Dawno temu to tutaj zaobserwowano dziwne wydarzenie. Przy księżycowej poświacie ujrzano olbrzymiego… raka czy kraba, który przeciągał złożony na wzgórku budulec.
Na szlaku architektury drewnianej województwa śląskiego leży Koszęcin. Znany z siedziby Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk” im. Stanisława Hadyny.
Moim celem był jednak drewniany kościółek z XVIII wieku. Z jego wcześniejszą budowlą łączy się legenda. W „dawnych czasach” córce młynarza Wiktorii ukazały się trzy dziecięce postaci uosabiające Trójcę Świętą, prosząc o wzniesienie w tym miejscu kościoła. Treść legendy przedstawiona jest na ośmiu obrazach malowanych na desce.
Obok obrazu „Legendy o kościółku Świętej Trójcy i cudach z nim związanych” z datą 1564 anonimowego autora a właściwie na jej potwierdzenie, w gablocie znajduje się kilka pasków uprzęży (pewnie końskiej) i umocowany do nich ciekawy przedmiot. Scenki obrazu przedstawiają budowniczych zwożących i składających bale drewna na kościół czy kaplicę. Pod każdym z nich jest krótki opis w języku staropolskim. Według tej legendy, nocami ktoś lub coś przenosiło na inne miejsce zgromadzone już drewno. Budowniczy chcieli poznać odpowiedź, kto tak utrudnia im pracę. Zaczaili się w nocy, żeby obserwować dziwne wydarzenia. Przy księżycowej poświacie ujrzeli olbrzymiego raka czy kraba, który przeciągał złożony na wzgórku budulec. Odczytano to jako znak, że świątynia powinna być wzniesiona w pobliżu cudownego źródełka, z którego do dziś można czerpać uzdrawiającą wodę.
Miejsce od dawna nazywane było świętym zakątkiem. Jeszcze z XVI wieku pierwszy kościółek zniszczyła burza. Kolejny zbudowano w 1720 roku. Dziś wewnątrz kościoła Świętej Trójcy trwa remont, ale piękno, zapach kadzideł pomieszane z zapachem starego drewna, sprzyja zadumie i tworzy niepowtarzalny nastrój.
Kościół z cmentarzem i źródełkiem zostały otoczone kamiennym murem. Nad źródełkiem zbudowano małą kapliczkę, dawniej z figurą Św. Jana Nepomucena. W ten sposób zabezpieczono wypływającą do małej studzienki wodę przed opadającymi liśćmi. Źródełko można odnaleźć przy murze cmentarza po stronie wschodniej, idąc w lewo od bramy wejściowej. W wodzie o stałej temperaturze należy zanurzyć dłonie. a nawet skosztować jej smaku. Tak też zrobiłam…
Inne podanie wspomina króla Jana III Sobieskiego, który miał zostawić w koszęcińskim pałacu swą Marysieńkę w czasie odsieczy wiedeńskiej. Jeżeli tak było, to królowa Marysieńka pewnie odwiedzając tutejszy kościółek, była przy cudownym źródełku.
Alicja Kliber
Autorka jest wałbrzyszanką, interesuje ją wszystko co jest związane z Dolnym Śląskiem, a szczególnie jego "boczne drogi". Uważa, że historia to ciągłość ludzkich losów, a pamięć należy się wszystkim którzy mieszkali tu wcześniej. Prowadzi bloga „Plecak z mapą, kompasem i książką do historii” w którym opisuje bardzo subiektywne spojrzenie na odwiedzane miejsca. Poszukuje także miejsc opisanych w legendach. Lubi góry i czuje się częścią górskiej dzikiej przyrody i poplątanych leśnych dróg. Posiadaczka trzech kotów i psa. Swoje wędrówki opisuje w kwartalniku http://www.przystanekd.pl/, na stronie https://tropicielehistorii.pl/ i innych, oraz na FB. Autorka książki "Aniołowie i kobry, czyli bocznymi drogami Dolnego Śląska", opisującej zapomniane miejsca Dolnego Śląska i opowiadania sudeckie.