Wyścig w poszukiwaniu niemieckiego uranu

Udostępnij:

Gen. Omar Bradley – dowódca 12 grupy Armii. To ta jednostka zbombardowała Oranienburg, aby kongijska ruda nie dostała się w ręce rosyjskie.

O tym, że III Rzesza prowadzi badania nad bronią nuklearną, było powszechnie wiadome, ale zarówno w roku 1944 jak i 1945 nikt z aliantów nie znał stanu tych badań. Nie wiedziano, w jakim stadium prac znajdują się Niemcy, co było dla aliantów dużym zmartwieniem.

W celu rozpoznania niemieckiego stanu badań nad bombą atomową powołano specjalną misję, afiliowaną przy amerykańskim programie budowy bomby jądrowej „Manhattan” – otrzymała ona kryptonim „Alsos”, co w języku greckim oznacza – gaj. Nazwa ta nawiązywała do nazwiska amerykańskiego dyrektora projektu Manhattan generała Lesie R. Grovesa (grove – to w języku angielskim gaj).

Misja rozpoczęła się już w roku 1943, zaraz po zajęciu Włoch przez aliantów. Na jej czele stały trzy osoby odpowiedzialne za różne aspekty działalności. Kierownikiem misji został Boris Pash, urodzony w 1900 roku w San Francisco jako Boris Paszkowski, syn rosyjskiego duchownego. Sprawami naukowymi zajmował się prof. Samuel Goudsmit z pochodzenia Holender, znany fizyk teoretyczny. Trzecią osobą w kierownictwie misji był amerykański wojskowy major Robert Furman, który odpowiadał za kontakty dyplomatyczne, posiadał kompetencje do negocjowania ze wszystkimi ważnymi dyplomatami alianckimi włącznie z premierem Wielkiej Brytanii Winstonem Churchillem.

Rozpoczęcie misji Alsos

Desant w Normandii i zajęcie Francji przez Amerykanów i Brytyjczyków w 1944 roku stworzył warunki do rozpoczęcia przez misję „Alsos” dynamicznej działalności w Europie.

Pułkownik Boris Pash – dowódca wojskowym misji Alsos, alianckiej operacji ustanowionej pod koniec 1943 r. w celu ustalenia, jak daleko Oś posunęła się w kierunku rozwoju broni jądrowej poprzez zajęcie obiektów, sprzętu i naukowców związanych z niemieckim projektem energii jądrowej.

Już pod koniec 1944 roku, członkowie misji uzyskali wiedzę, która doprowadziła ich do pewnej firmy mieszczącej się w Paryżu. Zajmowała się ona pierwiastkami rzadkimi, i która została przejęta przez niemiecką firmę „Auergesellschaft” z Oranienburga koło Berlina. Informacje o profilu działalności tego niemieckiego przedsiębiorstwa niebawem potwierdził drugi zespół misji „Alsos”, który działał w Strasburgu i poinformował swoje kierownictwo, że ów zakład zaangażowany był w produkcję uranu i toru. Zakłady te należały do grupy badawczej w Lipsku i Berlinie. Niemcy stworzyli tam najnowocześniejszą w świecie linię technologiczną produkcji tlenku uranu na dużą skalę. Używali do tego rudy pochodzącej z Konga, którą zagrabili w 1940 roku w Belgii. Amerykanie nie wiedzieli wówczas jeszcze tego, że oprócz rudy kongijskiej, przetwarzano tam również rudę z Czechosłowacji oraz ze Śląska, a ściślej z Kowar, którą wydobywano w bardzo niewielkich ilościach, jako produkt uboczny w miejscowej kopalni magnetytu.

W zakładach Auer już wcześniej produkowano farbę świecącą dzięki radowi oraz rad do produkcji medycznej, a także radioaktywną pastę do zębów „Doramad”, która miała zagwarantować użytkownikowi biały świecący uśmiech i kilka innych podobnych „zdrowotnych” specyfików.

Kryptonim „Alsos”, co w języku greckim oznacza – gaj to nazwa, która nawiązywała do nazwiska amerykańskiego dyrektora projektu Manhattan generała Lesie R. Grovesa (grove – to w języku angielskim gaj).

Ze względu na położenie zakładów w Oranienburgu blisko Berlina, Amerykanie nie mieli możliwości przejęcia uranowej produkcji, jaką tam prowadzono, wszystko więc wskazywało na to, że stanie się on zdobyczą Rosjan i wzbogaci ich potencjał nuklearny, a do tego Amerykanie nie chcieli dopuścić. Dowodzący programem „Manhattan” generał Groves skontaktował się z dowódcą amerykańskiego lotnictwa generałem Marshallem, informując go, że w Oranienburgu znajdują się elementy bardzo niebezpiecznej broni, którą Niemcy będą chcieli zapewne niedługo użyć.

Dowódca lotnictwa zrozumiał powagę sytuacji i podjął decyzję o dokonaniu nalotu, który w efekcie miał całkowicie zniszczyć zakłady „Auer”. Operacja lotnicza, którą miały przeprowadzić siły powietrzne znajdujące się pod dowództwem gen. Spaatza, nie była pierwszą, która miała dotknąć Oranienburg. Było ich już kilka, najbardziej tragiczny w skutkach nalot na miasto dokonano 6 marca 1944 roku, zginęło wówczas ponad 80 osób.

Dzień 15 marca 1945 roku był słoneczny, panowała dobra widoczność. Nagle kwadrans przed godziną 15.00, na błękitnym niebie zaczęły pojawiać się niezliczone punkciki, które z każdą chwilą rosły, aż słaba obrona przeciwlotnicza i mieszkańcy miasta ujrzeli niezliczoną ilość samolotów.

8 Armia Lotnicza Stanów Zjednoczonych wysłała nad Oranienburg aż 612 ciężkich bombowców B-17 Flying Fortress, które były osłaniane przez 762 myśliwce. Nalot trwał około 40 minut, z wysokości 6250 do 8100 metrów zostało zrzuconych na miasto i zakłady „Auer” 4977 bomb burzących oraz 713 bomb zapalających. W sumie 1 506 ton materiałów wybuchowych i 506 ton materiałów zapalających.

8 Armia Lotnicza Stanów Zjednoczonych wysłała nad Oranienburg aż 612 ciężkich bombowców B-17 Flying Fortress

Zakłady i przylegające do nich tereny zostały zniszczone. W czasie bombardowania zginęło przynajmniej 300–350 osób, głównie pracujących tam robotników przymusowych. Sądząc po rozmiarach zniszczenia i ilości ofiar, Amerykanie myśleli, że cała produkcja zakładu została również zniszczona i dzięki temu nigdy nie wpadnie w sowieckie ręce, wiedzieli też i to, że Związek Radziecki posiada niewielką ilość uranu, co bardzo ograniczało możliwości rozwoju radzieckiego programu nuklearnego.

Zadanie niezwykłej wagi

W kwietniu 1945 roku kierownictwo misji „Alsos” weszło w posiadanie kolejnej niezwykle ważnej informacji. Dotyczyła ona rudy uranu, o podobnym pochodzeniu jak ta z Oranienburga. Odnalezienie tak znacznych zasobów rudy uranowej stało się dla szefów misji zadaniem niezwykłej wagi. Po pierwsze odnalezienie jej oznaczało, że Niemcy nie zdołali wykorzystać jej do produkcji bomby; po drugie odnalezienie ponad 1100 ton wysokoprocentowej rudy wzmacniało wydatnie potencjał nuklearny Stanów Zjednoczonych. Wszystko wskazywało na to, że ruda ta została przewieziona do zakładów Wirtschaftliche Forschungsgesellschaft (WiFO) znajdujących się w miasteczku Staßfurt położonym w Saksoni-Anhalt. Powstał jednak problem, miasto to znajdowało się w radzieckiej strefie okupacyjnej. Wprawdzie oddziały Armii Czerwonej nie dotarły jeszcze do tej części Niemiec, zajęte były bowiem głównie przygotowaniem do decydującego uderzenia na Berlin. 16 kwietnia rozpoczęła się bowiem operacja berlińska i forsowanie Odry, niemniej jednak pojawienie się w tej strefie okupacyjnej Amerykanów mogło spowodować istotne problemy natury dyplomatycznej, a gdyby okazało się, że jakiś oddział radziecki pojawił się w tamtejszej okolicy, kto wie, czy nie doszłoby do incydentu militarnego. Nie można było bowiem wykluczać, że jeśli rzeczywiście kongijski uran znajduje się w Straßfurcie, to Rosjanie też mogli się już o tym dowiedzieć. Trzeba było więc podjąć decyzję, której skutki mogły być, albo bardzo pozytywne w przypadku przejęcia uranu przez Amerykanów, albo fatalne, gdyby się okazało, że Rosjanie już tam są lub zbliżają się do miejsca, gdzie składowana jest ruda zawierający ten ciężki pierwiastek.

Jeśli celem nadrzędnym było zdobycie uranu, to nie było wyjścia i należało działać szybko. Dowódca znajdującej się w pobliżu amerykańskiej 12 Grupy Armii generał Omar Bredley wziął odpowiedzialność na siebie i nakazał swoim oddziałom przekroczenie linii demarkacyjnej i wtargnięcie do strefy radzieckiej.

15 kwietnia 83 Dywizja Piechoty Stanów Zjednoczonych przekroczyła linię demarkacyjną i zajęła miasteczko i okoliczne miejscowości.

Dwa dni później dotarła też tam grupa misji „Alsos” z pułkownikiem Borisem Pashem, któremu towarzyszyli oficerowie misji Landsdal, Perrin i brytyjski komandor lotnictwa sir Charles Hambro.

Tegoż dnia znaleziono na terenie kopalni soli pod prowizorycznymi wiatami kilkaset rozlatujących się zbutwiałych beczek, w których znajdowała się poszukiwana i jakże cenna ruda uranu.

Powstał jednak problem. W takim stanie, w jakim przechowywana była ich zawartość, nie było możliwości załadowania tych beczek na samochody, ponieważ się rozlatywały. Czasu było bardzo mało, w każdej chwili bowiem mogli pojawić się Rosjanie, którzy przecież byli „na swoim”. Trzeba było znaleźć więc jakieś opakowania, a następnie przełożyć do nich z rozlatujących się beczek rudę uranu, zapakować na samochody ciężarowe i jak najszybciej opuścić Straßfurt i jego okolice. Zaczęto szukać odpowiednich opakowań po całym okolicznym terenie. Wszystko, co można było znaleźć, to tekturowe torby, zaś z pobliskiej fabryki zarekwirowano drut, do ich powiązania po przepakowani, aby się nie rozleciały.

19 kwietnia ze Straßfurtu i okolicy zagoniono kilkuset robotników, którym kazano przepakowywać rudę i wiązać worki drutem, a następnie ładować pakunki na wojskowe ciężarówki. Było to zajęcie niezwykle pracochłonne i zajęło trzy dni. W ten sposób zapakowano rudę w około 20 000 paczek, którymi załadowano 260 wojskowych ciężarówek. Samochody przewiozły uran do znajdującego się o 150 km od Straßfurtu hangaru na lotnisku w Hildesheim koło Hanoweru.

Większość ze zdobytego przez Amerykanów uranu została przetransportowana do Wielkiej Brytanii przez Królewskie Siły Powietrzne. Resztę trzeba zaś było załadować na pociąg towarowy i przewieźć do Antwerpii.

Wyścig o broń atomową

23 kwietnia 1945 roku szef sztabu generała Grovesa, kierującego programem Manhattan generał Marshall zgłosił swojemu przełożonemu, że nie ma już możliwości, aby Niemcy mogli użyć w czasie tej wojny broni nuklearnej i napisał do swojego przełożonego: „W 1940 roku niemiecki Wehrmacht skonfiskował w Belgii około 120 ton rudy uranu i wysłał do Niemiec. Dopóki ten materiał pozostawał ukryty pod kontrolą wroga, nie mogliśmy być pewni, czy przygotowuje się on do użycia broni jądrowej. Wczoraj otrzymałem depeszę, że personel mojej agencji znalazł ten materiał w pobliżu Straßfurtu w Niemczech, i że został on przetransportowany w bezpieczne miejsce poza Niemcy, gdzie będzie pod całkowitą ochroną agencji amerykańskich i brytyjskich. Zdobycie tego materiału, który stanowi większość rezerw uranu, jaki znajduje się w Europie, zdaje się ostatecznie wykluczać jakąkolwiek możliwość użycia przez Niemcy, jakichkolwiek bomb atomowych w tej wojnie”.

Radioaktywna pasta z Aue Werke w Oranienburgu.

W kwietniu 1945 roku posiadanie przez Niemcy broni nuklearnej gotowej do użycia wydawało się już praktycznie niemożliwe, to jednak zawsze pozostawała jeszcze taka możliwość. Amerykanie i Brytyjczycy cieszyli się jednak i z tego faktu, że niemal w ostatniej chwili udało im się wywieźć ten uran i uniemożliwić jego zdobycie przez Związek Radziecki. Był to ważny sukces w toczącym się już wyścigu o broń atomową.

Rosjanie wiedzieli jednak, dzięki swoim szpiegom w Londynie, że we wschodniej części Niemiec, hitlerowcy zgromadzili znaczne ilości belgijskiego uranu z Konga, nie wiedzieli jednak, gdzie on jest ukryty. Dowództwo radzieckie podobnie jak amerykańskie zorganizowało grupę poszukiwawczą, chcąc jak najwięcej dowiedzieć się o niemieckich badaniach nad wykorzystaniem energii nuklearnej do celów militarnych, a w szczególności zdobyć surowiec i urządzenia, które posiadali Niemcy. Radziecki zespół poszukiwawczy składał się z około trzydziestu fizyków, których poprzebierano w mundury pułkowników NKWD i wysłano do wschodniej strefy Niemiec, aby podjęli poszukiwania. Jednym z tych „pułkowników” był asystent prof. Kurczatowa Julij Chariton, człowiek, który w roku 1949 zbudował pierwszą radziecką bombę atomową. Ta radziecka „lotna brygada” przyleciała do Berlina już na drugi dzień po kapitulacji miasta, tj. 3 maja. Rosjanie wiedzieli, jakie kroki mają uczynić jako pierwsze i z miejsca udali się do budynków, mieszczącego się na przedmieściach niemieckiej stolicy w Dahlen, Instytutu Fizyki im. Cesarza Wilhelma. Trzeba było działać bardzo szybko, ponieważ Berlin już skapitulował, a ta część miasta miała znaleźć się w amerykańskiej strefie okupacyjnej. Właśnie w Dahlen Rosjanie znaleźli interesującą ich dokumentację naukową. Z jej analizy radzieccy fizycy wywnioskowali, że hitlerowski projekt, jest dużo mniej zaawansowany niż radziecki. Dowiedziano się również i tego, że większość naukowców biorących udział w niemieckim projekcie razem z prof. Heisenbergiem została przesiedlona do niewielkiego miasteczka Heaigerloch w Badenii Wirtembergii, a wraz z nimi powędrowała tam również i ich aparatura naukowa. Radzieccy fizycy, „pułkownicy” wiedzieli już, że Niemcy składowali olbrzymie zapasy kongijskiego uranu w StraBfurcie, i że Amerykanie zawłaszczyli znajdującą się tam rudę uranową, szukano więc i innych miejsc.

Poszukiwania kongijskiego uranu

Radziecki fizyk Gieorgij Fłorow odnalazł byłego dyrektora zbombardowanych zakładów „Auer” w Oranienburgu Nicolausa Riehla, przebywał on w swojej wiejskiej posiadłości pod Berlinem. Frołow odwiedził go i przeprowadził z nim długą rozmowę, której skutkiem było zwerbowanie jego i innych niemieckich fizyków do pracy w Związku Radzieckim. Przypuszczać należy, że ani Riehl, ani inni jego koledzy nie bardzo mieli możliwość odmówić Rosjanom. Część z nich wróciła jednak do Niemieckiej Republiki Demokratycznej w roku 1955.

Przetwórstwo rudy UMHK (Union Minière du Haut) w Élisabethville (dzisiejsze Lubumbashi) w 1917 roku, Kongo.

Zanim jednak były dyrektor zakładów w Oranienburgu, wyjechał pracować na ochotnika dla radzieckiego programu nuklearnego, odwiedził razem z Rosjanami zbombardowany zakład „Auer”. Dopiero wówczas zdał sobie sprawę, co było rzeczywistym celem ataku bombowego z 15 marca, że nie był on wymierzony przeciw Niemcom, ale przeciw Rosjanom. Okazało się też, że amerykańscy dowódcy mylili się uważając, że cała produkcja uranowa fabryki została zniszczona. Rosjanie jednak znaleźli tu 100 ton tlenku uranu, 900 ton piasku monacytowego zawierającego kilka procent uranu oraz tor, a także 125 ton związków toru. Jednakże część znajdujących się tam substancji zawierających tor, rad czy uran została w wyniku bombardowania rozrzucona po okolicy i skaziła teren. Do dziś istnieją tam miejsca o podwyższonej radioaktywności.

Górnictwo przez Union Minière du Haut Katanga, 1922, Kongo.

Inna grupa poszukiwawcza miała za zadanie dotrzeć do Neustadt, bowiem przypuszczano, że tam również znajduje się kongijski uran. Powstał jednak problem. Okazało się, że w Niemczech istnieje aż 20 miejscowości o tej nazwie, z czego połowa w radzieckiej strefie okupacyjnej. Julijowi Charitonowi, który zajął się poszukiwaniem, nie pozostało nic innego jak po kolei dotrzeć do wszystkich miejscowości o tej nazwie znajdujących się w radzieckiej strefie okupacyjnej. Było to zadanie niezwykle mozolne, ale jak się okazało wykonalne. Rosjanie zaczęli poszukiwania od niewłaściwej strony, dlatego dopiero za dziewiątym podejściem dotarli do miasteczka Neustadt am Glewe, położonego w Meklemburgii. Trzeba powiedzieć, że mieli sporo szczęścia, bowiem wcześniej dotarła tu jednostka amerykańska dowodzona przez gen. Williama A. Knowltona, ale Amerykanie nie zdawali sobie sprawy z tego, co znajduje się w magazynach miejscowej garbarni.

Chariton mógł więc cieszyć się z sukcesu, gdy odnalazł 100 ton tlenku uranu.

Jak obfite były to łowy dla radzieckich fizyków, niech świadczy fakt, że wcześniej posiadali oni jedynie 7 ton tlenku uranu. Dzięki temu łupowi program budowy radzieckiej bomby atomowej znacznie się przybliżył.

Literatura

Alsos Mission, „Atomic Heritage Foundation“, https://www.atomicheritage.org/history/alsos-mission.

Brennecke F., Rüstungswettlauf begann bei Auer, https://www.moz.de/lokales/oranienburg/ruestungswettlauf-begann-bei-auer-48415834.html.

Hessler U., German town lives with lethal legacy of World War II,Deutsche Welle, https://www.dw.com/en/german-town-lives-with-lethal-legacy-of-world-war-ii/a-6190674

Houghton V., The Nuclear Spies: America’s Atomic Intelligence Operation against Hitler and Stalin, London 2019.

Lerski A. Operacja Alsos. Na tropie tajemnic atomowych Hitlera, „Przekrój” nr 49/1964.

Stafford D., Ostatni rozdział 1945. Zwycięstwo, Odwet, Wyzwolenie, Przekład: Jeżewski W., Woźniak G., Warszawa 2007.

https://www.gammaspectacular.com/phpBB3/viewtopic.php?t=598.


Powyższy artykuł został również opublikowany w numerze majowym „Odkrywcy” 2022 roku. Jak zawsze nasz numer można znaleźć w każdym salonie Empik, Inmedio, Garmond, Relay, Ruch. Numery można również zdobyć w postaci e-wydania w serwisie e-Kiosk.pl.

Artykuł w wydaniu drukowanym, „Odkrywca” czerwiec 2022

Grzegorz Wojciechowski

Dziennikarz, publicysta, pisarz. Z wykształcenia jest geologiem i administratywistą, z zamiłowania historykiem – autor kilku książek i wielu artykułów publikowanych w kilkunastu tytułach.

Udostępnij:

Dodaj komentarz

css.php