Legendy o kościółku w Koszęcinie

Udostępnij:

Koszęcin. Kościół Świętej Trójcy w diecezji gliwickiej. Wzniesiony został w roku 1724 na miejscu poprzedniej świątyni z XVI wieku. Leży na Szlaku Architektury Drewnianej Województwa Śląskiego.  https://polska-org.pl/10116956,foto.html

Dawno temu to tutaj zaobserwowano dziwne wydarzenie. Przy księżycowej poświacie ujrzano olbrzymiego… raka czy kraba, który przeciągał złożony na wzgórku budulec.

Na szlaku architektury drewnianej województwa śląskiego leży Koszęcin. Znany z siedziby Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk” im. Stanisława Hadyny.

Moim celem był jednak drewniany kościółek z XVIII wieku. Z jego wcześniejszą budowlą łączy się legenda.  W „dawnych czasach” córce młynarza Wiktorii ukazały się trzy dziecięce postaci uosabiające Trójcę Świętą, prosząc o wzniesienie w tym miejscu kościoła. Treść legendy przedstawiona jest na ośmiu obrazach malowanych na desce.

Uprząż z częścią legendarnych szczypiec raka. Umieszczona w gablocie obok obrazu (anonimowego autora) z XVI wieku przedstawiającego legendę. Uzdę podarował, według starych zapisów budowniczy dawnego kościółka Wincenty Kluczyński, który woził drzewo na kościół. Ogromny rak miał przetaczać drewno ze wzgórza gdzie chciano pierwotnie postawić kościółek  do doliny gdzie obecnie się znajduje

Obok obrazu „Legendy o kościółku Świętej Trójcy i cudach z nim związanych” z datą 1564 anonimowego autora a właściwie na jej potwierdzenie, w gablocie znajduje się kilka pasków uprzęży (pewnie końskiej) i umocowany do nich ciekawy przedmiot. Scenki obrazu przedstawiają budowniczych zwożących i składających bale drewna na kościół czy kaplicę. Pod każdym z nich jest krótki opis w języku staropolskim. Według tej legendy, nocami ktoś lub coś przenosiło na inne miejsce zgromadzone już drewno. Budowniczy chcieli poznać odpowiedź, kto tak utrudnia im pracę. Zaczaili się w nocy, żeby obserwować dziwne wydarzenia. Przy księżycowej poświacie ujrzeli olbrzymiego raka czy kraba, który przeciągał złożony na wzgórku budulec. Odczytano to jako znak, że świątynia powinna być wzniesiona w pobliżu cudownego źródełka, z którego do dziś można czerpać uzdrawiającą wodę.

Miejsce od dawna nazywane było świętym zakątkiem. Jeszcze z XVI wieku pierwszy kościółek zniszczyła burza. Kolejny zbudowano w 1720 roku. Dziś wewnątrz kościoła Świętej Trójcy trwa remont, ale piękno, zapach kadzideł pomieszane z zapachem starego drewna, sprzyja zadumie i tworzy niepowtarzalny nastrój.

Kościół z cmentarzem i źródełkiem zostały otoczone kamiennym murem. Nad źródełkiem zbudowano małą kapliczkę, dawniej z figurą Św. Jana Nepomucena. W ten sposób zabezpieczono wypływającą do małej studzienki wodę przed opadającymi liśćmi. Źródełko można odnaleźć przy murze cmentarza po stronie wschodniej, idąc w lewo od bramy wejściowej. W wodzie o stałej temperaturze należy zanurzyć dłonie. a nawet skosztować jej smaku. Tak też zrobiłam…  

Inne podanie wspomina króla Jana III Sobieskiego, który miał zostawić w koszęcińskim pałacu swą Marysieńkę w czasie odsieczy wiedeńskiej. Jeżeli tak było, to królowa Marysieńka pewnie odwiedzając tutejszy kościółek, była przy cudownym źródełku.

 

Jedna z legend o budowie kościółka Świętej Trójcy i cudów z nim związanych. Obraz z datą 1568 nieznanego autora podzielony na osiem kwater. Każda podpisana staropolskim językiem:
(1) „Troje dzieci niewiasta często tu widziała, co za znak osobliwy rzeczy uznawała.
(2) Zasypa dziecięcych stopek znaczna ślady, lecz je znowu znajduje, widzi nie ma rady.
(3) Procesje ludzi z daleka przychodzących tu widziano od wielu tędy przychodzących.
(4) Stracone tu konie dziecię pokazuje, jak człek drzewa na kościół nawieźć obiecuje.
(5) Tu konie oślepły nagle żal oznajmuje, lecz przejrzawszy zbliża się drzewo wedle obietnice.
(6) Wozi drzewo na kościół wedle obietnice. Lecz widzi przeniesione nie bez tajemnice.
(7) gdy drzewo na kościół na górą wożone nazajutrz zawsze w dolinie cudownie ułożone pod dębem zobaczono, za to tu kościół postawiono.
Alicja Kliber

Autorka jest wałbrzyszanką,  interesuje ją wszystko co jest związane z Dolnym Śląskiem, a  szczególnie jego "boczne drogi". Uważa, że historia to ciągłość ludzkich losów, a pamięć należy się wszystkim którzy mieszkali tu wcześniej. Prowadzi bloga „Plecak z mapą, kompasem i książką do historii”  w którym opisuje bardzo subiektywne spojrzenie na odwiedzane miejsca. Poszukuje także miejsc opisanych w legendach. Lubi góry i czuje się częścią górskiej dzikiej przyrody i poplątanych leśnych dróg. Posiadaczka trzech kotów i psa. Swoje wędrówki opisuje w kwartalniku http://www.przystanekd.pl/, na  stronie https://tropicielehistorii.pl/ i innych, oraz  na FB. Autorka książki "Aniołowie i kobry, czyli bocznymi drogami Dolnego Śląska",  opisującej zapomniane miejsca Dolnego Śląska i opowiadania sudeckie.

Udostępnij:

Dodaj komentarz

css.php