Odkrywca 1 (276) styczeń 2022

Udostępnij:

„Wszystko, co może być użyte jako broń, będzie użyte jako broń”

Słowo wstępne redaktora naczelnego Andrzeja Daczkowskiego

Okładka „Odkrywcy” nr 01/2022 (276)

Nie tylko tajemnicze, ale także niewiarygodne, a czasem i niesprawiedliwie wyśmiane technologie goszczą w numerze styczniowym „Odkrywcy”. Zaczynamy rok 2022 naprawdę mocno. Są latające talerze III Rzeszy, jest innowacyjne know-how z czasów Juliusza Cezara, bojowe pszczoły Majów z 600 roku. Zaprowadzimy was także do olbrzymiego kompleksu fabrycznego, produkującego materiały wybuchowe w Brożku, i do wciąż skrywającej swoje sekrety podziemnej fabryki „Schachtelhalm” w MRU. Prezentujemy również odnaleziony w 1981 roku XVII-wieczny okręt szwedzki „Kronan”; w swoich czasach był jedną z najpotężniejszych jednostek pływających.

Mamy zatem na stronach „Odkrywcy” obiekty, które realnie istniały, i takie o wątpliwym istnieniu. Wśród realnych są dobrze poznane, a mimo to przypisujemy im często cudowną nierealną moc. Są i takie, o których funkcji niewiele wiemy, co bez wątpienia dopiero pozwala puścić wodze fantazji. Można zatem śmiało powiedzieć, że w przypadku tajnych, innowacyjnych wojskowych technologii, niezależnie czy są one prawdziwe, czy jedynie bajką, niemal zawsze pojawia się element mitotwórstwa. Jak zatem wygląda próba oddzielania tego, co prawdziwe od tego, co wymyślone? Odpowiedź, przyznaję, że niewyrażona wprost, znajduje się w naszych artykułach o broni i fabrykach. Czytajcie je uważnie, również między wierszami…

A jest to temat tak fascynujący, że niemal ominąłbym pierwszy artykuł w tym numerze. Mam nadzieję, że dostarczy on nam głosów polemicznych i emocji. Mam tu na myśli „Gontową”, która wciąż intryguje i wciąż zastanawiamy się, gdzie w jej historii położyć zawiłą, ale grubą kreskę oddzielającą fakty od wyobraźni.

Jedno jest pewne: wszystko, co może być użyte jako broń, zostanie użyte jako broń, tak mawiał Lem. Jestem przekonany, że miał na myśli również mistyfikacje oraz opowiadanie bajek…

Pozwalam sobie przypomnieć, że „Odkrywca” przyłącza się do akcji portalu ludwisarstwo.pl, której celem jest zebranie informacji na temat dzwonów w Polsce. Szczegóły podajemy tutaj:

Serdecznie zapraszamy do akcji wszystkie stowarzyszenia i wszystkich niezrzeszonych. Niech towarzyszy Wam sygnał jak dzwon!


Odkrywca 01/2022 – spis treści

Wydanie drukowane w sprzedaży: od 3 stycznia 2022 roku.
E-wydanie dostępne w sprzedaży: od 2 stycznia 2021 roku.

  • POSZUKIWANIA I ODKRYCIA
  • TAJNA BROŃ, TAJNE FABRYKI
    • V-7: tajemnicze technologie III Rzeszy / BARTOSZ RDUŁTOWSKI
    • Broń biologiczno-chemiczna dawnych wieków / JACEK JAWORSKI
    • Fabryka materiałów wybuchowych D.S.C. Zasieki/Brożek / KRZYSZTOF BAUSA
  • KULISY HISTORII
    • Akademia wojenna Wehrmachtu na Dolnym Śląsku / ROMUALD OWCZAREK
    • Zgorzelec. Brama do wolnego świata. Część 2 / TOMASZ  RZECZYCKI
    • Wrak królewskiego okrętu „Kronan” / KRZYSZTOF  KUBIAKI
  • KOLEKCJONERSTWO
    • Fałszywe dolce i forsa Myszki Miki.  Pieniądze i wojna na Dalekim Wschodzie. Część 48 / TOMASZ BIENEK
  • FORTYFIKACJE
    • MRU – podziemna fabryka. Część 3 / MARCIN DUDEK
  • KSIĘGARNIA ODKRYWCY
    • Nowości stycznia 2022 – 12 propozycji!

Odkrywca 01/2022 – wybrane artykuły

Kompleks Gontowa – depozytowa zagadka
PAWEŁ JEŻEWSKI

Legenda o depozycie ukrytym przez hitlerowców w podziemiach kompleksu Gontowa zrodziła się w trzecim odcinku artykułu pt. „Co kryją ludwikowickie podziemia”, który ukazał się latem 1991 rok w gazecie „Słowo Polskie”. Autorzy przytoczyli w nim relację uzyskaną od pana Grabowskiego, który po wojnie pełnił funkcję komendanta wojskowego w Ludwikowicach Kłodzkich. Według relacji, Grabowski w ramach pełnienia obowiązków służbowych przesłuchał Niemca o nazwisku Moschner, który jak twierdził był z wykształcenia inżynierem zwerbowanym do prac związanych z budową kompleksu Gontowa. Moschner opowiedział Grabowskiemu, że w ostatnich dniach marca 1945 roku w rejon tego kompleksu przybył konwój ciężarówek z Berlina…

V–7: tajemnicze technologie III Rzeszy

BARTOSZ RDUŁTOWSKI

Przybyły w listopadzie 1948 roku do jego celi w Centralnym Zakładzie Karnym dziennikarz Ariosto Pinto tytułował Starzicznego mianem „niemieckiego inżyniera mechanika.” Sama cela była nietuzinkowa. Jak relacjonował Pinto, była „zaimprowizowanym biurem” zlokalizowanym w ogromnym pomieszczeniu dla więźniów politycznych. Starziczny pracował, siedząc „ze spuszczoną głową, skoncentrowany na kalkulacji.” Na jego stoliku walały się „ołówki, papier, słowniki, podręczniki techniczne oraz jakieś instrumenty.” Nie od razu zauważył obecność dziennikarza. Dopiero po chwili wstał w geście powitania. Na pytanie Pinto: „jak żyje w więzieniu?” – początkowo nie odpowiedział. Dziennikarz tłumaczył to strachem Niemca, że ten chce napisać o nim i jego skazanych za szpiegostwo kolegach paszkwil. Pinto pospieszył więc z wyjaśnieniem, iż powód jego wizyty jest inny. Podkreślił też, że ma świadomość, kim jest Starziczny: „Wiemy, że mamy do czynienia z technikiem, inżynierem, mechanikiem, autorem kilku wynalazków w Niemczech.” W odpowiedzi Starziczny uśmiechnął się i stwierdził: „[…] mam plan na latający spodek, który oferuję Brazylii, nie wymagając niczego…

Akademia wojenna Wehrmachtu na Dolnym Śląsku
ROMUALD OWCZAREK

Wiosną 1943 roku Berlin zaczął coraz poważniej odczuwać skutki wojny powietrznej. Spadające bomby powodowały wiele pożarów. Władze Rzeszy starały się szybko naprawiać szkody, aby mieszkańcy Berlina mieli wrażenie niewielkiego zagrożenia z powietrza. Ale bomby nie ominęły budynków Akademii Wojennej i zapadła decyzja, że specjalistyczne kursy należy przenieść na obszar o wiele bezpieczniejszy. Zaledwie po kilku miesiącach berlińskie szkolenia przeniesiono do Bad Salzbrunn, czyli Szczawna-Zdroju.

Pozostałe artykuły


Jak zawsze nasz numer można znaleźć w każdym salonie Empik, Inmedio, Garmond, Relay, Ruch. Numery można również zdobyć w postaci e-wydania w serwisie e-Kiosk.pl.

Przekonany jest, że bryłą świata poruszają pasjonaci. Oburza się, że w XXI wieku wniosek o pozwolenie na poszukiwania należy wydrukować, umieścić w kopercie, zanieść na pocztę, a potem czekać na listonosza, który przyniesie odpowiedź na wydrukowanej kartce, umieszczonej w kopercie. „Austro-Węgry, no Austro-Węgry” - komentuje tę sytuację.

Redaktor miesięcznika „Odkrywca”

Udostępnij:

Dodaj komentarz

css.php