obozie rodzina Pollaków ginie w nieznanym terminie i okolicznościach.

Warto jeszcze wspomnieć, że Ludwig Pollak przez wiele lat pisał pamiętnik oraz korespondował listownie z licznymi osobistościami (znał się osobiście m.in. z Freudem). Wiele tych dokumentów przejmują hitlerowcy. Badacze spuścizny Pollaka dotąd nie mogą wyjaśnić, dlaczego zostały one ocenione jako „niewygodne” i część z nich została zniszczona. Dziś trwają prace badawcze nad dokumentami Pollaka z lat 30.

Dopiero w 1957 roku władze Muzeów Watykańskich ostatecznie zdecydowało, że ramię znalezione przez Pollaka jest częścią rzeźby grupy Laokoona. Dziś rzeźba wygląda zgodnie z zamiarem ich twórców oraz trafnych przypuszczeń Michała Anioła.

Genialne fałszerstwo samego Michała Anioła?

Jedynie z kronikarskiego obowiązku wspomnijmy o chwytliwej hipotezie, która pojawiła się w 2005 roku. Amerykańska badaczka Lynn Catterson z Columbia University opublikowała artykuł, w którym dowodziła, że rzeźbę wykonał sam… Michał Anioł, który ją podrzucił do Domus Aurea. Nie przekonała jednak pozostałych badaczy, jednak za jej sprawą historia grupy Laokoona trafiła do massmediów i kultury popularnej.


Prezentacja 3 D: tak wyglądała rezydencja Nerona

Wróćmy na koniec do samej rezydencji rzymskiego cesarza. Dzięki wieloletniej pracy archeologów i konserwatorów stworzono efektowne symulacje 3D prezentujące świetność tej rezydencji. Dopiero na niej widać wspaniałe kolory, sztukaterie i złocenia, poszczególne komnaty, w tym Ośmiokątną Salę z otworem w kopule, która zainspirowała Bramante do zaprojektowania ośmiobocznego dziedzińca w Watykanie, a także alejki ogrodowe, jezioro (w jego miejscu dziś znajduje się Koloseum, które właśnie dzięki temu rozwiązaniu można było zalać). Warto obejrzeć!

Domus Aurea wewnątrz – wizualizacja 3D
Domus Aurea zewnątrz – wizualizacja 3D

Domus Aurea jest otwarty w soboty i niedziele od 09.15-15.30. Maksymalnie 25 osób przyjmowanych co 15 minut. Konieczna wcześniejsza rezerwacja. Wycieczki dostępne w języku włoskim, angielskim, hiszpańskim i francuskim. Informacje patrz strona internetowa www.coopculture.it.

Przekonany jest, że bryłą świata poruszają pasjonaci. Oburza się, że w XXI wieku wniosek o pozwolenie na poszukiwania należy wydrukować, umieścić w kopercie, zanieść na pocztę, a potem czekać na listonosza, który przyniesie odpowiedź na wydrukowanej kartce, umieszczonej w kopercie. „Austro-Węgry, no Austro-Węgry” - komentuje tę sytuację.

Udostępnij:

Dodaj komentarz

css.php