Który spośród marynarzy uwiecznionych w kadrze to Józef Franciszek Górny? Tego jego syn, Pan Florian, po upływie 71 lat od dnia, kiedy po raz ostatni widział to ujęcie, nie jest w stanie sobie przypomnieć. Zwracamy się do czytelników „Odkrywcy” o pomoc w tej sprawie..
31 maja 2019 roku minęła 103 rocznica największej w historii pierwszej wojny światowej bitwy morskiej, zwanej bitwą jutlandzką lub bitwą pod Skagerrak, stoczonej 31 maja i 1 czerwca 1916 roku pomiędzy okrętami niemieckiej Kaiserliche Marine i brytyjskiej Royal Navy.
Pana Floriana poznałem kilka lat temu. Pogodny, starszy mężczyzna o przyjaznym usposobieniu, podczas kilkukrotnych spotkań, w trakcie których dyktafon rejestrował kolejne godziny wspomnień, dał się poznać jako osoba, dla której chęć przekazania historii stała się najważniejsza. Rozmowy te zaowocowały zebraniem obszernego i wartościowego materiału historycznego. Były to głównie opowieści o charakterze lokalnym, a zatem ich odbiór jest z góry zawężony do pasjonatów regionalnej historii. Jednak podczas rozmowy dosłownie „wypłynął” temat okrętu, na pokładzie którego zaokrętowany był podczas pierwszej wojny światowej ojciec mojego rozmówcy. Był to pancernik S.M.S. „König”. Kluczowym okazało się sformułowane przez mojego 86-letniego narratora na koniec jednej z rozmów pytanie, czy nie jestem w posiadaniu materiałów nt. przedmiotowego okrętu. Przyznam, że poczułem wtedy swego rodzaju wyzwanie. Ale po kolei. Oddaję głos mojemu rozmówcy.
Panie Florianie, proszę przybliżyć nam swoją rodzinną historię, dotyczącą Pana ojca.
Ojciec mój, Józef Franciszek Górny, urodził się 14 marca 1891 roku w Inowrocławiu. Swoich rodziców stracił dość wcześnie. Po ukończeniu szkoły powszechnej w latach 1905–1908 uczył się rzemiosła kowalskiego. Po uzyskaniu tytułu czeladniczego wyjechał do Hamburga, do którego zabrali go krewni z Niemiec. Od tego momentu rozpoczęły się jego związki z morzem. Początkowo pływał na żaglowcach jako chłopiec okrętowy, by następnie już jako marynarz zwiedzić cały ówczesny świat.
Dla 17-letniego chłopaka była to nie lada gratka i okazja do wyrwania się z prowincjonalnej miejscowości do dużego miasta.
Zgadza się, choć w ostatecznym rozrachunku tata mój wrócił do Inowrocławia i założył w nim rodzinę…
…dzięki czemu możemy przeprowadzić tę rozmowę (uśmiech).
Właśnie (uśmiech). Przed pierwszą wojną światową i w czasie jej trwania Niemcy uzyskały kolonie w Afryce: w Togo, Kamerunie, Afryce Południowo-Zachodniej (dziś Namibia) i w Afryce Wschodniej (dziś Tanzania). Na straży tych kolonii stała między innymi flota wojenna, w tym okręt, na pokładzie którego służył mój Ojciec. Spędził wiele czasu w koloniach i przeżył wiele przygód. Opowiadał np. jak uczestniczył w różnych tubylczych obrzędach, w tym m.in. o tym, jak jadł… mięso ludzkie. Namacalnym śladem tych wspomnień jest zachowana książeczka żeglarska (z niem. Seefahrtsbuch) z wpisem o 15-miesięcznym rejsie w latach 1910–1911 do Australii na pokładzie żaglowca „Ostara”. Słabość do wspomnień kolonialnych została mu do końca życia. Przed wojną był aktywnym członkiem Ligi Morskiej i Kolonialnej, a po 1945 roku współuczestniczył w jej reaktywacji. W 1911 roku został powołany do wojska niemieckiego i wcielony do marynarki wojennej.
Nie był to odosobniony przypadek, wielu Polaków podczas działań wojennych było wcielanych do armii obcych państw.
Kiedy służba wojskowa zbliżała się do końca i już miał wracać do domu, wybuchła pierwsza wojna światowa. I tak w marynarce został do jej zakończenia, to jest do 18 listopada 1918 roku. Służył w wojsku 7 lat.
Jak wspominał tamten okres swojego życia?
Ojciec należał w wojsku chyba do tych bardziej niesfornych. Służył w stopniu starszego marynarza. Pamiętam np. opowiadanie o tym, jak po rozpoczęciu służby wojskowej uczono rekrutów pływania. Przypinano delikwentom linkę do paska i spuszczano z okrętu do wody. Jak sobie ktoś niezbyt radził, popuszczano linkę, żeby dać takiemu nauczkę i zmusić go do szybszej nauki pływania. Ojciec pływał jak ryba, udawał jednak, że nie umie. Też go zanurzono, a wtedy odpiął sobie hak i odpłynął pod wodą z miejsca ćwiczeń. Następnie wdrapał się z drugiej strony na pokład. Co się działo, jak wyłowiono pusty hak! Całe dowództwo okrętu było postawione na nogi. Oczywiście żart ten kosztował Ojca kilka dni aresztu. Żarty i kawały trzymały się Go zawsze.
Najtrudniejsze chwile podczas pierwszej wojny światowej przeżył w czasie bitwy morskiej pod Skagerrakiem. Była to największa, a równocześnie ostatnia wielka bitwa morska bez użycia lotnictwa. Ojciec służył jako mechanik na pancerniku S.M.S. „König” (S.M.S. – Seines Majestäts Schiff – Okręt Jego Majestatu). Załoga okrętu liczyła ponad tysiąc osób. Pancernik „König” walczył w czołówce okrętów niemieckich i został kilkakrotnie trafiony ciężkimi pociskami przeciwnika. Załoga uszkodzonej jednostki ratowała się, skacząc do morza. Ojciec został ranny i również znalazł się w wodzie; dopiero po bitwie został na pół żywy wyłowiony z morza.
Rozglądając się po ścianach pokoju, w którym przeprowadzamy rozmowę, nie sposób nie zauważyć, że ów okręt zajmuje w nim szczególne miejsce.
W domu rodzinnym mieliśmy wiele obrazów i zdjęć o tematyce morskiej, w tym zdjęcia z okresu służby w marynarce wojennej. Na honorowym miejscu w domu wisiał dość duży obraz (powiększona fotografia) okrętu S.M.S. „König” wraz z załogą, dokującego w Kilonii po bitwie jutlandzkiej. Wśród marynarzy widać było wyraźnie Ojca. Obraz ten wisiał nawet w czasie hitlerowskiej okupacji, bo przecież wtedy nic nie groziło za to, że służył On w marynarce niemieckiej. Jak przyszli Rosjanie, Mama wpadła w panikę, że rozpoznają Ojca jako niemieckiego marynarza. Spaliła ten obraz. Szkoda, bo była to wartościowa pamiątka. Ojciec zmarł 10 listopada 1949 roku.
Nie próbował Pan odszukać tej fotografii?
A jakże, próbowałem! W ostatnim czasie dzięki współczesnej technice komputerowej udało mi się odtworzyć wygląd okrętów wojennych z okresu pierwszej wojny światowej. Wiem teraz dokładnie, jak wyglądał najbardziej mnie interesujący pancernik S.M.S. „König”. Patrzę ze wzruszeniem na tę jednostkę. Przecież na jego pokładzie przez wiele lat służył mój Ojciec. Jednak na ślad tego zdjęcia do tej pory nie natrafiłem…
POSZUKIWANIE ZDJĘCIA
Biorąc pod uwagę doniosłą chwilę, jaką musiała być wspólna fotografia całej załogi, zdjęcie takie nie mogło przejść bez echa i pozostawienia po sobie namacalnych śladów. Na ponad 1000 marynarzy stanowiących załogę okrętu, wielu z nich stało się zapewne posiadaczami bliźniaczych odbitek tej fotografii. Idąc tym tropem, po niespełna miesiącu poszukiwań, wszedłem w posiadanie „Der Welt Spiegel”, wydania z 1916 roku, w którym na łamach strony głównej zamieszczono fotografię autorstwa A. Renarda, ukazującą… załogę S.M.S. „König” w kilońskim porcie macierzystym. Fotografię opatrzono podpisem: „Załoga S.M.S. »König« w porcie macierzystym. Zdjęcie wykonano po powrocie ze zwycięskiej bitwy jutlandzkiej”.
Pan Florian zdjęcie okrętu z załogą otrzymał w dniu swoich 83 urodzin, by w dzień rocznicy móc w domowym zaciszu oddać się wspomnieniom. Który spośród marynarzy uwiecznionych w kadrze to Józef Franciszek Górny, ojciec mojego rozmówcy? Tego jego syn, Pan Florian, po upływie 73 lat od dnia, kiedy po raz ostatni widział to ujęcie, nie jest w stanie sobie przypomnieć. Pamięć ludzka jest ulotna, lecz sam fakt wejścia w powtórne posiadanie rodzinnej pamiątki i świadomość, że gdzieś na niej jest jego ojciec, sprawia, że historia ta kończy się szczęśliwie. A może któryś z czytelników „Odkrywcy” dysponuje informacją, kto dokładnie i w którym miejscu znajduje się na tej fotografii?
S.M.S. „König” został zatopiony 21 czerwca 1919 roku o godzinie 14.00 w obrębie akwenu Scapa Flow (archipelag Wysp Brytyjskich, na północ od Szkocji). Odbyło się to w ramach akcji samozatopienia okrętów Kaiserliche Marine wchodzących w skład internowanej po klęsce Cesarstwa Niemieckiego przez Wielką Brytanię floty liniowej (Hochseeflotte). Okręt spoczywa tam do dziś.
Na koniec warto wspomnieć, że jedną z nielicznych zachowanych pamiątek po tej bitwie, poza miejscem pamięci i grobami marynarzy z załogi S.M.S. König znajdującymi się na kilońskim cmentarzu, jest odsłonięty 25 czerwca 1939 roku w Gdańsku, współcześnie zdewastowany, pomnik niemieckich marynarzy poległych podczas pierwszej wojny światowej. Pomnik nazywany Skagerrakstein lub Marine–Gedenkstein ustawiono na Skagerrakplatz (obecnie Plac Biskupa Edwarda O’Rourke u zbiegu ulic: Kochanowskiego i Mickiewicza).
W uroczystych obchodach z okazji rocznicy zatonięcia niemieckiego okrętu S.M.S. „Magdeburg”, które odbyły się przy pomniku w dniu 26 sierpnia 1939 roku, wzięła udział delegacja przebywającego w Wolnym Mieście Gdańsku pancernika „Schleswig-Holstein”, który swą wizytę przedłużył do 1 września, by rozpocząć nowy rozdział w dziejach ludzkości…
Jest to cały artykuł „Zdjęcie 1000 marynarzy pancernika „König”. Wśród nich jest mój ojciec” opublikowany w numerze Odkrywca 5 (256) maj 2020
Marcin Mościcki
Z wykształcenia nauczyciel i ratownik medyczny, z zawodu strażak, z zamiłowania pasjonat historii i regionalista związany z Inowrocławiem. Na co dzień dumny ojciec i mąż.